WriteFreely

Reader

Przeczytaj najnowsze wpisy na WriteFreely Polska.

from Michał Stankiewicz Blog

Ostatnio jak włączyłam Messengera, wyskoczyło okienko o ustawienie jakiegoś pinu. Pisał, że to do jakiegoś szyfrowania. Ok, ustawiłam. Ale teraz za każdym razem jak się gdzieś loguje to pyta o ten głupi pin, który muszę zapamiętać. A na co mi to szyfrowanie?? Jak to wyłączyć??? Co to w ogóle znaczy to “szyfrowanie”???

Z taką wypowiedzią spotkałem się kilka dni temu w trakcie rozmowy z jedną z moich znajomych. Gdy to usłyszałem, nie byłem pewny co odpowiedzieć. Rozumiałem, że ludzi może irytować szyfrowanie, ale nie spodziewałem się, że ktoś może nie wiedzieć co to jest. Jednak jak dłużej się nad tym zastanowiłem to pomyślałem, że faktycznie dla osób, które nie są na codzień zainteresowane bezpieczeństwem cyfrowym, może to być pojęcie nieznane.

Z góry chciałbym przeprosić osoby bardziej zaawansowane w tym temacie za wszelkie uproszczenia.

Czym jest szyfrowanie wiadomości?

Zapewne wiecie czym jest Enigma, ale jeśli nie – przybliżę Wam tę wiedzę. Enigma była maszyną, której zadaniem było przekształcenie zrozumiałego dla nas tekstu w niezrozumiały dla człowieka kod. Była wykorzystywana w czasie II wojny światowej przez Trzecią Rzeszę do utajnienia depeszy tak, aby nikt poza niemieckimi wojskami nie mógł ich zrozumieć. Urządzenie robiło to tak dobrze, że Brytyjczycy, którzy byli znani złamania wszelkich szyfrów, nawet nie nasłuchiwali niemieckich komunikatów.

Enigma. Widoczne łącznica kablowa, klawiatura, panel z lampkami i wystające przez pokrywę trzy karbowane pierścienie wirników maszyny szyfrującej Enigma.

I bardzo podobnie działa szyfrowanie wiadomości w Messengerze oraz w innych komunikatorach! Jak możemy przeczytać w Centrum pomocy Messengera:

Nikt – nawet Meta – nie może uzyskać dostępu do wiadomości ani rozmów, poza osobami, które mają klucze. Ty i osoba, z którą rozmawiasz za pośrednictwem w pełni szyfrowanej konwersacji, jesteście jedynymi osobami mającymi unikalne i pasujące klucze.

Pin, który ustawiacie oraz podajecie podczas korzystania z Messengera sprawia, że nikt oprócz Ciebie oraz osoby, z którą rozmawiasz, nie jest w stanie przeczytać Twoich wiadomości. Są one całkowicie zabezpieczone przez ten klucz. Ale możecie pomyśleć, że przecież cztery cyfry to jest bardzo proste klucz, których łatwo złamać. To prawda, dlatego Messenger daje również możliwość ustawienia klucza, który ma 40 znaków. Na pewno to rozwiązanie nie jest wygodne, ale jeśli korzystacie tylko ze sprzętów Apple to jest możliwość przechowywania tego klucza w chmurze iCloud.

“A na co mi to szyfrowanie??”

No właśnie, po co ono w ogóle jest? Postanowiłem zadać to pytanie moim obserwującym w mediach społecznościowych i uzyskałem wiele odpowiedzi, więc uznałem, że chciałbym podzielić się z Wami kilkoma z nich.

@slavistapl opisał to następująco: > Porównać to możemy do włożenia listu w kopertę i nadania go na poczcie, a zgodnie z prawem listonosz nie może tego listu otworzyć w trakcie przekazywania go adresatowi. link do wiadomości

Podoba mi się także odpowiedź @voitech-a: > Wyobraź sobie, że każdy w każdej chwili może zobaczyć co robisz i robiłeś kiedyś na swoim telefonie. Taka interaktywna transmisja na żywo na wszystkich kanałach w TV. To właśnie są wiadomości nieszyfrowane! link do wiadomości

Bardzo trafnie opisał to także @radpanda: > Szyfrowanie wiadomości służy temu, żeby ktoś nieuprawniony przez Ciebie nie mógł jej przeczytać. Podobnie jak oczekujesz, że do twojej historii medycznej będzie miał dostęp jedynie lekarz i Ty sam. Nie musisz od razu zakładać że chodzi jedynie o zabezpieczenie przed Wielkim Bratem, wszakże jesteś tylko szaraczkiem jak my wszyscy. Ale oprócz aparatu państwowej kontroli masz też osoby, które bardzo chętnie poznają twój plan tygodnia, żeby mieć pewność że twoje mieszkanie będzie puste. link do wiadomości

Nie zabrakło tu także argumentów od Fundacji Panoptykon: > 1. Jeśli wiadomość jest zaszyfrowana, Meta nie może analizować swoimi botami wysyłanych treści i na tej podstawie podrzucać reklam i treści “rekomendowanych”.
> 2. Szyfrujcie, bo Meta chce, żebyście nie szyfrowali link do wiadomości

Ej, a szyfr Enigmy nie został złamany?

Tak, został. 🙂 Ale możecie mi wierzyć, że złamanie szyfrowania stosowanego przez Metę w Messengerze czy WhatsApp'ie, a także w wielu innych znanych komunikatorach jest bardzo trudne do złamania i wymaga komputerów kwantowych, do których przeciętny człowiek nie będzie miał dostępu przez bardzo długi czas. Albo ogromnego szczęścia (ale na to jest mniejsza szansa niż, że w ciągu najbliższych 50 lat meteoryt trafi w Ziemię 😜). I tym pozytywnym akcentem zakończę ten wpis, zachęcając Was do dyskusji w komentarzach. A na koniec, tak z okazji mojego dobrego humoru, podrzucam Wam kod rabatowy ENIGMA (ważny do 14.04.2024 23:59), z którym kupicie moje zestawy tapet ze zniżką -15% 😉.

 
Czytaj dalej...

from Olcia

MARCOWY PRZEGLĄD KSIĄŻEK

Marzec dla autorek nie wyszedł tak jak, planowałam, co skłoniło mnie do zmian i nie zakładam sobie już na ten rok konkretnych planów, co przeczytam w danym miesiącu. Mam oczywiście nadal moją listę co przeczytać, ale to raczej nawigacja w książkowym świecie na kolejne lata z temtami, autorami i kilkoma tytułami, a nie sztywne ramy.

Więc jaki był marzec? Przeczytałam trochę kobiecej literatury i dokończyłam 2 ważne książki. W tamtym miesiącu trafiła się tylko jedna książka, która była nijaka, rozczarowująca i słaba – “Moja siostra morduje seryjnie” — nie rozumiem nadal, co autorka chciała przekazać, pokazać. Ni to historia o złu, ni to jakiś dziwny rodzaj z motywem siostrzeństwa. Nigdzie nie prowadzi, nic nam nie daje. Punkt z tej książki idzie tylko na rzecz wyzwanie „Przeczytać cały świat” https://readaroundtheworldchallenge.com.

Na podium za to znajdują się „Biedne istoty”, „Psalm dla zbudowanych w dziczy” i „Ja, która nie poznałam mężczyzn”. Z pozoru różne, mają według mnie coś wspólnego. Wszystkie w jakimś stopniu mówią o społeczeństwie, o jego roli w życiu jednostki i odnajdowaniu się w nim.

