WriteFreely

Reader

Przeczytaj najnowsze wpisy na WriteFreely Polska.

from BartBlog

W dzisiejszym wpisie chciałbym przedstawić swoją subiektywną listę aplikacji, które będą przydatne dla każdego posiadacza telefonu od Apple.

Na wstępie chciałbym zaznaczyć – nie zwracajcie uwagi na oceny gwiazdkowe w AppStorze. Często wynikają one z tego, że użytkownika przerasta kliknięcie w dwóch miejscach. Nie będą tutaj też wyłącznie aplikacje pisane dla iOS. Zamysłem tej listy jest zebranie najbardziej użytecznych aplikacji, których można wygodnie używać na iPhonie.

Tymczasem, zapraszam do lektury. Kliknięcie w nazwę przeniesie Was do Apple AppStore.
1. Numer jeden to musi być 1password. Najprościej mówiąc – menadżer zarządzania hasłami. Moim zdaniem dużo lepszy od wbudowanego applowskiego Keychain, chociażby dlatego, że pozwala na ręczne przypisanie strony, gdzie hasło ma być użyte. Aplikacja jest płatna, ale w moim mniemaniu warta każdego grosza. Solidne zabezpieczenia pozwalają żyć z wygodą pamiętania tylko jednego hasła :).
2. Pedometer. Niestety, nie jest to aplikacja do łowienia pedofili, lecz do zliczania kroków. Zapytacie – po co, skoro jest applowska apka Fitness. Podobnie jak z keychain, Pedometer robi to (z nieznanych mi przyczyn) lepiej i dokładniej w porównaniu z odczytami na urządzeniach, które wykorzystujemy do ćwiczeń. A dla posiadaczy Apple Watch jest dodatkowa gratka w postaci konsolidacji wyników z zegarka oraz telefonu. Odkąd mam w domu bieżnię, nie zaczynam chodzenia bez tej aplikacji.
3. PocketCasts. Słuchasz podcastów? Ta aplikacja jest dla Ciebie. Bardziej intuicyjna niż rozwiązanie od Apple, pozwala na porządkowanie podcastów w katalogach, potrafi automatycznie wycinać ciszę w podcastach. Must have.
4. Reeder. Agregator RSS dla Waszych ulubionych źródeł informacji, plotek, wyników spotkań. Obsługuje także subskrypcje z Youtube. Po co używać 20 aplikacji i stron, skoro wszystko zobaczycie tutaj?
5. Google Maps. Obecnie, chociaż z każdym miesiącem są co raz lepsze, mapy Apple nie mogą konkurować z Googlowskimi jeżeli chodzi o Polskę. Obowiązkowa pozycja dla każdego podróżującego na piechotę, rowerem czy samochodem.
6. InPost. Któż z nas nie korzysta z Paczkomatów? No właśnie. Bezproblemowe działanie, intuicyjne UI.
7. Jakdojade. Kompletna aplikacja dla korzystających z komunikacji miejskiej. Sprawdzisz tu rozkłady, kupisz bilety. Co ważne, nie trzeba bawić się w podpinanie kart – została dodana opcja doładowywania za pomocą Apple Pay.
8. Listonic. Najprościej rzecz ujmując – lista zakupów. Niewątpliwym plusem jest możliwość dzielenia się nią w czasie rzeczywistym z innymi użytkownikami. Teraz już nigdy nie zapomnicie niczego ze sklepu*.
9. mObywatel. Kontrowersyjnie? I don't think so. Już niedługo mObywatel zostanie całkowicie zrównany z plastikowym dowodem. Dlaczego więc go nie używać?
10. Pepper. Kolejny must have – wiadomo, że promocjami człowiek żyje.
11. Pocket. W dzisiejszym zalewie informacji z tysięcy źródeł, czasem wpadnie nam przed oczy to, co chcielibyśmy przeczytać w późniejszym czasie. Od tego jest właśnie ta aplikacja. Pozwala na zapisywanie stron, multimediów, maili, aby mieć je wszystkie w jednym, łatwo dostępnym miejscu.
12. Vellum. Piękne tapty skrojone pod Wasze iPhony. Mega częste aktualizacje biblioteki, możliwość blurowania tapet. Nieskończone źródło wspaniałych obrazków na Waszych ekranach.
13. SwiftKey. Któż by nie chciał przeciągać palcem po klawiaturze, aby pisać wiadomości. Ta aplikacja jest właśnie od tego. Dodatkowo oferuje możliwość customizacji, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Dobra odskocznia od 'zwyczajności' domyślnej klawiatury, która w Polsce wciąż okrojona jest chociażby z podpowiadania wyrazów.
14. Truecaller. Żyjemy w spamerskich czasach. Ta aplikacja pozwala opędzić się od niechcianych telefonów. Co istotne – Wy też możecie budować bezpieczniejsze jutro. Wystarczy raportować numery, które aplikacja przepuści. Na swoim przykładzie widzę, że po instalacji Truecaller, o 90% zmniejszył się mój kontakt ze złodziejami i botami, którzy natarczywie do mnie wydzwaniali.

