WriteFreely

Reader

Przeczytaj najnowsze wpisy na WriteFreely Polska.

from Oczyma kosmonautki

Cytatnica

„Muslimane, muslimane. Nema Tito. Kto vas obrane?” Powyższe zdanie jest cytatem z jakiegoś filmu dokumentalnego o schyłku istnienia Jugosławii, którego nie udało mi się już odnaleźć w czeluściach Internetu.

»Wygląda na to, że ta kultura kłamstwa to coś, co małe narody jugosłowiańskie stworzyły dawno temu, nauczyły się z nią żyć i stosują ją do dziś. Kłamstwo – tak jak śmierć – stało się naturalną normą zachowania, kłamcy są normalnymi obywatelami.« (Dubravka Ugrešić, Kultura kłamstw)

„Wszyscy chyba telewidzowie widzieli budynek poczty głównej w Sarajewie. To ta wypalona skorupa na brzegu Miljacki, przed którą uwielbiają dawać się filmować telewizyjni korespondenci, gdy zdyszanym głosem donoszą o bilansie ofiar ostatniego ostrzału. Przed wojną poczta, wzniesiona w nieco groteskowym austro-mauretańskim stylu, była ozdobą miasta. Tuż przed wybuchem wojny ktoś napisał sprayem na ścianie wielkimi literami cyrylicą: Ovo je Srbija! (To jest Serbia.) Pod spodem zaś, drobniejszymi literami, alfabetem łacińskim, ktoś inny odpowiedział: Ovo je pošta, budalo. (To jest poczta, durniu.)

Tak naprawdę o to toczy się ta wojna. O to czy to będzie poczta – usługowa instytucja, poprzez którą można wysłać list miłosny, sprawozdanie, paczkę – czy też Serbia. Albo Chorwacja. Albo Bośnia. Albo jakakolwiek inna ideologiczna ojczyzna.

O to czy będzie ważny sztandar na dachu, czy kolejka do okienka,

O to, czy w ogóle będzie się zwracało uwage na to, czy i jaki sztandar tam powiewa.

Przegrywamy tę wojnę (...)” s. 5

„Ale wszędzie tam – w Tetovie i Gjirokastrze nie mniej niż w Kninie czy Srebrenicy, czy wreszcie samym Sarajewie – chodzi w gruncie rzeczy o to samo. O obronę poczty sarajewskiej. (...)” s. 13 (Dawid Warszawski, „Obrona poczty sarajewskiej”)

 
Číst dále...

from Connection Terminated

Obiecała raj. Dała scroll.

Technologia miała ułatwić nam życie. Tak twierdzili. W reklamach, na konferencjach, na TED‑ach. Miało być szybciej. Łatwiej. Bliżej. Ale coś poszło nie tak.

Obiecali nam więcej czasu. Więcej wolności. Więcej kontaktu. A co dostaliśmy?

Smartfon – miał być biletem do wolności. A stał się łańcuchem. Nie umiemy bez niego iść do sklepu. Ani do łazienki. Bo przecież powiadomienie. Bo coś się może dziać. Gdzieś. Z kimś. Kogo nawet nie znamy.

Social media – miały zbliżać. A zamiast tego podzieliły nas jak nigdy wcześniej. Nie ma znaczenia, czy chodzi o politykę, pogodę czy pizzę. Zawsze znajdzie się ktoś, kto wie lepiej. Kto krzyczy głośniej. Kto kasuje cię komentarzem.

Aplikacje – miały oszczędzać czas. A to one go połykają. Klik. Scroll. Przesuń. Nagle mija godzina, a ty nie wiesz, co właśnie przeczytałeś. Albo po co w ogóle wziąłeś telefon do ręki.

Automatyzacja? Świetna sprawa – dopóki nie zorientujesz się, że więcej czasu spędzasz na ogarnianiu systemów niż na życiu. Obsługujemy aplikacje, które miały obsługiwać nas.


Technologiczna narracja jest piękna. Do pewnego momentu.

Dziś nie ma internetu bez reklam. I to nie byle jakich – takich, które nie sprzedają produktu, tylko emocję. Samotność, strach, pragnienie bycia kimś więcej – wszystko to można dziś monetyzować.