W dwóch najlepszych tytułach z Marca głównymi postaciami są kobiety. W dziele Harpmann najważniejsza nie jest fabuła, jakiś wielki zwrot akcji, a przyglądanie się bohaterce, jej sytuacji i stanięcie twarzą w twarz z niezrozumiałą, okropną historią, która być może nie nabierze sensu do samego końca (pytanie: Musi go mieć?). Czyta się to jak jeden długi wpis z pamiętnika, nie ma podziału na rozdziały czy poszczególne daty, ale mimo to nie zmęczyła mnie ta forma i nie wyglądało to jak jedna, wielka ściana tekstu. Niewygodna lektura, z pytaniami bez odpowiedzi. Bardzo przejmujące były fragmenty, gdzie główna bohaterka godzi się ze swoim losem, przyjmuje samotność i brak miłości. Moim zdaniem bardzo dobrze wyłamuje się z dość popularnego trendu wśród autorów, gdzie często czytelnik/czytelniczka ma podane wszystko na tacy.

Historia Belli to w wielu momentach szalona jazda, nieokiełznana jak sama główna bohaterka. Funny story, myślałam, po przeczytaniu wielu recenzji, że Biedne istoty stworzyła kobieta, a nie mężczyzna. Chapeau bas, panie Alasdair Gray, dawno nie czytałam książki autorstwa mężczyzny, która by w tak wspaniały i trafny sposób pokazywała perspektywę kobiety. Książka okazała się bardzo pozytywnym zaskoczeniem, bo po przeczytaniu opisu na Legimi (bardzo nietrafiony) i obejrzeniu lub przeczytaniu kilku recenzji filmu na podstawie owego dzieła miałam zupełnie inne założenia na jej temat, ale w przeciwieństwie do filmu książka nie ocieka tak seksem. I dobrze. Bo to nie o to tutaj chodzi. Przynajmniej nie tylko o to. Bella jest czymś więcej niż dojrzewaniem, eksploracją seksualnego strony życia. Bella pokazuj nam mechanizmy rządzące społeczeństwem, wymóg dopasowania się do zasad, pozostania w pewnych schematach. Moim zdaniem Gray świetnie zrównoważył humor i powagę historii.

„Psalmie dla zbudowanych w dziczy” to zagraniczny fenomen, który w końcu doczekał się tłumaczenia na język polski. W tej historii mamy główne bohaterko. Tak, dobrze czytacie, książka opowiada historię osoby o imieniu Dex, która używa formy they/them, czyli w języku polskim czujemy, widzimy itp. jest (spojler: Mszaczek, drugie główne bohaterko używa form zrobiłom, nasypało). Warto podkreślić, że polskie tłumaczenie poradziło sobie z tym idealnie, Dex od początku jawiła mi się jako osoba spoza dualistycznego społeczeństwa, wygląd Dex został tak opisany, że nie wskazywał ani na płeć żeńską, ani męską. Dex jest po prostu osobą. Kropka. Chociaż “Psalm...” wydaję się uroczy i delikatny, wręcz bajkowy, to pod warstwą tej delikatności jest to lektura trudna, skłaniająca do wielu refleksji na temat sensu życia, naszej cywilizacji i miejsca człowieka w naturze. Główne postacie są świetnie napisane, raz zagubione, raz szczęśliwe, raz smutne, szczere i odważne. W tym krótkim utworze udało się Becky lepiej pokazać tworzącą się relację między dwiema istotami, niż w niejednym dłuższym utworze. Wzruszyło mnie i skłoniło do refleksji wiele cytatów, którymi podzieliłam się tutaj: https://wspanialy.eu/@Olcia95/112150033653706869

Zaczęłam czytać, ale nie skończyłam:

” Eseje Woolf” – tutaj mam zagwozdkę, dlaczego ich nie skończyłam mimo miłości totalnej do Virginii. Może to wina gęstości i objętości tekstu. A może to wina, tego, jak wyglądała reszta mojego życia w marcu. Mam nadzieję, że w kwietniu uda mi się czytać 2-4 eseje tygodniowo i skończyć czytać je przed latem.

”Mam do pana kilka pytań” – i tutaj mamy ciekawą historię, bo książka nie jest zła, ani zbyt wymagająca. Czytanie tej książki skłoniło mnie do rozmowy na terapii, podczas której padły bardzo ważne pytania „Dlaczego czytam to, co czytam? Dlaczego sięgam po takie motywy, a nie inne?” Pytanie to stworzyło w mojej głowie ogromne pole do rozmyślań. Sprawiło, że wyrzuciłam kilka książek z półki “to read” na Goodreads, zrobiłam DNF dwóm i zrozumiałam, że obok Woolf, klasyków i lektur na tematy społeczne, na tematy związane ze sztuką czy literaturą lubię przeczytać co jakiś czas romans, cozy fantasy czy ostatnio — komedię kryminalną. A dlaczego poruszyłam temat akurat tej pozycji na terapii? Czasem nie dość refleksyjnie podchodzę do książek, które chcę przeczytać — zobaczyłam tłumaczenie nowej książki Makkai i stwierdziłam, że czytam, bo „Wierzyliśmy jak nikt” było cudowne i rozłożyło mnie na łopatki. “Mam do pana kilka pytań” też mnie rozłożyło, tylko nie w ten przyjemny sposób, a sprawiło, że miałam koszmary i inne nieciekawe rzeczy. Znałam zarys fabuły, czytałam recenzje przed przeczytaniem i niby wiedziałam, czego się spodziewać. Niby… Współlokatorka głównej bohaterki została zamordowana (chyba?), jej ciało wrzucono do basenu i w utworze jest mowa, o utonięcie itp., a w pewnym momencie mamy dość mocny opis tonięcia i tego, co dzieje się z ciałem w wodzie. Niecałe 3 lata temu jedna z najbliższych mi osób utonęła i ten krótki fragment zrobił mi, to co zrobił. Więc kids, stay safe, uważnie dobierajcie to, co czytacie.

W Marcu skończyłam czytać też “Kochaj ludzi, używaj rzeczy”, ale o tej książce będzie oddzielny wpis, oraz “Mit normalności” M. Gabor, ale o tej książce chyba nie jestem jeszcze gotowa napisać.

 
Czytaj dalej...

from Przewodnik po alternatywnym internecie

Wiemy, że strony www które widzimy w przeglądarce to pliki HTML, które mogą być statyczne lub generowane na żądanie. W zamierzchłych czasach, gdy większość polaków nie miała dostępu do internetu, ale niektórzy mieli w domu komputer, funkcjonowały tzw. „kafejki internetowe” – miejsca w których za opłatą można było skorzystać z komputera z internetem – coś a'la publiczne komputery w bibliotece.

Kafejka internetowa w Bielsko-Białej (2014)

Z takiej kafejki korzystałem swego czasu i ja. Zapisywałem sobie rzeczy do wyszukania w internecie i raz na tydzień szedłem z pendrivem 1 GB, ściągałem strony i czytałem na spokojnie w domu. Wiecie, stronę można było zapisać (naciskając ctrl-s w przeglądarce) i później otworzyć ją offline. O ile linki nie działały, zachowywał się tekst i obrazki. Zapisana strona mniej-więcej przypominała wersję online. Sądzę, że nie tylko ja tak robiłem.


Dziś zapisywanie stron jest już niemodne. Zwyczajnie nie ma takiej potrzeby, wystarczy zakładka. Chyba, że spodziewamy się w najbliższym czasie odcięcia od sieci, np. lotu samolotem, przejazdu pociągiem czy wyjazdu za granicę.

Z powodu małego zapotrzebowania na ten feature, funkcja ctrl-s w przeglądarkach to już relikt przeszłości, a developerzy nie biorą tego pod uwagę przy projektowaniu. Sprawdźcie sami – o ile Wikipedia po zapisaniu wygląda niemal identycznie, wiele nowoczesnych stron w najlepszym wypadku traci style:

Dokumentacja mermaid bez css-a

A w najgorszym jest całkowicie pozbawiona treści:

Lista serwerów DNScrypt bez JS-a

Jeśli kogoś tu interesuje techniczne wyjaśnienie, nie zapisano istotnych zasobów zewnętrznych, tylko sam „szkielet”. Jak ładuje się coś dynamicznie (można to poznać po sygnalizowaniu wczytywania lub aktualizacjach na żywo), to najprawdopodobniej przeglądarka tego nie zapisze. Tak więc posty na socialach, jednoosobowe gry i inne apki webowe, nie ruszą.

