Z filtrem czy bez?

Które zdjęcie lepsze?

Spider's Web – bez filtra

Spider's Web – z filtrem

Oba zdjęcia przedstawiają tę samą stronę Internetową.

Na pierwszym, stronie pozwolono robić co chce. Została przewinięta, bo cały ekran wypełniały billboardy i inne zbędne elementy. Ma również zamiar wysyłać powiadomienia, by non-stop serwować użytkownikowi świeży content.

Na drugim, aktywowano uBlock Origin (patrz: czerwona ikonka na pasku przeglądarki), pilnujący, by strona nie pozwalała sobie na zbyt wiele. Użytkownik nie jest rozpraszany, może skupić się na czytaniu.

Kolejny przykład:

TechRadar – bez filtra

TechRadar – z filtrem

💡 Kliknij aby powiększyć.

Zmierzyłem, ile danych zużywa się na załadowanie strony i jej wagę po odcięciu balastu. Różnica jest przytłaczająca – ponad 85% transferu stanowią reklamy i skrypty śledzące. Zaledwie 7% zapytań było związanych z treścią, którą zainteresowany jest użytkownik – tekstem, obrazkami i menu.

Wiecie, ile to jest 23 MB? 40 minut słuchania muzyki. 80-sekundowy filmik w jakości 720p. Lub wczytanie pojedynczej strony z korpo-netu. Nim użytkownik zdążył podjąć jakikolwiek wybór w kwestii swojej prywatności (którą strona rzekomo ceni), szczegółowe dane o jego wizycie już zostały przetworzone przez setki podmiotów.

Takie przestępstwo jest niezwykle powszechne, lecz administratorom uchodzi na sucho, bo mało kto wie jakie prawa mu przysługują i mało komu chce się fatygować do UODO z pisemną skargą.

Prawo prawem, a strony mają techniczną możliwość komunikowania się z kimkolwiek, kiedykolwiek (patrz: AJAX z poprzedniego wpisu). Mogą też wiele innych rzeczy. Choć przy pomocy dodatków, można w swojej przeglądarce ustanowić własne zasady. Tym akcentem rozpoczynamy serię o dodatkach (zakładam, że masz Firefoxo-podobną przeglądarkę? 😉)

uBlock Origin

To absolutne minimum. Z tą wtyczką jest choć odrobinę zaznajomiony każdy obywatel alternatywnego internetu, aby mógł bez przeszkód surfować po niebezpiecznych zakamarkach sieci. Specjalizuje się (jak wskazuje nazwa) w blokowaniu, które realizuje się na 2 poziomach:

  1. sieciowym – zatrzymywanie żądań HTTP zanim zdołają wyrządzić szkodę,
  2. html-owym – ukrywanie elementów spełniających określone kryteria.

Reguły filtrowania definiują tzw. listy filtrów. Polecam wejść w opcje i zaznaczyć wszystkie listy, w tym elementy irytujące: czatboty, newslettery, powiadomienia, „ciasteczkowe pop-upy” i te o apkach mobilnych – są to rzeczy, które nas niepotrzebnie spowalniają.

Warto też zaznaczyć listy stron phishingowych i ze złośliwym oprogramowaniem. Nie jest to oczywiście panaceum, ale nie zaszkodzi mieć ten dodatkowy środek ostrzegawczy. Brakujące listy zostaną pobrane.

Nie podoba nam się jakiś element? Klikając ikonę pipety przechodzimy w tryb zaznaczania elementów na stronie. Po kliknięciu któregoś z nich, pokaże się okno dialogowe, w którym suwakiem wybieramy jak wiele chcemy usunąć. Zwróćcie uwagę na klasy obiektów – czasami mają czytelną nazwę, jak .cookie-banner czy .ad-video. Po zatwierdzeniu zostanie dodana nowa reguła.

Czy to bloker reklam?

Niezupełnie. Zależy kogo spytasz. Niektórzy nawet podstawową ochronę przed śledzeniem wbudowaną w przeglądarkę uważają za blokowanie reklam. Faktycznie, w większości przypadków wyświetlenie reklamy oznacza załadowanie wielkiej i ciężkiej korpo-machiny, która tą reklamę wybierze w oparciu o posiadaną wiedzę na temat docelowego odbiorcy i dołoży kilka nowych cegiełek. Właśnie te machiny są celem uBlock Origin. Zniknięcie reklam odbywa się niejako przy okazji, co dla wielu stanowi cel sam w sobie.

Co ciekawe, kilka najpopularniejszych blokerów reklam, tych które wyskakują na początku wyników wyszukiwania, są mniej skuteczne. Należą do programu acceptable ads, który dopuszcza pewne kategorie niezbyt inwazyjnych reklam. Niestety program ten ogranicza się jedynie do sfery wizualnej, z pominięciem aspektu prywatnościowego. Nasza wtyczka sięga głębiej, do źródła (origin) problemu.

Z drugiej strony, jeśli zamieścisz na swojej stronie klikalny baner lub sponsorowane treści, uBlock Origin ich nie zablokuje. Bo nie taka jest jego rola.

uBlock Origin is not just an “ad blocker“, it's a wide-spectrum content blocker with CPU and memory efficiency as a primary feature.

źródło: strona projektu

Co z finansowaniem twórców?

Nie wspomniałem, że w monopolu Google i Facebooka na rynku AdTech, na koniec przekazują symboliczną kwotę do portfeli autorów stron. Gdyby tego nie robili, świat byłby piękniejszym miejscem, nikt bowiem nie umieszczałby u siebie AdSense ani Facebook Ads. Być może rozwinęłaby się technologia reklamy kontekstowej niewymagającej analizowania aktywności.

Jakiś alternatywny model finansowania jest potrzebny, a obecny system narusza prawa człowieka i nie powinien być wspierany. Jeśli jesteś twórcą, rozważ umożliwienie użytkownikom wspierania cię w inny sposób, np. przez darowizny. Są do tego usługi takie jak Patronite, LiberaPay czy buycoffee.to. Za określone kwoty wsparcia możesz oferować nagrody, takie jak dostęp do ekskluzywnych treści, spotkań online lub wpisanie imienia i nazwiska wspierającego na końcu materiału.

A nade wszystko, nie zmuszaj do wyłączania adblocka i innych zabezpieczeń. Nie mów, z jakiej mają korzystać przeglądarki. Generalnie nie zniechęcaj do przychodzenia do ciebie, ani nie sprawiaj, że osoby odwiedzające twoją stronę czują się przytłoczone nadmiarem bodźców, lecz traktuj ich z szacunkiem, tak jak sam chciałbyś być traktowany. Dobro powraca. Twórz fajne treści, realizuj swoje pasje, ciesz się życiem. 🙂

Konkluzja

Jeśli jeszcze nie próbowałeś, z całego serca polecam ci przez tydzień korzystać z Internetu z włączonym filtrem. To proste: wejdź na stronę ublockorigin.com i pobierz wersję wtyczki do swojej przeglądarki. Zobaczysz zupełnie inny Internet.

Bądź przygotowany na to, że dla niektórych stron staniesz się rebeliantem i będą starały się ciebie nakłonić do zrobienia dla nich wyjątku. Zanim jednak go zrobisz, najpierw rozważ, czy aby na pewno taka strona zasługuje na twoją uwagę?

Na podstawie: