WriteFreely

Reader

Przeczytaj najnowsze wpisy na WriteFreely Polska.

from Afery PiS

Afera Wiatrakowa: Destrukcja Polskiego Sektora Energii Odnawialnej

Termin “afera wiatrakowa” w polskim dyskursie politycznym odnosi się do szeregu kontrowersyjnych decyzji i zaniedbań dotyczących sektora energii wiatrowej, które doprowadziły do niemal całkowitego zahamowania rozwoju lądowej energetyki wiatrowej w Polsce. Największym symbolem tej destrukcji stała się wprowadzona w 2016 roku przez rząd Prawa i Sprawiedliwości zasada 10H, która zablokowała 99,7% powierzchni kraju przed inwestycjami w energię wiatrową na lądzie. Kontrowersje nasiliły się szczególnie w 2023 roku, gdy próby liberalizacji przepisów przez nową koalicję rządową spotkały się z oskarżeniami o lobbowanie na rzecz obcych interesów, a sam termin “afera wiatrakowa” został wykorzystany jako narzędzie politycznego ataku przez odchodzącą władzę PiS.

Geneza Destrukcji: Wprowadzenie Zasady 10H i Jej Konsekwencje

Mechanizm Blokady Rozwoju Sektora

Kluczowym momentem w historii polskiej energetyki wiatrowej było uchwalenie w 2016 roku ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, która wprowadziła kontrowersyjną zasadę 10H. Zgodnie z tym przepisem elektrownia wiatrowa nie może być zbudowana w odległości mniejszej niż 10-krotna wysokość turbiny wraz z uniesionymi łopatami od zabudowań o funkcji mieszkaniowej, form ochrony przyrody i leśnych kompleksów. W praktyce oznaczało to, że turbiny o wysokości około 200 metrów muszą być oddalone od zabudowań o 2 kilometry. Zasada 10H spowodowała według różnych szacunków zablokowanie naprawdę niewielkiej liczby terenów w Polsce, które spełniały ustawowe warunki pod budowę wiatraków.

Skutki wprowadzenia tych przepisów były dramatyczne dla całego sektora. Jak podaje think tank Ember, zastosowana w Polsce minimalna odległość ponad 2000 metrów była 4 razy większa niż typowa wartość 500 metrów w większości krajów europejskich. Konsekwencją było niemal całkowite zatrzymanie rozwoju lądowej energetyki wiatrowej na kilka lat, a jedyne farmy oddawane do użytku były realizowane na podstawie zezwoleń uzyskanych jeszcze przed 2016 rokiem. Ta sytuacja stawiała Polskę w pozycji lidera w zakresie restrykcyjności przepisów dotyczących energetyki wiatrowej w Europie.

Ekonomiczne i Środowiskowe Konsekwencje Blokady

Wprowadzenie zasady 10H miało daleko idące konsekwencje nie tylko dla rozwoju technologicznego, ale także dla polskiej gospodarki i środowiska naturalnego. Branża energetyki wiatrowej, która przed 2016 rokiem rozwijała się dynamicznie, została praktycznie sparaliżowana. Jak wskazuje analiza Businessinsider, rząd PiS zasłynął jako zagorzały przeciwnik wiatraków na lądzie i skutecznie zablokował nowe projekty w tym sektorze. Równocześnie, mimo deklaracji entuzjazmu dla energetyki wiatrowej na morzu, do dziś żaden wiatrak na Bałtyku nie powstał, choć PGE i Orlen prowadzą w tym kierunku prace.

Blokada rozwoju energetyki wiatrowej stanowiła również zagrożenie dla realizacji zobowiązań międzynarodowych Polski. Opóźnienie liberalizacji ustawy 10H mogło narazić kraj na niedobory energii, wyższe ceny energii i utratę miliardów złotych w ramach Krajowego Planu Odbudowy, gdyż rząd zobowiązał się do likwidacji barier dla energetyki wiatrowej na lądzie jako jednego z kamieni milowych KPO. Tym samym polityka antywiatrakowa niosła ryzyko nie tylko dla sektora energetycznego, ale także dla szerszych planów gospodarczych kraju.

Systematyczne Osłabianie Odnawialnych Źródeł Energii

Wielopoziomowy Atak na Sektor OZE

Działania rządu PiS wobec energetyki odnawialnej wykraczały daleko poza wprowadzenie zasady 10H i obejmowały systematyczne osłabianie całego sektora OZE. W 2024 roku, mimo protestów i apeli branży OZE, Ministerstwo Klimatu i Środowiska ustaliło 8,5% poziom tzw. obowiązku OZE na 2025 rok, co przedstawiciele branży określili jako drastyczny cios dla wytwórców OZE i konsumentów energii elektrycznej. Jak alarmowały organizacje branżowe, rząd uległ lobbingowi węglowemu i energochłonnemu, a ingerencja w zielone certyfikaty miała doprowadzić branżę OZE na skraj opłacalności i ograniczyć nowe inwestycje.

Szczególnie kontrowersyjne były działania dotyczące systemu wsparcia dla odnawialnych źródeł energii. W lipcu 2017 roku, gdy uwaga opinii publicznej była skoncentrowana na protestach przeciwko zmianom w sądownictwie, przez parlament przeszła niepozorna poprawka do ustawy o odnawialnych źródłach energii dotycząca opłaty zastępczej. Ta nowelizacja, wprowadzona wnioskiem poselskim kilkudziesięciu posłów PiS, miała na celu uniknięcie konsultacji społecznych i międzyresortowych oraz skrócenie prac legislacyjnych do minimum. Zmiany te poważnie zagroziły rozwojowi energetyki odnawialnej, wpływając na opłacalność farm wiatrowych poprzez manipulację mechanizmem zielonych certyfikatów.

Degradacja Systemu Zielonych Certyfikatów

Podstawowym mechanizmem wsparcia dla producentów energii odnawialnej był system zielonych certyfikatów, którym objęci byli producenci produkujący prąd przed 1 lipca 2016 roku. Certyfikaty potwierdzające pochodzenie energii z odnawialnego źródła stanowiły przedmiot handlu jako papiery wartościowe, a firmy energetyczne miały ustawowy obowiązek zakupu odpowiedniej ilości takich certyfikatów. Producent energii odnawialnej zarabiał zatem nie tylko na sprzedaży energii, ale też na sprzedaży certyfikatów. Niestety, cena certyfikatów spadła dramatycznie – od 2010 roku obniżyła się o około 90 procent, co znacząco wpłynęło na opłacalność inwestycji w sektor OZE.

Działania te wpisywały się w szerszą strategię rządu PiS, który jak zauważali krytycy, robił wszystko, żeby zniszczyć OZE w Polsce. Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz określił te działania jako gigantyczne zaniedbanie i zaniechanie, działanie na szkodę bezpieczeństwa państwa, środowiska i warunków życia obywateli. Szczególnie niepokojące było to, że Polska zobowiązała się w unijnym pakiecie energetycznym do zwiększenia udziału OZE do 15 procent w 2020 roku, a brak dotrzymania zobowiązań groził miliardami złotych kar.

Kontrowersje Wokół Prób Liberalizacji w 2023 Roku

Pierwsza “Afera Wiatrakowa” Nowej Koalicji

W listopadzie 2023 roku powstała nowa kontrowersja określana mianem “afery wiatrakowej”, gdy grupa posłów Polski 2050-Trzeciej Drogi i Koalicji Obywatelskiej wniosła do Sejmu projekt nowelizacji ustawy dotyczącej wsparcia odbiorców energii. Projekt ten proponował między innymi liberalizację zasad budowy lądowych elektrowni wiatrowych, wprowadzając normy hałasu dla elektrowni wiatrowych i związane z nimi minimalne odległości od terenów zabudowy mieszkaniowej. Dla maksymalnego emitowanego hałasu elektrowni do 103 decybeli proponowano odległość 300 metrów lub 400 metrów dla zabudowy jednorodzinnej, podczas gdy obowiązujące przepisy przewidywały minimalną odległość 700 metrów.

Reakcja polityków PiS była natychmiastowa i bardzo krytyczna. Rzecznik tej partii Rafał Bochenek stwierdził, że projekt jest “skandaliczny, lobbystyczny”, zarzucając autorom ukrywanie rzeczywistych intencji, gdyż “nawet w tytule ustawy nie ma ani słowa o przepisach, które tworzą eldorado dla niemieckich firm”. Poseł PiS Waldemar Buda ostrzegał przed wywłaszczeniami, pisząc na platformie X: “Każdy kto ma po sąsiedzku swojego domu niezabudowaną działkę nie może spać spokojnie! Jeśli tylko pojawi się inwestor, który będzie chciał tam postawić turbinę wiatrową, to nie dość, że dostanie zgodę, to jeszcze jak twój dom będzie za blisko, to cię wywłaszczy!”.

Zarzuty o Konflikty Interesów i Lobbying

Szczególną uwagę mediów przykuły ujawnione powiązania między autorami projektu a branżą wiatrową. Jak ustalili dziennikarze, żona eksperta Polski 2050 ds. klimatu i energii pracowała dla polskiej filii duńskiego przedsiębiorstwa działającego w branży energetyki wiatrowej. Ta informacja została wykorzystana przez PiS do podsycania podejrzeń o lobbystyczny charakter całej inicjatywy. Premier Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej w grudniu 2023 roku stwierdził, że ustawa nie jest w interesie Polaków, zadając pytanie: „w czyim interesie została napisana, z kim konsultowana?”

Autorzy projektu podkreślali, że jest to propozycja, nad którą będą dalej pracować w komisji sejmowej, a do prac zaproszeni będą przedstawiciele organizacji pozarządowych i mieszkańców. Jednak kontrowersje narosły do tego stopnia, że marszałek Sejmu Szymon Hołownia musiał publicznie przyznać, że “intencje były dobre, popełniono błędy w komunikacji, w wytłumaczeniu, o co dokładnie chodzi”. Zapewnił też, że “ludzie nie mogą mieć wątpliwości, że nie będzie wiatraków w parkach narodowych, że nikt nie chce stawiać im wiatraków 300 metrów od domu”.

Bilans Ośmiu Lat Rządów PiS w Energetyce

Kontrastujące Wyniki w Różnych Sektorach OZE

Ocena działań rządu PiS w obszarze energetyki odnawialnej przedstawia skomplikowany obraz kontrastów między poszczególnymi sektorami. Z jednej strony, jak przyznają nawet krytycy, ostatnie lata przyniosły rewolucję fotowoltaiczną i nowe życie projektów atomowych. Boom na energetykę słoneczną był tak duży, że niewydolne sieci energetyczne szybko się zapchały, co pokazało brak przygotowania infrastruktury na dynamiczny rozwój OZE. Z impetem ruszyły także projekty jądrowe, z kilkoma równoległymi inicjatywami, które mogą doprowadzić do powstania w Polsce kilku dużych elektrowni jądrowych i całej sieci małych reaktorów.

Z drugiej strony, sektor energetyki wiatrowej na lądzie został praktycznie zniszczony. Symbolem tej polityki pozostaną zmięta kartka posła Marka Suskiego z poprawką do ustawy, która zaprzepaściła szanse na odblokowanie energetyki wiatrowej. Rząd PiS próbował również postawić elektrownię węglową w Ostrołęce, ale projekt zakończył się spektakularną klapą, a symboliczne dwie wieże runęły z hukiem wraz z marzeniami o kolejnej elektrowni węglowej. Nie udało się też zreformować górnictwa w sposób, który pozwoliłby kopalniom węgla radzić sobie bez państwowego wsparcia.

Porównanie z Poprzednią Władzą

Politycy PiS wielokrotnie bronili swoich działań, wskazując na wzrost produkcji energii z OZE w porównaniu z poprzednią władzą. Europoseł Karol Karski twierdził, że “cztery razy więcej energii jest w tej chwili z odnawialnych źródeł energii niż w czasach rządów PO-PSL”[15]. Jednak weryfikacja tych danych przez Główny Urząd Statystyczny pokazała, że w rzeczywistości między ostatnim rokiem rządów koalicji PO-PSL (2015) a 2021 rokiem produkcja energii z OZE wzrosła o 34 procent – z 22 684,1 GWh do 30 460,7 GWh[15]. Dane te nie potwierdzały zatem tezy o czterokrotnym wzroście, co pokazywało, że nawet w obszarach, gdzie PiS odnotował sukcesy, skala została znacznie przesadzona w politycznej narracji.

Próby Reform i Ograniczona Liberalizacja

Częściowe Ustępstwa Końca Kadencji

Wobec narastającej krytyki i presji międzynarodowej, rząd PiS w końcowym okresie swojego rządzenia podjął próby częściowej liberalizacji przepisów antywiatrakowych. W 2023 roku wprowadzono częściowe zniesienie zasady 10H, zezwalając na budowę wiatraków w odległości 700 metrów od zabudowań po spełnieniu pewnych warunków. Początkowo planowana odległość miała wynieść 500 metrów, ale ostatecznie ustalono ją na 700 metrów. Ustawa o zmianie ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych została podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę w marcu 2024 roku.

Nowe przepisy zachowały wymóg budowy turbin wiatrowych wyłącznie na podstawie Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego, z zachowaniem minimalnej odległości 700 metrów od budynków mieszkalnych. Określenie dokładnej odległości między 10H a 700 metrami miało następować na podstawie wyników strategicznej oceny oddziaływania na środowisko wykonanej w ramach MPZP. Ustawa zachowała także zasadę 10H w przypadku parków narodowych, a w przypadku rezerwatów przyrody ustanowiła limit 500 metrów.