Co zatem możemy zrobić?

Najłatwiej zrzut ekranu. Faktycznie, to właśnie zrobi większość osób. Opcja ta ma kilka zalet, m.in. łatwość zrobienia, wysłania i otwarcia, ma również mnóstwo wad:

  • nie można kopiować ani przeszukiwać tekstu,
  • kompresja utrudniająca przeczytanie przy długich zrzutach,
  • rozmiar pliku,
  • brak interaktywności.

Jeśli kiedyś dostaliście snipetkę kodu w formie graficznej, wiecie jakie to potrafi być irytujące. Jednocześnie jest to całkiem niezły sposób na omijanie zautomatyzowanej cenzury.

Można stworzyć PDF-a. Wciskamy ctrl-p (jak print) i wybieramy drukowanie do pliku. Zalety:

  • przenośność,
  • niewielki rozmiar w porównaniu z grafiką rastrową,
  • klikalne linki,
  • strony mogą dostosować swój wygląd pod drukowanie (wada jeśli używane złośliwie),
  • generowane z już wyświetlanej strony po załadowaniu dynamicznej treści.

Wady:

  • kopiowanie bywa uciążliwe (lubią pojawić się dodatkowe białe znaki),
  • wymuszony podział na strony,
  • nie nadaje się do stron interaktywnych.

Logo SingleFile SingleFile

SingleFile zrzuca całą zawartość strony do jednego, samo-rozpakowującego się pliku HTML, którego stan odpowiada stanowi Dla zmniejszenia rozmiaru domyślnie pomija zapis audio i wideo.

W ustawieniach można włączyć zapis JavaScript (sieć/skrypty), niezbędny do działania aplikacji webowych, ale mogą występować błędy.


Pozwólcie, że pokażę wam coś tak niewiarygodnego, że wam szczęka opadnie. Gdybym sam tego nie sprawdził, nie uwierzyłbym.

Magiczny plik PNG

💡 Kliknij aby przejść do strony pobierania

Zapiszcie sobie ten obrazek i spróbujcie otworzyć. OK, a teraz zmieńcie rozszerzenie na html i spróbujcie otworzyć.

Zaskoczeni? Na tym nie koniec. Teraz zmieńcie rozszerzenie na zip i otwórzcie.

Za każdym razem plik otwierał się poprawnie: jako obrazek, strona www i archiwum z plikami strony.

Jak?!

🛑 Uwaga: niskopoziomowe wyjaśnienie i zagłębianie się w binarną strukturę pliku!

Pierwsze 8 bajtów, to sygnatura PNG – jest ona stała dla każdego pliku tego typu. Reszta pliku to następujące po sobie ramki:

  • 4 bajty – długość danych
  • 4 bajty – typ ramki
  • dane
  • 4 bajty – suma kontrolna CRC

Pierwsza ramka to IHDR (ang. Image Header). Zawiera metadane grafiki: wymiary, kolory, kompresja, etc. niezbędne do prawidłowego wyświetlenia. Po niej następuje ramka tTXt – ramka tekstowa. W niej znajduje się początek HTML-a:

<html data-sfz><meta charset=windows-1252><title></title><meta name=viewport content="width=device-width, initial-scale=1"><body hidden><!--

Z uwagi na poprzedzającą zawartość, nie jest to prawidłowy plik HTML, ale przeglądarki są bardzo tolerancyjne. <!-- oznacza początek komentarza. W tym miejscu kończy się też ramka tekstowa. Dla przeglądarki dalsza treść do odwołania będzie nieistotna.

Następnie mamy sRGB – przestrzeń kolorów, a potem od 0xCA do 0x88A8 to już skompresowane piksele (IDAT). Ciekawostka: cały plik łącznie z zip-em waży 140 kB. Bez kompresji PNG same piksele ważyłyby 2 MB.

Aż dochodzimy do kolejnego pola tTXt stanowiącego większość pliku. Tutaj komentarz HTML-a się zamyka i wstawiony zostaje zminifikowany kod JavaScript (około 47 kB), który wyciąga ze znajdującego się dalej ZIP-a poszczególne pliki do pamięci i składa z nich stronę.

--><script>var e,t;e=this;t=function(e)
...
</script><!--PK

PK\x03\x04 sygnalizuje ramkę ZIP-a. Specyfikacja tego formatu pozwala, aby przed pierwszą ramką i za ostatnią znajdowały się dowolne dane. Program od archiwów po prostu je zignoruje, szukając sygnatury ZIP-a. Tak więc jest to prawidłowy plik ZIP. Nie będziemy się w niego bardziej zagłębiać, ponieważ nie to tutaj znaczenia.

Podsumowując, struktura zagadkowego pliku przedstawia się następująco:

  • sygnatura PNG
  • ramka IHDR
  • ramka tTXt
    • HTML
  • ramka sRGB
  • 5 ramek IDAT
  • ramka iTXt
    • HTML
      • ZIP
  • ramka IEND

Przy czym nie jest to prawidłowy kod HTML. Nie trzyma się standardowej struktury. Mimo wszystko – działa.


Wracamy na wysoki poziom!


Plik ten pochodzi stąd: https://gildas-lormeau.github.io i przy pomocy wtyczki SingleFile sami możemy je wytworzyć z dowolnej strony!

  1. Wchodzimy w ustawienia wtyczki, w zakładkę format pliku.
  2. Wybieramy format „samorozpakowujący się ZIP (uniwersalny)
  3. Zaznaczamy niedołączanie danych po ZIP i osadzanie obrazu.

Niestety muszę was rozczarować – wtyczka nie zrobi za was zrzutu ekranu zapisywanej strony, tylko poprosi was o obrazek do osadzenia. Nie działa to też w każdym przypadku, zdarzają się błędy i glitche, jako że funkcja ta została stworzona niedawno. Osobiście trzymam ją wyłączoną.

Obsługiwane są nawet zaszyfrowane archiwa i je również można otworzyć w przeglądarce!

Program do archiwów pyta o hasło Przeglądarka prosi o hasło

Opcji konfiguracji i automatyzacji jest naprawdę wiele. Można np. ustawić automatyczne wysyłanie zapisanych stron do chmury, autozapis stron dodanych do zakładek albo zamykanie karty po skończonym zapisie. Łatwo jest też zapisać wiele stron naraz.


A wracając do głównego wątku, jest jeszcze jeden warty odnotowania sposób zapisu stron offline, tym razem z wszystkimi linkami. Przypuszczalnie to właśnie z tego narzędzia korzystają cyberprzestępcy tworząc idealne kopie popularnych serwisów internetowych. Cóż, u nas podobne strony są na porządku dziennym – są przecież setki identycznych instancji Mastodona, Invidiousa czy Nextclouda i jakoś nikt nie próbuje logować się na nie-swoim serwerze. Zawsze sprawdzamy domenę, VPN-a i czy nie ma wycieków DNS-a.

To są tematy, które planuję poruszyć w kolejnych wpisach, a o HTTrack wspomnę może innym razem. Jeśli podobał ci się ten wpis, pamiętaj, że możesz otrzymywać powiadomienia o kolejnych, subskrybując mój kanał RSS. Jest to całkowicie anonimowe, a ja nie mam żadnych statystyk ile osób mnie subskrybuje. Jak zauważyłem, wyszukiwarki straciły już zainteresowanie moją stroną, a ja zamierzam tworzyć treści nie pod nie, ale dla was, dlatego zachęcam również do dzielenia się opinią zwrotną w komentarzach.

 
Czytaj dalej...

from Przewodnik po alternatywnym internecie

Które zdjęcie lepsze?

Spider's Web – bez filtra

Spider's Web – z filtrem

Oba zdjęcia przedstawiają tę samą stronę Internetową.

Na pierwszym, stronie pozwolono robić co chce. Została przewinięta, bo cały ekran wypełniały billboardy i inne zbędne elementy. Ma również zamiar wysyłać powiadomienia, by non-stop serwować użytkownikowi świeży content.