Tak prezentuje się moja krótka lista aplikacji. Pewnie z czasem zostanie zaktualizowana, bo czeluście AppStore są niezbadane. Tymczasem życzę miłego użytkowania!

 
Czytaj dalej...

from Klub Anonimowych Inwestorów

Podstawowym narzędziem każdego inwestora są wykresy służące do graficznej prezentacji notowań danego instrumentu. Przed przystąpieniem do rysowania należy najpierw wybrać dwa parametry. Pierwszym z nich są ramy czasowe określające jednostkę czasu przypadającą na jeden element wykresu (dzień, tydzień, miesiąc, godzina, minuta itp). Drugim jest zakres danych, który będzie przedstawiony na wykresie, na przykład dwie godziny albo pół roku. Dobór tych parametrów powinien wynikać z przyjętej perspektywy inwestycyjnej — dla bardziej długoterminowych pozycji odpowiednie są szersze ramy czasowe oraz zakres obejmujący więcej danych.

Przyjrzyjmy się następującemu zestawowi danych:

Name Date Open High Low Close
CHFJPY 2019-04-30 109.49 109.59 109.12 109.34
CHFJPY 2019-05-01 109.34 109.77 109.32 109.47
CHFJPY 2019-05-02 109.46 109.68 109.31 109.38
CHFJPY 2019-05-03 109.39 109.42 109.14 109.25
CHFJPY 2019-05-05 108.80 108.92 108.64 108.74
CHFJPY 2019-05-06 108.75 109.10 108.54 108.73
CHFJPY 2019-05-07 108.70 109.00 107.91 108.12
CHFJPY 2019-05-08 108.13 108.25 107.80 107.82
CHFJPY 2019-05-09 107.83 108.26 107.59 108.09
CHFJPY 2019-05-10 108.10 108.66 108.05 108.64

Jest to fragment notowań dziennych pary CHFJPY z rynku Forex. Kolejne kolumny zawierają: nazwę instrumentu, datę, cenę otwarcia, cenę maksymalną, cenę minimalną i cenę zamknięcia. Dane te można zwizualizować na wiele sposobów, z których trzy najpopularniejsze to wykresy liniowe, słupkowe oraz świecowe.

Wykresy liniowe

Wykres liniowy jest najprostszym typem wykresu stosowanym w praktyce inwestycyjnej. Jego konstrukcja sprowadza się do narysowania linii łamanej łączącej wszystkie ceny ustawione w kolejności chronologicznej.

W naszym zestawie danych dla każdego dnia podane są cztery ceny, zatem którą z nich należy wybrać? Najczęściej w wykresach liniowych wykorzystuje się tylko ceny zamknięcia, a pozostałe ignoruje — taki właśnie przypadek przedstawiono na rysunku. Bardzo rzadko można napotkać wersję, w której wylicza się średnią wartość cen.

Wykres liniowy
Wykres liniowy

Wykresy liniowe ze względu na swoją czytelność są czasami stosowane do zilustrowania ogólnego kierunku lub kształtu ruchu, a także w celu pokazania bardzo długich okresów. Jednak ze względu na małą ilość zawartych w nich informacji rzadko wykorzystuje się je do analiz.

Wykresy słupkowe

Wykres słupkowy składa się z elementów nazywanych słupkami, z których każdy zawiera w sobie informację o czterech cenach pochodzącą z jednego wiersza danych (na przykład z tego samego dnia). Do skonstruowania słupka niezbędne jest narysowanie trzech linii:

  • pionowej linii rozciągającej się od ceny minimalnej do maksymalnej — jest to oś słupka,
  • poziomej linii z lewej strony słupka na wysokości ceny otwarcia,
  • poziomej linii z prawej strony słupka na wysokości ceny zamknięcia.

Pojedynczy słupek wygląda tak jak to przedstawiono na rysunku. Poszczególne słupki są rysowane oddzielnie, tzn. nie są ze sobą połączone.