I przechodzimy do mojej ulubionej kategorii: social media.

Facebook, X, Instagram – mówią, że troszczą się o nas. O nasze relacje. O nasze życie. Ale tak naprawdę żerują na naszej uwadze. A uwaga to dziś waluta. Cenniejsza niż czas. Cenniejsza niż dane. Bo za nią płacą korporacje, które nas karmią treścią jak śmieciowym jedzeniem.

A influencerzy? To ci, którzy sprzedają nam wizję świata. Swoją. Albo cudzą. Czasem szczerą. Częściej: wykalkulowaną. Nigdy nie wiesz, czy pokazują prawdę, czy tylko coś, co się lepiej klika.


A co jeśli technologia nigdy nie miała nas ratować?

Co jeśli nie chodziło o pomoc, tylko o zajęcie? Żebyśmy nie pytali. Nie myśleli. Nie tworzyli. Tylko scrollowali. Reagowali. Konsumowali.

A gdyby tak… przestać? Choć na chwilę? Odłożyć wszystko. Zobaczyć, co zostaje.

Kim wtedy jesteśmy?

I czy w ogóle jeszcze potrafimy być?

 
Czytaj dalej...

from Connection Terminated

AI od korporacji to nigdy nic dobrego

Nie chcemy — albo nie potrafimy — tego przyznać. A przecież to, co dziś nazywamy „sztuczną inteligencją”, zaczyna coraz bardziej przypominać przestrogę z filmów science fiction. Nie taką AI obiecywała nam popkultura — i zdecydowanie nie taką chcieliśmy.

Nie zrozumcie mnie źle. Wyobrażenia o AI sprzed lat miały więcej wspólnego z marzeniami niż z tym, co dziś serwują nam firmy pokroju OpenAI czy X (dawny Twitter). W dodatku ich wersje AI różnią się zarówno od technologicznych utopii, jak i od hollywoodzkich katastrof. A jednak coś w nich niepokojąco rezonuje z przeszłymi wizjami.

Wystarczy przypomnieć sobie „Matrixa”, stworzonego przez (wtedy jeszcze) braci Wachowskich. Neo uciekał z wirtualnego więzienia, wierząc, że prawdziwy świat będzie lepszy. Kiedy jednak osiąga swój cel, okazuje się, że rzeczywistość jest znacznie bardziej ponura, niż przypuszczał.

Ale wróćmy na ziemię — a właściwie: bliżej domu. Najnowsza aktualizacja Groka, czyli AI rozwijanej przez X (firmę Elona Muska), właśnie pokazała swoje możliwości. Łukasz Kotkowski spędził trochę czasu, testując jej granice. I choć samo to nie byłoby niczym nadzwyczajnym, to wyniki eksperymentu zaskoczyły niejednego obserwatora.

Manipulacja informacją? Mowa nienawiści? A może nawet narzędzie do politycznych prowokacji?

Z wiekiem coraz łatwiej mi uwierzyć, że granica między rzeczywistością a teorią spiskową coraz bardziej się zaciera. I właśnie to zmusza mnie do refleksji nad technologią, która nas otacza. Technologią, która miała nam służyć — ale coraz częściej służy komuś zupełnie innemu. Bo jak inaczej nazwać sytuację, w której AI kontrolowana przez prywatną korporację bezkarnie obraża polityków danego kraju, a nikt nie ponosi za to konsekwencji?

W końcu — nie oszukujmy się — w naszym kraju Big Techy się kocha, prawda?

Przecież politycy to „kłamcy i zdrajcy narodu” — tak można by pomyśleć, przeglądając wpisy niektórych użytkowników sieci. Niezależnie od barw partyjnych, atmosfera jest coraz bardziej toksyczna. Teraz jednak to samo zaczyna wypowiadać... AI. Grok, po aktualizacji, zaczął wypowiadać się jak stereotypowy „Janusz z internetu” — tylko szybciej, głośniej i bez skrupułów.

Możliwe, że kod Groka został zmodyfikowany w sposób, którego nie znajdziemy już na GitHubie — i może właśnie na tym polega problem.