Na drugim, aktywowano uBlock Origin (patrz: czerwona ikonka na pasku przeglądarki), pilnujący, by strona nie pozwalała sobie na zbyt wiele. Użytkownik nie jest rozpraszany, może skupić się na czytaniu.

Kolejny przykład:

TechRadar – bez filtra

TechRadar – z filtrem

💡 Kliknij aby powiększyć.

Zmierzyłem, ile danych zużywa się na załadowanie strony i jej wagę po odcięciu balastu. Różnica jest przytłaczająca – ponad 85% transferu stanowią reklamy i skrypty śledzące. Zaledwie 7% zapytań było związanych z treścią, którą zainteresowany jest użytkownik – tekstem, obrazkami i menu.

Wiecie, ile to jest 23 MB? 40 minut słuchania muzyki. 80-sekundowy filmik w jakości 720p. Lub wczytanie pojedynczej strony z korpo-netu. Nim użytkownik zdążył podjąć jakikolwiek wybór w kwestii swojej prywatności (którą strona rzekomo ceni), szczegółowe dane o jego wizycie już zostały przetworzone przez setki podmiotów.

Takie przestępstwo jest niezwykle powszechne, lecz administratorom uchodzi na sucho, bo mało kto wie jakie prawa mu przysługują i mało komu chce się fatygować do UODO z pisemną skargą.

Prawo prawem, a strony mają techniczną możliwość komunikowania się z kimkolwiek, kiedykolwiek (patrz: AJAX z poprzedniego wpisu). Mogą też wiele innych rzeczy. Choć przy pomocy dodatków, można w swojej przeglądarce ustanowić własne zasady. Tym akcentem rozpoczynamy serię o dodatkach (zakładam, że masz Firefoxo-podobną przeglądarkę? 😉)

uBlock Origin

To absolutne minimum. Z tą wtyczką jest choć odrobinę zaznajomiony każdy obywatel alternatywnego internetu, aby mógł bez przeszkód surfować po niebezpiecznych zakamarkach sieci. Specjalizuje się (jak wskazuje nazwa) w blokowaniu, które realizuje się na 2 poziomach:

  1. sieciowym – zatrzymywanie żądań HTTP zanim zdołają wyrządzić szkodę,
  2. html-owym – ukrywanie elementów spełniających określone kryteria.

Reguły filtrowania definiują tzw. listy filtrów. Polecam wejść w opcje i zaznaczyć wszystkie listy, w tym elementy irytujące: czatboty, newslettery, powiadomienia, „ciasteczkowe pop-upy” i te o apkach mobilnych – są to rzeczy, które nas niepotrzebnie spowalniają.

Warto też zaznaczyć listy stron phishingowych i ze złośliwym oprogramowaniem. Nie jest to oczywiście panaceum, ale nie zaszkodzi mieć ten dodatkowy środek ostrzegawczy. Brakujące listy zostaną pobrane.

Nie podoba nam się jakiś element? Klikając ikonę pipety przechodzimy w tryb zaznaczania elementów na stronie. Po kliknięciu któregoś z nich, pokaże się okno dialogowe, w którym suwakiem wybieramy jak wiele chcemy usunąć. Zwróćcie uwagę na klasy obiektów – czasami mają czytelną nazwę, jak .cookie-banner czy .ad-video. Po zatwierdzeniu zostanie dodana nowa reguła.

Czy to bloker reklam?

Niezupełnie. Zależy kogo spytasz. Niektórzy nawet podstawową ochronę przed śledzeniem wbudowaną w przeglądarkę uważają za blokowanie reklam. Faktycznie, w większości przypadków wyświetlenie reklamy oznacza załadowanie wielkiej i ciężkiej korpo-machiny, która tą reklamę wybierze w oparciu o posiadaną wiedzę na temat docelowego odbiorcy i dołoży kilka nowych cegiełek. Właśnie te machiny są celem uBlock Origin. Zniknięcie reklam odbywa się niejako przy okazji, co dla wielu stanowi cel sam w sobie.

Co ciekawe, kilka najpopularniejszych blokerów reklam, tych które wyskakują na początku wyników wyszukiwania, są mniej skuteczne. Należą do programu acceptable ads, który dopuszcza pewne kategorie niezbyt inwazyjnych reklam. Niestety program ten ogranicza się jedynie do sfery wizualnej, z pominięciem aspektu prywatnościowego. Nasza wtyczka sięga głębiej, do źródła (origin) problemu.

Z drugiej strony, jeśli zamieścisz na swojej stronie klikalny baner lub sponsorowane treści, uBlock Origin ich nie zablokuje. Bo nie taka jest jego rola.

uBlock Origin is not just an “ad blocker“, it's a wide-spectrum content blocker with CPU and memory efficiency as a primary feature.

źródło: strona projektu

Co z finansowaniem twórców?

Nie wspomniałem, że w monopolu Google i Facebooka na rynku AdTech, na koniec przekazują symboliczną kwotę do portfeli autorów stron. Gdyby tego nie robili, świat byłby piękniejszym miejscem, nikt bowiem nie umieszczałby u siebie AdSense ani Facebook Ads. Być może rozwinęłaby się technologia reklamy kontekstowej niewymagającej analizowania aktywności.

Jakiś alternatywny model finansowania jest potrzebny, a obecny system narusza prawa człowieka i nie powinien być wspierany. Jeśli jesteś twórcą, rozważ umożliwienie użytkownikom wspierania cię w inny sposób, np. przez darowizny. Są do tego usługi takie jak Patronite, LiberaPay czy buycoffee.to. Za określone kwoty wsparcia możesz oferować nagrody, takie jak dostęp do ekskluzywnych treści, spotkań online lub wpisanie imienia i nazwiska wspierającego na końcu materiału.

A nade wszystko, nie zmuszaj do wyłączania adblocka i innych zabezpieczeń. Nie mów, z jakiej mają korzystać przeglądarki. Generalnie nie zniechęcaj do przychodzenia do ciebie, ani nie sprawiaj, że osoby odwiedzające twoją stronę czują się przytłoczone nadmiarem bodźców, lecz traktuj ich z szacunkiem, tak jak sam chciałbyś być traktowany. Dobro powraca. Twórz fajne treści, realizuj swoje pasje, ciesz się życiem. 🙂

Konkluzja

Jeśli jeszcze nie próbowałeś, z całego serca polecam ci przez tydzień korzystać z Internetu z włączonym filtrem. To proste: wejdź na stronę ublockorigin.com i pobierz wersję wtyczki do swojej przeglądarki. Zobaczysz zupełnie inny Internet.

Bądź przygotowany na to, że dla niektórych stron staniesz się rebeliantem i będą starały się ciebie nakłonić do zrobienia dla nich wyjątku. Zanim jednak go zrobisz, najpierw rozważ, czy aby na pewno taka strona zasługuje na twoją uwagę?

Na podstawie:

 
Czytaj dalej...

from Tomasz Dunia - to3k

Jak pewnie zauważyliście WriteFreely.pl było niedostępne przez pewien czas (od awarii wczoraj przez okres lekko ponad 20 godzin). Piszę to, aby uspokoić i jednocześnie przeprosić za zaistniałą sytuację.

Instancja wróciła już na szczęście do normalnego działania, co potwierdza fakt, że czytasz ten post.

Awaria była czymś zupełnie ode mnie (jako admina jedynie instancji WF, a nie całej infrastruktury FTdL na której jest uruchomiona) niezależnym. Z tego co udało mi się ustalić to awarii uległa linia światłowodowa Orange doprowadzająca internet do serwerowni. Na domiar złego drugie awaryjne łącze niestety też nie zadziałało tak jak powinno. Chłopaki z FTdL mają przebadać temat redundancji, żeby taka sytuacja nie wystąpiła w przyszłości. Pozostaje nam tylko trzymać za nich kciuki :)

Na koniec chciałbym jeszcze raz przeprosić za zaistniałą sytuację. Mam nadzieję, że niczyje plany nie zostały pokrzyżowane przez tę awarię.