Budowa słupka
Budowa słupka

Przyjrzyjmy się teraz całemu wykresowi słupkowemu z rysunku. Na pierwszy rzut oka widać, że jest on bardziej rozbudowany od wykresu liniowego i prezentuje znacznie więcej informacji. Można na nim zaobserwować, kiedy zakres cen był większy niż zazwyczaj, a także zidentyfikować okresy, w których rynek był spokojny. Co więcej, na tym typie wykresu widoczne są luki (miejsca, w których między dwoma kolejnymi słupkami powstaje pionowa przerwa) i są one łatwo odróżnialne od dni o szerokiej rozpiętości cenowej. Umiejscowienie bocznych linii słupka przekazuje inwestorowi informację nie tylko o kierunku ruchu, ale również o siłach popytu i podaży. Pozwala to na głębszą interpretację tego, co dzieje się na rynku w stosunku do wykresu liniowego, na którym nie była widoczna rozpiętość cen oraz relacja cen otwarcia i zamknięcia.

Wykres słupkowy
Wykres słupkowy

Wykres słupkowy nie zawsze sprawdza się do prezentowania długich okresów, ponieważ małe linie oznaczające ceny otwarcia i zamknięcia stają się wtedy słabo widoczne i trudno śledzić ich przebieg.

Wykresy świecowe

Wykres świecowy ma podobną budowę do wykresu słupkowego i także wykorzystuje wszystkie cztery ceny. Elementem reprezentującym pojedynczy wiersz notowań jest świeca, która składa się z dwóch części: linii rozciągającej się od ceny minimalnej do maksymalnej oraz korpusu obejmującego zakres od ceny otwarcia do ceny zamknięcia. Korpus jest wypełniony białym kolorem jeżeli zamknięcie nastąpiło powyżej otwarcia. W przeciwnym razie korpus jest czarny. Wygląd obu typów świec przedstawia rysunek.

Budowa świecy
Budowa świecy

Porównując budowę świec i słupków można odnieść wrażenie, że zawierają identyczną informację. Tak jest w istocie, jednak te same dane są na wykresie świecowym zaprezentowane w inny sposób, dostarczając inwestorom więcej możliwości w analizie rynku. Głównym walorem świec jest obecność korpusu oraz kolor jego wypełnienia. Pozwala to na bardzo czytelne ukazanie relacji cen otwarcia i zamknięcia w stosunku do całego zakresu ruchu, dzięki czemu sprawny analityk może ocenić sytuację na rynku za pomocą jednego spojrzenia na wykres. Jest to znaczny postęp w zestawieniu z wykresami słupkowymi, w których poszczególne słupki są do siebie bardzo podobne nawet jeżeli mają całkowicie inną wymowę. Zalety wykresów świecowych można zaobserwować porównując rysunek z poprzednim wykresem.

Wykres świecowy
Wykres świecowy

Wiele z dostępnych technik opiera się na badaniu formacji składających się z całych grup świec wraz z kontekstem rynkowym, w jakim się znajdują. Parametrami użytecznymi w takiej analizie, oprócz wzajemnego położenia świec, są kolor korpusu, jego wielkość i długości wystających z niego linii (które nazywane są cieniami). Wszystkie te cechy umożliwiają łatwiejszą identyfikację sił działających na rynku.

W mojej ocenie wykres świecowy jest jednym z najlepszych narzędzi inwestycyjnych, w związku z czym będzie się często pojawiał na blogu.

Przekształcanie danych do szerszej ramy czasowej

Niekiedy pojawia się potrzeba zanalizowania rynku w perspektywie, która nie jest bezpośrednio udostępniana w notowaniach. W takiej sytuacji można samodzielnie przeliczyć dokładniejsze notowania krótkoterminowe na bardziej ogólne dane długoterminowe, przykładowo notowania dzienne na tygodniowe lub miesięczne (przekształcenie w drugą stronę nie jest możliwe).

W przypadku wykresów liniowych cenę tygodniową/miesięczną można wyznaczyć jako średnia cen zamknięcia z danego tygodnia/miesiąca. Rzadszym przypadkiem jest średnia wszystkich cen.

Sytuacja staje się bardziej skomplikowana dla wykresów świecowych i słupkowych, gdyż wymagają one wyznaczenia czterech cen. Same obliczenia są jednak bardzo proste:

  • cena otwarcia tygodniowa/miesięczna to cena otwarcia pierwszego dnia tygodnia/miesiąca,
  • cena maksymalna tygodniowa/miesięczna to największa cena z rozpatrywanego zakresu,
  • cena minimalna tygodniowa/miesięczna to najmniejsza cena z rozpatrywanego zakresu,
  • cena zamknięcia tygodniowa/miesięczna to cena zamknięcia ostatniego dnia tygodnia/miesiąca.

Analogicznie można postąpić w przypadku innych okresów, na przykład wyznaczyć świece godzinowe na podstawie minutowych.