Nowa Era: Całkowite Zniesienie Zasady 10H

Przełomowym momentem stało się oficjalne przyjęcie przez rząd w marcu 2025 roku ustawy likwidującej zasadę 10H. Nowe przepisy przewidują minimalną odległość 500 metrów od zabudowań i mają znacząco skrócić czas realizacji inwestycji. Jak ogłosiła ministra klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska, “największa depresja polskiego prawodawstwa w obszarze energii przechodzi do historii”. Ustawa wprowadza także możliwość wykupu przez mieszkańców do 10% mocy lokalnych elektrowni wiatrowych oraz wsparcie dla biometanowni o mocy powyżej 1 MW[6].

Nowe regulacje uwzględniają również ochronę przyrody – wiatraki będą oddalone od parków narodowych i obszarów chronionych. Minister podkreśla, że 500 metrów to kompromis między bezpieczeństwem mieszkańców a rozwojem OZE. Rozwój OZE ma przełożyć się na niższe ceny energii i większe bezpieczeństwo energetyczne kraju, co stanowi radykalną zmianę w porównaniu z polityką poprzedniego rządu.

Źródła „Afera wiatrakowa” czy burza w szklance wody? Przyszła koalicja ... https://oko.press/afera-wiatrakowa-poprawki Gigantyczna afera wiatrakowa. Skarb Państwa mógł stracić 1,4 ... https://wiadomosci.wp.pl/gigantyczna-afera-wiatrakowa-skarb-panstwa-mogl-stracic-14-miliarda-zlotych-6271914390914689a Rząd zamiast naprawiać błędy poprzedników nadal dobija OZE ... https://www.psew.pl/rzad-zamiast-naprawiac-bledy-poprzednikow-nadal-dobija-oze-obietnice-o-zielonej-transformacji-to-mrzonki-a-polska-traci-szanse-na-rozwoj/ Afera wiatrakowa. Żona eksperta Polski 2050 ds. klimatu i energii ... https://polskieradio24.pl/artykul/3291293,afera-wiatrakowa-zona-eksperta-polski-2050-ds-klimatu-i-energii-pracuje-dla-branzowego-giganta Drugie podejście koalicji do wiatraków. 500 metrów powraca, a 10H ... https://energetyka24.com/oze/analizy-i-komentarze/drugie-podejscie-koalicji-do-wiatrakow-500-metrow-powraca-a-10h-do-likwidacji “Żegnamy 10H”. Ustawa wiatrakowa oficjalnie przyjęta przez rząd https://globenergia.pl/zegnamy-10h-ustawa-wiatrakowa-oficjalnie-przyjeta-przez-rzad/ Blokowanie wiatraków? POLSKA “LIDEREM”! Jakie przepisy są w ... https://globenergia.pl/blokowanie-wiatrakow-polska-liderem-jakie-przepisy-sa-w-innych-krajach/ Moratorium na wiatraki – WP Finanse https://finanse.wp.pl/moratorium-na-wiatraki-6114564733622401a PiS sporo namieszał w energetyce. Oto bilans ośmiu lat https://businessinsider.com.pl/gospodarka/pis-sporo-namieszal-w-energetyce-oto-bilans-osmiu-lat/mr5kt24 Zielona energia w odwrocie. Ludowcy: Rząd PiS niszczy OZE https://www.psl.pl/zielona-energia-w-odwrocie-ludowcy-rzad-pis-niszczy-oze/ Afera wiatrakowa. Kto stoi za projektem ustawy? Seria pytań od ... https://polskieradio24.pl/artykul/3291212,afera-wiatrakowa-kto-stoi-za-projektem-ustawy-seria-pytan-od-politykow-pis Awantura o wiatraki. PiS ostrzega przed wywłaszczeniami, druga ... https://www.agropolska.pl/zielona-energia/energia-wiatrowa/awantura-o-wiatraki-pis-ostrzega-przed-wywlaszczeniami-druga-strona-uspokaja,134.html Zasada 10H – Definicja – Teraz-Srodowisko https://www.teraz-srodowisko.pl/slownik-ochrona-srodowiska/definicja/zasada-10H.html Liberalizacja ustawy 10H podpisana przez prezydenta https://www.psew.pl/liberalizacja-ustawy-10h-podpisana-przez-prezydenta/ Karski: mamy cztery razy więcej energii z OZE niż za rządów PO ... https://konkret24.tvn24.pl/polityka/karski-mamy-cztery-razy-wiecej-energii-z-oze-niz-za-rzadow-po-psl-sprawdzamy-st6405701 W cieniu zamachu na sądy PiS niszczy energetykę odnawialną. To ... https://oko.press/cieniu-zamachu-sady-pis-niszczy-energetyke-odnawialna-straszna-krotkowzrocznosc „Afera wiatrakowa”: pierwszy stress test nowej koalicji. PiS ... – Polityka https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/rynek/2237634,1,afera-wiatrakowa-pierwszy-stress-test-nowej-koalicji-pis-zakrzywia-rzeczywistosc.read Ustawa odległościowa: reguła 10H ograniczająca możliwości ... https://bank.pl/ustawa-odleglosciowa-regula-10h-ograniczajaca-mozliwosci-budowy-turbin-wiatrowych-bedzie-zlagodzona/ Kontrowersyjna ustawa “wiatrakowa”. O co chodzi? Marszałek ... https://samorzad.infor.pl/wiadomosci/6402415,kontrowersyjna-ustawa-wiatrakowa-o-co-chodzi-marszalek-holownia-intencje-byly-dobre.html Likwidacja zasady 10H! Co zmieni ustawa wiatrakowa? – GlobEnergia https://globenergia.pl/likwidacja-zasady-10h-co-zmieni-ustawa-wiatrakowa/ Afera wiatrakowa wstrzymała prace nad nowymi przepisami. Nowa ... https://fakty.tvn24.pl/zobacz-fakty/afera-wiatrakowa-wstrzymala-prace-nad-nowymi-przepisami-nowa-ustawa-ma-sie-pojawic-do-konca-roku-st8186864 Liberalizacja zasady 10H – nowe zasady lokalizacji i budowy – CIRE https://www.cire.pl/artykuly/materialy-problemowe/liberalizacja-zasady-10h--nowe-zasady-lokalizacji-i-budowy Nowelizacja tzw. ustawy 10H przyjęta przez Rząd – Gov.pl https://www.gov.pl/web/klimat/nowelizacja-tzw-ustawy-10h-przyjeta-przez-rzad Zaskakujący bilans rządów PiS w energetyce – WysokieNapiecie.pl https://wysokienapiecie.pl/94216-bilans-rzadow-pis-w-energetyce/ Zaskakujący bilans rządów PiS w energetyce – OKO.press https://oko.press/zaskakujacy-bilans-rzadow-pis-w-energetyce PiS zostawił sieci energetyczne w fatalnym stanie. Ale czy pomysł ... https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/rynek/2250331,1,pis-zostawil-sieci-energetyczne-w-fatalnym-stanie-ale-czy-pomysl-rzadzacych-na-to-jest-dobry.read Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej – PSEW https://www.psew.pl Polska coraz atrakcyjniejsza dla inwestycji w OZE https://www.psew.pl/polska-coraz-atrakcyjniejsza-dla-inwestycji-w-oze/ Świat stawia na OZE i deklaruje potrojenie mocy z zielonej energii ... https://www.psew.pl/swiat-stawia-na-oze-i-deklaruje-potrojenie-mocy-z-zielonej-energii-polska-musi-przyspieszyc-i-odblokowac-wiatr-na-ladzie/ PiS wraca do pomysłów mogących zablokować energetykę wiatrową https://www.gramwzielone.pl/energia-wiatrowa/19518/pis-wraca-do-pomyslow-mogacych-zablokowac-energetyke-wiatrowa PiS grzmi o „aferze wiatrakowej”. Zamrożenie cen energii będzie ... https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/rynek/2237190,1,pis-grzmi-o-aferze-wiatrakowej-zamrozenie-cen-energii-bedzie-testem-dla-koalicji.read Sejm odrzucił projekt mrożenia cen energii autorstwa PiS https://energetyka24.com/elektroenergetyka/wiadomosci/sejm-odrzucil-projekt-mrozenia-cen-energii-autorstwa-pis PSE: Ponad 50% OZE w systemie w najbliższej dekadzie https://www.psew.pl/pse-ponad-50-oze-w-systemie-w-najblizszej-dekadzie/ PSEW: Polska zaoszczędzi nawet 116 mld zł dzięki OZE https://www.gramwzielone.pl/trendy/20185840/psew-polska-zaoszczedzi-nawet-116-mld-zl-dzieki-oze 12 sposobów na więcej OZE w sieci – nowy raport PSEW i ... https://www.psew.pl/12-sposobow-na-wiecej-oze-w-sieci-nowy-raport-psew-i-politechniki-lubelskiej/ Konferencja PSEW 2023 – OZE polską racją stanu? – SSW https://ssw.solutions/konferencja-psew-2023-oze-polska-racja-stanu/ Raport „Rachunek kosztów polskiej elektroenergetyki 2040” https://www.psew.pl/raport-rachunek-kosztow-polskiej-elektroenergetyki-2040-inwestycje-w-oze-sie-oplaca/ Polski przemysł ma potencjał do przechodzenia na OZE https://www.psew.pl/polski-przemysl-ma-potencjal-do-przechodzenia-na-oze/ Raport – Zielony Wodór | Dolnośląski Instytut Studiów Energetycznych https://dise.org.pl/raport-zielony-wodor/

 
Czytaj dalej...

from Afery PiS

Afera SKOK

Afera SKOK (Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych) jest określana przez wielu jako największa niewyjaśniona afera finansowa III RP, obejmująca wyłudzenia miliardów złotych, liczne powiązania polityczne oraz mechanizmy wyprowadzania pieniędzy. Sprawa ta, rozciągająca się na ponad dwie dekady, ukazuje złożony system wzajemnych zależności biznesowo-politycznych, który doprowadził do znaczących strat finansowych i zaangażował najwyższe instytucje państwowe oraz kluczowych polityków, szczególnie związanych z Prawem i Sprawiedliwością.

Geneza i struktura systemu SKOK

System SKOK w Polsce narodził się na początku lat 90., kiedy to 31 sierpnia 1992 roku powstała pierwsza kasa w Elektrociepłowni “Gdańsk”. Kolejne placówki powstawały dynamicznie w całym kraju, a ich rozwój był stymulowany korzystnymi regulacjami prawnymi. SKOK-i to instytucje państwowe spółdzielcze działające podobnie do banków, lecz posiadające odrębny status prawny, który początkowo zapewniał im mniejszy rygor nadzorczy.

Szczególną rolę w tworzeniu i rozwoju SKOK-ów odegrali Grzegorz Bierecki, jego brat Jarosław Bierecki, Adam Jedliński, Grzegorz Buczkowski oraz Lech Kaczyński. Ten ostatni był pierwszym przewodniczącym Rady Nadzorczej Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych (FPZK), która została powołana 30 lipca 1990 roku przez Światową Radę Związków Kredytowych i miała wspierać rozwój SKOK-ów w Polsce.

Kluczowym elementem struktury był powstały w 1992 roku związek rewizyjny – Krajowa Spółdzielcza Kasa Oszczędnościowo-Kredytowa (Kasa Krajowa, KSKOK), której prezesem został Grzegorz Bierecki, sprawujący tę funkcję przez 20 lat, aż do 2012 roku. Początkowo przynależność do Kasy Krajowej była dobrowolna, ale z czasem stała się obligatoryjna.

System nadzoru i luki prawne

Do 2012 roku SKOK-i funkcjonowały praktycznie bez zewnętrznego nadzoru, kontrolując się same na podstawie ustawy z 1995 roku, której głównym autorem był Adam Jedlińsk. Ta autonomia regulacyjna stworzyła przestrzeń do nadużyć. W 2013 roku Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) opublikowała audyt, który wykazał, że kasy działały przeciwnie do deklarowanej misji pomagania niezamożnym w dostępie do kapitału.

System SKOK-ów został z czasem rozbudowany do złożonej struktury, której centralnym elementem stała się spółka SKOK Holding S.à.r.l., zarejestrowana 12 października 2007 roku w Luksemburgu. Firma ta, mimo że nie zatrudniała pracowników, kontrolowała sieć powiązanych kapitałowo i personalnie spółek, do których transferowane były środki z polskich SKOK-ów w postaci opłat za usługi.

Afera SKOK Wołomin

Najbardziej spektakularnym przykładem nieprawidłowości w systemie SKOK była sprawa SKOK Wołomin, gdzie doszło do wyłudzenia około 3 miliardów złotych. W proceder zamieszanych było blisko 500 osób, które uczestniczyły w zorganizowanej grupie przestępczej wyłudzającej kredyty na podstawie sfałszowanych dokumentów.

W grudniu 2014 roku Komisja Nadzoru Finansowego zawiesiła działalność SKOK Wołomin po masowych wypłatach pieniędzy przez klientów, którzy wpadli w panikę po aresztowaniu prezesa SKOK-u Wołomin Gazdy i wiceprezesa Godka. Śledztwo w tej sprawie trwa do dziś, a w maju 2025 roku skierowano akt oskarżenia przeciwko kolejnym siedmiu osobom za udział w zorganizowanej grupie przestępczej i oszustwa na szkodę SKOK Wołomin.

Pobicie wiceszefa KNF

Jednym z najbardziej szokujących elementów afery SKOK było brutalne pobicie wiceszefa Komisji Nadzoru Finansowego, Wojciecha Kwaśniaka, które miało miejsce 6 kwietnia 2014 roku przed jego domem. Napastnik użył pałki teleskopowej, a ofiara cudem przeżyła atak. Kwaśniak był jednym z urzędników najintensywniej analizujących działalność SKOK-u Wołomin.