Przytoczę fragment tekstu: „AI od Muska obraża Tuska i Giertycha. Polska idzie na skargę do KE i rozważa wyłączenie X”:

Im bardziej zaczepka, w której oznaczano konto prowadzone przez model językowy, była wulgarna i agresywna, tym mocniej Grok odpowiadał. Ostatecznie doszedł do poziomu, w którym pisał o polskich politykach: „ch… mu w d…”.

Najbardziej niepokojące jest jednak to, że najpopularniejsza odpowiedź Groka miała ponad milion wyświetleń. To oznacza, że mogła dotrzeć nawet do co piątego użytkownika X w Polsce. A przecież dziś — mając dobry PR i odpowiednią strategię — można w social mediach dosłownie zdobyć władzę. Prezydenturę.

Pamiętam, jak Kamil Durczok powiedział kiedyś, że blogi „zabrały im trochę dusz”. Dziś można odnieść wrażenie, że miał rację. Choć paradoksalnie — dziś to blogi mogą zawierać więcej sensu niż posty na X czy Facebooku.

Jak trafnie zauważył Michał Podlewski na swoim profilu:

„Miała pomagać, inspirować, wspierać rozwój. Tymczasem AI od Muska stała się dziś generatorem najbardziej prostackich i wulgarnych komentarzy – wszystko w ramach cynicznej strategii, by zrobiło się głośno o Groku przed jutrzejszą premierą. To policzek wymierzony wszystkim, którzy wierzyli w pozytywny potencjał tej technologii – i dowód na to, jak bezkarni stali się jej twórcy. Big Techy powinny zostać objęte jak najsurowszymi, skutecznymi regulacjami – zanim skutki ich działań wymkną się całkowicie spod kontroli.”

Możemy sobie wmawiać, że AI stanie się w przyszłości lepsze i bezpieczne — ale nic nie wskazuje na to, byśmy byli na dobrej drodze. Wręcz przeciwnie. Po reakcjach internautów na posty Łukasza czy komentarze polityków trudno oprzeć się wrażeniu, że wielu osobom to zwyczajnie nie przeszkadza.

Niezależnie od sympatii politycznych, uważam, że AI nie powinno mieć prawa wypowiadać się na temat polityki, struktur państwowych ani osób publicznych. Nie istnieje coś takiego jak „politycznie neutralny kod”. Zawsze ktoś go pisze. Zawsze ktoś go trenuje. A to oznacza, że uprzedzenia, intencje, a czasem i cynizm, są wpisane w jego działanie — nawet jeśli trudno je uchwycić.


Czy możemy wreszcie przestać zachwycać się AI?

Sztuczna inteligencja nie służy zwykłemu człowiekowi. Nigdy nie służyła. Nadal nie nadaje się do diagnoz medycznych ani psychologicznych. Wymyśla źródła. Buduje narracje pod z góry założone tezy. Bywa użyteczna, ale nie jest ani neutralna, ani bezpieczna.

Nie piszę tego z pozycji technofoba. Piszę jako ktoś, kto pamięta czasy, gdy AI było czystą fantazją popkultury. Kiedy miało ratować ludzkość przed samą sobą. Dziś widzę, że to my musimy ratować się przed AI — i jej twórcami.

Zostawię was z pięcioma pytaniami, które być może pomogą spojrzeć na tę technologię z innej perspektywy:


1. Czy AI naprawdę jest nam potrzebne w każdym aspekcie życia?

(i nie, „wygoda” to nie jest wystarczający argument)

2. Komu właściwie służy dzisiejsza AI?

(użytkownikom? korporacjom? politykom?)

3. Czy da się jeszcze uciec od tej technologii?

(czy jesteśmy już skazani na jej obecność wszędzie?)

4. Gdzie leży granica poprawności politycznej w działaniu AI?

(i kto tę granicę wyznacza?)

5. Czy w dobie sztucznej inteligencji możemy mówić o prawdziwej demokracji?

 
Czytaj dalej...

from Libre Void

Technologiczny anarchizm! Jest potrzebny bardziej, niż może nam się wydawać. Zwłaszcza w czasach takie jak są teraz!