Wykresy świecowe oraz słupkowe najlepiej sprawdzają się w ramach, w których faktycznie rynek jest zamknięty przez pewien czas. Taka sytuacja ma miejsce np. na polskiej Giełdzie Papierów Wartościowych, która funkcjonuje od poniedziałku do piątku w godzinach od 09:00 do 17:00. Ceny otwarcia i zamknięcia wskazują wtedy na konkretne momenty rozpoczęcia i zakończenia sesji. Dla danych dziennych każda świeca odpowiada jednej sesji, natomiast w ramie tygodniowej otwarcie odpowiada pierwszej cenie z poniedziałku, a zamknięcie to ostatni kurs z piątku.

W przypadku rynków czynnych całą dobę lub ciągłych ram czasowych nadal można stosować wykresy świecowe lub słupkowe, jednak momenty otwarcia i zamknięcia są wtedy wyznaczane sztucznie. Wykresy takie charakteryzują się cenami otwarcia bliskimi poprzednim cenom zamknięcia i na ogół bardzo rzadko można znaleźć na nich luki.

 
Read more...

from Klub Anonimowych Inwestorów

Rynki finansowe dają inwestorom możliwość pomnażania kapitału poprzez kupno i sprzedaż instrumentów finansowych. W kręgu naszego zainteresowania znajdą się głównie rynek kapitałowy (służący między innymi do obrotu akcjami) oraz rynek walutowy (którego przykładem jest Forex — Foreign Exchange).

Ceny instrumentów finansowych są kształtowane przez popytpodaż, zatem zależą od samych uczestników rynku. Należy jednak mieć świadomość, że wpływ pojedynczego uczestnika jest znikomy, znaczenie ma natomiast kierunek obrany przez większość. Jeżeli na rynku dominuje wysoka podaż, która nie jest zrównoważona równie wysokim popytem, to ceny spadają do momentu, w którym więcej inwestorów zgodzi się zapłacić daną kwotę. Odwrotna sytuacja występuje przy niewspółmiernie dużym popycie.

Informacje o cenach instrumentów finansowych można pozyskać z serwisów udostępniających notowania. Standardowo podana jest nazwa instrumentu, data (lub czas) i cztery ceny: otwarcia, minimalna, maksymalna oraz zamknięcia. Na większości rynków dostępne są również dane na temat wolumenu, czyli wielkości obrotów. Dla inwestora wszystkie te wartości niosą ważną informację, bo pokazują zmiany zachodzące na rynku w danym okresie. Jednak za podstawowy parametr można uznać cenę zamknięcia, ponieważ służy ona do wyznaczenia wartości rachunków inwestycyjnych.

W prasie lub w serwisach internetowych poświęconych rynkom kapitałowym często można natrafić na dane dotyczące indeksów. Indeks giełdowy jest złożonym instrumentem reprezentującym pewną grupę spółek lub sektor rynku. Do wyliczenia jego wartości wykorzystuje się dane wszystkich spółek wchodzących w jego skład. Indeksy są użytecznym narzędziem dla inwestora, bo oprócz pełnienia roli kolejnych instrumentów, dostarczają informacji o ogólnej kondycji rynku i pozwalają porównać sytuację różnych jego sektorów.

Uczestniczenie w rynku wiąże się z kupnem i sprzedażą instrumentów finansowych, czyli zawieraniem transakcji. Inwestor zarabia pieniądze, jeżeli cena sprzedaży przewyższa cenę kupna wraz z poniesionymi kosztami (takimi jak prowizje). Każdy instrument finansowy będący w posiadaniu inwestora jest nazywany pozycją. Wyróżniamy pozycje długie polegające na zakupie danego instrumentu i późniejszej sprzedaży oraz pozycje krótkie, w których instrument jest najpierw sprzedawany, a następnie odkupowany (co można intuicyjnie rozumieć jako chwilowe wypożyczenie, dlatego też nazywane jest krótką sprzedażą). Gdy kurs rośnie, zarabiają inwestorzy zajmujący długie pozycje, natomiast w przypadku spadków zyski odnotują osoby znajdujące się po krótkiej stronie rynku.

Symbolika

W wielu źródłach dotyczących rynków kapitałowych można natrafić na specyficzny język branżowy zawierający nawiązania do bykaniedźwiedzia. Są to dwa zwierzęta mające dla giełdy znaczenie symboliczne. Reprezentują one naprzemiennie występujące fazy wzrostów i spadków kursu będące przejawem cykliczności rynku. Długotrwała zwyżka cen nazywana jest hossą (rynkiem byka), a długotrwała zniżka nosi nazwę bessy (rynku niedźwiedzia). Dobór takich a nie innych zwierząt wynika ze sposobu, w jaki walczą — byk bodzie rogami w górę „podbijając cenę”, natomiast niedźwiedź atakuje łapą w dół „spychając cenę”. Na rysunku prezentuję symboliczną wizję spokojnego rynku znajdującego się w chwilowym stanie równowagi, gdy żadna ze stron nie ma przewagi.