 
Read more...

from Świetlik

Podopieczni Świetlikowa zorganizowali akcję zatytułowaną Świetliki o Świetlikowie. W ramach niej publikują posty ze swoimi wspomnieniami, związane z Fundacją. Całość ma na celu promocję zbiórki #NieZamykajmyŚwietlikowa.

 
Czytaj dalej...

from Michał Stankiewicz Blog

Od dłuższego czasu w aplikacji #WhatsApp jest dostępna funkcja znikających wiadomości. Jest ona bardzo przydatna, jednak niestety z jakiegoś powodu Meta postanowiła ustawić ją jako domyślnie włączoną, przez co od jakiegoś czasu często spotykam się z tym, że nie mam starych wiadomości (co tam wiadomości! Nie mam zdjęć!), które zostały mi wysłane lub komuś wysłałem. Na szczęście da się to zmienić i w tym wpisie wytłumaczę Wam jak to naprawić.

Jak wyłączyć znikające wiadomości na WhatsApp?

  1. Otwórz aplikację WhatsApp.
  2. Przejdź do zakładki “Ustawienia”.
  3. Wybierz sekcję “Prywatność”.
  4. Kliknij “Czas do zniknięcia wiadomości” i z listy wybierz “Wyłącz”.

Gotowe! Od teraz wiadomości, które wyślesz w nowych czatach, nie będą znikać po określonym czasie. Pamiętaj jednak, że to dotyczy tylko Ciebie i jeśli ktoś ma włączoną tę funkcję, to domyślnie nowo utworzone czaty będą wciąż znikać, co oznacza, że należy to wyłączyć i w takim czacie. Dotyczy to również czatów z którymi wcześniej pisaliście i mieliście włączoną tą funkcję – należy ją wyłączyć.

  1. Aby to zrobić, otwórz czat, w którym chcesz wyłączyć znikające wiadomości.
  2. Kliknij ikonę “Awatar czatu”.
  3. Znajdź “Znikające wiadomości”.
  4. Wybierz “Wyłącz”.

Od teraz wiadomości nie będą zamykać w tym temacie, o ile nie zostanie ona z powrotem włączona.

#Shorts

 
Czytaj dalej...

from Tomasz Dunia - to3k

Właśnie przedłużyłem domenę tej instancji na kolejny rok. Będę ją utrzymywał z prywatnych pieniędzy tak długo jak dam radę i zawsze będzie to miejsce przeznaczone do publikowania Waszych historii za darmo! :)

Jeżeli ktoś czuje taką potrzebę to istnieje też możliwość wsparcia tego projektu, więcej informacji pod tym linkiem.

 
Czytaj dalej...

from m0bi o Fedi

Zapytał mnie ostatnio kolega używający dalej #Twitter-a, co to jest to całe #Fediverse? Odpowiedziałem mu tak:

Wyobraź sobie, że z twojego Twittera możesz dać follow kumpeli z #Facebook-a. I czytać jej posty, co tam pisze, ale na Twitterze. I możesz dać suba jakiemuś kanałowi na #YouTube, i jak wypuści nowy klip, to ci się pojawi na timeline i możesz obejrzeć, zalajkować i podać dalej. Na Twitterze. Albo ktoś z #Instagram-a może ci dać follow na twoim twitterze, i między zdjęciami zobaczy twoje wpisy. A jak mu się spodobają, to je skomentować.

No to #Fediwersum to jest właśnie coś takiego. Tylko zamiast Twittera jest #Mastodon, zamiast Facebooka jest np. #Friendica, zamiast Instagrama używamy #Pixelfed, a zamiast YouTube mamy #PeerTube. Inne aplikacje do podobnych rzeczy.

Ta zmiana to wszystko, co wystarczy, by te serwisy były ze sobą połączone i współpracowały. I wymieniały dane. I żeby wszyscy widzeli wszystkich, rozmawiali i komentowali. Jak w e-mail – możesz pisać do wszystkich.

Bo nie ma żadnej korporacji, która by pilnowała, abyśmy byli oddzieleni od siebie, bo im wtedy więcej $ wpada.

 
Czytaj dalej...

from m0bi o Fedi

Mały przewodnik dla osób migrujących z portalu Elona.

Witaj na Mastodonie w fediwersum Kilka punktów:

  1. Nie obcina zasięgów. Wszyscy zobaczą twój wpis.

  2. Wszystkie konta są równe. Liczba osób obserwujących nie ma znaczenia, a gwiazdka to tylko fav (Ulubione). Będzie komuś miło, serwer zaindeksuje tootka do twojej wyszukiwarki, jak klikniesz fav, ale nie wpłynie to na algorytm, bo:

  3. Nie ma algorytmu. Wszyscy widzą wszystko na osi czasu chronologicznie. Więc raczej podbij (boost) jeśli chcesz zwiększyć zasięg tootka.

  4. Można edytować wpis, więc możesz poprawić literówki, coś dodać czy zmienić. Kto wszedł w interakcje z twoim tootkiem, dostanie powiadomienie o edycji.

  5. Treści ofensywne / agresywne oznacza się CW (Content Warning).

  6. Limit to domyślnie 500 znaków, ale admin instancji może go zwiększyć.

  7. Nie ma cytowania, to świadomy wybór autorów, a nie niedoróbka. Zawsze możesz we własnym tootku dodać link do innego, albo w komentarzu oznaczyć kogoś, żeby sobie poczytał.

  8. Możesz przypiąć do profilu tyle tootków, ile chcesz.

  9. Możesz dodać długi opis do profilu i dużo linków do swoich innych kont czy serwisów. Bezpłatnie :)

  10. Możesz w ustawieniach oznaczyć opcję, by twój profil był na liście profili Twojej instancji. Łatwiej cię wtedy odnajdą inne osoby.

  11. Jest wiele serwerów (instancji). Możesz w dowolnej chwili przenieść się na inną razem z obserwowanymi i obserwującymi. Jest to wspierane, a nie blokowane. Stare tootki zostaną jednak na starej instancji. Więcej o migracji przeczytasz w dokumentacji: “Przekierowanie lub przenoszenie profilu” https://docs.joinmastodon.org/pl/user/moving/

  12. Ponieważ instancji jest wiele, często tematycznych, to jest kilka osi czasu. Oprócz Twojej, domyślnej, jest jeszcze Lokalna oś instancji i Globalna. Ta ostatnia zależy od adminów serwera.

  13. Na Mastodon-ie zgłaszanie treści do admina działa. Nazywa się to moderacją. Admini mają narzędzia, by dyscyplinować osoby nieprzestrzegające zasad społeczności. I robią to. Tutaj jest poradnik “Radzenie sobie z niechcianą treścią”: https://docs.joinmastodon.org/pl/user/moderating/

  14. Zasadą jest dodawanie Alt (tekst alternatywny) do obrazków. Pomaga to wielu osobom które nie mogą zobaczyć obrazu w zrozumieniu kontekstu twojego tootka.

  15. Mastodon nie zawiera reklam i nie szpieguje. Dlatego lepiej zamieszczać linki do treści w serwisach, które też nie szpiegują. Jeśli piszesz coś z odnośnikiem do Twittera, zamień w adresie twitter.com na nitter.it. Do Reddit-a: reddit.com na teddit.net. Do Medium.com: scribe.rip. Podobnie z YouTube, zmień adres serwera na którąś z instancji Invidious, np. youtu.be na yewtu.be.

  16. Oprócz Mastodona, który jest uważany za najpopularniejszą alternatywę dla Twittera, w Fediverse znajdziesz wiele innych aplikacji będących sfederowanymi alternatywami popularnych korporacyjnych socjali:

  17. Oprócz aplikacji i serwisów które wymieniłem wyżej, istnieje wiele innych korzystających z federacji i decentralizacji. Możesz się zapoznać z nimi na bardzo ładnej stronie Fediverse.Party: https://fediverse.party Znajdziesz tam również historię Fediwersum, listy instancji serwerów i wiele innych ciekawych informacji.

