WriteFreely

Reader

Przeczytaj najnowsze wpisy na WriteFreely Polska.

from Codzienność gryzie

Ech, Bieszczady, ech Bieszczady, na Bieszczady nie ma rady, chciałeś sobie pokowboić, a tu trzeba krowy doić...

Śpiewaliśmy tak kiedyś przy ognisku, a było tych bieszczadzkich ognisk i piosenek co niemiara. Była w tych piosenkach tęsknota za przygodą, ale i trochę rozczarowania, że gdy już udało nam się tu dotrzeć, to rzeczywistość dawała nam popalić.

Powinnam zacząć inaczej, jak w moim ulubionym filmie “Pożegnanie z Afryką”. Nie, nie miałam farmy w Bieszczadach, ale byłam tam strażnikiem przyrody w czasach, gdy Park dopiero powstawał. To było takie społeczne strażowanie, za dobrych studenckich czasów. Trzeba było przejść szkolenie, zdać egzamin i dostawało się blachę, błogosławieństwo na drogę i darmowy kemping w bieszczadzkim błotku.

Domyślacie się, że niczym to nasze patrolowanie nie przypominało kowbojenia. No bo kowboj, wiadomo, chojrak jest, colt u pasa, strzelba przy siodle, a ty plecak na grzbiecie i kij w dłoni, bardziej dziada przypominasz niż kowboja, no i bez broni palnej to argumenty masz raczej mizerne: że przyroda, że nie wolno zrywać jagód, bo park. Jaki park, gówniarzu, wypierpapier….

_________

Byłam strażnikiem przyrody w Bieszczadach. Kilkadziesiąt lat temu, gdy Park Bieszczadzki dopiero powstawał. Znałam Bieszczady już wcześniej, gdy jeszcze się tam o Parku w ogóle nikomu nie śniło, ale gdy narodziła się ta idea, to jej przyklasnęłam z radością. Chodziłam po tych górach, zwracałam uwagę turystom, jak nie powinni postępować. Były to jednak inne czasy, turystów w Bieszczadach było niewiele więcej niż nas, strażników. Miejscowym tośmy nawet chyba raz czy dwa wiadro z jagodami zarekwirowali, do odbioru w zarządzie parku było, ale się właściciele nie zgłosili. Za to my najedliśmy się strachu, bośmy wcale nie myśleli, że nam to wiaderko tak łatwo oddadzą, a nie wiedzieliśmy, czy mściwi nie są… Ech, Bieszczady…

Po wielu latach spędzonych na innych ścieżkach, w górach polskich, włoskich i amerykańskich, wróciłam w moje stare Bieszczady. Próbuję znaleźć znajome szlaki, rozglądam się po złażonych kiedyś drogach… I tęsknota mnie bierze za tą dzikością i nieporządkiem, które kiedyś po cichutku w duszy przeklinałam, nie przeczuwając nawet, że może być gorzej. Bo choć Park się pięknie rozrósł, to wiele zmian na szlakach trudno uznać za pozytywne. I choć włożono wiele trudu w jego rozwój, to zrobiono to bez sensu, i bez zrozumienia dla idei turystyki pieszej. A wystarczyło zapytać stare dobre PTTK, jak się szlaki trasuje, by wielu tych błędów uniknąć.

Bieszczady to góry niezbyt strome, w lasach od zawsze były ścieżki, którymi chodzili Bojkowie, Łemkowie, partyzanci, drwale, smolarze, a na koniec turyści. A jakże, chodziliśmy, mlaskając tłustym bieszczadzkim błotem, które odwdzięczało się nam, amortyzując nasze upadki. Od wieków ludzie dreptali pod górę, i wjeżdżali wozami, zygzakami, które obrazowo nazwano zakosami. Takie zakosy bardzo oszczędzają siły przy wchodzeniu, a kolana przy schodzeniu. Wiedzą to autochtoni górskich okolic, wiedzieli to działacze PTTK, trasując szlaki w Tatrach. Ale zapomniały o tym władze Bieszczadzkiego Parku Narodowego, które do trasowania szlaków wysłały najwyraźniej ludzi niedoświadczonych. Młodych, szybkich i napalonych. — Leć Kaziu, machnij ten szlak na Jawornik, byle szybko. No to poleciał, Kaziu, i machnął prawie pionowo w górę, bo góra niewysoka, to co mu wisi, nie będzie łaził zakosami po starej drodze zrywkowej, którą od wielu lat chodzili turyści, tylko myk, szybko w górę, znaki namalował, dumny, że sprawił się tak zgrabnie. — Idźcie, chłopaki, zróbcie ten szlak, co go Kaziu machnął, tylko migiem. I poszła, drużyna pierścienia, drogą na jawornikowy Mordor, zryła ziemię, gdzie Kaziu znaki namalował, tabliczki postawiła, że schodzić ze ścieżki nie wolno, i zadowolona. Minął rok, dwa, może pięć, a tu na Kaziowej stromej ścieżynie błoto co roku wzbiera, leje się po stromiźnie, co coraz bardziej głęboką i zaognioną ranę przypomina. Gdzie jej tam, do łagodnej i płytkiej blizny, ledwie widocznej a dla nóg przyjaznej, którą dreptałam ongiś, przed parkowymi czasy. Rana w jawornikowym cielsku błotem jak krwią wzbiera po każdej ulewie, a błoto to już wcale kroków nie amortyzuje, tylko turystów w dół porywa, krzywdzi i kaleczy. — Bierzcie się chłopaki za siekierki, trzeba stok umacniać, bo całkiem się nam rozlezie. Ruchy, ruchy… No to wzięli, chłopaki, siekierki i piły, i poszli w jawornikowym lesie nowe wspaniałe poprawki robić. Umyślili, że w poprzek błotnistej rany szwy założą, że ją spoją tymi bukowymi drągami jak chirurgicznymi szwami, żeby się ta błotnista krew lać przestała. Nacięli młodych buczków i dawaj, jeden nad drugim układać, bo stromizna duża i jeden za mało, żeby stopień zrobić. To trzy, albo i cztery bale na jeden stopień trzeba. Że wysokość duża? Co tam, turysta po to łazi, żeby się zmęczyć.

Pospinali tymi pniakami brzegi rany, a tu deszcz znowu leje, raną błoto nadal płynie, spod bali wodospadami wypływa, a czasem to i pniak jakiś ze sobą porwie. Popatrzyli, ramionami wzruszyli na tę dziwną, nieokiełznaną naturę Bieszczad, i postawili więcej tabliczek, aby z drogi nie zbaczać, bo tu rekultywacja przyrodniczego otoczenia się odbywa.

Sznyty na cierpiącym ciele Jawornika nic a nic się zagoić nie chcą. Łagodna droga zrywkowa, którą można było kiedyś sobie pójść na spacer na Jawornik (bo wszak to nie Mont Everest, tylko niewielki leśny pagórek, którego nie trzeba “zdobywać”, na który wchodzić się powinno powoli, smakując zapach lasu i kolor liści), zarosła kompletnie, choć jeszcze tu i tam ją widać, gdy kto wie, gdzie szukać. Nie tylko góra cierpi wskutek działań Parku i napalonego Kazia.

Cierpią też turyści, którym coraz trudniej schodzić, a coraz łatwiej coś sobie złamać lub skręcić. Bo jakże schodzić w tym bieszczadzkim błocie, gdy stopnie mają po pół metra wysokości, a czasem nawet do pasa sięgają?

Byłam tam, widziałam. Starą drogę, co nią kiedyś drzewo zwożono, też widziałam. Pnie się łagodnie w górę, na niepozorny grzbiet Jawornika, zarośnięta i nieużywana, z roku na rok mniej wyraźna, jak moje wspomnienie o powojennych Bieszczadach, które stworzyli na nowo turyści, a Park Narodowy przyszedł już na gotowe. I tych turystów nie uszanował.