Byk i niedźwiedź
Byk i niedźwiedź

Jednym z głównych zadań każdego inwestora jest identyfikacja, w którym momencie cyklu znajduje się aktualnie rynek (to znaczy czy jest w fazie hossy czy bessy). Można do tego wykorzystać różne metody analizowania rynku.

Analiza fundamentalna i techniczna

Dwie najpowszechniejsze metody analizowania rynku to analiza fundamentalna oraz analiza techniczna.

Analiza fundamentalna opiera się na badaniu konkretnej spółki lub innego instrumentu za pomocą przesłanek bazujących na rentowności danej firmy, wynikach sprzedaży, pracy jej zarządu i tym podobnych danych. Decyzja o otwarciu pozycji jest podejmowana kiedy cena giełdowa akcji odbiega od wyceny wartości spółki. Przykładem inwestora kierującego się takim podejściem jest Warren Buffet, od lat figurujący na liście najbogatszych ludzi świata. Głównymi narzędziami analizy fundamentalnej są raporty roczne, półroczne i kwartalne spółek, a także komentarze oraz inne informacje pojawiające się w mediach. Jej zaletą jest dokładna znajomość danego przedsiębiorstwa, a czasami nawet sytuacji w całej branży. Wadą analizy fundamentalnej jest ograniczona liczba spółek, które możemy w ten sposób rozpatrywać (od kilku do kilkunastu) w stosunku do ogromu instrumentów, jakie są dostępne dla współczesnych inwestorów. Dodatkowo fundamentaliści, niejako z konieczności, skupiają się jedynie na długim horyzoncie inwestycyjnym. Jednak w mojej ocenie największy mankament tego typu analiz stanowi fakt, że rynek nie zawsze zachowuje się zgodnie z logiką, a zmiany cen na giełdzie niekoniecznie wynikają z działań firmy w rzeczywistości.

Analiza techniczna reprezentuje inne podejście. Opiera się ona na badaniu zmian cen i wolumenu w celu uchwycenia ważnych momentów na rynku. Analityk techniczny w swojej pracy posługuje się głównie wykresami, na których poszukuje charakterystycznych formacji. Dodatkową pomocą są dla niego parametry wyliczone na podstawie notowań nazywane wskaźnikami, które mogą pokazywać dobre momenty do zawarcia transakcji. Znanymi osobami stosującymi analizę wykresów są Alexander Elder, Richard Arms i Larry Williams. Zaletą analizy technicznej jest możliwość obserwowania znacznie większej liczby instrumentów niż w przypadku analizy fundamentalnej. Odbywa się to niestety kosztem nieznajomości sytuacji konkretnych spółek, z drugiej jednak strony technicy mogą wybierać spośród wielu horyzontów inwestycyjnych i często mają szerszy obraz rynku jako całości. Jako wady analizy technicznej można wymienić konieczność ciągłego doszkalania się wynikającą ze zmienności rynków, a także ryzyko pominięcia istotnych ruchów dokonujących się pod powierzchnią rynku z powodu ignorowania czynników fundamentalnych.

Na blogu będę opisywać przede wszystkim narzędzia analizy technicznej. Jednak żaden z typów analizowania rynku nie jest lepszy lub gorszy. Niektórzy z inwestorów stosują podejście hybrydowe chcąc wykorzystać zalety obydwu typów analiz. Warto pamiętać o tym, że w każdym przypadku należy dostosować używane metody do swojego stylu inwestowania.

Gotowe rozwiązania

Ponieważ bycie inwestorem jest często kojarzone z szybkim zarabianiem pieniędzy, wielu naciągaczy próbuje sprzedawać gotowe systemy inwestycyjne. Są to programy, które generują automatyczne sygnały wejścia na rynek i wyjścia z niego. Niemal zawsze działają one na zasadzie czarnej skrzynki, to znaczy nie są podane formuły wyliczania tych sygnałów. Reklama takiego systemu zwykle pokazuje, jakie zyski można osiągnąć używając go np. w ostatnich trzech miesiącach. Czasami dla dodania wiarygodności w opisie pojawiają się nazwiska prawdziwych ekonomistów, innym razem oferta jest limitowana i zostało jedynie kilka miejsc, dlatego należy spieszyć się z zakupem.