  18. A gdzie jest PRIV? Wiadomości bezpośrednie. Jeśli piszesz do kogoś, może to być kilka osób, to zmień widoczność tootka (ta ikonka kuli ziemskiej pod edytorem) z “Publiczny” na “Tylko wspomniane osoby”. Jak wyślesz, to zobaczą go tylko wymienione profile i pojawi się w zakładce “Wiadomości bezpośrednie”.

  19. A gdzie grupy? Takich jak na Twitterze nie ma. Służą do takiej komunikacji inne aplikacje, bardziej bezpieczne i skoncentrowane na takim aspekcie. Ale zawsze możesz poratować się tak jak w punkcie wyżej, wpisując kilka adresów na górze tootka i będzie to rozmowa grupowa.

  20. Jesteś już na Mastodonie, wiesz że sporo znajomych z Twittera też się przeniosło, ale nie znasz ich adresów? Jeśli pochwalili się na TT swoim nowym adresem, to dzięki tej stronie ich odnajdziesz: Debirdify https://pruvisto.org/debirdify/ Autoryzujesz ją na TT i ona wyszuka znajomych automatycznie, czy to twoich obserwowanych, czy obserwujących. Później wystarczy ich zaobserwować na Mastodonie (najłatwiej skopiować link do profilu odnalezionej osoby ze strony Debirdify i wkleić w pole wyszukiwania u siebie na Mastodonie – nie w pasek adresu!). Możesz też pobrać plik .csv z danymi znajomych i zaimportować go w Mastodonie w Preferencje –> Import i eksport –> Importowanie danych. Podobna aplikacja to FediFinder: https://fedifinder.glitch.me/ Przydatne :)

  21. Nie mogę ustawić tła dla profilu! Oficjalna aplikacja na iOs nie ma opcji do tego. Ale możesz wejść przeglądarką na swój serwer i tam w Preferencje / Profil / Wygląd ustawisz sobie tło bez problemu.

  22. Przejście na Mastodon bywa trudne dla nowych użytkowników. Ale jeśli masz fajną swoją instancję, to możesz do niej zaprosić przyjaciół z Twittera, generując link z zaproszeniem do rejestracji. Jeśli skorzystają z niego, to od razu cię zaobserwują. Ta opcja jest w Apce Webowej Mastodona w Preferencje –> Zaproś użytkowników. Nie zapomnij zaptaszkować “Zapraszaj do obserwacji swojego konta”. Skopiowany link możesz wysłać e-mailem, twitterem, facebookiem czy jak tam chcesz.

  23. Jeśli lubisz Twitterowy look & feel, serduszka zamiast gwiazdek, chcesz widzieć ile tootek ma polubień i podbić bez klikania, to może spodoba Ci się alternatywna aplikacja dla Mastodon-a: #ManganApp https://dub.sh/mangan

  24. Wyszukiwarka: a na Twitterze to można było poszukać, co napisali inni! No właśnie. Ograniczenie wyszukiwania w Mastodonie do własnych lub kierowanych do ciebie treści jest decyzją projektową, a nie niedoróbką. Cytując autora: “Co daje arbitralne wyszukiwanie? Ludzie i marki wyszukują własne imię i nazwisko, aby samodzielnie wstawić się do rozmów, do których nie zostali zaproszeni.” I dalej: “Możesz jednak wyszukiwać wiadomości, które opublikowałeś, otrzymałeś lub dodałeś do ulubionych. W ten sposób możesz znaleźć tę jedną wiadomość na końcu języka.” Dodam jeszcze od siebie, że wspomniany punkt wyżej Mangan oferuje trochę wygodniejszą wyszukiwarkę w stosunku do orginału, podpowiadając np. profile w wyskakującym okienku, gdy zaczniesz pisać ich nazwy, zaczynając od “@”. Reasumując, przeszukiwać możesz posty:

    • napisane przez ciebie
    • zagwiazdkowane / polubione (dlatego dużo gwiazdkuję)
    • te, w których wspomniano o tobie
    • wiadomości bezpośrednie (j. w.) Może zdarzyć się tez tak, że masz konto na instancji, gdzie admin nie zainstalował ElasticSearch, służącego do indeksowania pełnotekstowego. Wtedy niestety przeszukiwane są jedynie posty sfederowane zawierające hashtag (do wyszukiwania po hashtagach), a to, co napisałem wyżej, niestety nie będzie działać.
  25. Demetrykacja. Co to? Jak zapewne wiesz, algorytm, który karmisz w korporacyjnych sieciach społecznościowych, zlicza wszystko: wyświetlenia, podbicia, polubienia, wyszukania, hashtagi. Używa tego do polecania treści i profili (które kataloguje również jeszcze inaczej, szpiegując i ciebie i je). By zdobyć twoją uwagę, jak najbardziej cię zainteresować i utrzymać u siebie jak najdłużej. Po co? Żeby wyświetlić ci jak najwięcej reklam, na których przecież zarabia. Na Mastodonie, jak już napisałem wcześniej, nie ma ani reklam, ani algorytmu. Spam reklamowy powinien być (i najczęściej jest) tępiony, by nie zaśmiecać ci osi czasu (czy tam walla / tajmlajna). Uważa się też, że informacja o ilości polubień czy podbić nie jest istotna, nie powinna wpływać na ciebie ani zachęcająco, ani zniechęcająco. Więc nie jest wywalona na wierzch. Jeśli się zainteresujesz i wejdziesz w interakcję z tootkiem to zobaczysz, jaką zdobył popularność, ile podbić (to jest najważniejsze, dzięki boost-om tootek się niesie po fedi) czy gwiazdek. Jednak nie jest ci to narzucane. Nikt ciebie nie podpuszcza :)

Witaj w wolnej od korporacji sieci społecznościowej :–)

Jeśli masz uwagi, coś by trzeba zmienić lub dodać, skrobnij do mnie.

Tutaj możesz skomentować na moim Mastodonie: https://mastodon.social/@m0bi13/109352515308127371

Udostępnij: Twitter | Facebook | Pinterest | LinkedIn | E-mail

Inne poradniki, które warto przeczytać:

https://zb3.org/agturcz/pl-jak-zalozyc-konto-na-fediverse-i-jak-z-niego-korzystac-tootorial (@agturcz@circumstances.run)

https://leslie.hell.pl/krotkie-abc-mastodona-dla-migrantow-z-twittera/ (@Leszek_Karlik@climatejustice.social)

https://Mastodon-Poradnik.pl źródło: https://github.com/lwojcik/Mastodon-Poradnik (@lukaszwojcik@mastodon.pl)

Witaj na Mastodonie w fediwersum

 
Czytaj dalej...

from Michał Stankiewicz Blog

W maju opublikowałem wpis, w którym krótko opisałem 5 apek, z których korzystałem na moim MacBooku. Od tamtej pory wiele się zmieniło, głównie z powodu zakupu nowego komputera z procesorem Apple i pomimo tego, że z wielu z tych aplikacji dalej korzystam, nadszedł czas, aby dodać do zestawienia nowe aplikacje.

Artykuł może zawierać linki afilacyjne.

Parallels Desktop

Parallels Desktop to świetne oprogramowanie dla osób, które potrzebują od czasu do czasu skorzystać z aplikacji na systemy Windows czy Linux. Aplikacja umożliwia wirtualizację innych systemów operacyjnych, jednocześnie zapewniając świetną optymalizację (o ile można tak powiedzieć o Windowsie). Ważne jest jednak, że Parallels Desktop nie emuluje procesora, co oznacza, że w przypadku MacBooków z procesorami z serii M, należy pobrać system w wersji dla ARM. Aplikacja jest dostępna na stronie producenta w kilku wariantach cenowych: wersja Standard (którą ja posiadam) kosztuje €129,99 jednorazowo lub €99.99 rocznie, wersja Pro €119,99 rocznie oraz Business €149,99 rocznie. Studenci, uczniowie oraz nauczyciele mogą jednak kupić wersję Standard za €49,99 rocznie i Pro za €59,99 rocznie. Do korzystania z systemu Windows wymagana jest licencja na ten system.