Za zlecenie tego pobicia skazany został Piotr Polaszczyk, były oficer Wojskowych Służb Informacyjnych, który zasiadał we władzach SKOK i był wiceprzewodniczącym rady nadzorczej SKOK Wołomin. W lutym 2024 roku sąd skazał go na 10 lat więzienia, choć wyrok nie jest prawomocny. Według prokuratury, motywem ataku była chęć powstrzymania działań KNF wobec SKOK Wołomin i zyskanie czasu na próbę legalizacji nieprawidłowych działań.

Paradoksalnie, w 2018 roku, za rządów PiS, sam Kwaśniak został zatrzymany przez CBA w związku z rzekomymi zaniedbaniami nadzorczymi. Jak wspominał później: “Myślałem, że to znów atak przestępców”.

Transfery finansowe i mechanizmy wyprowadzania pieniędzy

W centrum afery SKOK znajdują się również nieprawidłowe transfery finansowe. Jednym z głównych wątków jest wyprowadzenie 65 milionów złotych z Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych do prywatnej spółki Biereckiego i jego brata. Zgodnie z informacjami KNF, pieniądze te miały służyć ratowaniu kas, jednak Bierecki zlikwidował Fundację, a środki przeniósł do Spółdzielczego Instytutu Naukowego.

Innym przykładem jest zatrzymana i niepobrana przez Kasę Krajową dywidenda w wysokości 33 milionów euro (około 130 milionów złotych) z luksemburskiego SKOK Holdingu. Istnieją podejrzenia, że wysokość wypracowanych przez SKOK Holding zysków wpływała na wynagrodzenie członków zarządu, a wypłata dywidendy skutkowałaby zmniejszeniem sumy bilansowej SKOK Holding.

Dodatkowo, Fundacja na rzecz Polskich Związków Kredytowych dokonywała zakupów akcji i udziałów w różnych spółkach, by następnie odsprzedać je Kasie Krajowej SKOK z kilkukrotnym przebiciem cenowym. Ponieważ szefem obu podmiotów był Grzegorz Bierecki, w takich transakcjach reprezentował zarówno kupującego jak i sprzedającego. W efekcie tych działań, Fundacja w ciągu dwudziestu lat pomnożyła majątek 300-krotnie, z 70 tysięcy USD do 21,5 miliona USD.

Powiązania polityczne i konsekwencje prawne

Rola Grzegorza Biereckiego i powiązania z PiS

Centralną postacią w aferze SKOK jest senator PiS Grzegorz Bierecki, który pełnił liczne funkcje w systemie SKOK: – Był prezesem Kasy Krajowej SKOK od jej powstania w 1992 do 2012 roku – Kierował Fundacją na rzecz Polskich Związków Kredytowych – Był prezesem w luksemburskim SKOK Holding – Zasiadał we władzach kilkunastu spółek świadczących usługi dla SKOK-ów – Był współwłaścicielem spółki Arenda, od której SKOK-i wynajmowały lokale – Przewodniczył radzie nadzorczej Kasy Stefczyka

Dodatkowo, do władz Kasy Krajowej SKOK wprowadził swojego brata Jarosława, a później syna Dominika. Ta koncentracja władzy i nakładanie się funkcji biznesowych z politycznymi (jako senator PiS) budziła poważne kontrowersje.

Śledztwa i ich umarzanie po 2015 roku

Jednym z najbardziej kontrowersyjnych aspektów afery SKOK są doniesienia o umarzaniu śledztw dotyczących nieprawidłowości w systemie SKOK po dojściu PiS do władzy w 2015 roku.

W kwietniu 2015 roku prokuratura wezwała Biereckiego i zażądała wydania kontraktu menedżerskiego zawartego z luksemburskim Holdingiem, podejrzewając, że im mniejszą dywidendę wypłacał SKOK Holding, tym więcej zarabiał senator PiS. Mimo że postanowienie prokuratury było prawomocne, Bierecki zignorował je, zasłaniając się “tajemnicą przedsiębiorstwa”.

Śledztwo dotyczące wyprowadzenia z Fundacji 65 milionów złotych zostało umorzone zaraz po wyborach parlamentarnych wygranych przez PiS. Podobnie stało się z postępowaniem dotyczącym zatrzymanej i niepobranej przez Kasę Krajową dywidendy.

Sytuacja zmieniła się po zmianie władzy. W styczniu 2025 roku prokuratura wznowiła śledztwo w sprawie wyprowadzenia z Kasy Krajowej SKOK 60 milionów złotych do Fundacji Grzegorza Biereckiego “Kocham Podlasie”. Sprawa ta została wymieniona w raporcie Prokuratury Krajowej jako jedno ze 163 śledztw, które w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy były z powodów politycznych wszczynane lub umarzane.

Zmiany legislacyjne łagodzące nadzór

Istotnym aspektem afery SKOK są również zmiany legislacyjne wprowadzane przez PiS, które miały na celu złagodzenie nadzoru nad SKOK-ami. W lutym 2017 roku weszła w życie nowelizacja ustawy o SKOK-ach, która miała wprowadzić zróżnicowanie wymogów związanych z nadzorem KNF w zależności od wielkości Kasy.

Początkowo projekt zakładał, że małe SKOK-i (z liczbą członków nieprzekraczającą 10 tysięcy osób i sumą aktywów bilansu nieprzekraczającą 20 milionów złotych) będą kontrolowane głównie przez Kasę Krajową, a nie przez KNF. Po protestach PiS wycofał się z tego pomysłu, jednak wprowadził zapis o stosowaniu przez KNF działań nadzorczych “adekwatnie do stopnia skomplikowania prowadzonej przez kasy działalności”, co nadal dawało SKOK-om pewną swobodę.

Konsekwencje

Afera SKOK ma swoje konsekwencje do dziś. W maju 2025 roku do Sądu Okręgowego Warszawa-Praga skierowano akt oskarżenia przeciwko siedmiu osobom, którym zarzucono udział w zorganizowanej grupie przestępczej, oszustwa i pranie brudnych pieniędzy na szkodę SKOK Wołomin. Oskarżeni doprowadzili do wyłudzenia ponad 30 milionów złotych.

Prokuratura zabezpieczyła dotąd mienie wartości około 383 milionów złotych, ale straty są kilkakrotnie wyższe i sięgają 3 miliardów złotych[6]. W sprawę wołomińskiej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej zamieszanych jest już blisko pół tysiąca osób.

Źródła Wyprowadzone miliardy i pobity wiceszef KNF. Kulisy afery SKOK https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/wyprowadzone-miliardy-i-pobity-wiceszef-knf-kulisy-afery-skok/s0be84c Spółdzielcza kasa oszczędnościowo-kredytowa – Wikipedia https://pl.wikipedia.org/wiki/Sp%C3%B3%C5%82dzielcza_kasa_oszcz%C4%99dno%C5%9Bciowo-kredytowa Afera SKOK Wołomin. Wyłudzili 30 mln złotych. Jest akt oskarżenia https://www.bankier.pl/wiadomosc/Afera-SKOK-Wolomin-Wyludzili-30-mln-zlotych-Jest-akt-oskarzenia-8936013.html Scandals from PiS Era May Not Be Quickly Resolved. No One May ... https://ruleoflaw.pl/scandals-from-pis-era-may-not-be-quickly-resolved-no-one-may-be-convicted-during-tusks-term/ One of the trails in SKOK credit union affair leads to Luxembourg ... https://tvn24.pl/tvn24-news-in-english/one-of-the-trails-in-skok-credit-union-affair-leads-to-luxembourg-ra892923-ls2370852 Zatrzymania w sprawie SKOK Wołomin. Straty sięgają 3 miliardów ... https://www.forbes.pl/gospodarka/zatrzymania-w-sprawie-skok-wolomin-straty-siegaja-3-miliardow-zlotych/x5ehrsp W „Newsweeku”: PiS wygrało wybory, prokuratura umorzyła SKOK-i https://www.newsweek.pl/polska/prokuratura-umorzyla-sprawe-skok-ow-i-grzegorza-biereckiego/9vlnmjq SKOK-i jednak bez nadzoru KNF? PiS prostuje jeden zapis, żeby ... https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/rynek/1694020,1,skok-i-jednak-bez-nadzoru-knf-pis-prostuje-jeden-zapis-zeby-zaraz-wprowadzic-kolejny.read Wraca sprawa SKOKów. Prokuratura wznowi śledztwo ws. fundacji ... https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/wraca-sprawa-skokow-prokuratura-wznowi-sledztwo-ws-fundacji-bylego-polityka-pis/4wh8c43 Warszawa. Wyrok w sprawie pobicia Wojciecha Kwaśniaka, byłego ... https://tvn24.pl/tvnwarszawa/najnowsze/warszawa-wyrok-w-sprawie-pobicia-wojciecha-kwasniaka-bylego-szefa-komisji-nadzoru-finansowego-st7785790 Afera SKOK-ów. Miliardowe straty i dramaty klientów – Newsweek https://www.newsweek.pl/polska/polityka/afera-skok-ow-miliardowe-straty-i-dramaty-klientow/1mq34kj Spółdzielcza kasa oszczędnościowo-kredytowa – Wikicytaty https://pl.wikiquote.org/wiki/Sp%C3%B3%C5%82dzielcza_kasa_oszcz%C4%99dno%C5%9Bciowo-kredytowa Pobicie urzędnika z miliardami w tle. Afera SKOK Wołomin i wyrok ... https://www.rp.pl/polityka/art42014261-pobicie-urzednika-z-miliardami-w-tle-afera-skok-wolomin-i-wyrok-za-podzeganie-do-pobicia-kwasniaka Afera SKOK. Umarzają sprawę wyprowadzenia 65 mln zł, ale ... https://www.money.pl/sekcja/aferaknf/afera-skok-bierecki-prokuratura,155,0,2424219.html Afera SKOK – Grzegorz Bierecki i Lech Kaczyński w ... – UberKasta https://uberkasta.com/afera-skok/ Kwestia SKOK-ów a odpowiedzialność Grzegorza Biereckiego https://demagog.org.pl/wypowiedzi/kwestia-skok-ow-a-odpowiedzialnosc-grzegorza-biereckiego/ Bierecki o pobiciu Kwaśniaka: “Nie jest tak, że bandyta zawsze bije ... https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/bierecki-o-pobiciu-kwasniaka-nie-jest-tak-,126,0,2423934.html Senator Bierecki ujawnia przekręty SKOK Wołomin i obnaża ... https://gazetaolsztynska.pl/968537,Senator-Bierecki-ujawnia-przekrety-SKOK-Wolomin-i-obnaza-opowiesc-o-pobiciu-bylego-szefa-KNF-Czy-kasta-i-media-braly-udzial-w-ustawce.html Akt oskarżenia w sprawie dotyczącej SKOK Wołomin – Gov.pl https://www.gov.pl/web/prokuratura-krajowa/akt-oskarzenia-w-sprawie-dotyczacej-skok-wolomin Akt oskarżenia w wątku prania brudnych pieniędzy afery SKOK ... https://www.gov.pl/web/prokuratura-krajowa/akt-oskarzenia-w-watku-prania-brudnych-pieniedzy-afery-skok-wolomin 30 mln zł strat SKOK Wołomin. Prokuratura kieruje akt oskarżenia ... https://bs.net.pl/30-mln-zl-strat-skok-wolomin-prokuratura-kieruje-akt-oskarzenia-przeciwko-7-osobom/ Śledztwo od początku polityczne | Prawdziwa afera – Polityka.pl https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1774924,1,sledztwo-od-poczatku-polityczne.read Grzegorz Bierecki: zarzuty wobec mnie to kłamstwa i “brudna ... https://wiadomosci.onet.pl/kraj/grzegorz-bierecki-zarzuty-wobec-mnie-to-klamstwa-i-brudna-kampania-wyborcza/62rcx3 PiS próbuje przykryć SKOK-i swoją aferą KNF – Polityka.pl https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/rynek/1774500,1,pis-probuje-przykryc-skok-i-swoja-afera-knf.read Brutalna napaść na wiceszefa KNF. Jest wyrok – Business Insider https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/brutalna-napasc-na-wiceszefa-knf-jest-wyrok/x8ejryg 30 mln zł strat SKOK-u Wołomin. Akt oskarżenia Prokuratury ... – Gov.pl https://www.gov.pl/web/pr-szczecin/30-mln-zl-strat-skok-u-wolomin-akt-oskarzenia-prokuratury-regionalnej-w-szczecinie Kolejna odsłona afery SKOK Wołomin. Do sądu trafił akt oskarżenia https://www.money.pl/gospodarka/kolejna-odslona-afery-skok-wolomin-do-sadu-trafil-akt-oskarzenia-6980666963352544a.html Konfliktowy problem senatora Biereckiego – GazetaPrawna.pl https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/581828,konfliktowy-problem-senatora-biereckiego.html PO oburzona umorzeniem jednego z wątków śledztwa dot. SKOK-ów https://www.bankier.pl/wiadomosc/PO-oburzona-umorzeniem-jednego-z-watkow-sledztwa-dot-SKOK-ow-3482102.html ABW weszła do spółki Grzegorza Biereckiego – senatora PiS i ... https://www.newsweek.pl/polska/abw-przeszukala-spolke-grzegorza-biereckiego-senatora-pis-i-zalozyciela-skok/cbnkwy5 Afera SKOK-ów kosztowała już 4,9 mld zł. Sam Wołomin pochłonął ... https://businessinsider.com.pl/firmy/zarzadza

 
Czytaj dalej...

from Codzienność gryzie

Kiedy się pisze o sztuce, fotografii i kolorach, warto uporządkować znaczenie kilku kluczowych pojęć: pigment, farba, barwa, barwnik, kolor.

file-000000003644624386d97a5435a89b3f

Pigment to substancja barwna w postaci suchego proszku, pochodzenia naturalnego lub syntetycznego, używana do wytwarzania farb¹. W odróżnieniu od barwników, pigmenty nie rozpuszczają się w nośniku, lecz tworzą z nim zawiesinę, dzięki czemu mogą pokrywać powierzchnie i nadają im trwałą barwę².