Pragnę przestrzec przed wiarą w zapewnienia nieuczciwych sprzedawców i nabyciem podobnego rozwiązania. Pieniądze wydane na taki system będą najmniejszym kosztem, jaki poniesiemy (i który można uznać za zapłatę za naukę na błędzie). Znacznie gorszą konsekwencją może być utrata środków spowodowana wiarą w kupioną metodę i stosowanie wygenerowanych przez nią sygnałów. Jest to prosta droga do zostania dawcą kapitału dla innych inwestorów. Należy bowiem mieć świadomość, że rynki finansowe cechują się nie tylko złożonością, ale i zmiennością. Bardzo łatwo jest stworzyć system generujący fantastyczne sygnały dla danych historycznych. Nie oznacza to jednak, że równie dobre efekty otrzymamy stosując tę samą metodę w przyszłości. Celem oszusta jest sprzedanie jak największej liczby kopii w możliwie krótkim czasie. Jest to jeden z powodów, dla którego w czarnych skrzynkach inwestycyjnych nie są jawne wzory służące do generowania sygnałów. Przetestowanie ich na innym zestawie danych natychmiast ujawniłoby, że zostały specjalnie dobrane dla konkretnego momentu.

Jednak najważniejszy argument przemawiający przeciwko wiarygodności gotowych systemów inwestycyjnych pozwalających osobie bez żadnej wiedzy zarabiać jednym kliknięciem wynika wprost z logiki. Gdyby istniał magiczny system generujący tylko i wyłącznie zyskowne sygnały pozwalające szybko się wzbogacić w krótkim czasie, autor sam mógłby go używać i pomnażać swój kapitał zamiast próbować go sprzedać i być zależnym od tego, czy znajdzie się wystarczająca liczba nabywców.

Z drugiej strony istnieje istnieje również sektor oprogramowania wspomagającego inwestowanie, którego celem nie jest generowanie automatycznych sygnałów zawierania transakcji, ale przede wszystkim wizualizacja notowań, obliczanie wartości wskaźników i rysowanie ich na wykresie. Niektóre z takich aplikacji mają rozbudowaną dokumentację szczegółowo opisującą dostępne wskaźniki, umożliwiają dodawanie własnych formuł, dostrajanie wartości i eksperymentowanie z rozmaitymi metodami. Co odróżnia je od czarnych skrzynek, to jawność wykorzystywanych algorytmów. Użytkownik sam musi podjąć decyzję dotyczącą ewentualnej transakcji, może jednak posiłkować się danymi pochodzącymi z programu jeśli rozumie, w jaki sposób są liczone i jak należy je interpretować.

Każdy uczestnik rynku powinien mądrze korzystając z dostępnych narzędzi, przede wszystkim jednak opierać się na własnej wiedzy i rozsądku. Drogą prowadzącą do tego celu jest ciągła samoedukacja oraz praktyka inwestycyjna.

 
Read more...

from Kierunkowy74

(być może mój wpis nie wygląda zbyt składnie, z góry przepraszam)

W skrócie, właściwie zgadzam się z wpisem Chłopa Marcina, w którym relację z osobą znaną wyłącznie z Internetu (bez planów spotkania się w realu) określa on jako co do zasady imitację, ułudę¹, zabierającą czas na spotkania z ludźmi w rzeczywistości. Również admin Dadalo nie widzi sensu w utrzymywaniu powierzchownych kontaktów z kilkuset znajomymi z facebooka, tymczasem obecnie najpopularniejsza usługa #fediwersum – Mastodon – właściwie pozwala jedynie na publikowanie krótkich notek i czytanie cudzych (naśladując w ten sposób twittera). Jest dobry dla influencerów (ale tylko chętnych do zgłębienia budowy społecznej fedi i coś sobą reprezentujących), ale aby kontaktować się jednocześnie z rodziną, znajomymi i osobami z pracy, trzeba posiadać kilka oddzielnych kont (które nie będą technicznie ze sobą powiązane). Również kilka innych względnie popularnych usług na fedi, jak /kbin przewiduje w zasadzie tylko komunikację publiczną, i to zorientowaną na konkretny temat, nie na relację międzyludzką.

Powiedzmy to sobie wprost, nie masz znajomych na tłiterze, a tylko kolejnych mikropublikatorów (dziennikarzy, pisarzy, blogerów, itp.) funkcjonujących na względnie zdemokratyzowanej zasadzie. Nie masz znajomych na reddicie, wypoku ani na jakimkolwiek forum internetowym, a tylko kolejnych dyskutantów i współprzeszukiwaczy Internetu. Nie masz znajomych na jutubie, a jedynie autorów programów nie-telewizyjnych i dosyć anonimowych komentariuszy. A większość czasu na fejsbuku spędzasz pewnie z ludźmi, którzy znajomymi są jedynie w teorii.