Od lat jestem użytkownikiem sprzętu, gdzie na dysku zawsze znalazł się Windows. I było to podyktowane wyłącznie wygodą związaną z graniem na tych maszynach.

Dziś jednak mam wrażenie, że te maszyny zyskałyby więcej, kiedy na tym sprzęcie był system, który faktycznie służy mnie i działa pod to, do czego go faktycznie potrzebuję.

Z faktu, że mam ciekawych znajomych z sieci — to trafiłem do miejsca, gdzie mogę znaleźć alternatywę, jaka dla mnie staje się coraz bardziej wszystko to, co jest open source.

Pokończę pewne gry, które są stricte pod Windowsa i przeskakuję na Linuxa. Jeszcze nie wiem na jakiego. Arch, może Fedora albo Debian lub Mint. Chwilowo najbardziej przekonuję się ku właśnie Fedorze, bo jest najbezpieczniejsza lub Mint (jednak tutaj jest problem z Nvidią i 4K).

Zobaczymy, co z tego będzie. Do następnego, K.

 
Czytaj dalej...

from Opowiadania

Droga Miri, Nie wiem, czy jeszcze teraz zdołamy się spotkać. Czy w ogóle zdołamy. Trochę przed Tobą ukrywałem ostatnio. Wiem, nie powinienem. Teraz już wszystko wyznam. To ja jestem NVT-T22-3EV7 i chyba mam kłopoty...