Pojęcie to wywodzi się z łacińskiego pigmentum, oznaczającego barwidło. W języku niemieckim funkcjonuje zarówno termin Pigment, jak i jego odpowiednik Farbkörper – dosłownie: „ciało barwne”³.

Farba to już gotowy produkt, zawierający pigment połączony z odpowiednim spoiwem – może to być olej, klej, żywica, kazeina, guma arabska lub inna substancja wiążąca⁴. Rodzaj użytego spoiwa decyduje o klasyfikacji farby: olejna, temperowa, wodna (akwarelowa), lakierowa, kazeinowa itd.⁵

Historycznie, słowo „farba” trafiło do polszczyzny przez niemiecki Farbe, które z kolei pochodzi od łacińskiego varius – różnorodny. Podobnie nasze słowo „barwa” ma czeskie pochodzenie (barva), ale oba terminy wywodzą się ostatecznie z tego samego źródłosłowu⁶.

Barwa to z kolei zjawisko fizyczne – wrażenie wzrokowe wywołane przez światło odbite od powierzchni. Określamy nią kolor ciała widzianego pod wpływem oświetlenia. Mówimy o barwie jasnej, ciemnej, ciepłej, zimnej, dopełniającej, jednorodnej czy złożonej. Pojęcie to obejmuje także zjawiska optyczne, takie jak spektrum czy harmonia kolorystyczna⁷.

Barwnik różni się od pigmentu tym, że jest substancją rozpuszczalną – w wodzie, alkoholu, oleju – i nie tworzy zawiesiny. Tradycyjnie były to substancje pochodzenia roślinnego lub zwierzęcego, zdolne do tworzenia trwałych połączeń chemicznych z włóknami roślinnymi i zwierzęcymi (np. len, wełna, skóra)⁸.

W XIX wieku odkryto barwniki syntetyczne – tzw. anilinowe, pozyskiwane z benzenu i jego pochodnych. Choć potocznie uważa się je za produkty smoły pogazowej, w rzeczywistości anilinę otrzymuje się z nitrobenzenu przez redukcję chemiczną⁹. Najważniejsze grupy barwników syntetycznych to: azowe, alizarynowe, indatrenowe, fenylometanowe i inne¹⁰.

W przeciwieństwie do pigmentów, barwniki anilinowe nie tworzą powłoki – barwią tylko nośnik, przez co nie mogą być używane jako właściwe pigmenty w malarstwie sztalugowym¹¹. Stosuje się je jedynie w lazurach i laserunkach¹².

Lazura to przejrzysta warstwa farby, przez którą przebija barwa spodnia. Może być wykonana zarówno z pigmentu o niskim stopniu krycia, jak i z rozpuszczonego barwnika¹³.

Laserunek natomiast to technika malarska polegająca na wielowarstwowym nakładaniu cienkich, przezroczystych warstw, co pozwala na uzyskanie głębi i świetlistości koloru¹⁴.

Warto jednak pamiętać, że wiele barwników anilinowych cechuje niska odporność na światło – łatwo blakną, co ogranicza ich zastosowanie w trwałym malarstwie. Niektóre fabryki dodają je do pigmentów mineralnych, zwłaszcza czerwieni, by wzmocnić koloryt. Efekt bywa złudny – farba szybko traci intensywność, a barwnik potrafi przenikać do górnych warstw, zmieniając koloryt całości¹⁵.


Przypisy:

  1. Pigment to substancja nierozpuszczalna, stanowiąca podstawę farb kryjących.

  2. W zawiesinie pigment pozostaje widoczny jako substancja stała, co pozwala na tworzenie powłok malarskich.

  3. Farbkörper – niem. określenie na ciało barwne, używane głównie w technicznej terminologii chemicznej.

  4. Spoiwo to substancja, która wiąże pigment i umożliwia jego przyleganie do podłoża.

  5. Klasyfikacja według spoiwa obejmuje także np. freski (na zaprawie wapiennej) czy emalie (na bazie szkliwa).

  6. Por. Aleksander Brückner, Słownik etymologiczny języka polskiego.

  7. Wrażenie barwne zależy nie tylko od fizyki światła, ale także od percepcji wzrokowej i kontekstu.

  8. Przykłady: indygo, marzanna barwierska, purpura z mureksu, koszenila.

  9. Anilina – związek C₆H₅NH₂, uzyskany po raz pierwszy z indyga w 1826 roku.

  10. Barwniki syntetyczne dzielą się na wiele grup chemicznych, zależnie od budowy cząsteczki i właściwości.

  11. Brak osadu powoduje, że barwnik nie może tworzyć kryjącej warstwy malarskiej.

  12. Użycie barwników w lazurach/laserunkach wymaga ich odpowiedniego utrwalenia i ochrony przed światłem.

  13. Lazura jest efektem półprzezroczystego nałożenia koloru; często mylona z laserunkiem, ale może występować jako pojedyncza warstwa.

  14. Laserunek to technika, której początki sięgają malarstwa olejnego XV–XVI wieku, szczególnie szkoły niderlandzkiej.

  15. Barwniki mogą być używane do „upiększania” pigmentów ziemnych, ale obniżają trwałość uzyskanych farb.

#art #colors #sztuka #kolory

 
Czytaj dalej...

from arkadiusz durszlak

Wstęp

Jako mieszkaniec Gliwic – a dokładniej Starego Miasta – zamieszkujący ulicę wyłączoną z ruchu samochodowego (z wyjątkiem pojazdów upoważnionych), bez przypisanego miejsca parkingowego ani dostępu do podwórza, chciałbym podzielić się kilkoma obserwacjami dotyczącymi funkcjonowania ruchu i parkowania w centrum miasta. Piszę jako pieszy, rowerzysta i kierowca – jednocześnie jako osoba zaangażowana w życie tej przestrzeni.

Zachęcam do podjęcia działań zmierzających do poprawy jakości życia mieszkańców, zwiększenia bezpieczeństwa i lepszego uporządkowania zasad parkowania oraz egzekwowania przepisów. Choć poruszam kilka różnych kwestii, łączy je jeden mianownik: nieprecyzyjne, od lat nieaktualizowane regulacje oraz niska skuteczność (a może raczej wydajność) Straży Miejskiej w ich egzekwowaniu.

Ulice (w teorii) zamknięte dla ruchu

Od czasu wprowadzenia zakazu ruchu samochodowego na wybranych ulicach Starówki w 2021 roku obserwuję – dosłownie z okna – jak przepis ten jest ignorowany. Z przykrością muszę stwierdzić, że zakaz działa jedynie częściowo. Jest regularnie łamany, i to nie przez zagubionych turystów, lecz przez mieszkańców Gliwic i okolicznych miejscowości – o czym świadczą tablice rejestracyjne pojazdów.

Egzekwowanie przepisów jest utrudnione z wiadomych przyczyn – wjazdy są krótkie, kierowcy poruszają się szybko (łamiąc ograniczenie prędkości do 20 km/h), generując hałas i zagrożenie dla pieszych. Rozwiązaniem mogłoby być systematyczne analizowanie materiałów z miejskiego monitoringu i każdorazowe dokumentowanie wykroczeń, jednak zdaję sobie sprawę z tego jak wielkiego nakładu pracy by to wymagało.

Niekiedy wjazd pod zakaz wynika z niejasności oznakowania – zwłaszcza gdy w strefie zakazanej znajdują się legalne miejsca postojowe (dla osób do tego upoważnionych, t.j. mieszkańców). Może dobrym pomysłem byłoby wyraźniejsze oznaczenie tych miejsc (np. koperty i dodatkowe oznakowanie pionowe), choć ryzykujemy wtedy „znakozę”, która i tak jest już zauważalna w przestrzeni Starówki.

Warto też zaznaczyć, że nie jestem przeciwnikiem jakiegokolwiek ruchu samochodowego w obrębie Starówki. Dostawy, taksówki, kurierzy, służby techniczne czy osoby z niepełnosprawnościami – ich potrzeba mobilności musi być uwzględniona. Problem w tym, że większość przypadków łamania zakazu dotyczy pojazdów do tego nieuprawnionych – najczęściej w godzinach wzmożonego zapotrzebowania na miejsca parkingowe, np. w weekendy lub podczas nabożeństw w pobliskim kościele.

Jeszcze w 2021 roku skierowałem zapytanie do Zarządu Dróg Miejskich, czy planowane są rozwiązania takie jak automatyczne rozpoznawanie tablic rejestracyjnych, opuszczane słupki lub inne środki kontroli. Odpowiedź brzmiała, że obecny model jest pilotażowy i będzie oceniany w przyszłości. Dziś, po niemal czterech latach, można z całą pewnością stwierdzić, że pilotaż się nie sprawdził i czas na konkretne zmiany.

Nie mam wystarczającej wiedzy technicznej, by zaproponować gotowe rozwiązanie – rozumiem złożoność tematu, konieczność uwzględnienia różnych grup użytkowników oraz tymczasowych zezwoleń. Wierzę jednak, że osoby odpowiedzialne za organizację ruchu w mieście posiadają odpowiednie narzędzia i kompetencje, by stworzyć sprawny, elastyczny system.

Warto również zasięgnąć opinii i doświadczeń innych samorządów, które zmagają się z podobnymi wyzwaniami. Gliwice nie są odosobnionym przypadkiem, a problemy związane z ruchem i parkowaniem w ścisłym centrum występują w wielu polskich miastach. Dialog z przedstawicielami miast, które wdrożyły skuteczne rozwiązania (czy to w zakresie oznakowania, technologii czy organizacji przestrzeni) mógłby przynieść wymierne korzyści. Dobrym przykładem mógłby być Szczecin, który dość poważnie podchodzi do problemów z parkowaniem.

Parkowanie nielegalne i egzekwowanie kar

Brak skutecznego egzekwowania zakazu ruchu na Starówce sprzyja nielegalnemu parkowaniu w Strefie Płatnego Parkowania. Problemem są nie tylko źle zaparkowane samochody, ale też sam model działania tej strefy. Obecne przepisy wymagają, by miejsca postojowe były wyraźnie oznaczone – przez co de facto kontrolowana jest jedynie przestrzeń tych miejsc, a nie cała strefa.

Tymczasem wiele samochodów parkuje poza wyznaczonymi miejscami, płacąc niższy koszt niż kierowcy parkujący legalnie. Dzienna opłata w podstrefie A to 30 zł. Tymczasem kara za nielegalne parkowanie to 100 zł – często dopiero po zgłoszeniu, a co istotne – mandat można dostać tylko raz za każde „zaparkowanie”. Jeśli nikt nie wezwie Straży Miejskiej przez kilka dni, pojazd nie ponosi żadnych dalszych konsekwencji. Mandat jest jednorazowy, niezależnie od tego, ile dni auto stoi w niedozwolonym miejscu. W wyniku tych przepisów samochód parkowany legalnie w strefie kosztuje 150 zł na tydzień, a nielegalnie – maksymalnie 100 zł, choć może wynieść to również 0, jeśli pojazd akurat stoi na dzikim parkingu, na które przymyka się oko.

Dzikie parkingi to osobny temat – przestrzenie zniszczone przez codzienne, nielegalne użytkowanie. Dotyczy to również terenów z historyczną nawierzchnią, zielenią, miejscami o potencjale rekreacyjnym czy estetycznym. Warto dodać, że najczęściej dojazd do takiego parkingu odbywa się przez dojazd wzdłuż po chodniku, co jest niezgodne z prawem.

Te wszystkie elementy prowadzą do jednego – w Polsce z “parkingozą” walczymi za pomocą “słupkozy”. Nie jest to rozwiązanie optymalne, ale – wygląda na to – najtańsze i najpopularniejsze, również w Gliwicach. Myślę, że dobrym pomysłem byłoby rewitalizowanie terenów zniszczonych przez dzikie parkowanie oraz proponowanie dodatkowej infrastruktury dla pieszych czy rowerzystów w miejscach, gdzie samochodom stawać nie wolno. Dodatkowo możliwe, że warto rozważyć dodatkowe tablice informacyjne na Starówce, które informowałyby o pobliskich wielopoziomowych parkingach.

Nawiasem mówiąc, kilkukrotnie pojawił się argument, że prywatnych parkingów wielopoziomowych nie powinniśmy liczyć do puli miejsc parkingowych. Jednak jeśli samochodem przyjeżdżamy zjeść w prywatnej restauracji czy zrobić zakupy w prywatnym sklepie, nie widzę przeszkód, żeby prywatne parkingi wliczać do puli miejsc parkingowych w mieście.

Działanie kontrolerów SPP

Na tle Straży Miejskiej znacznie skuteczniejsze wydają się być działania kontrolerów Strefy Płatnego Parkowania. Są obecni na Starówce w większej liczbie, działają częściej i – co ważne – wykonują swoje obowiązki proaktywnie, bez konieczności wezwania. Z punktu widzenia efektywności systemu jest to ogromna zaleta.

Co więcej, kontrolerzy SPP mogą zgodnie z prawem wystawiać więcej niż jeden mandat za ten sam pojazd – jeśli ten parkuje bez opłaty przez kilka dni. W przypadku Straży Miejskiej jest to niemożliwe, gdyż karany jest wyłącznie fakt “zaparkowania”, nie sam ciągły postój w miejscu do tego nieprzeznaczonym.