Wcale tu nie twierdzę, że ci nie-znajomi są jakimiś złymi ludźmi, którzy w realu cię skrzywdzą – wręcz przeciwnie. Ale jeżeli wobec znajomych przedstawiasz się pseudonimem (nawet liczbowym), zamiast twarzy pokazujesz sztuczny awatar, a z aspektów twojego życia nie pokazujesz nic (albo tylko to, co chcesz), i jeżeli twoi znajomi robią tak samo wobec ciebie, to taka definicja znajomego jest dosyć naciągana².

Twitter (a za nim Mastodon) nie jest siecią społecznościową. Instagram (a za nim Pixelfed) nie jest siecią społecznościową. ani Reddit, ani Wykop (a za nimi Lemmy i /kbin) nie są sieciami społecznościowymi. Również YouTube (a za nim PeerTube) nie jest siecią społecznościową.

Nawet Facebook, mając od dawna oś czasu, fanpage i grupy (tematyczne) nie jest do końca siecią społecznościową.

Serwisy internetowe nie są sieciami społecznościowymi. Są nimi tylko i wyłącznie sieci relacji międzyludzkich, istniejące nawet przed powstaniem jakiejkolwiek techniki. Jeżeli funkcjonują na silosach odpowiednich portalach WWW, to tylko dlatego, że techniki takie, jak SMS, MMS, e-mail, nie stanowią jeszcze kompleksowego rozwiązania, zdolnego zastąpić cudze silosy.

Social Web nie istnieje. Web 2.0 to nie sieć społecznościowa. Umożliwia jedynie gościnne zamieszczanie treści na cudzej stronie (bez ograniczeń technicznych, typowych dla prasy, radia lub telewizji), i reagowanie na nie.

Facebook, Twitter, Wykop, witryny z Fediwersum to tylko witryny Web 2.0. Fediwersum pozwala jedynie na interoperację, ale podtrzymuje ten sam paradygmat, stworzony dla korzyści Facebooka et consortes, zgodnie z którym należy ściągnąć jak najwięcej użytkowników i treści, cudzą aktywność ściągnąć do własnego serwera i scentralizować, a komputer/smartfon użytkownika traktować wyłącznie jako urządzenie do uruchamiania przeglądarki internetowej.

Tymczasem rozwiązania informatyczne powinny (tak jak korpousługi próbują to zrobić) integrować oprogramowanie użytkowników z siecią społecznościową, ale na warunkach użytkowników, nie korporacji.

Fediwersum (ActivityPub) i protokół Matrix to tylko półmetek. Są opracowywane rozwiązania, zapewniające jeszcze większą prywatność, takie, jak oparty na dystrybucji (nie federacji) secushare.

¹ w dalszej odpowiedzi, słusznie, wskazuje on na wyjątki, w których nawet takie relacje mają sens ² żebyśmy się dobrze zrozumieli: ja nie zamierzam twierdzić, że nie jesteście moimi znajomymi, wiecie, jakbym chciał wam udostępnić jakiś utwór, albo wy mi ;) (kratykietka dozwolonyużytekprywatny)

@fediverse@karab.in #internet #MediaSpołecznościowe

 
Czytaj dalej...

from Kierunkowy74

Europa

Albania, Andora, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, Liechtenstein, Luksemburg, Macedonia Północna, Malta, Monako, San Marino wydają się nie mieć własnego serwera.

Azja (bez Bliskiego Wschodu)

Kraje Azji Centralnej, Nepal, Bhutan, Bangladesz, Laos, Kambodża, Bhutan ZTCW nie mają własnego serwera.

Bliski Wschód

Afryka

Pozostałe kraje ZTCW nie mają własnego serwera.

Ameryka

Serwery ogólnolatynoamerykańskie Tam też kilka serwerów z krajów, przy których nie podaję odnośnika. Reszta krajów ZTCW nie ma własnego serwera i korzysta z ogólnolatynoamerykańskich.

reszta świata

 
Czytaj dalej...

from Radiowiec

#woda

Tworzę kolejną paczkę świstków...

Nie uśmiecha mi się stawianie u siebie czegoś opartego na technologii, której nie używam (Go) – ani na hostingu, ani na osobistym serwerku. Gotowa instancja? Ja na to jak na lato. O czym będzie pisane? Jeszcze nie zdecydowałem, czy w ogóle o czymś konkretnym.

Gdzie by się z następną aplikacją ulokować?

Skoro niejedna instancja to już przeszłość – próbuję tutaj. Mam nadzieję, że trafiłem na usługę w miarę trwałą. Zgodziłbym się na jakieś symboliczne opłaty za subskrypcję. Oczywiście bez przesady, bo usług, gdzie mogę sobie z rzadka jakieś bzdurki popisać, jest naprawdę mnóstwo, również bezpłatnych.