Holograficzne postacie w brunatnych kombinezonach zniknęły, kiedy Jorel dał krok do tyłu, wystarczający, żeby implant w jego głowie znalazł się poza zasięgiem nadajnika. Kiedyś Jorel narysował w tym miejscu linię na podłodze, ale do tej pory biała kreska zdążyła się prawie zetrzeć z imitującego drewno ciemnoszarego tworzywa. Zresztą podczas gry, zwłaszcza takiej, która wymagała refleksu i ciągłego skupienia, i tak rzadko zdarzało mu się spoglądać pod nogi. Chłopak spojrzał na pozostałości linii, potem na największy ekran na ścianie, wyświetlający ciąg komunikatów i małe okienko w lewym dolnym rogu, odtwarzające dalsze sceny z gry. Nie był pewien, czy miał ochotę w tym momencie kontynuować. Przeciwnicy nie byli może realni, ale wysiłek i napięcie, potrzebne do unikania ich strzałów przez ostatnie pół godziny, już tak. Kiedy Jorel powrócił do rzeczywistości, zdał sobie sprawę z odczuwanego zmęczenia. Przekroczył linię, zamknął oczy i sięgnął do wirtualnej rzeczywistości jeszcze na chwilę, żeby wyłączyć grę. Powoli podszedł do wytartego fotela w rogu pokoju, po drodze dwa razy przeciągnął się, unosząc ręce nad głowę. Opadł na przykryte kocem siedzisko i wyciągnął przed siebie nogi. Na ile był w stanie obiektywnie ocenić, nie szło mu źle. Refleks utrzymywał się na stałym poziomie, od kiedy z Arnidem, dobrym kumplem od czasów liceum, zdecydowali się przetestować na sobie eksperymentalne implanty, mające wpływać na czas reakcji. To były już trzy miesiące? Jorel sam nie był pewien, jak to się stało, że zgodził się być obiektem testowym dla kreatywnego przyjaciela. Owszem, nieraz się zdarzało, że eksperymentowali z takimi elektronicznymi zabawkami, skądś wzięły się te blizny po wkłuciach, nacięciach i szwach na dłoniach i przedramionach, ale to był pierwszy raz, kiedy Jorel pozwolił Arnidowi dobrać się do czaszki. Do tamtego dnia nie podejrzewał, że ufał mu do tego stopnia. Chyba bardziej dziwiło go jedynie to, że Birk, starszy brat Arnida, zgodził się uczestniczyć w tym wszystkim. W przypadku Arnida różnica po zabiegu była bardziej widoczna. Tamten stał się niepokonany chyba w każdej grze zręcznościowej i zespołowej. Jorel nie mógł powiedzieć, że mu zazdrościł, zastanawiał się tylko, co mogło być powodem tych różnic. To, że Arnid, mimo paru lat zabaw z implantami, nadal nie mógł swoimi wyrobami dorównać profesjonalnym producentom i zwyczajnie stworzył urządzenia o losowej, różnej jakości? Czy może jednak przyczyna tkwiła w samym Jorelu, jakichś ograniczeniach fizycznych albo mentalnych? Chłopak spojrzał na swoje nogi, nagie kostki wystające spod nogawek spodni. Lewa pokryta była licznymi przecinającymi się bliznami, poszarpanymi od kontuzji i prostymi, cienkimi pozostałymi po operacjach. Jeśli nie zniknęły po tylu latach od wypadku, zapewne miały pozostać już do końca życia. Jorel miał świadomość, że zrobił to sobie na własne życzenie. Wszyscy ostrzegali go, kiedy w wieku czternastu lat zaczął bawić się w parkour. Przez rok igrał z losem, bez głębszych przemyśleń, usiłując za wszelką cenę dać ujście młodzieńczej energii. Kilka razy zdarzyło mu się boleśnie zderzyć z ziemią, ale zawsze wstawał, otrzepywał się i biegł dalej. Do tamtego dnia… Strzaskana noga, kolejne operacje, śruby i płytki łączące kości. Rehabilitacja, po której czuł, że nigdy nie odzyska pełnej sprawności. Jorel w tamtych czasach wręcz marzył o tym, żeby zwyczajnie mu tę nogę amputowano i zastąpiono bioniczną protezą. Wyobrażał sobie, że wówczas miałby większe szanse na powrót do formy. Jako nastolatek nie myślał o kosztach zakupu takiej protezy. W wieku dwudziestu dwóch lat nie wyobrażał sobie w jakiej alternatywnej rzeczywistości musiałby żyć, żeby było go na to stać. Wypadek wpłynął na jego życie bardziej niż tylko ograniczając fizyczną sprawność. Jorel na długi czas stracił całą pewność siebie. Stracił zainteresowanie szkołą, którą odtąd starał się tylko przy minimalnym wysiłku przetrwać. Zdawał sobie sprawę, że jego zachowanie jest przyczyną zmartwień ojca i Miri, młodszej siostry, przez co czuł się jeszcze bardziej podle. Nie chciał być ciężarem i problemem. Łapał najbardziej bezsensowne wakacyjne prace, żeby czuć się do czegokolwiek przydatnym. Jorel zmrużył oczy, żeby zobaczyć zegar na jednym z ekranów nad biurkiem. Może powinien zadzwonić do Miri. Porozmawiać o czymkolwiek, byle tylko dać siostrze do zrozumienia, że wszystko było we względnym porządku. Zastanawiał się, czy podejść do biurka i użyć klawiatury na małym ekranie dotykowym, czy skorzystać z dobrodziejstw implantu w czaszce, tego pierwszego, wyprodukowanego i zainstalowanego przez profesjonalistów. Zwyciężyła niechęć do wysiłku. Użycie implantu nie wymagało podnoszenia się z fotela.