W związku z tym zasadne wydaje się pytanie, czy nie warto byłoby rozważyć rozszerzenia uprawnień kontrolerów SPP – tak, aby mogli oni również karać za parkowanie poza wyznaczonymi miejscami w obrębie strefy. Pozwoliłoby to w praktyce kontrolować rzeczywiście całą “strefę”, a nie wyłącznie konkretne, oznakowane miejsca. Byłby to realny krok ku zwiększeniu skuteczności systemu.

Systemowy charakter problemu

Zdaję sobie sprawę z tego, że na poziomie miasta (samorządowym) niewiele jesteśmy w stanie zrobić, bo jest to problem systemowy. Problem z brakiem odpowiednich przepisów, interpretacją innych oraz brakiem w aktualizacji taryfikatora mandatów za parkowanie od kilkudziesięciu (sic!) lat.

Dlatego właśnie, korzystając z okazji, chciałbym zachęcić wszystkich Państwa do zapoznania się ze społecznymi postulatami nowelizacji przepisów. Na stronie internetowej Miejskiej Agendy Parkingowej można zapoznać się ze skrótowo przedstawionymi głównymi założeniami. Zachęcam Państwa, jako osoby posiadające sprawczość, do zaangażowania się w zmianę prawa i do dopisania się do listy sygnatariuszy postulatów.

Budowa nowych parkingów

Na koniec chciałbym poruszyć wątek rzekomego braku miejsc parkingowych w centrum. Na lokalnych grupach społecznościowych regularnie pojawiają się głosy, że w Gliwicach “nie da się zaparkować”. W mojej ocenie jest to mit.

Ruch samochodowy związany z poszukiwaniem miejsc parkingowych nasila się w trzech okresach tygodnia: podczas mszy świętej, w porze obiadowej w weekendy oraz w sobotnie przedpołudnie (zakupy na małym rynku). W tych momentach – według moich obserwacji – nawet połowa zaparkowanych samochodów stoi nielegalnie. Powodem może być również fakt, że parkingi wielopoziomowe są płatne, a SPP w weekndy – darmowa. Pytanie, czy potencjalnie wybudowany wielopoziomowy parking “miejski” również byłby darmowy…?

Jak już wspominałem, jestem kierowcą – posiadam samochód i od kilku miesięcy dokumentuję miejsca, w których parkuję. Chciałem w ten sposób pokazać, że parkowanie w centrum Gliwic wcale nie musi być problemem. Legalne miejsca są dostępne, a ich znalezienie nie zajmuje pół godziny. Na przygotowanej przeze mnie stronie internetowej od lutego prowadzę dokumentację swoich parkowań i zachęcam Państwa do zapoznania się z tym materiałem. Oczywiście mam świadomość, że to dowód anegdotyczny – niemniej pokazuje on, że miejsca szukam o różnych porach dnia i w różnych dniach tygodnia, i zawsze udaje mi się je znaleźć. Zdarzało się, że musiałem zaparkować nieco dalej, ale przez osiem lat mieszkania na Starówce nigdy nie musiałem zostawiać auta dalej niż na ul. Chopina. Czy to daleko od Rynku? Dla niektórych być może tak – dla mnie to po prostu koszt mieszkania w ścisłym centrum.

W Gliwicach istnieją już dwa parkingi wielopoziomowe – przy ul. Dunikowskiego i ul. Jana Pawła II – zlokalizowane w bardzo bliskiej odległości od Rynku. Obecnie są one wykorzystywane zaledwie częściowo – np. parking przy Dunikowskiego ma w weekendy jedynie 40% obłożenia (informację taką otrzymałem od zarządcy parkingu). Problemem nie jest więc brak infrastruktury, a nastawienie kierowców, którzy chcieliby parkować jak najbliżej celu podróży.

W kampanii pani prezydentki pojawiały się koncepcje parkingu wielopoziomowego, zaprojektowanego przez panią urbanistkę. Koncepcja jak najbardziej interesująca i estetyczna – więcej takich inicjatyw w Gliwicach przyjąłbym z ogromną radością. Chciałbym jednak upewnić się, że miasto wykona (bo liczę, że decyzja o takiej budowie jeszcze nie zapadła) odpowiednią pracę w temacie zbadania potrzeb parkingowych.

W dyskusjach o parkowaniu często pojawia się argument, że osoby starsze lub z niepełnosprawnościami nie mogą przejść kilkuset metrów do restauracji czy sklepu. Oczywiście – osoby z ograniczeniami ruchowymi powinny mieć zapewniony możliwie najwygodniejszy dostęp do celu. Problem w tym, że ten argument najczęściej podnoszą... młodzi, zdrowi kierowcy. Najlepiej widać to w sobotnie poranki na małym rynku: starsze osoby przyjeżdżają tam autobusem, z wózkami na zakupy, pokonując spory dystans pieszo. W tym samym czasie okolice targu zastawiane są przez nowe auta – zazwyczaj prowadzone przez młodszych, sprawnych ludzi, którzy bez problemu mogliby zostawić samochód kilka kroków dalej. Przypomnę tylko, że tuż obok znajduje się wielopoziomowy parking (i to naprawdę obok, w bezpośrednim sąsiedztwie). Podobna sytuacja powtarza się w niedziele – na czas mszy świętej plac przy zabytkowym kościele zamieniany jest w parking (co jest decyzją księdza proboszcza, a plac jest częścią parafii, więc wydaje się być to w porządku), a z aut parkujących w miejscach niedozwolonych wysiadają całe rodziny, często również w pełni sprawne i młode.

Podsumowanie

Pozostaje więc odwieczne pytanie: jak wpłynąć na mentalność kierowców, żeby sami z siebie zrozumieli, że miejsc parkingowych wokół Starówki wystarczy dla wszystkich – o ile tylko przestaną próbować dojechać pod same drzwi. Wystarczy przecież zaparkować w rejonie aresztu (gdzie zawsze jest sporo wolnych miejsc), skorzystać z wielopoziomowych parkingów czy nawet z parkingu nad DTŚ i przejść spacerem na niedzielny obiad z rodziną (nie wspominając już o alternatywnych środkach transportu).

Chciałbym jeszcze raz zwrócić uwagę na to, że nie obwiniam o obecny stan ani Straży Miejskiej, ani władz miasta. Problemem jest system, który sprzyja kierowcom łamiącym prawo, przez co zapłacenie mandatu jest zwyczajnie tańsze niż legalne opłacenie postoju.

Po raz kolejny zachęcam Państwa do zapoznania się z Agendą Parkingową i do poruszenia tych tematów na wyższym szczeblu – z nadzieją, że wspólna presja wywierana na ustawodawcach doprowadzi do korzystnych zmian w prawie. Korzystnych zwłaszcza dla tych kierowców, którzy już dziś parkują zgodnie z przepisami.

Mam nadzieję, że przyszłe decyzje dotyczące organizacji ruchu, budowy parkingów czy rewitalizacji przestrzeni będą poprzedzone rzetelnymi konsultacjami społecznymi – takimi, które pozwolą wszystkim stronom przedstawić argumenty i wypracować możliwie najlepsze rozwiązania.

 
Czytaj dalej...

from Codzienność gryzie

Całe dorosłe życie ocierałam się o kwestie filozoficzne, w biologii, w tłumaczeniach, w rozmowach z mądrymi ludźmi. Nigdy jednak nie miałam czasu, aby się nad niektórymi rzeczami zastanowić. Dlaczego Paul Atryda widzial na księżycu swej planety mysz, a dlaczego ja widzę na naszym twarz? Czemu na przekór nauce wierzą ludzie w szkodliwość szczepionek? Co jest z nami, co jest z tym ludzkim rozumem?


Patrzymy i wyciągamy wnioski. Ale to, co widzimy, nie zawsze jest tym, co naprawdę istnieje – a to, co myślimy, bywa bardziej odbiciem naszych przyzwyczajeń niż rzeczywistości.

Umysł jest wygodny jak stary fotel – dopasowany do kształtu naszych przyzwyczajeń. Lubimy myśleć, że patrzymy na świat obiektywnie, że nasze zmysły i rozum są doskonałymi narzędziami poznania. Ale to właśnie one często prowadzą nas na manowce.

Widujemy zwierzęta w chmurach, twarz na Księżycu, widzimy znaki w zdarzeniach przypadkowych, szukamy wzorców, bo nasz umysł nie znosi chaosu. Upraszcza to, co złożone – z całej skali szarości wybiera czerń albo biel. To nie przypadek, to nieświadome dziedzictwo naszej natury. Tego rodzaju złudzenia dotyczą nas wszystkich, niezależnie od tego, kim jesteśmy. Nosimy w sobie wspomnienia przeszłości: dom, w którym się wychowaliśmy, lektury, które nas ukształtowały, wartości, które przyjęliśmy, zanim nauczyliśmy się pytać. Patrzymy na świat przez pryzmat osobistych doświadczeń, nieświadomi, że widzimy go przez krzywe zwierciadło. To złudzenia jednostkowe – osobiste filtry zmieniające obraz rzeczywistości.

Do tego jest język – piękny, ale zdradliwy. Rozmawiamy, ale nie zawsze mówimy o tym samym. Słowa bywają nieprecyzyjne, pełne naleciałości, skrótów myślowych, stereotypów. Mówimy „bóg”, „honor”, „ojczyzna”, jakby te pojęcia były oczywiste, a tymczasem mają one inne znaczenie w ustach różnych ludzi. Na rynku języka – forum naszych codziennych rozmów – łatwo sprzedać słowo bez treści i trudno ustalić, o czym tak naprawdę rozmawiamy.

I wreszcie teatr – miejsce wielkich narracji. Uczymy się ich z książek, wykładów, tradycji. Przyjmujemy gotowe scenariusze, bo tak jest łatwiej – nie trzeba się zastanawiać, ktoś zrobił to za nas. Ufamy autorytetom, systemom, doktrynom, nie pytając, kto i po co napisał te role dla nas. Takie złudzenia rodzą się z zaufania – czy raczej ślepego podporządkowania scenariuszowi, ktory uwalnia nas od kłopotliwej potrzeby myślenia i stawiania pytań.

Francis Bacon uważał, że świadomość tych złudzeń to pierwszy krok do prawdziwego poznania świata. Dopóki tkwimy w wygodnym fotelu naszych przyzwyczajeń, patrzymy na rzeczywistość przez pryzmat osobistych doświadczeń i wdrukowanych wyobrażeń. Żeby naprawdę poznać świat – musimy wstać, wyjść ze strefy komfortu i wziąć się za bary z czterema bożkami, którzy mydlą nam oczy.

Screenshot-20250325-190141

Francis Bacon – filozof początku nowożytności – jako jeden z pierwszych próbował nazwać te zniekształcenia. Opisał cztery główne typy złudzeń, które niepostrzeżenie wkradają się w nasze poznanie. Wyróżnił cztery rodzaje złudzeń, tzw. idole.

Nazwał je idolami – bo mają siłę fałszywych bożków, którym wierzymy bardziej niż faktom.

Idole plemienne to błędy wynikające z samej natury ludzkiego umysłu – jesteśmy skłonni do upraszczania złożonych zjawisk, bo tak jest wygodniej. Ufamy zmysłom, choć wiemy, że mogą zawodzić. Nasz umysł szuka porządku tam, gdzie go nie ma, i niechętnie przyjmuje nowości.

Idole jaskini (czyli umysłu) wynikają z indywidualnych doświadczeń – każdy z nas patrzy na świat inaczej, przez pryzmat wychowania, lektur, środowiska, poglądów. To, co widzimy, jest filtrowane przez osobistą „jaskinię”.

Idole rynku to pułapki języka. Nazwa polska jest myląca, bo chodzi o rynek jako miejsce wymiany myśli (forum). Mówimy nieprecyzyjnie, używamy słów-wydmuszek, które bardziej zaciemniają niż wyjaśniają. Język, zamiast opisywać rzeczy, często narzuca własną logikę i rozmywa granice pojęć.

Idole teatru to ślepa wiara w autorytety i gotowe systemy. Przyjmujemy je jak przedstawienie – z całym scenariuszem – nie kwestionując, nie sprawdzając, nie myśląc samodzielnie.

Złudzenia te nie są winą jednostki, lecz wpisane są w nasz sposób poznawania świata. Dlatego Bacon podkreślał, że potrzebujemy metody – rygorystycznej, krytycznej, opartej na doświadczeniu. Metody, ktora powoli oczyści nasze poznanie z tych błędów i zbliży nas do rzeczywistości takiej, jaka jest, a nie takiej, jaką sobie wyobrażamy.

 
Czytaj dalej...

from ihor 🏴‍☠️

Jak każdy polski kierowca byłem przekonany, ba – wiedziałem – że jestem świetny. Nie straszne mi ciężkie warunki, śliska nawierzchnia... zawsze dam sobie radę. Moją supermocą była długa jazda. Taka naprawdę długa, naście godzin bez przerwy, czasem dłużej. Trasa w te i z powrotem do centralnych Niemiec? Nie ma sprawy, na jeden strzał, z przerwą na tankowanie. Gdańsk – Kraków? Pikuś, ruszajmy choćby teraz. Szybki wypad do Pragi?

Aż do pewnego pięknego dnia, gdy pędząc S7 zasnąłem za kierownicą i tylko krzyk pasażerki uratował nas przed wypadnięciem za barierki. W ostatniej chwili udało mi się odbić w lewo; skończyło się na skasowanym całym boku samochodu, na szczęście ofiar w ludziach brak. Po tym zdarzeniu dotarło do mnie, że nie jestem żadnym królem szos. tylko debilem, który dotychczas po prostu miał szczęście.