 
Czytaj dalej...

from didleth

Prasówka 14-18.10.2024

  1. Brzmienie świata z roku Drozda – wstęp o prawach autorskich i domenie publicznej https://www.youtube.com/watch?v=SywW0yxLSbo

  2. Czy dane lokalizacyjne stanowią zagrożenie dla kobiet? (mój tekst) https://techspresso.cafe/2024/10/18/czy-dane-lokalizacyjne-stanowia-zagrozenie-dla-kobiet/

  3. Jawność dokumentacji pokontrolnej w szkołach https://siecobywatelska.pl/jawnosc-dokumentacji-pokontrolnej-w-szkolach/

  4. Smartfony w szkołach – za lub przeciw? Korzyści i ograniczenia – link do nagrania za fb Magdy Bigaj https://www.spreaker.com/episode/smartfony-w-szkolach-za-lub-przeciw-korzysci-i-ograniczenia-4-2024--62398006

  5. Ustawa o systemach sztucznej inteligencji. Znamy projekt przepisów https://techspresso.cafe/2024/10/16/ustawa-o-systemach-sztucznej-inteligencji-znamy-projekt-przepisow/

  6. Chiński włam do telekomów w USA pokazuje słabość państwowych backdoorów (mój tekst) https://techspresso.cafe/2024/10/14/chinski-wlam-do-telekomow-w-usa-pokazuje-slabosc-panstwowych-backdoorow/

  7. Państwa przymykały oczy na szkodliwe działania wielkich platform. Jak to naprawić? https://panoptykon.org/dosc-przymykania-oczu-na-big-tech-manifest

  8. KE: X/twitter nie jest “gatekeeperem” w rozumieniu DMA https://www.heise.de/news/EU-Kommission-Musks-X-ist-kein-Torwaechter-nach-dem-Digital-Markets-Act-9983557.html

  9. 260 filmików. Tyle wystarczy, aby uzależnić się od TikToka https://techspresso.cafe/2024/10/15/260-filmikow-tyle-wystarczy-aby-uzaleznic-sie-od-tiktoka/

  10. TikTok uzależnia po 35 minutach korzystania – tak twierdzą dokumenty wewnętrzne firmy https://www.facebook.com/akurasinski/posts/pfbid0PGCPhTMR1LocDC4RyDZgMjubuh6oVXnSFkbsnVN4ErGfCYTEVQsU57jwwdEBjcDkl

  11. Z3S opisała podejrzane praktyki pewnego przedsiębiorcy – a ten postanowił poskarżyć się na to w sądzie https://zaufanatrzeciastrona.pl/post/od-ponad-7-lat-ktos-bezkarnie-zarabia-na-osobach-poszukujacych-pracy-i-nic-z-tym-nie-da-sie-zrobic/

  12. USA: uczeń został ukarany za używanie AI, więc jego rodzice pozwali nauczyciela https://arstechnica.com/tech-policy/2024/10/student-was-punished-for-using-ai-then-his-parents-sued-teacher-and-administrators/

  13. Irlandzki DPC wszczął dochodzenie w sprawie inwazyjnego procesu rozpoznawania twarzy w Ryanair (stare, ale dopiero znalazłam) https://www.dataprotection.ie/en/news-media/press-releases/data-protection-commission-launches-inquiry-ryanairs-customer-verification-process

  14. Chrome: Google zakaże uBlock Origin? https://www.heise.de/news/uBlock-Origin-Die-Abschaltung-von-Manifest-V2-hat-begonnen-9985221.html

  15. Rola social mediów w relacjonowaniu konfliktu w Gazie https://www.politico.com/newsletters/digital-future-daily/2024/10/16/in-gaza-a-tipping-point-for-social-media-at-war-00184001

  16. Podcast o sygnalistach https://siecobywatelska.pl/podcast-o-sygnalistach/

  17. Sony przegrywa przed ETS https://www.heise.de/news/EuGH-entscheidet-gegen-Sony-Cheat-Tools-sind-keine-Urheberrechtsverletzung-9984767.html

  18. Chiny: aresztowania pracowników Foxconnu z tajwańskimi paszportami https://www.heise.de/news/Von-Kupfer-zu-Glasfaser-Telekom-Wettbewerber-fordern-zukunftssichere-Migration-9982413.html

  19. Amazon wyposaży Kindle'a w AI, który “ma działać na podobnej zasadzie co popularne chatboty, a więc będzie w stanie w zwięzły sposób opisywać treść na danej stronie.” – mi to zalatuje trenowaniem technologii na dziełach literackich bez zgody autorów, żeby jeszcze bardziej uderzyć w pisarzy, wydawców i zacząć promować książki tworzone przez LLMy... https://cyfrowa.rp.pl/gadzety/art41303261-takiego-kindle-a-jeszcze-nie-bylo-kolorowy-ekran-i-sztuczna-inteligencja

  20. Jacek Nizinkiewicz: Żona Zbigniewa Ziobry próbowała zablokować publikację wywiadu https://www.rp.pl/polityka/art41291081-jacek-nizinkiewicz-zona-zbigniewa-ziobry-probowala-zablokowac-publikacje-wywiadu

  21. Sztuczna inteligencja wyodrębnia dane ze screen recording https://arstechnica.com/ai/2024/10/cheap-ai-video-scraping-can-now-extract-data-from-any-screen-recording/

  22. Can anyone stop Elon Musk? Yes: Elon Musk https://www.politico.com/newsletters/digital-future-daily/2024/10/15/stop-elon-musk-spacex-starship-00183758

  23. Szpiegujące telewizory, fikołki Mozilli oraz roszczenia powiązane z AI — ICD Recap https://www.internet-czas-dzialac.pl/icd-recap-1/

  24. Skala chińskiego szpiegostwa przytłacza zachodnie rządy https://techspresso.cafe/2024/10/15/skala-chinskiego-szpiegostwa-przytlacza-zachodnie-rzady/

  25. Watchdog: Oświadczenie w sprawie zawieszenia prawa do azylu https://siecobywatelska.pl/oswiadczenie-w-sprawie-zawieszenia-prawa-do-azylu/

  26. Whatsapp w Indiach narzędziej religijnego terroru https://www.instagram.com/p/DBLzlnAR05F/

  27. Chiny oskarżają USA o sfabrykowanie kampanii Volt Typhoon https://techspresso.cafe/2024/10/15/chiny-oskarzaja-usa-o-sfabrykowanie-kampanii-volt-typhoon/

#prasówka

 
Czytaj dalej...

from Przemyślenia Anedroida

Mojego koledze ze studiów, niulajtowi

Społeczeństwo globalne gdzieś od XIX wieku, ukierunkowało się zasadniczo na rozwój technologii z granicą dążącą ku nieskończoności. Za punkt zwrotny często podaje się wynalezienie maszyny parowej – urządzenia, które potrafiło przekształcać energię cieplną w energię mechaniczną. Tak rozpoczęła się epoka mechanizacji, ludzie stworzyli maszyny wykonujące za nich prace wymagające dużej siły lub powtarzalnych ruchów, zbudowali też fabryki wytwarzające dobra na wielką skalę (te, w których wykorzystywano dzieci jako tanią siłę roboczą).

Uważam, że właśnie wtedy zaszła diametralna zmiana w powszechnym światopoglądzie. Światu po raz pierwszy dane było zasmakować wygody automatyzacji: tę samą pracę można było wykonać albo mniejszym nakładem sił, albo przez mniejszą liczbę osób, albo zrobić więcej...

Potem nadeszły komputery i Internet, w zasadzie potęgując wcześniejsze procesy mechanizacji. I znów jako ludzie zostaliśmy odciążeni przez maszyny. Gdybym w tym miejscu zakończył, jakbyście ocenili te zjawiska? Być może grupa moich czytelników jest specyficzna, jednak ogół społeczeństwa zwykł postrzegać postęp technologiczny jako zjawisko jednoznacznie pozytywne. Ostatecznie przecież nowe technologie ułatwiają nam życie, pozwalają zwiększyć produktywność, podczas gdy my możemy się zrelaksować, dostarczają nam rozrywki...

Minęło 200 lat. Czy rzeczywiście nasze życie stało się łatwiejsze?

Maszyny wymagają nadzorowania. Nadzorowania, konserwacji, czyszczenia, naprawiania. Nie można zostawić maszyny bez nadzoru. Ktoś musi ją obsługiwać, dostarczać jej składników, odprowadzać produkty.

Jeśli pracę maszyny koordynują autonomiczne systemy, również nad nimi ktoś musi sprawować kontrolę, pilnować czy działają tak jak powinny, czy realizują założone cele. Musi to być osoba odpowiedzialna, przewidująca i zdolna do podejmowania decyzji. Potrzebne są też osoby, które zaprogramują takie systemy. Błąd na tym poziomie często ma większe konsekwencje niż awaria pojedynczej maszyny.

Jeśli pieczę nad algorytmami i tzw. logiką biznesową sprawuje sztuczna inteligencja – wielka czarna skrzynka zbudowana z miliardów przykładów, co powinna zrobić w danej sytuacji, wraz z algorytmem generującym statystycznie podobne wyniki, zdolna do samodzielnego podejmowania decyzji – nawet wówczas musi ona być poddana kontroli. Bez tego, wszystko może się potoczyć w zupełnie nieoczekiwanym (i niechcianym!) kierunku.

I ponownie, nadzorowanie takiego monstrum, praca nad nim, poprawianie błędów i tłumaczenie się z nich, czyni zarządzanie jeszcze bardziej skomplikowanym. Okazuje się bowiem, że trudno o zbiór danych, który nie skrywałby naszych ludzkich przywar, uprzedzeń i stereotypów. Powstałe na ich bazie modele powielają zaobserwowane wzorce, dobre czy złe, a nawet uwydatniają, polaryzują. Do tego dochodzi podatność na manipulacje, ochrona praw człowieka, zaskakujące zachowanie systemu w obliczu nietypowych sytuacji... Na autorach i wdrażających takie systemy spoczywa olbrzymia odpowiedzialność, ryzyko i stres.

Tak więc czy rzeczywiście żyje nam się łatwiej?

Nie jestem specjalistą...