Konkluzja (to za duże słowo)

Jest dostępna dokumentacja Markdown dla Writefreely i tyle. Hmm, o czym by tu jeszcze...

 
Czytaj dalej...

from lewica

Po wielu latach przez Gdańsk przemaszerował znowu pochód 1-majowy. Zorganizowała go radykalna lewicowa organizacja, a w trakcie demonstracji wznoszono komunistyczne hasła

Jeśli myślicie, że na lewo od partii Razem już nic nie ma, to jesteście w dużym błędzie. Znajduje się tam wiele radykalnie lewicowych organizacji, przy których Razem to bardzo umiarkowani socjaldemokraci. Jedną z takich organizacji jest Stowarzyszenie „Czerwoni”, które tworzą m.in. dawni działacze Polskiej Partii Socjalistycznej, którzy odeszli z tej partii, po tym jak wstąpili do niej posłowie Joanna Senyszyn i Andrzej Rozenek, uznawani przez nich za tzw. „libków”.

Założyli własną organizację „Czerwoni” i nie wstydzą się haseł oraz symboli, którymi socjaliści i komuniści posługiwali się sto lat temu.

Z okazji Święta Pracy lewica parlamentarna – Nowa Lewica i Razem – składała w południe kwiaty pod pomnikiem Poległych Stoczniowców. „Czerwoni” nie wzięli jednak udziału w tym wydarzeniu, bo dla nich to lewica zbyt umiarkowana. Zorganizowali więc własne wydarzenie – pochód 1-majowy, który po wielu latach znowu przeszedł ulicami Gdańska.

Marksistowskie hasła wzbudziły kontrowersje

Pochód „Czerwonych” nie był jednak tak liczny jak te z czasów PRL-u. W manifestacji wzięło udział około 40 osób, które przemaszerowały po południu z placu Solidarności pod fontannę Neptuna, a stamtąd pod siedzibę firmy LPP. Symbole i hasła, które nieśli, przypominały jednak mieszkańcom i turystom czasy dawno minione.

Na przedzie pochodu niesiono transparent z hasłem: „Walka klas trwa”. Z tyłu powiewały czerwone flagi oraz hasła: „Porozmawiajmy o socjalizmie”, „Prywatyzacja zabija”, „Publiczna kontrola bankowości”.

Było też hasło: „Proletariusze wszystkich krajów łączcie się” – dobrze znane z „Manifestu komunistycznego” Karola Marksa i Fryderyka Engelsa, które stało się hasłem przewodnim komunistów w XX w.

W manifestacji w zdecydowanej większości wzięły udział bardzo młode osoby, które nie pamiętają czasów PRL-u. Posługiwanie się przez nich dawnymi symbolami nie spodobało się jednak wielu osobom, które w Święto Pracy wybrały się na spacer po ul. Długiej. Jeden z mężczyzn krzyczał w stronę młodych socjalistów: – Wiecie co komuniści zrobili z tym krajem? Jak Wam nie wstyd! Zwińcie te czerwone flagi!

Inny podszedł do ochraniających demonstrację policjantów i domagał się jej natychmiastowego przerwania, bo „promuje totalitarny ustrój państwa, co jest zakazane przez Konstytucję”.

Manifestanci odśpiewali pod Neptunem pieśń „Czerwony sztandar”, który przed wojną był hymnem Polskiej Partii Socjalistycznej.

Uczczono ofiary z Rana Plaza

Policja jednak nie rozwiązała zgromadzenia i pochód spod fontanny Neptuna poszedł dalej pod siedzibę LPP. Dlaczego tam? Bo dla socjalistów to symbol wyzysku. Pod budynkiem LPP wspomniano 1134 osoby, które 10 lat temu zginęły w Rana Plaza w Bangladeszu podczas szycia ubrań m.in. dla polskiego koncernu. Według socjalistów ta tragedia to przykład brutalnego kapitalizmu.

W trakcie demonstracji domagano się również budowy tanich mieszkań komunalnych na wynajem, równych płac dla wszystkich za tę samą pracę, w tym uchodźczyń z Ukrainy, krytykowano tzw. umowy śmieciowe.

Wznoszono m.in. takie hasła jak: „Miliarderzy na śmietnik historii”, „Wolność, równość, socjalizm”, „Nadszedł czas walki klas”, „Socjalizm klasowy, nie narodowy”, „Polska dla wszystkich nie tylko dla bogatych”, „Wolne związki zawodowe”.

https://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/7,35612,29718231,radykalni-czerwoni-wskrzesili-pochod-1-majowy-w-gdansku-walka.html (Maciej Sandecki)

 
Czytaj dalej...