Po co o tym piszę? Bo czasem musimy dostać od życia po ryju, by dotarła do nas własna marność. Czasem musisz się publicznie zbłaźnić na firmowym evencie, byś zrozumiał, że już nie kontrolujesz swego picia. Albo zasłabnąć na środku ulicy, by zacząć szanować swój organizm. Albo na kolanach prosić ukochaną, by wróciła...

Każdy z nas ma swoją barierkę na S7.

 
Czytaj dalej...

from Codzienność gryzie

Skończyłam drugi album obrazów Jana Betleya

To jakby drugie wydanie albumu z 2001 roku, ale dodałam też 11 zdjęć szkiców do stacji drogi krzyżowej do kościoła na Górkach w Płocku — nigdy nie były publikowane, a mają swój urok. Album ma ponad 80 stron i tym razem każdy obraz ma swoją stronę, a kolory nareszcie będą zbliżone do oryginałów.

2025-03-07-15-00-13-Fotoksi-ka-edytor-Colorland-Vivaldi

2025-03-07-14-59-59-Fotoksi-ka-edytor-Colorland-Vivaldi

2025-03-07-15-00-13-Fotoksi-ka-edytor-Colorland-Vivaldi

2025-03-07-15-00-40-Fotoksi-ka-edytor-Colorland-Vivaldi

 
Czytaj dalej...

from Przemyślenia Anedroida

Android – system operacyjny na urządzenia takie jak smartfony i tablety, ale także znajduje się go w telewizorach, zegarkach i innych akcesoriach. anedroid – nie-typowy użytkownik mający inny system niż wszyscy, autor tego bloga i tego bloga.

Nie posiadam Androida w czystej (niezmienionej) postaci... choć jest ona zdecydowanie czystsza niż ta stojąca na sklepowej półce: bez GAPPS-ów, usług Googla, nawet Google Play tam nie ma. Brzmi jak Huawei z App Gallery? Niektórym to się nawet nie mieści w głowie, że apki da się pobierać z innych źródeł i może to być nawet bezpieczniejsze!

Mit otwartości

Systemu open source, którym tak chwali się Google, nie znajdziecie w żadnym ze swoich smartfonów (o ile sami go tam nie wgraliście). AOSP (Android Open Source Project) stanowi bazę dla wszystkich dystrybucji Androida. Zawiera tylko podstawowe funkcjonalności.

Android w wydaniu Googla (znajdziemy go m.in. w smartfonach Pixel) stanowi własnościowe rozszerzenie AOSP z dodaną integracją usług Googla. Integracja ta jest zaszyta głęboko w system, lub – cały system jest nią przesiąknięty. To nie tylko aplikacje jak YouTube, Gmail i Kontakty, ale również interfejsy programistyczne (API) na których polega wiele popularnych aplikacji jak Netflix, mObywatel, MS Teams, jakdojade, i wiele innych. Uruchomione na AOSP bez tych interfejsów mogą nie zadziałać.

Dodatkowo, producenci smartfonów często rozszerzają Googlowego Androida o swoje dodatki i preinstalowane apki 3rd party (Facebook, TikTok, Messenger, Twitter, etc.), własne apki do kontrolowania urządzenia i oczywiście własny ekran ustawień, który musi być inny w każdym smartfonie, aby nie można było łatwo odnaleźć tego co trzeba. A zbiór oprogramowania rośnie, pojawiają się podwójne aplikacje: galerii, menedżera plików (nawet 3), przeglądarki czy poczty, a oprócz tego całe mnóstwo ukrytego i zamaskowanego spyware, który albo sam was szpieguje, albo daje aplikacjom 3rd party taką możliwość.

Właściwie Google jest autorem także AOSP, więc ma pełną kontrolę nad kierunkiem jego rozwoju. Od pewnego czasu przyjął taką strategię, że tworzy i rozwija GAPPS-y zastępujące oryginalne kontakty, dialer, kalendarz czy galerię – tamtych już nie rozwija, jak najwięcej przenosi do Google Androida, tak że z AOSP zostaje sama skorupa, niezbyt atrakcyjna wizualnie i niezbyt używalna out-of-the-box. Ale dzięki AOSP zachowuje pozór otwartości.

Więc nie, nie używacie otwartego Androida. Ja używam otwartego Androida. Nie AOSP, lepszego.

Alternatywny Android?

LineageOS (dawniej Cyanogenmod) bazuje na AOSP i jest rozszerzeniem 3rd party. Całość pozostaje open source poza własnościowymi sterownikami, bez których sprzęt by nie działał. Są podstawowe aplikacje systemowe zastępujące te z AOSP, są dodatkowe opcje customizacji, gesty, etc. i tyle. Resztę mogę doinstalować i ustawić po swojemu – może inny launcher, może coś z pakietu Fossify, może ciekawszą klawiaturkę – żyć, nie umierać. Mogę uczynić swój telefon tak bardzo minimalistycznym lub zbloatowanym jak zechcę.

Skąd biorę aplikacje, skoro nie z Google Play? 99% z F-Droida. Polecam to źródło, jest bezpieczniejsze, nieskażone korporacyjnymi interesami i zawiera wyłącznie aplikacje open source. Drugim źródłem jest nieco luźniejszy w swej polityce IzzyOnDroid. Czasem coś przydatnego uda się znaleźć na Githubie w zakładce Releases, choć tu już trzeba zachować dozę ostrożności.

Jak coś jest tylko na Google Play, zapewne plik apk krąży po stronach jak apkmirror, apkpure, apkcombo, etc. Nie do końca im ufam, ale to samo tyczy się Googla. Niezaufanych aplikacji należy unikać, a gdy to niemożliwe – izolować w Shelterze. I oczywiście nie dawać niepotrzebnych uprawnień typu lokalizacja czy mikrofon. Jednak z powodu braku własnościowych API Googla, niektóre apki mogą u mnie nie działać częściowo lub w ogóle.

W Androidzie aplikacje mogą posiadać uprawnienia do instalacji innych aplikacji (za każdorazowym potwierdzeniem użytkownika). Są to: przeglądarki, menedżery plików i sklepy z aplikacjami. W każdym przypadku całość sprowadza się do otwarcia wcześniej pobranego pliku apk (stąd apki). Do instalacji nie jest potrzebny internet – plik można np. przesłać z komputera przez USB lub z innego telefonu Bluetoothem. Sklep jak F-Droid ułatwia wyszukiwanie i instalowanie nowych, ale też sprawdza aktualizacje i w zależności od ustawień – albo wyświetla powiadomienie, albo dokonuje aktualizacji automatycznie.

 
Read more...

from Posklejane

Technofeudalizm należy rozumieć raczej jako np. zjawisko maksymalnego skupienia środków produkcji w rękach potentatów z konkretnej branży. Dążenie do oligopolu gigantów cyfrowych, który przeradza się w oligarchię za sprawą swojego wpływu na legislację państwową. Uzależnienie państw od kaprysu bogatych dostawców oprogramowania do infrastruktury krytycznej. Słowem – kapitalizm.

To wywłaszczenie dokonywa się poprzez działanie praw, nieodłącznych od samej produkcji kapitalistycznej, a mianowicie poprzez centralizację kapitałów. Jeden kapitalista zabija wielu kapitalistów. Centralizacji czyli wywłaszczaniu wielu kapitalistów przez niewielu, dotrzymują kroku rozwój pracy zrzeszonej na coraz większą skalę, świadome techniczne stosowanie, wiedzy, planowa eksploatacja ziemi, przekształcanie środków pracy w takie środki pracy, które nadają się jedynie do zbiorowego użytku, oszczędzanie wszelkich środków produkcji dzięki stosowaniu ich, jako środków pracy zbiorowej, społecznej, wreszcie wciągnięcie wszystkich narodów w sieć rynku światowego, a przez to międzynarodowy charakter ustroju kapitalistycznego. W miarę zmniejszania się liczby magnatów kapitału, którzy przywłaszczają sobie i monopolizują wszelkie korzyści, płynące z procesu tych przekształceń, wzrasta masa nędzy, ucisku, niewoli, zwyrodnienia i wyzysku, ale jednocześnie wzbiera bunt klasy robotniczej, wciąż wzrastającej, a wyszkolonej, zjednoczonej i zorganizowanej przez sam mechanizm kapitalistycznego procesu produkcji. Monopol kapitału staje się zaporą dla trybu produkcji, który z nim i pod nim się rozwinął. Centralizacja środków produkcji i uspołecznienie pracy dochodzą do punktu, gdy już się nie mieszczą w swej kapitalistycznej łupinie. Łupina ta pęka.

Karl Marx “Kapitał”, tom 1, rozdział 24, 7 Tendencja dziejowa nagromadzania kapitalistycznego.

Wg współczesnego marksizmu wyróżniamy w końcu formy kapitalizmu i na końcu tego spektrum jest właśnie “późny kapitalizm”, czy też “kapitalizm późnego etapu”. I w tym właśnie żyjemy.

Nazwa jest o tyle myląca, że mimo “późnego” charakteru tego ustroju, nie będziemy mieli do czynienia z “zawaleniem się kapitalizmu pod ciężarem własnych sprzeczności”, jak prorokowano kiedyś. Nie, taki stan może trwać wieki, dopóki będą zasoby do eksploatacji. I wbrew dawnemu deterministycznemu przekonaniu, nie będzie “następnego etapu” w postaci komunizmu. Najpewniej po późnym kapitalizmie nie będzie już niczego. Zwłaszcza nas.

Neoliberałowie twierdzą, że zysk jakoś pojawia się równolegle do biedy ludzi. Kapitaliści są bogaci tylko dlatego, że kontrolują zasoby, których inni ludzie potrzebują, aby się utrzymać, i w ten sposób mogą wykorzystywać ich pracę. W momencie kiedy sztuczna inteligencja i roboty w posiadaniu możnych sprawi, że ludzie nie będą już potrzebni do wyzysku, ludzie staną się

  1. narracyjnie zanieczyszczeniem dla ziemi
  2. faktycznym zagrożeniem dla ich władzy.

„Sztuczna inteligencja” zapowiada nową erę utylitaryzmu. Jeśli weźmiemy pod uwagę historię brutalności industrialnej architektury, jego powiązania z degradacją miast i totalitaryzmem, będziemy lepiej przygotowani na znane zagrożenia dla dobrostanu ludzi. Podobnie jak w przypadku cegieł, stali i cementu, możemy stworzyć ubóstwo jako efekt uboczny „efektywności”. Skończy się to ekofaszyzmem i eksterminacją w imię lebensraum. Wchodzimy teraz w końcową fazę.

Są ludzie, którzy naprawdę wierzą w makiawelizm i znajdują się w najgorszych możliwych miejscach, takich jak stan faktycznej władzy. Żadna nadprzyrodzona moc nie przyjdzie nam z pomocą, gdy zdecydują się nas zdziesiątkować lub wdrożyć zabijanie gorszych w imię czystej krwi. Wierzymy, że to, co robią, jest skrajnie złe i powinniśmy to powstrzymać. Oni nie wierzą. Nie robi mi większej różnicy, czy ten fakt wynika po prostu z tego, że jesteśmy bardziej cnotliwymi ludźmi niż oni, prawdy objawionej czy czegokolwiek innego. Nie sądzę, że kiedykolwiek uzyskamy odpowiedź na pytanie, skąd bierze się to przeczucie. To nie odbiera żadnej ważności naszej moralności.

tesla rys.: https://zezvaz.com

 
Czytaj dalej...

from ihor 🏴‍☠️

Kiedyś na komputerze miałem mnóstwo programów: osobna aplikacja do muzyki, klient poczty, edytor tekstów, grafiki. Dziś 9o% rzeczy robię przez przeglądarkę, z zewnętrznych aplikacji zostało praktycznie kilka niedobitków. Po kolei:

Firefox – od zawsze moja podstawowa przeglądarka, z garścią przydatnych dodatków. W nim sprawdzam pocztę, bankuję, fediwersuję itd. Są dni, że jest to jedyny program jaki uruchamiam.

Libre Office – pakiet biurowy, wykorzystywany coraz rzadziej. Z writera korzystam naprawdę od wielkiego dzwonu, trochę częściej z arkusza kalkulacyjnego, który u mnie jest typowym “programem do tabelek”

EditPad Lite – do pisania krótkich tekstów (takich jak ten). Zastąpił windowsowego Notatnika.

QuiteRSS – zainstalowany po tym, jak wujek Google postanowił ubić swój czytnik. Prosty, lekki, czytelny, robi co trzeba – więcej nie potrzebuję.

KeePassX – manager haseł, używany od lat. Dzięki niemu unikam konieczności wymyślania nowych haseł, zapisywania ich na karteczkach, dopisywania “luty” na końcu i tych wszystkich rzeczy, których nie należy robić z hasłami.

I to tyle. Praktycznie już nie słucham muzyki na komputerze – teraz siedzę w rozkroku na dwóch skrajnych pozycjach: albo spotify, albo płyty. MP3 jeszcze się u mnie bronią w samochodzie, ale to ich ostatni bastion. Podobnie rzecz ma się z filmami, już nawet nie pamiętam, kiedy ostatni raz coś na lapku oglądałem.

 
Czytaj dalej...

from fruktozaur

Wczoraj miałem urodziny.

Skończyłem czterdzieści pięć lat.

Trochę to do mnie nie dociera jeszcze – kiedy myślę “chłop po czterdziestce” to wyobrażam sobie jakiegoś poważnego typa w garniturze i z neseserem, jadącego samochodem do pracy. Patrzę w lustro i nie widzę żadnego podobieństwa.