Świat nie składa się z samych geniuszy zdolnych wziąć na swoje barki odpowiedzialność za losy całego społeczeństwa. Statystycznie rzecz biorąc, niemożliwym jest, aby większość jednostek wykazywała ponadprzeciętne możliwości – czy to intelektualne, czy inne. Większość społeczeństwa zawsze była, jest i będzie, przeciętna. Takie są prawa matematyki. Muszą być ludzie, którzy będą wykonywać zwykłą pracę. A żeby mogli wykonywać zwykłą pracę, zwykła praca musi istnieć.

Każdy przełom technologiczny, po którym życie nie było już takie samo, wywoływał wśród klasy średniej i niskiej, sprzeciw. Jednych zastąpiły maszyny, drugich komputery, a jeszcze innych – już wkrótce – AI. Kto potrzebuje dzisiaj artystów, skoro taniej lub nawet za darmo może to dla nich zrobić komputer? I ja rozumiem ich wzburzenie. Tak, mogą się przebranżowić, mogą nauczyć się nowego zawodu, ale wielu z nich poświęciło całe życie doskonaleniu jakiejś specjalizacji i z tego żyło. Dlaczego teraz to wszystko miałoby pójść na marne – bo właśnie zostali zastąpieni przez coś, co nawet nie jest człowiekiem?

Współczesny człowiek odczuwa presję, żeby być wykształconym, łatwo adaptować się do zmieniającego się otoczenia, gonić za trendami. Tylko wtedy ma szansę odnieść sukces zawodowy i żyć na poziomie, o jakim marzy. Tempo naszego życia przyspieszyło, jesteśmy zabiegani, zajęci, zestresowani. Jest to moim zdaniem antidotum na poczucie szczęścia i spełnienia. Żeby być szczęśliwym, trzeba przerwać tę szaleńczą gonitwę. Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie: co w swoim życiu uważam za najważniejsze? Czy poświęcam temu dostatecznie dużo uwagi? A może pochłaniają ją inne sprawy? Czy mój sposób realizowania tego celu okazał się, jak dotąd, skuteczny?

Maksymalizacja zysków

Powiedzieliśmy sobie wcześniej, że nowe technologie mają potencjał do zoptymalizowania naszej pracy. W dużym skrócie, są 2 możliwe rezultaty pojawienia się takiego czynnika optymalizującego:

  • robimy tyle co wcześniej, ale mniejszym kosztem,
  • robimy więcej takim samym kosztem.

Teraz, która możliwość jest bardziej kusząca dla przedsiębiorstw? Oczywiście, że ta druga. Człowiek bowiem z natury swej jest pazerny, dlatego jeżeli będzie mógł mieć więcej, to weźmie więcej. W praktyce jednak roboty jest więcej, gdyż do dotychczasowych obowiązków dochodzi uporanie się z problemami technicznymi.

W tym miejscu rozwiewa się iluzja wydajniejszej pracy – praca jest owszem, wydajniejsza, ale to my – pracownicy – ponosimy koszty. Tymi zaś, którzy zbierają plony, są menedżerowie, dyrektorzy i prezesi. Zresztą, nasze potrzeby też zostały napompowane.

Technologia – rozwiąże każdy problem?

Wracając myślami do pierwszego etapu owej „rewolucji technologicznej” z XIX wieku, jestem przekonany, że to był czas narodzin idei zwanej „techoptymizmem” bądź „techsolucjonizmem”, która jest obecnie głęboko zakorzeniona w globalnym społeczeństwie, a która głosi, że – jak w tytule – każdy problem można rozwiązać przy pomocy technologii. Nie mówi się o niej, gdyż stała się czymś w rodzaju aksjomatu, niezaprzeczalnego faktu.

Jest to idea o tyle niebezpieczna, że usypia naszą czujność. Technologia oślepia nas swoim blaskiem tak bardzo, że nie potrafimy (lub nie chcemy) dostrzec zagrożeń takich jak: utrata prywatności, uzależnienia od social mediów, manipulacja opinią publiczną, obniżona samoocena, ułatwiony dostęp do pornografii czy zanik relacji interpersonalnych w świecie realnym.

Dla niejednego Internet stał się całym światem. Tam mają znajomych, zdjęcia, mapy, dokumenty, pieniądze, tam szukają odpowiedzi na wszystkie pytania, stamtąd czerpią rozrywkę. Wyczekują dużych aktualizacji ulubionych gier, systemów operacyjnych, czekają na nowe modele iPhonów. Bez telefonu są nieporadni jak dziecko we mgle.

Wierzymy w chmurę, że nasze pliki nigdy tam nie zginą i nigdy nie nastąpi awaria. Nie hostujemy już własnych stron www – mamy strony na Facebooku. Bezmyślnie pobieramy i uruchamiamy randomowe pliki z sieci, bo antywirus i tak nas ochroni. Z VPN-em czujemy się całkowicie anonimowi i chronieni przed hackerami. Nie odczuwamy potrzeby zrozumienia technologii z których na co dzień korzystamy – skoro korzystają z nich miliony, to z pewnością można na nich polegać!

Techsolucjonizm odwraca uwagę społeczeństwa od rozwiązań innych niż technologiczne, nawet gdy są one lepsze. Tym samym, podważa zdroworozsądkowe i trzeźwe spojrzenie na problem. Doskonale obrazuje to unijny projekt Chat Control: https://mastodon.internet-czas-dzialac.pl/@icd/112642835663458707

Jaki problem próbujesz rozwiązać?

Nawiasem mówiąc, fakt istnienia w Polskim kraju Ministerstwa Cyfryzacji potwierdza tezę, że cyfryzacja jest jednym z wypowiedzianych celów funkcjonowania państwa. Cyfryzacja, jako cel sam w sobie, jest bezwartościowa. Jak wszystko, tak i cyfryzacja powinna być jedynie narzędziem do rozwiązania konkretnych problemów.

Jeżeli poszukuje się problemu do rozwiązania za pomocą np. AI (lub czegokolwiek innego), to istnieje duża szansa, że to „rozwiązanie” zaowocuje stertą nowych problemów. Najpierw uświadamiamy sobie istnienie problemu, a dopiero potem szukamy rozwiązania. Rozwiązanie nie powinno być podyktowane modą, a indywidualnymi potrzebami po przeanalizowaniu wszystkich „za” i „przeciw”. Warto też od czasu do czasu przypomnieć sobie postawione cele i sprawdzić, czy wciąż są realizowane.

Na przykład media społecznościowe: z założenia miały łączyć ludzi, pomóc pozostać w łączności na odległość. Czy tak jest w twoim przypadku? Czy czujesz, że wnoszą coś wartościowego do twojego życia? Pamiętaj, masz tylko jedno życie. Trzymaj się tego, co daje ci szczęście, pokój i satysfakcję, a odrzuć to, co wywiera na ciebie szkodliwy wpływ.

 
Read more...

from didleth

Prasówka feministyczna z ostatniego tygodnia (14.10.2024)

  1. Czy mężczyźni są mniej empatyczni od kobiet? Filmik Ilony Kosteckiej https://www.facebook.com/mumandthecity/videos/1221780225810321/

  2. Do roku 1979 wszystkie huragany nazywane były imionami żeńskimi. Takie były oficjalne wytyczne U.S. Weather Bureau https://www.instagram.com/p/DA318Soo1tA/

  3. Mistrzyni taekwondo z Afganistanu grozi śmierć za walkę o prawa kobiet https://kobieta.rp.pl/jej-historia/art41235261-mistrzyni-taekwondo-z-afganistanu-grozi-smierc-za-walke-o-prawa-kobiet-nikt-nie-zdola-mnie-uciszyc

  4. Polka w Meksyku: https://kobieta.rp.pl/wywiad/art41280541-polka-w-meksyku-tutaj-marzeniem-kazdej-kobiety-jest-maz-lekarz

  5. Uwolnić Hermionę. Ciemna strona dziewczyńskiego perfekcjonizmu https://kosmosdladziewczynek.pl/portal-wiedzy/ale-temat/uwolnic-hermione-ciemna-strona-dziewczynskiego-perfekcjonizmu

  6. Literacką Nagrodę Nobla w 2024 roku otrzymała południowokoreańska autorka Han Kang https://www.facebook.com/podcastfeministyczny/posts/pfbid02BDaWzXmrxJRtMkfDKFQCWnUA2dDqgdzVZTdqeVRztStBsmpnsnmaPctn6Ww2v33Bl

  7. Podcast feministyczny – skąd się wzięła idea Las Tesis https://www.facebook.com/podcastfeministyczny/posts/pfbid02vgUYGiKaWX1AfBiwLGBjcMBE3ZxHWhXxjwnciEvAKTy7CT9YY2sPSgcCpGBW3Yqwl