Raycast

Raycast to jedna z najważniejszych aplikacji, które odkryłem w tym roku. Jej zasada jest prosta – zastępuje Spotlight. Nie będę ukrywał, że podchodziłem do niej dość sceptycznie na początku, ponieważ nie widziałem żadnych braków w systemowym odpowiedniku, jednak pozytywne opinie zachęciły mnie do instalacji. Było warto. Oprogramowanie działa tak samo jak Spotlight, jednak daje takie funkcje jak instalacja dodatkowych rozszerzeń, które można wykorzystać na tysiące sposobów. Bezpośrednio z menu wyszukiwania mogę wyszukać dane wyrażenie w słowniku, użyć tłumacza, zmienić wyjście dźwięku komputera czy wyszukiwać hasła w Internecie. Aplikacja jest dostępna na stronie producenta w kilku wariantach cenowych: wersja Free (z której korzystam) jest, jak sama nazwa wskazuje, za darmo, wersja Pro kosztuje \$10 miesięcznie lub \$96 rocznie, Team Free za darmo oraz Team Pro za \$15 miesięcznie za użytkownika lub \$144 rocznie za użytkownika. Dodatkowo, aby korzystać ze sztucznej inteligencji, w wersji Pro można dokupić dostęp do niej za dodatkowe \$8 miesięcznie (chociaż dzięki rozszerzeniu ChatGPT, jeśli mamy swój własny klucz można korzystać ze sztucznej inteligencji bez kupowania wersji Pro).

Keka

Maki bez problemu otwierają pliki ZIP, jednak często możemy spotkać się z sytuacją, że ktoś udostępnił nam plik RAR, którego macOS nie obsługuje. Keka to bardzo proste oprogramowanie, które umożliwia rozpakowywanie oraz pakowanie plików w wielu formatach, m.in. RAR, 7Z, TAR czy XZ, a nawet ISO! Pozwala nawet rozpakowywać i pakować pliki jako podzielone oraz zabezpieczyć je hasłem, a także dostosować stopień kompresji. Aplikację można pobrać za darmo ze strony producenta, jednak jest też możliwość wsparcia twórców, kupując ją w Mac App Store za 29,99zł do czego serdecznie zachęcam. Jest również dostępna wersja na iOS oraz iPadOS (19,99zł w App Store lub za darmo w TestFlight), jednak nie miałem okazji z niej korzystać.

CleanMyMac X

Czas zadbać o naszego Maca, żeby nam długo służył! CleanMyMac X to aplikacja, której zadaniem jest przede wszystkim usuwanie śmieci z naszego Maca. Dzięki niej nasz komputer ma więcej miejsca, a jednocześnie działa szybciej, dzięki funkcji czyszczenia pamięci RAM. Oprogramowanie sprawdza również uaktualnienia naszych aplikacji (zarówno tych z App Store jak i spoza niego), przeszukuje nasz system pod kątem wszelkich zagrożeń, a także pozwala na szybkie i bezpieczne niszczenie plików, które ma być znacznie lepsze od zwykłego wyrzucania danych do kosza. Jedną z przydatnych funkcji jest optymalizacja miejsca, również na pendrive’ach i dyskach zewnętrznych – dzięki niej udało mi się zwiększyć miejsce na Macu aż o 115GB! Aplikacja jest dostępna na stronie producenta w cenie 162,88zł rocznie lub 366,74zł jednorazowo w planie dla 1 Maca, chociaż są również dostępne plany dla 2 i 5 Maców. Dodatkowo, aplikację można uzyskać w ramach abonamentu Setapp kosztującego \$9,99 miesięcznie, w ramach którego można otrzymać także dostęp do aplikacji BetterTouchTool, o której pisałem w poprzednim artykule na temat aplikacji macOS. Twórcy CleanMyMac X stworzyli również wersję na Windowsa, jednak nie jest ona już rozwijana.

MacWhisper

Wersję Pro otrzymałem od wydawcy, ale nie stanowi ona gratyfikacji za recenzję. Otrzymanie produktu nie wpłynęło na jego ocenę.

MacWhisper to oprogramowanie pozwalające na konwersję mowy na tekst. Daje ona możliwość transkrypcji zarówno wcześniej przygotowanych nagrań, jak i nagrania dźwięku z innej aplikacji, importu plików z Internetu czy importu podcastów (należy zaimportować dwa pliki audio dla każdego spikera; funkcja w wersji Beta). Aplikacja korzysta z silnika Whisper od OpenAI, tego samego, który jest wykorzystywany w aplikacji mobilnej ChatGPT i na którym ma bazować oprogramowanie do transkrypcji od @ftdl@pol.social. Niestety w języku polskim zdarzają się błędy w czasie ciszy – gdy na nagraniu nie ma dźwięku, często pojawiają się różne dziwne słowa. Dlaczego? Silnik był trenowany na filmach z napisami z internetu, które często zawierają napisy w stylu: „TŁUMACZENIE: TWOJASTARA.OKI” w momencie, gdy w filmie nie ma głosów, więc nasz model językowy „myśli”, że faktycznie taki tekst ma się pojawić. Aplikacja można pobrać z Gumroad twórcy za darmo (tylko silniki Tiny oraz Base, bez funkcji podcastów) lub w wersji Pro w kilku wariantach cenowych: €29 za licencję na jeden komputer (tylko prywatny użytek), €100 za licencję na pięć komputerów i jeszcze kilka innych.

Artykuł podyktowany do aplikacji MacWhisper. Sformatowany w MacDown na MacBooku.

Grafiki oraz zrzuty ekranów pochodzą ze stron lub witryn sklepowych aplikacji!

#współpraca #aplikacje #aplikacja #darmowe #płatne #Mac #MacBook #macOS #Apple #Parallels #ParallelsDesktop #Raycast #Keka #CleanMyMac #CleanMyMacX #MacWhisper #Whisper #OpenAI

 
Czytaj dalej...

from Klub Anonimowych Inwestorów

Wskaźniki są popularnym i użytecznym narzędziem ułatwiającym podejmowanie decyzji inwestycyjnych. Pomagają nam wydobyć informacje, które nie są widoczne na pierwszy rzut oka na wykresie. Swoją przygodę ze wskaźnikami warto rozpocząć przeglądając strony internetowe udostępniające notowania i analizy, na których dostępne są interaktywne aplikacje pozwalające na wyświetlanie szerokiej gamy różnych wskaźników. Można również spojrzeć na wykresy w książkach poświęconych inwestowaniu, gdzie zwykle dużą uwagę przywiązuje się do czytelności i estetyki prezentowanych danych.

Czym są wskaźniki i jak wyglądają pod powierzchnią

Narysowanie wskaźnika na wykresie musi zostać poprzedzone wyznaczeniem jego wartości. Każdy ze wskaźników jest zdefiniowany za pomocą wzoru matematycznego, który może wykorzystywać takie informacje jak ceny, wolumen, średnie, czy nawet inne wskaźniki. Wyliczona wartość w danym punkcie czasu jest liczbą, jak zostało to przedstawione w tabeli:

Name Date Open High Low Close Volume StochasticK StochasticD
JSW 2023-11-15 50.9 51.4 49.4 49.7 597849 49.8 30.4
JSW 2023-11-16 49.8 50.2 49.4 49.8 379688 70.5 49.8
JSW 2023-11-17 49.8 50.7 49.5 49.8 292816 61.1 60.5
JSW 2023-11-20 50.5 51.8 50 50.9 475934 67.5 66.3
JSW 2023-11-21 50.6 50.9 49.6 50.0 271111 59.8 62.8
JSW 2023-11-22 49.6 50.8 47 47.8 728520 41.4 56.2
JSW 2023-11-23 46 46.5 41.6 42 2756276 10.4 37.2

Do typowego zestawu danych inwestycyjnych (zawierającego cztery ceny oraz wolumen) dodano obliczone wartości wskaźnika. W tym przypadku wskaźnik wymaga wyznaczenia dwóch wartości dla każdego momentu w czasie, dlatego też jest przechowywany w dwóch kolumnach. Przedstawiony wycinek jest już wystarczający do narysowania wskaźnika na wykresie.