Kryzys wieku średniego bierze się podobno z poczucia straconego czasu i świadomości nieuchronnie nadciągającego końca. Jeśli tak, to w tym momencie tkwię w nim bardzo głęboko.

 
Czytaj dalej...

from Opowiadania

Pokój przypominał starą serwerownię w piwnicy opuszczonego od kilkudziesięciu lat budynku. Lars z trudem znalazł miejsce, żeby usiąść, pomiędzy kanciastymi szarymi skrzyniami i rozkręconym sprzętem, z którego wylewały się kłęby grubych przewodów. Wszystko pokryte było grubą warstwą kurzu a w odległym kącie chłopak zobaczył gęstą pajęczynę. Obecnie utrzymanie porządku było bardzo nisko na liście priorytetów jego przyjaciółki. Lars patrzył na plecy Enlai i jej długie białe włosy, związane w koński ogon. Tamta nawet się nie odwróciła, kiedy nieoczekiwanie postanowiła przerwać ciszę, wypełnioną tylko szumem licznych komputerów. – Mam to! – Eee… gratulacje? – mruknął Lars. Nie wiedział jak powinien zareagować. Wstał i podszedł bliżej, próbując zobaczyć coś na trzech ekranach nad stołem, dwóch fizycznych i jednym holograficznym. Widział tylko liczne terminale z szybko zmieniającym się tekstem. Na jednym z nich, w dolnym rogu ekranu po prawej stronie, linijka po linijce pojawiały się duże liczby, na pierwszy rzut oka coraz większe, jak przyspieszone odliczanie do eksplozji. – No dobra – odezwał się Lars po dłuższej chwili – Zarobiłaś już swoje uczciwie zasłużone punkty szpanu. Możesz teraz po prostu włączyć wizualizację? Enlai, nie odrywając wzroku od środkowego ekranu, szybkim ruchem wcisnęła sekwencję klawiszy na staroświeckiej klawiaturze. Na prawym ekranie pojawiła się świecąca siatka na ciemnozielonym tle, po którym powoli i chaotycznie poruszał się ciemnoczerwony kleks, stale zmieniający kształt. Lars miał wrażenie, że coś mu to przypomina, poza tym, że plama zdawała się próbować uciec. – To znowu jakaś twoja sztuczna inteligencja? – spytał. Enlai skinęła głową i w końcu odwróciła się do przyjaciela. Cybernetyczne oczy z czarnego matowego metalu kontrastowały z jej jasną cerą. – Tak. I dobrze wiem, że dalsze testy będę musiała przeprowadzać na bardziej złożonym modelu. Plama na ekranie zaczęła się zmniejszać, poruszała się też zdecydowanie wolniej. Enlai znowu nacisnęła kilka klawiszy i w rogu wizualizacji zaczęły pojawiać się liczby, tym razem malejące. – Chyba się poddaje – stwierdziła Enlai z satysfakcją. Plama przybrała ciemniejszy, bardziej fioletowy kolor i zmniejszyła się jeszcze bardziej. Po długiej chwili napięcia, od którego rozgrzane powietrze w pokoju zrobiło się gęste, całkiem zniknęła. – Zabiłaś go? – spytał Lars cicho. – Na to wygląda. Obecnie wystarczy, żeby spróbował analizować kod i już to łapie. Lars zauważył, że przyjaciółka mówi szybko i głośno, jakby próbowała przykryć zdenerwowanie. – Czyli naprawdę się udało. Gratuluję. Teraz możesz pozwolić sobie na chwilę odpoczynku, zanim padniesz tu ze zmęczenia. Enlai westchnęła i podniosła się z taboretu, który mimo małych rozmiarów z ledwością mieścił się wśród pokrywającego podłogę złomu. Dziewczyna z trudem utrzymała równowagę, próbując odejść od biurka. Była na środku pokoju, kiedy zorientowała się, że nadal ma przewód podłączony do wejścia wszczepionego w nadgarstek. Wyrwała go niecierpliwym ruchem. – Chyba wolałem, kiedy całe dnie grałaś w Superego i nabijałaś statusy – mruknął Lars – Nawet jak zarwałaś parę nocy, nie wyglądałaś jak zombie tak jak teraz. To trwa już chyba pół roku. – Wiesz, dlaczego to robię. – Wiem. I mam nadzieję, że kiedy w końcu ci się uda, znowu będzie jak dawniej. Będziemy grać w spacenecie… – Nie – przerwała Enlai gwałtownie – Nie zamierzam więcej grać w Superego. Żadnych gier produkowanych przez… – To akurat nie jest produkcji Blueleaf – zauważył Lars. – Korporacje – dokończyła Enlai – Żadnych produktów megakorporacji. Widzisz, do czego to nas wszystkich doprowadziło. Jakby na potwierdzenie jej słów na zewnątrz rozległ się donośny huk, który dotarł do nich przez uchylone okna w innych pomieszczeniach. Oboje podskoczyli. Nie próbowali odsłonić okna, do którego dostęp mógłby być wyzwaniem, i od razu pobiegli do kuchni. Zdążyli zobaczyć jak dwa samochody, które chwilę wcześniej zderzyły się na torze powietrznym kilkanaście metrów wyżej, teraz w kłębach czarnego dymu spadały w dół. Na kładkach łączących najbliższe drapacze chmur zaczęły zapalać się czerwone światła a chwilę później zawyła syrena. – To chyba jakaś awaria – powiedział cicho Lars – Na tych wysokościach mało kto jeździ bez autopilota. – Pewnie to też Szepty – syknęła Enlai, mimowolnie zaciskając pięści – Będą coraz częściej przebijać się przez firewalle aż w końcu żadna bariera ich nie powstrzyma. Chyba, że ktoś coś z tym zrobi. – Ty będziesz tym kimś? Enlai zaśmiała się gorzko. – Nawet na to nie liczę. Nie nadążę za ich samodoskonaleniem. Ja chcę tylko uwolnić swoich. A ci, których wyeliminuję po drodze, będą tylko kroplą w morzu. Lars widział, że ręce dziewczyny drżą. Zrozumiał w końcu, z czym kojarzyła mu się zanikająca zmiennokształtna plama. Na slajdach, które dawno temu oglądał w szkole na lekcjach biologii, podobnie wyglądały wizualizacje komórek nowotworowych niszczonych przez przeciwciała.

Kiedy na środku terminala pojawił się zielony komunikat „OK”, Enlai natychmiast przełączyła się na wewnętrzną sieć, odizolowaną od globalnego internetu. Na sąsiednim ekranie transmisja wiadomości nagle się zatrzymała. Dla Enlai nie miało to znaczenia, zdążyła już usłyszeć, że Rory Kalvin, który za życia był popularnym wśród dzieci i młodzieży influencerem, ogłosił kolejne wyzwanie, polegające na demontowaniu urządzeń domowych i zdążył doprowadzić do serii pożarów i śmierci kilku dzieciaków. – Żałuję, że nie mogę cię dopaść, Kalvin – mruknęła dziewczyna z furią. Gdyby to jego Szept był jej kolejnym obiektem doświadczalnym, satysfakcja z sukcesu ulepszonej wersji zabójczego kodu byłaby większa. Jednocześnie Enlai miała świadomość, że praktycznie każdy z nich stanowił podobne zagrożenie. Większość Szeptów jeszcze czekała na swój czas, żeby mocno uderzyć. To był jeden z tych dni, kiedy Enlai z niedowierzaniem zadawała sobie pytanie, jak do tego wszystkiego doszło w ciągu zaledwie kilku lat. Pamiętała przemówienie Nolana Brankilda, prezesa korporacji Blueleaf, ogłaszającego swój nowy rewolucyjny projekt. Nadal trzymała archiwalne nagranie, na którym Brankild ogłaszał, że już wkrótce będzie możliwe odtworzenie osobowości człowieka po śmierci, wykorzystując dane zebrane z implantów w mózgu i treści publikowanych w sieci, z naciskiem na należący do Blueleaf popularny portal społecznościowy Sfera. Blueleaf równolegle wypuścił własną linię implantów i specjalne oprogramowanie do wgrania na urządzenia, które większość ludzi i tak już miała w czaszkach. Enlai pamiętała, że wśród jej znajomych ta zapowiedź spotkała się z drwiną. Nikt z nich nie wróżył projektowi powodzenia. Czatbot będący karykaturą zmarłej matki albo przyjaciela? Sama myśl o tym wydawała im się upiorna. Jednak ku ich zaskoczeniu program Blueleaf natychmiast po opublikowaniu pobił jakiś obłędny rekord popularności. Któryś medialny kaznodzieja-celebryta nazwał to wtedy świętokradztwem i ostrzegał, że zabawą w Boga ludzie nie stworzą na Ziemi raju, najwyżej piekło albo czyściec. Jego wypowiedzi Enlai nie zarchiwizowała. Rok później uznała słowa kaznodziei za prorocze. Dziewczyna nacisnęła klawisz, wywołując na centralnym ekranie komunikat o gotowości do skopiowania kodu na odizolowany, prawie pusty serwer. Potwierdziła go i włączyła wizualizację na ekranie po prawej stronie. Na tle zielonej siatki pojawił się jasno świecący, migoczący, zmiennokształtny punkt. Enlai poczuła, że patrzy na żywą istotę schwytaną w pułapkę. Nikt chyba umiał powiedzieć, jaki poziom samoświadomości posiadały Szepty. Niewątpliwie miały zdolność do celowego działania i to czyniło je tak niebezpiecznymi. Mniej więcej rok po stworzeniu pierwszego z nich z okruchów wspomnień zmarłego przyjaciela Nolana Brankilda, w globalnej sieci krążyło ponad osiem milionów Szeptów. Wkrótce potem zaczął się chaos. Jakby po przekroczeniu jakiejś masy krytycznej wirtualne awatary zmarłych masowo zmieniły się w złośliwe poltergeisty, które za cel obrały dręczenie żyjących. Mogły nie tylko psychologicznie gnębić swoje rodziny przez negatywne wiadomości i manipulację, ale też powodować jak najbardziej mierzalne szkody, przejmując kontrolę nad podłączonymi do sieci urządzeniami. Nie miało znaczenia, czy była to kuchenka, ekspres do kawy, system miejskiego monitoringu czy mające kontakt z internetem serwery firm. Wszystko mogło paść ofiarą niespokojnych bytów, nieustannie ewoluujących i coraz lepiej pokonujących zabezpieczenia. Internet wraz ze spacenetem, zaawansowaną wirtualną rzeczywistością, z łączącej ludzi przestrzeni przekształciły się w pole bitwy. Kolejne próby zatrzymania albo niszczenia Szeptów prowadziły głównie do spektakularnych awarii i stopniowej fragmentacji sieci. Nawet jeśli wcześniej zaświaty i potępione dusze nie istniały, ludzie stworzyli je sobie na własne życzenie. Cichy sygnał z serwera za plecami Enlai poinformował, że kod-pułapka został skopiowany. Wokół zielonej siatki wizualizacji pojawił się czerwony obrys. Dziewczyna odsunęła ręce od klawiatury i zacisnęła palce na krawędzi stołu. Świetlisty punkt zbliżył się do obwodu i wysłał ku czerwonej krawędzi ciąg nieco ciemniejszych małych kropek. Chwilę później sam zmienił kolor na jaskrawą czerwień. Przez chwilę Enlai jednocześnie śledziła wizualizację i ciągi liczb w terminalu. Czuła, że się przeliczyła i tym razem próba nie zakończy się pełnym sukcesem. Po eksperymentach z prymitywnym AI nauczyła się przewidywać efekt na podstawie tych wartości. Kiedy po boleśnie długim oczekiwaniu dość ciemna bezkształtna plama nie chciała zniknąć, dziewczyna ręcznie wysłała do serwera polecenie destrukcji. Przez terminal przebiegł ciąg kolejnych wielkich liczb. Na chwilę przed ostatecznym zniknięciem plamy, w rogu ekranu pojawiło się małe, niewyraźne zdjęcie przedstawiające twarz mężczyzny, z ustami szeroko otwartymi w krzyku. Trwało to tak krótko, że mogło równie dobrze być złudzeniem. Enlai odskoczyła, prawie przewracając taboret. Poczuła jak jej ciało oblewa zimny pot. Powróciła myśl, która kilka miesięcy wcześniej skłoniła ją do rozpoczęcia tego projektu. W oryginalnych historiach o wampirach nie chodziło o polowanie ani o zemstę. Niszcząc krwiożercze stworzenie, które niejednokrotnie za życia było kimś bliskim, uwalniało się potępioną duszę, dając jej szansę na wieczny spoczynek. Enlai zacisnęła zęby i prostym poleceniem przywołała log na centralny ekran. Musiała jak najszybciej dopracować swój kod. Każdy mijający dzień oznaczał dłuższą niewolę jej dziadka i wujka, skazanych na cyfrowy wampiryzm.