  8. Naukowczynie – wideolekcje herstoryczne https://www.youtube.com/watch?v=SOtr1QNMUgk

  9. Dyrektorka szpitala, która wykorzystywała stanowisko do walki z pacjentkami, bo tak jej nakazywała religia, została odwołana ze stanowiska. Z jednej strony lepiej późno, niż wcale, ale – ona jedynie straciła pracę, a jej ofiarom nikt krzywd nie wynagrodzi... https://www.radiowroclaw.pl/articles/view/144850/Dyrektorka-szpitala-na-Brochowie-Agnieszka-Chrobak-odwolana

  10. Co wypada mężczyźnie i kobiecie po 50tce? (linki za fb Gosi Fraser) https://www.instagram.com/p/DA9J2ckMHNs/ https://www.instagram.com/p/DA6HBrhMY0o/

#femiprasówka

 
Czytaj dalej...

from didleth

Poweekendowa prasówka z prywatności i technologii 14.10.2024

  1. Weekendowa lektura Z3S https://zaufanatrzeciastrona.pl/post/weekendowa-lektura-odcinek-593-2024-10-12-bierzcie-i-czytajcie/

  2. Czy umiemy powiedzieć “Już wystarczy?” https://www.instagram.com/p/DBGE4x8OKNX/

  3. BigBrother Award: niemiecki minister zdrowia, saksońska policja, Temu, Shein i Deutsche Bahn https://netzpolitik.org/2024/big-brother-awards-negativpreise-fuer-karl-lauterbach-und-polizei-sachsen/

  4. OpenAI potwierdza wykorzystanie ChatGPT do tworzenia złośliwego oprogramowania https://www.heise.de/news/OpenAI-gibt-zu-ChatGPT-wird-zur-Malware-Entwicklung-genutzt-9979470.html

  5. Starożytni turyści nie mieli GPS-a, ale za to dysponowali zaskakująco szczegółową mapą połączeń komunikacyjnych. Jak powstała Tabula Peutingeriana? https://ciekawostkihistoryczne.pl/2024/10/08/starozytna-mapa-turystyczna/

  6. USA: Tik Tok świadomie ignorował zagrożenia związane z aplikacją https://www.heise.de/news/US-Klage-TikTok-Management-hat-bewusst-Gefahren-der-App-ignoriert-9979301.html

  7. Podcast techspresso.cafe – podsumowanie września https://www.youtube.com/watch?v=l-Ocic33jis

  8. Wittenberg o technologiach – Dlaczego oszuści dzwonią z numerów naszych bliskich? https://www.youtube.com/watch?v=mowxcN8dp-E&list=PLxOXEAL_sJlg-VYYBZbJfwqBGTv-HVRqE&index=7

  9. eGovernment podcast (de) podsumowanie września 2024 https://egovernment-podcast.com/egov197-monatsschau-09-24/

  10. ADB Podcast (de) – dezinformacja, Data Act itp. https://mdb.anke.domscheit-berg.de/t/aktuelles/podcast/

  11. TikTok zwalnia setki pracowników, by powierzyć moderację sztucznej inteligencji https://www.heise.de/news/Tiktok-setzt-bei-Inhaltemoderation-auf-KI-und-wirft-hunderte-Mitarbeiter-raus-9978680.html

  12. Za cyberatak na Internet Archieve odpowiadają propalestyńscy haktywiści https://techspresso.cafe/2024/10/11/propalestynscy-haktywisci-to-my-zhakowalismy-internet-archive/ https://techspresso.cafe/2024/10/11/sn_blackmeta-kim-sa-haktywisci/

  13. Australia: Producenci samochodów udostępniają dane biometryczne klientów stronom trzecim https://netzpolitik.org/2024/australien-auto-hersteller-geben-biometrische-daten-der-kunden-an-dritte-weiter/

  14. Zbliża się druga Europejska Konferencja anty-SLAPP-owa już wkrótce https://siecobywatelska.pl/druga-europejska-konferencja-anty-slapp/

  15. ICD News 21 https://www.internet-czas-dzialac.pl/icd-news-21/

  16. Newsweek: PiS chce mieć własną stację telewizyjną. Z pomocą Węgrów może myśleć o zakupie TVNu https://www.rp.pl/polityka/art41285531-newsweek-pis-chce-miec-wlasna-stacje-telewizyjna-z-pomoca-wegrow-moze-myslec-o-zakupie-tvn-u

#prasówka

 
Czytaj dalej...

from Privacy Matters

Why you won't find me on WhatsApp and why you shouldn't use it yourself? For one simple reason: there's a better alternative called Signal. That's it. I could probably stop here and call it a day.

However, for those of you who need a little more persuasion I've got a few more reasons to switch.

  1. Signal is a non-profit and it's been around for many years now. Thus, you can safely assume that it will be here for many years to come. In other words, it's a stable platform that won't leave you stranded.
  2. As opposed to WA, Signal is open source and its end-to-end encryption is a gold standard in the industry.
  3. Signal doesn't really collect metadata.
  4. Signal does not offer a cloud backup, which is actually a good thing. WA nags users to enable backups that are often unencrypted. This, in my opinion, undermines the whole idea of E2E encrypted messaging.
  5. Coming back to point 1, Signal doesn't have any incentive to collect your data as it's funded by its users. I gladly donate to the project each month and I'd like to encourage you to do the same. This way we can keep Signal independent from Big Tech.

I think these reasons alone should be enough to try out Signal. Obviously it's not the only secure messenger out there. But it's one of the most user-friendly options available atm. The more people who sign up, the better off we'll be as a society.

 
Czytaj dalej...

from didleth

Prasówka 7-11.10.2024

  1. “Twój listonosz wie o Tobie więcej, niż myślisz” – Mateusz Chrobok o metadanych https://www.youtube.com/watch?v=eeGiLYi7TRI

  2. Co daje unijna dyrektywa NIS2? https://www.instagram.com/p/DA1GtxVMM1U/

  3. Ryanair wykorzystuje biometrię do weryfikowania tożsamości osób kupujących bilety przez zewnętrzne strony https://eupolicy.social/@panoptykon/113282632746319387

  4. “Zmiany nie będzie w socialmediach” – z debaty Klimat-Sztuka-Technologie. Polecam wystąpienie Harcesza https://mastodon.social/@harce/113284449331325622

  5. Obywatel Pies –  o projekcie realizowanym z Funduszu Watchdogów https://siecobywatelska.pl/obywatel-pies/

  6. Państwa UE systemowo nie wykonują wyroków europejskich trybunałów https://oko.press/panstwa-ue-wyroki-europejskich-trybunalow

  7. Jeśli macie dzieci lub z nimi pracujecie, to nie zrażajcie się tylko odsłuchajcie, bo to jest naprawdę dobre – wygląda nie jak ideologiczny beton opakowany w kolorowe pudełko dla głupiutkich dzieci, ale jak kawałek popularnej, a przy tym przyzwoitej literatury dziecięcej (mi się kojarzy z Gruffalo i Miejscem na Miotle). O monitoringu, AI i inwigilacji w wersji dla dzieci https://www.youtube.com/watch?v=CtRWwEJ-iN8

  8. Dezinformacja AI. Nowe zagrożenia w czasie klęsk żywiołowych https://techspresso.cafe/2024/10/09/dezinformacja-ai-nowe-zagrozenia-w-czasie-klesk-zywiolowych/

  9. Dlaczego zakaz zasłaniania twarzy zagraża prawom podstawowym? (de) https://netzpolitik.org/2024/automatisierte-gesichtserkennung-wie-das-vermummungsverbot-menschen-und-grundrechte-gefaehrdet/

  10. Nowe fakty w sprawie IDEAS_NCBR https://twitter.com/annawitten/status/1844296062447517984

  11. “Moje okulary Cię obserwują” – tekst Evy Wolfangel o studencie, który zamienił okulary Mety w urządzenie szpiegowskie (może “bardziej szpiegowskie” byłoby lepszym określeniem) dzięki funkcji rozpoznawania twarzy i funkcji wyszukiwania Google'a – podaję link do toota, w toocie jest link do tekstu, ale jak zaczniecie ją obserwować, to jest też inny link dla obserwujących ;) https://chaos.social/@evawolfangel/113284214445691995

  12. Podcast Frauen und Technik (kolejny odcinek, dla niemieckojęzycznych) https://frauen-technik.podigee.io/4-new-episode

  13. Biometric surveillance in the Czech Republic: the Ministry of the Interior is trying to circumvent the Artificial Intelligence Act https://edri.org/our-work/biometric-surveillance-in-the-czech-republic-the-ministry-of-the-interior-is-trying-to-circumvent-the-artificial-intelligence-act/

  14. Surveilling Europe’s edges: when digitalisation means dehumanisation https://edri.org/our-work/surveilling-europes-edges-when-digitalisation-means-dehumanisation/

  15. MEN ślepy w sprawie e-dzienników https://twitter.com/annawitten/status/1844094278559281259

  16. DSA: rusza Centrum Odwoławcze https://techspresso.cafe/2024/10/09/dsa-w-dzialaniu-w-koncu-odwolasz-sie-od-decyzji-platformy/

  17. New Polish government: “No change has happened, absolutely none” – wywiad z Katarzyną Szymielewicz w netzpolitik.org https://netzpolitik.org/2024/new-polish-government-no-change-has-happened-absolutely-none/