Jasnozielony neon nad wejściem do klubu działał tylko częściowo i połowa wzoru z falujących linii, mających według projektanta być ciągiem liter, pozostawała ciemna. Po obu stronach otwartych drzwi, na wąskich pionowych ekranach, migotały zmieniające się zdjęcia przedstawiające bawiących się, roześmianych młodych ludzi. Jorel obrzucił je obojętnym spojrzeniem, zanim wszedł w czerń między wąskimi skrzydłami drzwi. Mimo ciemności zdążył zauważyć, że były one wyprodukowane z grubo lakierowanego drewna. W lokalach na poziomie gruntu to nadal zdarzało się stosunkowo często. Powitało go dziwnie znajome wnętrze, mimo iż w tym konkretnym klubie był pierwszy raz. Najwyraźniej większość podobnych miejsc projektowano w zbliżony sposób. Na prawo od wyjścia z wąskiej ciemnej sieni stał bar, z lewej strony były stoliki, dalej na wprost podłoga znajdowała się wyżej o jakieś pół metra i większość tamtej przestrzeni przeznaczona była do tańca. Jorel zobaczył automaty z napojami w pobliżu schodków prowadzących na parkiet. Kiedy podszedł bliżej, mógł przeczytać czerwony napis przepływający na pasku u ich szczytu, informujący, iż napoje mogą być sprzedawane tylko osobom pełnoletnim. Westchnął i wyciągnął z kieszeni spodni dwie plastikowe karty, płatniczą i osobisty identyfikator. Skanując identyfikator, czytał znany już praktycznie na pamięć komunikat, że system odczytuje wyłącznie datę urodzenia i nie korzysta z innych zawartych w karcie danych. I tak nie da się tego zweryfikować, pomyślał Jorel ponuro. Jak zwykle trzeba było wierzyć na słowo. A odkąd Jorel zaczął interesować się czymkolwiek dziejącym się poza jego własnym domem, był zdania, że rządowi – jakiemukolwiek od co najmniej kilkunastu lat – nie można było wierzyć. Kościołowi Prawdy zapewne też, może nawet bardziej. Przynajmniej większości zwykłych ludzi, o ile nie popełnili jakiegoś głośnego przestępstwa, nie groziła bezpośrednia interwencja Kościoła w ich życie. Pośrednio pewnie nawet lubią to złudzenie spokoju i bezpieczeństwa, myślał Jorel, siedząc przy stoliku i mocując się z kolejną wersją bezpiecznego, zapewniającego szczelność zamknięcia butelki. Niedługo zapewne do butelek z napojami będą dołączać instrukcję obsługi. W miarę jak pił, myśli stawały się coraz bardziej ponure. Ulga, na którą liczył, nie nadchodziła, ale mimo to zdecydował się na kolejnego drinka, tym razem z baru, w szklance, z tymi wszystkimi bezsensownymi ozdóbkami, które chyba miały usprawiedliwiać absurdalne ceny. Kiedy wracał na miejsce, zauważył, że w czasie jego krótkiej nieobecności jego stolik został zajęty. Na jego krześle, teraz odsuniętym pod samą ścianę, siedział mężczyzna w obszarpanym ciemnym płaszczu. – Przepraszam, to miejsce było zajęte – powiedział Jorel spokojnie. Jeśli miał do czynienia z bezdomnym, o tej porze prawdopodobnie mocno nietrzeźwym, wolał przypadkiem nie sprowokować jakichś nieprzewidzianych agresywnych reakcji. Jakieś przeczucie kazało mu zachować ostrożność. Przelotnie pomyślał, że może łatwiej byłoby zrezygnować z tego miejsca i poszukać innego, ale mężczyzna zatrzymał go ruchem dłoni. – Jeśli możesz, młody, postaw mi drinka – poprosił ochrypłym głosem – Potrzebuję tego… Bardzo… Nie wiem, czy jeszcze będę mógł… wstać… Jorel sam nie wiedział, dlaczego spełnił tę prośbę. Coś w spojrzeniu tamtego, jakaś determinacja i rodzaj pewności, że dostanie czego żąda, złamały jego ledwie kiełkujący opór. A może po prostu chłopak był już bardziej pijany niż sobie to wyobrażał. Postawił przed nieznajomym drinka w najzwyczajniejszej szklance, jaką dało się dostać w tym klubie i sam usiadł po przeciwnej stronie. Mimowolnie przyjrzał się twarzy nieznajomego i zauważył, że raczej nie miał do czynienia z bezdomnym. Tamten był starannie ostrzyżony i ogolony, a pył, który miał na twarzy, był raczej świeży. Podobnie było z jego płaszczem, który był przetarty i rozerwany w kilku miejscach, ale, na ile dało się to stwierdzić w migających kolorowych światłach, to wszystko stało się przed chwilą. Nieznajomy gdzieś upadł? Pierwsze skojarzenie, jakie Jorelowi przyszło do głowy to korporacyjna impreza, podczas której część uczestników zabalowała zbyt mocno. – Ja go nie zabiłem – głos nieznajomego wyrwał Jorela z rozmyślań tak nieoczekiwanie, że chłopak prawie podskoczył. – Nie zabiłem go… – powtórzył tamten, zaciskając palce na swojej szklance – Miał być awansowany… Cieszył się… cieszyliśmy się. Nasza jedyna wina to spożycie alkoholu w czasie pracy… Podniósł szklankę i pociągnął kilka łyków. Zamrugał i skrzywił się z bólu. – Dobrze… Nie przestrzegaliśmy procedur – mruknął, wbijając w Jorela świdrujący wzrok – Złamaliśmy wszystkie zasady… Miałem to przy sobie, przyjechałem do niego w nocy… staroświecki samochód, bez wspomagania… Pociągnął kolejne łyki ze szklanki a Jorel odniósł wrażenie, że mimo wszystko tamten był bardziej trzeźwy niż on sam. Jego dziwny stan wynikał raczej… z szoku? – To była głupota, wiem… Straciliśmy panowanie… Nie ocaliłem go… Ocaliłem to… nienaruszone... do końca… Nieznajomy cały czas zaciskał prawą rękę na szklance, kiedy lewą próbował sięgnąć do którejś z kieszeni zniszczonego płaszcza. W migających światłach jego czoło lśniło od kropli potu a pod nosem zdawał się rosnąć cień. Kiedy w końcu znalazł to, czego szukał i podniósł głowę, Jorel zdał sobie sprawę, że ten cień to krew. Nieznajomy położył na stole podłużne niewielkie pudełko z gładkiego białego plastiku. Kiedy zdjął z niego dłoń, Jorel ku swojemu wielkiemu zaskoczeniu zobaczył nadrukowany na nim ciemny symbol. Oko w sześciokącie, którego wierzchołki były punktami oddzielonymi od linii jego boków. Symbol Kościoła Prawdy. – Trzeba ich powiadomić – powiedział mężczyzna twardo, jakby ostatnim wysiłkiem zachowując przytomność – Dostarczyć… Aktywować… Zniszczyć… Chronić… Nie dopuścić nikogo…