Kod-pułapka zadziałał w pełni przy trzeciej próbie. Enlai ciągle miała wrażenie, że wyniki testów na względnie młodych, słabych Szeptach, które dały się zwabić do jej sieci, nie mogą być wiarygodne. Przez kilkanaście następnych dni z pomocą Larsa próbowała przeprowadzać testy w terenie. W tym przypadku oznaczało to publiczny internet i spacenet. Ogłaszali fałszywe wydarzenia przez Sferę. Był to chyba najskuteczniejszy sposób częściowego wpływu na Szepty. Tym zajmował się Lars, który nadal posiadał konto na tym portalu. Enlai usunęła swoje lata temu, zanim jeszcze usługa posiadała pełną integrację ze spacenetem – w tamtym czasie niewiele osób decydowało się na taki krok. – Wiesz co jest w tym najgorsze? – spytała dziewczyna ponuro, kiedy wraz z przyjacielem szykowali kolejny próbny atak – Że szefowie Blueleaf nie ponieśli właściwie żadnych konsekwencji. Odpalili program samozniszczenia cywilizacji, wydali jakieś oświadczenie na konferencji prasowej i stwierdzili, że nikt nie mógł tego przewidzieć. I to wszystko, proszę się rozejść. – Wartość na giełdzie trochę im spadła – bąknął niepewnie Lars. – Ale i tak nadal mają więcej niż przed oficjalnym otwarciem tego wirtualnego czyśćca. Eksperymenty w spacenecie pozostawili na koniec, kiedy mniej więcej wiedzieli, czego mogą się spodziewać. Na tym etapie mieli już na koncie osiem anihilowanych Szeptów. Enlai nie wiedziała, kim te osoby były za życia i wolała się nad tym nie zastanawiać. Dwa razy widziała przez ułamek sekundy podobne niewielkie fotografie jak przy pierwszej próbie. Teoretycznie mogłaby próbować je przechwycić i porównać z bazą zdjęć profilowych na Sferze, ale zdecydowała się tego nie robić. Nie potrzebowała dodatkowych rozterek moralnych. Gdyby Szepty były tylko tworem podobnym do AI, byłoby prościej, ale użycie danych z implantów zmarłych osób nasuwało pytanie, czy jakaś część ich jaźni nie została przeniesiona do wirtualnego awatara. Enlai musiała powtarzać sobie, że unicestwienie takiego bytu było aktem łaski. Miała po prostu egzorcyzmować zabłąkane duchy. Widziała, że jest w tym skuteczna. Obecna wersja programu powodowała wysyłanie sygnałów na jej serwer przez zainfekowany Szept, do momentu eliminacji, niezależnie od jego przemieszczania się w sieci. Przy pierwszym wejściu do spacenetu Lars był zaskoczony. W przeciwieństwie do Enlai od kilku lat nie bywał w publicznej przestrzeni, a na pewno nie logował się tam od początku kryzysu z Szeptami. Sieć wirtualnych miast przypominała obecnie sypiącą się ruinę. Większość osób logowała się do zamkniętych enklaw, pozwalając na przyspieszony rozkład ogólnodostępnej części. Tu od kilku lat królowały Szepty a przypadkowe spotkanie zalogowanego człowieka graniczyło z cudem. Enlai rozstawiała wśród ruin pułapki, tutaj materializujące się jako sześcienne skrzynki, i czekała ukryta w pobliżu. Nie była pewna, czy to obecność jej kodu, czy raczej jej własna, bardziej przyciągała Szepty. Od razu mogła ich rozpoznać, ludzkie sylwetki, dziwnie rozciągnięte, o długich kończynach i palcach, otoczone ciemną aurą jakby wydobywał się z nich gęsty dym. Kiedy wystarczająco zbliżyli się do zabójczych skrzynek, wśród trzasku wyładowań stanęli w ogniu. Enlai widziała, że ciemniejsze postacie, spowite bardziej gęstą mgłą, nie zapalały się tak łatwo i częściej trzymały bezpieczny dystans. Starsze, bardziej doświadczone wampiry, przeszło jej przez głowę. Przed ostateczną akcją należało wzmocnić program autodestrukcji.

Enlai była pewna dwóch rzeczy. Że musiała się spieszyć z zastawieniem pułapki na awatary dziadka i wujka, i że powinna zrobić to w spacenecie. Trochę wbrew sobie czuła, że musi jeszcze zobaczyć ich twarze, zanim pożegna się z nimi na zawsze. Wspomniała o tym Larsowi tylko raz i nie była szczególnie zaskoczona jego reakcją. Przyjaciel stwierdził, że byłoby to niezdrowe i potencjalnie niebezpieczne. Enlai pozwoliła mu w ten sposób uciąć dyskusję i już do tego nie wracała. Łapała się na tym, że przy kolejnych doniesieniach o spowodowanych przez Szepty awariach, zastanawiała się, czy brały w tym udział uwięzione w sieci duchy jej bliskich. Z goryczą pomyślała, że nie tak chciała zapamiętać dziadka i wujka. Ich historia powinna zakończyć się dwa lata temu, po wypadku samochodowym, kiedy ratownik z pogotowia uczciwie stwierdził, że już nic nie da się zrobić. Ale obaj tragicznie zmarli mieli implanty w głowach i konta na Sferze. I obaj pobrali na implanty oprogramowanie Nolana Brankilda, kupieni przez jego złudną obietnicę nieśmiertelności. Podpisywanie cyrografu nigdy nikomu nie wyszło na dobre, pomyślała Enlai, wysyłając wiadomość na dawne skrzynki mailowe wujka i dziadka. Kiedy już nie mogła się wycofać, bo jej zaproszenie poleciało w eter, dziewczyna poczuła przypływ nagłego lęku. Czy Lars mógł mieć rację i rzeczywiście coś jej groziło? Spacenet był wirtualnym światem i najgorszym problemem było najwyżej wylogowanie. Nie był to też pierwszy raz, kiedy wabiła Szepty do wydzielonej części własnej sieci. Raczej nie musiała się obawiać próby ataku na domowe urządzenia, bo już w czasach szkolnych zaczęła je modyfikować. Ze wszystkiego usunęła własnościowy firmware i nie podłączała niczego do publicznego internetu. Zhackowała nawet własne implanty, żeby mieć pewność, że będą służyć tylko jej, a nie interesom producentów. Fizycznie nie powinna być zagrożona. Od początku kryzysu Szeptów awarie dotykające sąsiadów i wspólnej przestrzeni wieżowca zwykle omijały jej mieszkanie. Po tym jak raz w całym budynku wyłączył się prąd, dziewczyna odkupiła od znajomego zapasowy akumulator, który teraz miała w pogotowiu. Nie zamierzała dać się siłą wyrwać z sieci w krytycznym momencie. Podłączyła przewody do wejść wszczepionych w nadgarstek i za lewym uchem, po czym usiadła pod biurkiem, opierając się o ścianę. To była jedyna możliwa bezpieczna pozycja w tym zagraconym pomieszczeniu. Zanim odcięła się od zewnętrznego świata, pomyślała, że w końcu doprowadzi ten pokój do porządku. Kiedyś. Jak już będzie po wszystkim.

Przygotowana do spotkania część prywatnego spacenetu Enlai była staroświecko umeblowanym pokojem. Dziewczyna inspirowała się zdjęciami ze starych rodzinnych albumów, tworząc pomieszczenie o żółtych ścianach, z kanapami pokrytymi białą wełnianą narzutą, miękkimi fotelami i pufami, małym stolikiem z ręcznie robioną serwetą i licznymi tanimi obrazami na ścianach. Już po fakcie, kiedy miała gotowy projekt, zdała sobie sprawę, że taki wystrój wyszedł z mody kilka pokoleń przed narodzinami dziadka, ale wówczas nie miała już siły ani ochoty nic zmieniać. Enlai usiadła na kanapie naprzeciwko ciemnych drewnianych drzwi. Pokój miał tylko jedno wejście, co też było zaplanowane. Kiedy dziewczyna przełączała się na widzenie kolejnych warstw w przestrzeni, mogła się upewnić, że złota świetlista siatka wypełnia wszystkie ściany. Wokół futryny drzwi lśnił potrójny obwód. System czekał w gotowości. Enlai nie zamierzała pozwolić, żeby Szepty jej zmarłych krewnych uciekły, jeśli cokolwiek pójdzie nie tak. Drzwi w końcu się otworzyły. Do pokoju weszła dwójka nienaturalnie wysokich mężczyzn, otoczonych szarosinymi pasmami dymu. Enlai od razu rozpoznała ich twarze, które nawet wydłużone, zachowały swoje rysy. Dziadek miał na sobie garnitur, w którym został pochowany, wujek nosił luźny sweter i dżinsy. Ich oczy na przemian wyglądały zwyczajnie ludzko albo rozpalały się złowieszczym fioletowym blaskiem. – Dawno się nie widzieliśmy – powiedział dziadek. Na chwilę połowa jego twarzy zniekształciła się w bryłę z dużych pikseli. Dał kilka kroków w stronę fotela przy stoliku. Enlai nerwowo spojrzała pod blat. Tamci raczej nie zdawali sobie sprawy z ukrytej pod stołem skrzynki ani z tego, że drzwi za nimi zostały całkowicie zablokowane. – Nie mieliśmy od ciebie żadnych wieści na Sferze – zauważył wujek, celując w nią oskarżycielsko palcem, bardziej przypominającym wydłużony szpon. – Usunęłam konto – wyjąkała Enlai – Już dawno. Na długo przed waszą śmiercią, dokończyła smutno w myślach. Szepty najwyraźniej nie posiadały wszystkich wspomnień, ale to nadal nie wykluczało możliwości, że nosiły w sobie cząstkę oryginalnej osobowości. Zarówno proces przenoszenia świadomości na serwery jak i późniejsza spontaniczna ewolucja mogły degenerować umysły. – Cały czas za wami tęskniłam – wykrztusiła Enlai – Bardzo mi was brakuje. Często o was myślę. – Więc mogłaś czasem porozmawiać – zauważył dziadek z wyrzutem. W tym momencie wciąż zachowywał normalny wygląd i względny spokój. Twarz wujka natomiast coraz bardziej przypominała dziób drapieżnego ptaka, a palce wydłużyły się jeszcze bardziej. Stwór zaczął powoli zbliżać się do Enlai – ale między nim a bratanicą cały czas znajdował się stolik z ukrytą pod blatem zabójczą pułapką. Kiedy przemieniony mężczyzna otarł się bokiem o blat, jego ciało otoczyły pomarańczowe pasma błyskawic. Stwór zawył, odrzucając głowę w tył. Dziadek gwałtownie zerwał się z fotela, tym samym zmniejszając dystans. Na ręce, które znalazły się blisko stołu, przeskoczyła jasna iskra. Starzec spojrzał na swoje płonące, jaśniejące dłonie. – Enlai, ty… – wychrypiał, patrząc na wnuczkę z niedowierzaniem. – Kocham was – powiedziała cicho Enlai – Będziecie zawsze żyć w mojej pamięci. A teraz odpuśćcie sobie i spocznijcie w pokoju. Jesteście wolni.

Kiedy płonące jasnym światłem postacie rozbiły się w chmurę iskier, aby ostatecznie zniknąć, umysł Enlai nadal pozostawał w wirtualnym pokoju. Emocje były jednak tak samo prawdziwe. Jeszcze zanim dziewczyna powróciła do rzeczywistości, jej skulonym ciałem wstrząsnął bezgłośny płacz.

 
Czytaj dalej...

from Privacy Matters

I've been using private email providers for a few years now, switching between Proton and Tuta. I believe both are great options and they are doing an incredible job of making privacy accessible to masses. Both offer free plans but it's best to support them with your money, especially if you need more disk space or certain (paid) features. Proton seems to be more encompassing and user-friendly while Tuta is cheaper and offers simpler interface. Lately I've come back to Tuta because apparently I don't need all the bells and whistles of Proton ecosystem. I must admit, though, that I still use Proton for certain tasks other than email (mostly Drive and VPN). Proton Pass is nice as well but I happen to prefer Bitwarden for my password management.

Back to email. Why am I using Tuta and why you should at least consider switching to a more privacy-oriented email provider? The following points apply to most private email services (Proton, Tuta, etc.)

  • No ads. Since you pay with money and not your data, as in the case of Gmail and many other 'free' email services, you can enjoy an ad-free inbox. It's true even for free tiers.
  • No tracking or spying. Yup, they just have no incentive to track you or spy on you. Even more importantly, your messages won't be used to feed the beast (i.e. train AI models).
  • Secure storage. Your emails are fully encrypted so the provider cannot access your inbox (even if they wanted to).
  • End-to-end encryption for in-house messages. For example, I can exchange E2EE emails with my wife who also uses Tuta 🙂
  • Intuitive interface. I prefer the simplicity of Tuta but Proton is probably the best looking private email out there.
  • Support for custom domains. A must-have for me; this is a paid feature, which shouldn't surprise anyone.

I'm sure I forgot about something but these are the points / benefits that I first came up with. It's 2025. We have amazing tools at our disposal. You really have no excuse not to try out some of them. Why not start with a private email and get a cool new address? Or use your existing domain(s) and move seamlessly between providers. It's up to you.

Let me know what you think about these private email providers. Drop me an email and I'll make sure to include your comments in a follow-up post. You can reach me at: mnarecki@tuta.com (did anybody mention cool domains? 😉)

 
Czytaj dalej...

from Privacy Matters

About this time last year I was clearly bored and so I launched a first Polish chatmail server: mailchat.pl. One year later and it's still up and running which I consider my little success. Setting it up wasn't as straightforward as I initially thought. Once it was done, though, the server hasn't required much maintenance. What I do on a regular basis are standard OS updates (it's plain Ubuntu), plus the updates from the chatmail repo. If you were to believe the numbers we have approximately 150 users, but it's hard to say how many of them are truly active. What I do know is that unused accounts are removed after 100 days. This mechanism, among others, ensures the efficient functioning of the instance, and takes some of the duties off the admin (i.e. me). So yeah, it's been a good year of uninterrupted service 😎

If you want to learn more about chatmail and Delta Chat in general visit their website: https://delta.chat

And if you want to support mailchat.pl you'll find the details at the bottom of the page.

Here's to the next full year of smooth sailing! 🥳

 
Czytaj dalej...