  18. Demagog: Jessikka Aro powiela teorię o zamachu w Smoleńsku https://demagog.org.pl/analizy_i_raporty/znana-autorka-walczaca-z-rosyjska-dezinformacja-powiela-teorie-o-zamachu-w-smolensku-jak-wpadla-na-falszywy-trop/

  19. Co dalej z kontrolą czatu? (mój tekst) https://techspresso.cafe/2024/10/07/co-dalej-z-kontrola-czatu/

  20. Jak Elon Musk psuje debatę publiczną? (mój tekst) https://techspresso.cafe/2024/10/10/jak-elon-musk-psuje-debate-publiczna/

  21. Ankieta Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego dot. pracy w 3 sektorze. FB Aliny Czyżewskiej z ankietą na google, ale i tak wrzucam, bo temat istotny https://www.facebook.com/alina.czyzewska.7/posts/pfbid02UkKfjCA8stfuzCVWCotEp2kDxuecu7RYaN8WzbRmCEz3Bp6m17NBTa4M8D6B7277l

  22. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego korzystała z oprogramowania Pegasus przeciwko aktywistkom Strajku Kobiet? https://www.facebook.com/ogolnopolskistrajkkobiet/posts/pfbid0ZnnhnPsrKdZABykhKREuBJ1Ui4HZLjemLUwHU8nVWZLXwK4oEbbQ4prK8u345gmwl

  23. Cyberatak na Internet Archive. Wyciekły dane https://techspresso.cafe/2024/10/10/cyberatak-na-internet-archive-wyciekly-dane/

  24. Rośnie wpływ amerykańskiej skrajnej prawicy na Irlandię https://www.wired.com/story/the-influence-of-the-us-far-right-on-ireland-is-growing/

  25. Sprzedaż 23andMe: co z danymi genetycznymi 15 milionów klientów? https://www.eff.org/deeplinks/2024/10/sale-23andmes-data-would-be-bad-privacy-heres-what-customers-can-do

  26. Komisja Europejska chce zdigitalizować paszporty do unijnej aplikacji turystycznej https://www.heise.de/news/EU-Kommission-will-Reisepass-digitalisieren-und-aufs-Smartphone-bringen-9975609.html

  27. Departament Sprawiedliwości USA chce ograniczyć monopol Google https://arstechnica.com/tech-policy/2024/10/googles-ai-deals-could-hurt-its-search-monopoly-appeal-expert-says/

  28. X/Twitter wraca do Brazylii https://arstechnica.com/tech-policy/2024/10/x-reinstated-in-brazil-after-musk-pays-fines-agrees-to-follow-local-laws/

  29. ByteDance opracowuje narzędzie do zbierania danych 25 razy szybsze od OpenAI https://techspresso.cafe/2024/10/09/bytedance-opracowuje-narzedzie-do-zbierania-danych-25-razy-szybsze-od-openai/

  30. Discord zablokowany w Rosji https://www.instagram.com/p/DA6KL-pMQMD/

  31. USA: kilkanaście stanów pozywa Tik Toka https://www.instagram.com/p/DA3jVoys4xO/

  32. Two never-before-seen tools, from same group, infect air-gapped devices https://arstechnica.com/security/2024/10/two-never-before-seen-tools-from-same-group-infect-air-gapped-devices/

  33. Smart TV to konie trojańskie, które ludzie wpuszczają do swoich domów https://arstechnica.com/gadgets/2024/10/streaming-industry-has-unprecedented-surveillance-manipulation-capabilities/

  34. OpenAI ujawnia, jak ChatGPT jest wykorzystywany w operacjach wpływu https://techspresso.cafe/2024/10/10/openai-ujawnia-jak-chatgpt-jest-wykorzystywany-w-operacjach-wplywu/

  35. Chipy (not) made in Poland https://krytykapolityczna.pl/gospodarka/chipy-not-made-in-poland/

  36. Reżimy autorytarne wykorzystują technologie i socialmedia w swoich operacjach wpływów https://arstechnica.com/tech-policy/2024/10/how-foreign-influence-campaigns-manipulate-your-social-media-feeds/

#prasówka

 
Czytaj dalej...

from Przemyślenia Anedroida

Hmm, na chwilę obecną zebrałem 10 wyświetleń. Być może nabiłem ich sobie sam, sprawdzając raz po raz, czy wygląda ok. Mimo to sam nie przeczytałem swoich wypocin w całości – zabrakło mi odwagi. Zresztą... co by to dało? Nie ma co żyć przeszłością, trzeba działać, iść naprzód...

Lubię Steve'a i Annie Chapman – to znaczy ich muzykę, nie znam tych ludzi osobiście. Tych kilka albumów, które wydali, powstawało w latach 80' i 90' XX w. Ich muzyka poświęcona jest tematom miłości, rodziny, małżeństwa oraz relacji człowieka ze Stwórcą. Nie wiem nawet, jakiego konkretnie są wyznania, ale jeżeli żyją zgodnie z tym, co śpiewają, muszą być wspaniałymi chrześcijanami.

Pobrałem i otagowałem wszystkie ich albumy, jakie udało mi się znaleźć:

  • A Man And A Woman
  • Circle Of Two
  • Precious Moments
  • Times And Seasons
  • This House Still Stands
  • Guest of Honor
  • The Ships Are Burning oraz album pt. „Steve & Annie Chapman” (pierwszy, najstarszy).

Dzięki temu mogę ich słuchać offline i nie zużywać danych mobilnych ani spowalniać sobie łącza.

Kilka z tych piosenek znam na pamięć lub w znacznej części:

The Good Years – opowiada o małżeństwie, które na początku nie miało zbyt wiele, ale bardzo się kochało. Pewnego dnia, on oświadczył, że gdy kiedyś będzie bogaty, będzie jej kupował wiele fajnych rzeczy. Z czasem pragnienie zdobycia bogactwa ziściło się. Mają teraz duży dom i 3 samochody. Jednak prawie ze sobą nie rozmawiają. Coś się skończyło. I dziewczyna owszem, dostaje mnóstwo fajnych rzeczy, jednak najchętniej sprzedałaby je, gdyby mogło to przywrócić ich dobre lata, kiedy się kochali.

The Greatest Gift – mówi, że nie warto pokładać nadziei w bogactwach tego świata, ponieważ one przeminą. Jest jednak dar, który można ofiarować swoim dzieciom, a który nigdy nie przeminie, lecz trwać będzie wiecznie: życie dla Chrystusa, znajomość PANA.

Turn Your Heart Toward Home – wyraża tęsknotę i żal ojca za synem marnotrawnym, który odszedł zbuntowany i nie ma go już długi czas. Jednak podobnie jak ojciec pragnie, by jego syn wrócił do domu, są też ojcowie i matki, które odchodzą, zajęci własnymi sprawami. W końcu, są też tacy, którzy nigdy nie odeszli, lecz tak naprawdę w ich sercach od domu dzieli ich wiele mil. Może być tak, że jedynym, który o tym wie, jest Ojciec w Niebie...

Two Children – dwoje dzieci w dzieciństwie doświadczało przemocy w rodzinie ze strony ojca, oboje tak samo. Oboje dorośli, jednak z jakiegoś powodu jedno z nich po kres życia pogrążone jest w zgorzknieniu, podczas gdy drugie wręcz przeciwnie – promienieje radością. Cała tajemnica leży w przebaczeniu i zostawieniu złych wspomnień za sobą.

Seasons Of A Man – opowiada o przemijaniu, o kolejnych okresach życia człowieka, porównując je do pór roku. Mija wiosna, lato, jesień i nadchodzi zima – dni są zimne i gorzkie. Są problemy z pamięcią, z chodzeniem, człowiek żałuje, że młodość już przeminęła, jednak... nie wszystko stracone. Wszak po zimie znów nadchodzi wiosna, która tym razem, będzie trwać na wieki.

Nie jest to muzyka, jaką lubi słuchać młodzież. Nie jest ani głośna, ani popularna, ani nie zawiera wulgaryzmu. Nie ma w niej nawet cienia nastroju buntu, pogardy, zmysłowości... wybaczcie skojarzenia. Musicie wiedzieć, że sam klasyfikuję się jako młodzież. Mam 20 lat, studiuję na uniwersytecie. Czuję się pod wieloma względami inny od moich rówieśników. Nie pociąga mnie palenie, picie, imprezy. Czuję się mocno związany emocjonalnie ze swoją rodziną: tatą, mamą, babcią, młodszą siostrą...

W chwilach samotności, gdy przebywam w swoim pokoju w akademiku, ta muzyka dodaje mi otuchy. Zdarza się, że powoduje u mnie wzruszenie, a nawet łzy. Nawet teraz, gdy piszę te słowa, z tęsknotą w sercu wspominam tych, których zostawiłem aż do piątku. Jestem samodzielny, potrafię sobie poradzić z nauką, z zakupami i załatwianiem spraw. Po prostu brakuje mi ich. W moim systemie wartości rodzina zajmuje 2 miejsce, edukacja – dopiero 5.