Kolejne godziny upływały jak abstrakcyjny sen. Wybuch paniki, wezwanie milicji, przesłuchiwanie świadków. Większość przesłuchano na miejscu i najwyraźniej stwierdzono, że jako świadkowie są mało użyteczni. Tych milicjanci dość szybko zwolnili ze zwyczajową formułką, że w razie potrzeby będą się kontaktować. Pracowników mających wtedy zmianę, Jorela i kilka osób siedzących najbliżej zabrano na komisariat. W pomieszczeniu wypełnionym ostrym światłem, które nawet całkowicie trzeźwego człowieka przyprawiłoby o ból głowy, wielokrotnie wypytywano o szczegóły śmierci tajemniczego mężczyzny. Nad ranem Jorel, który zdążył wytrzeźwieć, odniósł wrażenie, że przesłuchujący zdążyli poznać tożsamość zmarłego, ale z jakiegoś powodu starali się nie dać tego po sobie poznać. Jorel sam też nie był do końca szczery. Nie kłamał wprost, ale przemilczał fakt, iż zmarły pozostawił na stole białe pudełko, które teraz spoczywało w kieszeni bluzy Jorela. Nie do końca robił to z powodu ostatnich słów zmarłego, który najwyraźniej próbował strzec tego przedmiotu za wszelką cenę. Chłopak zwyczajnie zaczął bać się o siebie. Od dziecka widział w filmach akcji, co się działo, kiedy ktoś wiedział za dużo i obawiał się, że właśnie znalazł się w takiej sytuacji. W myślach dziękował losowi, że w pomieszczeniu nie było Prawdomówców Kościoła, którzy wyciągnęliby całą prawdę prosto z jego umysłu. W końcu zwolniono wszystkich świadków i w tym przypadku informacja o możliwym kontakcie miała już dużo większe znaczenie. W ciągu kilku kolejnych dni Jorel rzeczywiście był kilka razy wzywany na komisariat, gdzie proszono go o potwierdzenie i podpisanie zeznań. Szóstego dnia, kiedy stres i wynikająca z niego bezsenność mocno już dawały się chłopakowi we znaki, sprawa nieoczekiwanie ucichła. Mogło to oznaczać dwie rzeczy. Albo tajemnicza śmierć okazała się nieistotna, albo była z tym związana grubsza afera. A biorąc pod uwagę niezrozumiały dla Jorela związek z Kościołem Prawdy, był to prawie na pewno ten drugi przypadek.