Rysowanie wskaźników

W zależności od rodzaju wskaźnika, może on zostać narysowany wraz z cenami na tym samym wykresie albo na osobnym, umieszczanym zazwyczaj poniżej lub powyżej głównego diagramu. Forma prezentacji wskaźnika wynika z tego, ile i jakie dane on prezentuje. Najczęściej spotkać można wskaźniki przedstawiane jako wykresy liniowe, rzadziej słupkowe, a czasem przyjmują formę punktów albo wstęg lub chmur. Jeżeli wskaźnik jest złożony, to może łączyć wiele form prezentacji na jednym diagramie albo być narysowany jako kilka wykresów powiązanych ze sobą.

Rysunek oraz rysunek prezentują przykładowe wskaźniki nanoszone na wykres cenowy, natomiast na rysunku oraz rysunku pokazano jak mogą wyglądać wskaźniki rysowane na osobnych wykresach.

Przykład wskaźnika rysowanego na wykresie cenowym: ZigZag
Przykład wskaźnika rysowanego na wykresie cenowym — ZigZag
Przykład wskaźnika rysowanego na wykresie cenowym: Fraktal
Przykład wskaźnika rysowanego na wykresie cenowym — Fraktal
Przykład wskaźnika rysowanego pod/nad wykresem cenowym: Oscylator stochastyczny
Przykład wskaźnika rysowanego pod (nad) wykresem cenowym — Oscylator stochastyczny
Przykład wskaźnika rysowanego pod/nad wykresem cenowym: Elder Ray
Przykład wskaźnika rysowanego pod (nad) wykresem cenowym — Elder Ray

Parametryzacja wskaźników

Niektóre ze wskaźników są zdefiniowane dokładnie według wzoru, inne natomiast pozwalają na pewną manipulację ich ustawieniami poprzez podanie parametrów. Dobór parametrów pomaga dopasować zachowanie wskaźnika pod kątem analizowanego rynku, perspektywy inwestycyjnej czy charakteru gracza. Przykładowo, za pomocą parametryzacji można sprawić, że wskaźnik będzie bardziej czuły i przez to będzie szybciej reagował na zmiany zachodzące w obrębie danego waloru.

Czasami wybranie odpowiednich parametrów rodzi pewne problemy, zwłaszcza u początkujących. W takiej sytuacji można posłużyć się domyślnymi wartościami zaproponowanymi przez autora wskaźnika. Podobnie w przypadku własnych eksperymentów ze wskaźnikiem dobrą praktyką jest zacząć od domyślnych wartości, które następnie będą zmieniane i testowane w obrębie naszej strategii inwestycyjnej. Jeżeli mamy możliwość porównać wiele możliwych parametrów dla obiecującego wskaźnika, możemy odnaleźć sygnały generowane przez niego dla danych historycznych i stwierdzić, które najlepiej nadają się dla wybranego stylu inwestowania.

Warto pamiętać również o tym, że dla innego instrumentu bądź rynku może być wskazane dostosowanie parametrów wykorzystywanych wskaźników.

Rodzaje wskaźników

Spośród ogromnej liczby dostępnych wskaźników, trudno jest wybrać najlepsze i najbardziej wiarygodne. Co więcej, zdarza się, że przy zastosowaniu kilku wskaźników naraz, mogą one dawać sprzeczne sygnały. Aby zrozumieć przyczyny tego zjawiska i wypracować strategię radzenia sobie z nim, dobrze jest znać podstawowy podział wskaźników ze względu na fazę, w jakiej obecnie znajduje się rynek:

  • śledzenie trendu — wskaźniki należące do tej grupy służą do identyfikacji i potwierdzania trendu. Dobrze sprawdzają się na rynkach, na których ceny poruszają się w wyraźnym trendzie, ale dają mylne sygnały kiedy trend nie występuje. Zazwyczaj działają z pewnym opóźnieniem;
  • oscylatory — wskaźniki z tej kategorii służą jako narzędzie do wyłapywania punktów zwrotnych na rynku. Dają dobre sygnały podczas formacji horyzontalnej, ale mogą doprowadzić do błędnej decyzji, kiedy zaczyna się trend. Oscylatory dają sygnały szybko, nierzadko z wyprzedzeniem.

Używając konkretnego wskaźnika, należy zapamiętać do której grupy należy oraz zidentyfikować w jakiej fazie aktualnie znajduje się rynek. Dzięki temu można określić, czy generowane sygnały są wiarygodne i czy powinny zostać brane pod uwagę podczas podejmowania decyzji o otwarciu/zamknięciu pozycji.

Zastosowanie wskaźników

Wykres wskaźnika niesie wiele dodatkowych informacji, które trzeba umieć odczytać. Niektóre ze wskaźników posiadają jedną lub dwie linie, nazywane liniami referencyjnymi. Wyznaczają one obszary wskazujące na pewne cechy bieżącej sytuacji na rynku. Przykładowo, przebywanie linii wskaźnika za linią referencyjną może oznaczać występowanie niewspółmiernie wysokiego popytu bądź podaży.

Ponadto na wykresach wskaźników najczęściej bada się położenie szczytów i dołków, kierunek i nachylenie linii oraz poszukuje się punktów przecięcia z liniami referencyjnymi. Informacje te są rozpatrywane w kontekście wykresu cenowego, co oznacza, że podobna wartość wskaźnika na rynku byka wskazuje na całkiem inną sytuację niż w przypadku rynku niedźwiedzia lub formacji horyzontalnej.

Sygnały dawane przez wskaźnik można w ogólności podzielić na potwierdzenia i dywergencje. Potwierdzenie występuje, kiedy sytuacja na rynku wynikająca z wykresu cenowego jest spójna z informacjami odczytanymi z wykresu wskaźnika. Jest to zapowiedź kontynuacji panującego trendu i stanowi podstawę do utrzymania lub zwiększenia pozycji. Dywergencja pojawia się, kiedy między wykresem cen a wskaźnika występują rozbieżności. Sytuacja taka jest ostrzeżeniem i może zapowiadać zmianę obecnie panującego trendu.

Poszczególne wskaźniki będą omawiane w osobnych artykułach, gdzie zostanie opisany sposób ich wyliczania, sygnały jakie można za ich pomocą odczytać, jak również konkretne strategie inwestycyjne.

Wskaźniki rynku kapitałowego

Osobną kategorią wskaźników są wskaźniki rynku kapitałowego. Ich wartości są wyliczane na podstawie grupy walorów wchodzących w skład indeksu giełdowego albo sektora. Oznacza to, że wyznaczenie wartości wskaźnika dla indeksu WIG20 wymaga uwzględnienia w obliczeniach 20 największych spółek z GPW, natomiast w przypadku amerykańskiego S&P 500 będzie to aż 500 spółek.

Wskaźniki rynku kapitałowego służą do określania kondycji danego sektora lub nawet giełdy jako całości. Ich zaletą jest zwięzłe przedstawienie sytuacji wielu walorów na jednym wykresie, wadą natomiast stosunkowo długi czas obliczeń. Przykładowy wskaźnik rynku kapitałowego został przedstawiony na rysunku.

Przykład wskaźnika rynku kapitałowego: NHNL dla WIG20
Przykład wskaźnika rynku kapitałowego — NHNL dla WIG20
 
Read more...

from JigmeDatse

There appears to be very little formatting options, but I do have Markdown enabled as a way to write things, so maybe this will give me <em> and this will give me <strong> And who knows what the actual html tags will do. And then we have code that should also work.

OK, the actual HTML tags will just be used as is, maybe in the code backticks they'll behave as I intended?

I can see how this would work for what I want. Perhaps I'll look at installing for myself. As this was more to test if this was something I wanted to look more into.

 
Read more...