Nie jesteśmy idealni. Faktycznie, wiele brakuje nam do ideału. Ale drodzy czytelnicy, czy znacie jakąkolwiek rodzinę, w której nie ma żadnych problemów? W której wszystko idzie jak po maśle? Chciałbym, ale niestety takich rodzin nie ma.

Jeśli jest coś, do czego chciałbym was zachęcić, to do dbania o swoje rodziny, do cenienia ich i stawiania w swoim życiu ponad karierą zawodową. Czy w życiu naprawdę chodzi o odniesienie sukcesu? Czy jest on wart poświęcenia relacji z żoną i z dziećmi, których wychowają koledzy, telewizja i Internet? Czy naprawdę pieniądze potrafią uczynić człowieka szczęśliwym? Posłuchajcie, co Steve i Annie Chapman, mają nam do powiedzenia.

 
Read more...

from Przemyślenia Anedroida

Źle zaczęliśmy znajomość. URL https://writefreely.pl/anedroid powinien prowadzić do przemyśleń Anedroida, a nie do „oficjalnego” przewodnika. Do przewodnika powinien prowadzić URL https://writefreely.pl/przewodnik. Nie popełnię już drugi raz tego błędu z kanałem wideo na PeerTubie.

Gdybym chciał teraz zaktualizować link – mógłbym po prostu przenieść stare wpisy pod nowy adres (/przewodnik), a w miejsce starego (/anedroid) zbudować nowy blog (ten). Tylko, że jest jeden problem: do mojego bloga linkują inne strony. Jestem odpowiedzialny za to, aby https://writefreely.pl/anedroid prowadziło do Przewodnika po alternatywnym internecie. Nie mogę psuć linków. Będzie brzydko, ale przynajmniej stabilnie.

To samo mogę powiedzieć o tzw. slugach w URL-ach. Początkowo nie dbałem o ich zwięzłość. Nie mogę ich jednak zaktualizować (chyba, że jakimś sposobem udałoby mi się uczynić przekierowanie). Oto aktualna lista linków do wpisów z przewodnika ułożona w kolejności chronologicznej:

Jak widzicie, dopiero od Delta Chat postać linków uległa skróceniu. Bo w końcu to jest tematem czy sednem wpisu, tytuł to tylko okładka, ma przyciągnąć uwagę, i może się zmienić. Link nie. Zrozumiałem to dopiero po czasie.

Jednak dla zachowania ciągłości, czuję się w obowiązku zachować je tak jak są.

Widzicie, jestem perfekcjonistą. Przykładam dużą dbałość do detali w swojej pracy, a niedoskonałości wywołują we mnie uczucie dyskomfortu. Chwilami perfekcjonizm utrudnia mi zobaczenie szerszego obrazu. Nawet w tej chwili poprawiam ostatnie zdanie, tak aby lepiej brzmiało, zamiast myśleć o tym, co dalej napiszę. Programowanie, którego uczę się od lat, totalnie mi nie wychodzi, rozjeżdżam się gdy mam napisać konkretny program. Trudno mi porzucić wstępne założenia implementacji, nawet gdy okażą się one błędne. Dlatego też czuję, że nie mam nic, czym mógłbym się pochwalić. Przyznaję się do winy.

Dobrym pomysłem okazało się zaprojektowanie spisu treści. W przyszłości planowałem go rozbudować o podział na kategorie i tagi, nie tylko wg daty. Ten blog miał stać się swoistym wiki poświęconym alternatywnemu internetowi.

W sekcji „o przewodniku” widnieje 6 zasad, założeń, które postawiłem sobie, pisząc tego bloga. Dla mnie osobiście są one czymś więcej niż tylko wytycznymi, mającymi utrzymać przewodnik w ideologicznych ryzach. Sam stosuję je w praktyce, podejmując decyzje, jakiego... narzędzia będę używał.

  1. Krytyczne spojrzenie na technologię. Nie ulegamy pułapce technoentuzjazmu, lecz przyglądamy się zarówno korzyściom jak i zagrożeniom. Ostateczna decyzja, czego będziecie używać, należy oczywiście do Państwa.
  2. Korporacjom mówimy absolutne NIE. One miały już swoją szansę i wielokrotnie zawiodły nasze zaufanie. Internet korporacji już widzieliśmy – nie zdał egzaminu.
  3. Niezależność od twórcy kodu. Tylko wolne i otwarte oprogramowanie (FOSS) jest pod kontrolą społeczną i może być ulepszane oraz modyfikowane do woli, aby jak najlepiej wykonać swoją pracę. Nie polecamy żadnych programów o restrykcyjnych licencjach lub niejawnym kodzie.
  4. Decentralizacja komunikacji. Nie polegamy na jedynym pośredniku, ponieważ może zawieść. Stawiamy na technologię niezależną od pośrednika.
  5. Prywatność jest ważna. Kiedy to możliwe, korzystamy z szyfrowania, aby zachować kontrolę nad tym, komu co udostępniamy. Używamy narzędzi, które na nas nie donoszą.
  6. Rozwijamy kompetencje cyfrowe. Czynimy z osób nietechnicznych osoby techniczne. Uczymy odpowiednio dobierać narzędzia i metody, rozumieć skutki swoich działań oraz naturę i przyczyny problemów.

Tak więc nie rzucam się z ekscytacją na nowinki jak AI, web3, kryptowaluty, mObywatela (jakkolwiek niecodzienna nie byłaby to kombinacja), lecz do każdej nowej rzeczy podchodzę z ostrożnością, starając się najpierw zrozumieć, czym naprawdę jest i w jaki sposób działa. Zdobycie przez to mojego zaufania wymaga czasu, poznania słabych i mocnych stron i ogólnej oceny wpływu tego czegoś na moje życie. Z drugiej strony, niewiele czasu potrzeba, by to zaufanie podważyć. Wystarczy jeden-dwa niefortunne incydenty sugerujące nieszczerość, dajmy na to, organizacji wobec opinii publicznej czy też ignorowanie istotnych problemów, i istnieje duża szansa, że będę tego unikał i jeżeli tylko będę miał taką możliwość, wybiorę coś innego.

To właśnie miałem na myśli, pisząc o zaufaniu wobec korporacji. W przeszłości poświęcałem wiele czasu, obnażając przed, że tak to ujmę, pospolitym tłumem niewykształconych użytkowników świata realnego, o szkodliwości Big Techu i jego licznych przewinieniach. Prowadziłem stronę internetową z linkami do artykułów anty-googlowych (w jeszcze bardziej zamierzchłej przeszłości byłem jego wielkim fanem, dopóki w mojej świadomości nie zaszła drastyczna, choć niegwałtowna, lecz trwająca pewien czas zmiana). Gdziekolwiek natknąłem się na niepochlebny nagłówek „Google zrobił to, czy tamto”, od razu dodawałem go do listy. Drugim „ulubieńcem” (w sarkastycznym tego słowa znaczeniu) był Facebook, zwący się w dniach współczesnych autorowi „Meta” (od metawersu, kolejnego „przełomowego” projektu mającego na celu, jak można się domyślać, zarobienie dużych pieniędzy).

Skoro mowa o Facebooku, wiedzieliście, że od jakiegoś czasu wykorzystuje wasze posty jako dane treningowe do swojego AI, zgoda jest domyślnie „na tak” (opt-out, to się chyba tak nazywa), a odmawiającym jeszcze każe się z tego faktu tłumaczyć – i wtedy może, może uzna naszą prośbę? Nie łudziłbym się jednak, że zostanie ona wzięta pod uwagę – dane i tak trafią do bazy treningowej. Tak uważam i nie wierzę Facebookowi na słowo. Nie wierzę też, że gdy zapłacę za brak spersonalizowanych reklam, przestaną mnie śledzić. Ze sprzedaży moich danych osobowych zyskają znacznie więcej, niż te marne, w przeliczeniu na polskie, jakieś 70 zł.

Skoro mowa o Facebooku, wiedzieliście, że Anedroid tak jak każdy normalny człowiek posiada na nim konto? (linka nie dam, sorry). Mało tego, są na nim jego zdjęcia! Oto treść mojego ostatniego wpisu, z 1 września br.:

Drodzy, to już 1 września. Przypominam, że z końcem tego roku – czyli już za 4 miesiące – usuwam swoje konto na Facebooku. Tak więc jeśli ktokolwiek chciałby złapać ze mną kontakt (telefoniczny, mailowy, przez komunikator), radzę tego nie odwlekać, bo potem może być ciężko. Zainteresowanych proszę o wiadomość bezpośrednią na Messenger.

Ależ sensacja, no chyba gościowi już kompletnie odbiło! Usuwać Facebooka? Odcinać się od przyjaciół, rodziny?! Zgadnijcie, ile reakcji zgarnąłem pod tym postem: okrągłe zero. Jak sądzę, znajdą się tacy, którzy czytając te słowa pomyślą, albo być może nie tylko pomyślą, że tak właśnie wyglądają moje relacje ze światem realnym, że jestem jakimś „odklejeńcem”, „odludkiem”. Dla tych osób specjalnie przygotowałem inną teorię:

Tak działa Facebook. Gdy piszesz, że odchodzisz, albo że istnieje szanująca prawa użytkowników konkurencja, albo w ogóle o czymkolwiek, co w jakiś sposób mogłoby zaszkodzić jego biznesowi, ten zrobi wszystko, byś jedyną osobą, jaka zobaczy ten post, był ty. Na poparcie swojej teorii dodam, że w świecie realnym nie jestem tak olewany.

...a więc jednak pojechałem po Facebooku. A myślałem, że mimo wszystko do tego nie dojdzie. Nie macie, ludzie, pojęcia, jakim za przeproszeniem, wrzodem na tyłku, jest dla mnie Messenger oraz WhatsApp, oraz ludzie przekonani, że Facebooka to przecież każdy ma. A jak nie ma, to jest nie normalny, bo kto by nie chciał się socjalizować? Jak wczoraj napisałem swojemu znajomemu ze studiów (na Signalu):

Choć w przypadku social mediów i komunikatorów warto zauważyć, że wiele osób posiada je z przymusu, pod wpływem presji społecznej – bo są tam znajomi, których znajomi też tam siedzą, i ich znajomi też, i tak jeden na drugiego oddziałuje jak grawitacja. Jeden używa Facebooka bo lubi, a drugi, bo musi. Tym bardziej, że niektórzy uważają posiadanie tam konta za pewnik i nie ułatwiają tym życia osobom, które chciałyby inaczej. Pracodawcy wymagają tego od pracowników, szkoły od uczniów, koledzy od kolegów... Z kolei Meta stawia przed użytkownikiem stos wymagań, które ten musi zaakceptować.

Wspomniany efekt grawitacyjny nazywa się „efektem sieci” i faktycznie stanowi psychologiczną barierię i siłę napędową spółki Zuckerberga, a właściwie każdej większej spółki, która w swoich dobrych czasach zdołała wytworzyć wokół siebie wystarczająco silne pole grawitacyjne. Potem może sobie robić co chce, balansować na granicy tego co legalne, a etyczne, a czasami ją przekraczać w imię „wyższego dobra” (którym jest pieniądz, oczywiście).

Również Apple, Microsoft, Amazon, czy Netflix, mają sporo na sumieniu. Dlaczego więc w przewodniku prawie o nich nie wspominam? Bo wiem, że ludzie i tak nie chcą o tym słuchać. Ostatecznie celem jest uświadomienie ludzkości istnienia alternatyw – do migracji dojdzie, gdy poczują taką potrzebę. Jestem już zmęczony nieustającym tłumaczeniem wciąż na nowo tego samego, z tak miernym skutkiem, oraz przekonywania ich, dlaczego powinni dbać o prywatność. Trochę się poddałem, muszę przyznać. Teraz chcę po prostu, abym przynajmniej ja mógł sobie bez przeszkód używać takiego oprogramowania, jakie chcę. Ale gdy szkoła, uczelnia czy znajomi wymuszają na mnie uczestnictwo w tym szalonym cyrku... słów mi brakuje. I nie wiem, co odpowiedzieć i ile.

A skoro mowa o prywatności, to nie tak, że żyję w ciągłym strachu, że ktoś czegoś o mnie się dowie. Mam świadomość, że danych, które raz pójdą w obieg już nie wycofam. W praktyce nie zastanawiam się zbyt wiele, co ci „oni” z tymi danymi zrobią. Po prostu dla zasady (zasady nr 5, prywatność jest ważna), co mogę – szyfruję, czego nie muszę – nie podaję. Jak nie puszczę danych w obieg, to nie ma czym się martwić, proste. Równie proste jest zainstalowanie w przeglądarce uBlock Origina, instalacja Linuxa, zmiana przeglądarki na nieszpiegującą... robi się to tylko raz. I nie zapomnijcie o menedżerze haseł!

Mam w fediverse znajomego – Oliwiera Jaszczyszyna – który niejednokrotnie na łamach swojego bloga, podobnie jak ja, narzekał na Big Techy, na Facebooka i na, za przeproszeniem, tępy tłum, do którego nic nie dociera (choć może kiedyś dotrze, kto wie?), jak również wskazywał na problem dyskryminacji cyfrowej. Kilka razy linkowałem do jego artykułów, ponieważ, trzeba przyznać, jego uwagi są bardzo trafne. On ma jeszcze siłę krzyczeć. Ja – coraz mniej. Mimo wszystko otuchy dodaje mi świadomość, że jest taka osoba, która potrafi mnie w tej kwestii zrozumieć.

...co z obiecanym filmem, zapytacie. Dlaczego nic nie piszę? Byłem na wakacjach. Odpoczywałem. Zwiedziłem polskie góry, Tatry. Spędziłem ten czas z bliskimi memu sercu osobami, z którymi jestem mocno związany emocjonalnie. Nadal chcę prowadzić ten projekt, pomimo również innych niedoskonałości niż tylko wygląd linków, który jakby się postarać, można olać. Chcę mieć na niego czas, a tu zaczyna się rok akademicki. Znowu mnie przygniotą jakimiś ciężkimi zagadnieniami i będę kuł do egzaminu, żeby dostać 3. Rozważałem też pomysł założenia podcastu – jak Internet. Czas działać!. Wymagałoby to ode mnie zdecydowanie mniej nakładu pracy niż prowadzenie kanału wideo, ale – umówmy się – mniej osób słucha podcastów niż ogląda filmów. Na podcaście nie wszystko też można pokazać... Właściwie, nic nie można pokazać, a w przypadku uczenia świata alternatywnego internetu, jednak by się przydało.

Jako że lubię pisać, a limit znaków na Mastodonie bywa zbyt mały, posty zbyt ulotne, interfejs niesprzyjający dłuższym formom wypowiedzi... stąd pomysł, zby zamiast tego przelać to na jakiegoś bloga. Taki rodzaj autoterapii, jaka każdemu by się przydała.

I cóż, zbliżamy się do brzegu. Użyłem tutaj sporo, jak na mój język, ostrych słów. Wulgarny język w czasach szkoły średniej był u mnie czymś normalnym, jednak z pełną świadomością zaniechałem tego paskudnego nawyku. Nieraz jeszcze łapię się na tym, że w myślach powiem jakieś brzydkie słowo, ale zawsze w takich momentach staram się wyrazić swoją frustrację w sposób bardziej... alternatywny. Do zobaczenia.

 
Read more...

from Tomasz Dunia - to3k

Na wstępie chciałem szczerze przeprosić za to, że WriteFreely Polska było niedostępne przez ostatnie 24 godziny! Na szczęście wygląda na to, że już wszystko wróciło do normy. Jeszcze ustalam co się stało wraz z Piotrem Sikorą z Fundacji Technologie dla Ludzi (FTdL), na której infrastrukturze stoi fizycznie ta instancja. Znając przyczynę problemów trzeba będzie także ustalić co należy zrobić, aby taka sytuacja się nie powtórzyła.

 
Czytaj dalej...

from Codzienność gryzie

Hagi-yaki to wyjątkowa ceramika pochodząca z małego miasteczka w Japonii, która kryje w sobie fascynującą historię i piękno.

Historia Hagi

Hagi to niewielka miejscowość położona w prefekturze Yamaguchi[1], niegdyś znanej jako prowincja Nagato. Przez stulecia ziemiami tymi władał samurajski klan Ouchi, sąsiadujący z klanem Mori[2]. Los tych ziem często zależał od wyników pojedynczych bitew i politycznych decyzji.

Na początku XVII wieku rodzina Mori otrzymała prawo do wybudowania zamku w Hagi[3]. To właśnie oni sprowadzili z Korei mistrzów garncarskich, którzy nie tylko odkryli wspaniałe złoża glinki idealnej do wypalania naczyń, ale także nauczyli tej sztuki Japończyków.

Renoma Hagi-yaki

W Japonii istnieje przysłowie: “Ichi Raku, ni Hagi, san Karatsu”[4]. Oznacza to: “Czarki Raku są najlepsze, drugie są z Hagi, a trzecie z Karatsu”. To przysłowie świadczy o wysokiej randze ceramiki z Hagi w japońskiej kulturze.

Podobno samo Hagi też jest miejscem godnym polecenia do zwiedzania nie tylko ze względu na swoją wspaniałą historię polityczną i licznych ludzi, którzy zmienili bieg polityki w Japonii, ale także ze względu na bogactwo zabytków. Niestety, nigdy w Japonii nie byłam, a moja miłość do sztuki tego kraju ma charakter zupełnie platoniczny.

Cechy charakterystyczne Hagi-yaki

Ceramika wytwarzana w Hagi do dziś nosi nazwę Hagi-yaki, co stało się swoistą marką tych wyrobów. Unikalna glinka (glinka z regionu Hagi charakteryzuje się wysoką zawartością krzemionki i stosunkowo niską zawartością żelaza) i technologia wytwarzania sprawiają, że ceramika z Hagi jest rozpoznawalna na pierwszy rzut oka. Piękne kolory szkliwa nadają jej bardzo szczególny wygląd.

Co ciekawe, wraz z upływem czasu i stałym użytkowaniem, kolory tych wyrobów się zmieniają. Dzieje się tak za sprawą mikroskopijnych porów, które zamykają się w wyniku napełniania czarek zieloną herbatą czy innymi płynami[5].

Tradycja i innowacja

Najbardziej widoczną cechą ceramiki z Hagi jest małe wycięcie na krawędzi dna naczynia. Ta cecha ma interesującą historię. Według dawnych regulacji shoguna, ceramiki z Hagi mogli używać wyłącznie samurajowie. Przepisy przewidywały jednak, że jeśli zostanie wyprodukowany wyrób wadliwy, to można go sprzedać każdemu.

Sprytni rzemieślnicy zaczęli więc celowo wycinać mały ząbek na obrzeżu dna naczyń, co pozwalało na natychmiastowe uznanie wyrobu za “wadliwy”[6]. Chociaż czasy samurajskie dawno minęły, to wycięcie stosuje się do dziś jako znak rozpoznawczy ceramiki Hagi-yaki.

Współczesne Hagi-yaki

Współczesna produkcja Hagi-yaki zachwyca różnorodnością form i rozmiarów. Choć asortyment jest szeroki, to właśnie czarki do sake i herbaty oraz miseczki do ryżu zyskały największą sławę. Te wytwory sztuki garncarskiej przyciągają uwagę nie tylko przystępną ceną, ale przede wszystkim niezwykłym pięknem. Co ciekawe, ich urok podbija serca zarówno Japończyków, jak i zagranicznych miłośników ceramiki. Hagi-yaki bowl

Sekretem uniwersalnego uroku Hagi-yaki jest charakterystyczna paleta barw. Mistrzowie ceramiki stosują glazury w subtelnych, pastelowych odcieniach. Stonowane szarości, delikatne błękity czy ciepłe, jesienne brązy sprawiają, że naczynia te z łatwością komponują się z różnorodnymi stylami wnętrzarskimi, dodając im nutę japońskiej elegancji.

W świecie japońskiej sztuki, proweniencja dzieła odgrywa kluczową rolę. Dla koneserów Hagi-yaki, certyfikat potwierdzający wykonanie przez uznanego mistrza jest bezcenny. Choć dla niewprawnego oka dwie czarki mogą wydawać się identyczne, ta opatrzona sygnaturą cenionego artysty może osiągać zawrotne ceny, nawet tysiąckrotnie przewyższające wartość podobnego, lecz anonimowego wyrobu[7]. To pokazuje, jak wielką wagę w japońskiej kulturze przywiązuje się do tradycji i kunsztu rzemieślniczego.


Przypisy: [1] Prefektura Yamaguchi – jedna z 47 prefektur Japonii, położona w regionie Chugoku na zachodnim krańcu wyspy Honsiu. [2] Klany Ouchi i Mori – potężne rody samurajskie, które odegrały znaczącą rolę w historii Japonii okresu Sengoku (1467-1615). [3] Zamek w Hagi – zbudowany w 1604 roku przez klan Mori po przegranej w bitwie pod Sekigaharą. [4] “Ichi Raku, ni Hagi, san Karatsu” – japońskie przysłowie określające ranking najlepszych ceramik do herbaty. [5] Zjawisko zmiany koloru ceramiki Hagi-yaki – nazywane w Japonii “siedmioma przemianami Hagi”. [6] Historia “wady” w ceramice Hagi-yaki – przykład kreatywnego obejścia restrykcyjnych przepisów feudalnej Japonii. [7] Znaczenie certyfikatu mistrza – w japońskiej sztuce autentyczność i proweniencja dzieła często mają większe znaczenie niż jego wygląd zewnętrzny.

#ceramika #sztuka #Japonia

 
Czytaj dalej...

from Privacy Matters

So this is a new home for my blog. Since it's a side project and I don't really write that often I decided to move to a shared writefreely instance. The move itself was a very smooth process so I can't complain. The only issues are my stats and follower count. Both metrics have been reset. I guess I'll have to write more often ;) Perhaps (even) shorter posts will do the trick? Only time will tell. In the meantime: feel free to follow this blog on the fediverse and spread the word!

 
Czytaj dalej...

from Codzienność gryzie

Nie ważne, czy masz rację. Ważne jak głośno i agresywnie oznajmisz swoje zdanie.

Duże okna mojego mieszkania wychodzą bezpośrednio na przedszkole. Uwielbiam hałas, który robią dzieci, nigdy mi nie przeszkadzał, a mieszkam tak już 40 lat.

Ostatnio ktoś zamontował dzieciom nową zabawkę, drewniany blat imitujący kuchnię. Gdzie kuchnia, tam garnki. I zabawa na całego. Sama bym się tak chętnie z dziećmi pobawiła. Niestety moje już bardzo dorosłe.

Kiedy jednak dzieci idą do domów, garnki powinny być cicho. A już na pewno, gdy zapada noc. Po północy patelnia nie powinna prześcigać się z garnkiem, które z nich dźwięczy donośniej.

Niestety, w “moim” przedszkolu garnki wiszą całą noc na haczykach wbitych w deski. Póki deszcz nie pada, jest ok. Kiedy jednak zaczyna padać, za oknem zaczyna się perkusyjna kakofonia. Dźwięk garnków i patelni niesie się po maleńkiej uliczce i wpada prosto do naszego otwartego okna.

Poszłam dziś poprosić panie wychowawczynie, aby na noc składały naczynia kuchenne na półkę, bo tam by nie hałasowały w deszczu. I wtedy usłyszałam od jednej z pań:

  • A co, parapety i rynny też na noc zwijacie?

Pani ma ze 30 lat, ja 70. Jeszcze 20 lat temu żadna z wychowawczyń w tym przedszkolu tak by się nie odezwała do starszej osoby. Czasy się zmieniły, teraz każdy może powiedzieć co chce, byle głośno i z przytupem. Niestety chamstwo mnie zawsze zatyka, nigdy nie umiem na nie na czas odpowiedzieć. Powinnam zapytać:

  • A co, wy zawsze zostawiacie garnki i patelnie wiszące na haczykach przed domem?

Ale nie zapytałam, bo mnie zatkało. Nie szpanuję na wyższe sfery inteligenckie. Jestem sobie zupełnie zwykłą emerytką. Ale zawsze zapominam języka w gębie, gdy staje przede mną ktoś taki, jak ta pani wychowawczyni naszych, waszych dzieci.

U mnie w domu mówiło się o takich osobach wyszczekany. Znaczy umie odszczeknąć. Natychmiast. Bez zastanowienia, bez kalkulacji, czy wypada, czy to kogoś nie zaboli, czy nie zrobię komuś moim odszczeknięciem przykrości lub krzywdy.

Rodzice nie szanowali takich ludzi. A ja się ich po prostu bałam.

Nie odszczeknęłam, ale nie odpuszczę. Jeśli gary nadal będą wisieć i hałasować, będę interweniować. Noc jest, aby spać.

#blog #codziennosc #zycie #kultura

 
Czytaj dalej...

from Codzienność gryzie

Zablokowało mnie. Może to kwestia niepokoju, co przyniesie przyszłość. Nie, nie ta odległa, ale ta najbliższa, która wykuwa się właśnie w jakimś laboratorium histopatologicznym. Czekam na wyniki. Czekam... Trudno mi zmieścić się z pisaniem w tym całym czekaniu. Na szczęście jest jeszcze wiele rzeczy, które muszę robić w międzyczasie: zmiana opatrunków, gotowanie, sprzątanie, zmiana opatrunków. No i syn wyciągnął na wierzch moje stare wiersze i zasugerował, abym zrobiła z nich piosenki za pomocą serwisu Suno. Tak, żebym się trochę oderwała od zmartwień. To był fajny pomysł – trochę mnie oderwał. Na chwilę. Suno tworzy dla człowieka muzykę lub piosenki. Z muzyką jest łatwiej, bo interpretacja piosenek, zwłaszcza takich ciut poetyckich i w języku polskim, to dla niego duże wyzwanie. Czasem jedną piosenkę szlifuję cały długi wieczór, a i tak efekt jest niezadowalający. Bo Ai nie umie przeczytać polskiego słowa, bo czyta je po angielsku... Albo jak kiedyś, przełożyło cały wiersz na czeski, albo chorwacki, i zaśpiewało, nie wiadomo co, bo w nieznanym języku słowiańskim. Pomyślałam sobie, że to fajny sposób na ożywienie od dawna martwych wierszy. Martwych, a może zastygłych w letargu. Skoro mam już tę blokadę pisanie, to niech choć AI zrobi użytek z moich dawnych prób poetyckich. Ksiązeczki z wierszami i tak nikt nie kupi.

 
Czytaj dalej...