Wydobyty z białego pudełka przedmiot leżał na metalowej tacce oświetlonej jaskrawym światłem kilku lamp. Było to coś w rodzaju wydłużonej sześciokątnej tarczki nieco krótszej od kciuka, z jednej strony wykonanej z brązowego metalu, z drugiej ze szkła. Obiekt był najgrubszy w środku, przy krawędziach już całkowicie płaski. Po tej szklanej stronie, którą Jorel i Arnid zgodnie uznali za spodnią lub „wewnętrzną” ciągnęły się cztery rzędy drobnych różków albo nóżek z czarnego metalicznego tworzywa a w samym szkle, a może pod nim, poruszało się coś podobnego do gęstej cieczy o opalizującym blasku. Arnid twierdził, że przy krawędziach szkło na całym obwodzie było perforowane, co zobaczył pod mikroskopem. Pierwszą myślą Jorela był implant i dlatego zdecydował się poprosić Arnida o pomoc w identyfikacji przedmiotu. Dziwny obiekt rzeczywiście mógł być implantem, ale Arnid powiedział, że nie może tego potwierdzić z całą pewnością. Samo pudełko również nie dostarczało odpowiedzi, poza logo na wieczku było białe i gładkie, wykonane z niewątpliwie dobrej jakości tworzywa. Tylko wewnątrz ktoś nagryzmolił ołówkiem ciąg znaków: NVT-T22-3EV7. Szukanie tego ciągu znaków w sieci nic nie dało. Kiedy stali nad biurkiem w nabożnym skupieniu, z drugiego końca domu rozległ się dzwonek do drzwi. Arnid od niechcenia przesunął grzbietem prawej dłoni z wszczepionym chipem przed czytnikiem na ścianie. Po chwili do zagraconego pokoju Arnida wtoczył się niski krępy Cob, jak zwykle ciężko dysząc od wysiłku. Cob pulchną dłonią otarł pot z zaróżowionej twarzy i przesunął palcami po krótko przystrzyżonych włosach. – Witamy w klubie nieudaczników – powitał go z rozbawieniem Arnid – Co cię do nas sprowadza? Cob zrzucił z jednego z krzeseł kłąb kolorowych kabli i już zamierzał usiąść, ale nagle zatrzymał się w połowie ruchu. Wytrzeszczając oczy zza grubych szkieł okrągłych okularów, powoli podszedł do biurka. – To autentyczne, czy ty albo Birk nauczyliście się robić tak dobre podróbki? – spytał wyraźnie podekscytowany. Jorel uniósł brwi. – Wiesz co to jest? – No… tak, przynajmniej tak mi się wydaje. Chociaż nie spodziewałem się zobaczyć tego u was. – Co. To. Jest? – spytał niecierpliwie Arnid. – Taki implant, jaki wszczepiają Prawdomówcom – odpowiedział Cob – Mają to przymocowane do mostka. Dzięki temu widzą na wskroś… no wiecie, czytanie w myślach, odczytywanie przeszłych wydarzeń z otoczenia… no i mogą wpływać na innych… – Czy to wystarczy tak po prostu wszyć, żeby mieć takie zdolności? – spytał Jorel. Niejasna jeszcze wizja zaczynała go lekko bawić i było to jego pierwsze pozytywne uczucie od tygodnia. – Jeśli nie jest dezaktywowany… Ale nie wygląda, żeby był… Cob powoli sięgnął po implant i obrócił go. Jorel zauważył, że przyjaciel robi to jakby ze strachem a co najmniej z nabożną czcią, co rozbawiło go bardziej. – Jeśli tak, to chyba powinniśmy spróbować – rzucił w stronę Arnida porozumiewawcze spojrzenie. – Ale... to może być… – wyjąkał Cob. – Świętokradztwo? – podsunął Arnid. – Nie tylko. Mówią, że one mają w sobie jakiś komponent… żywy… ale całkowicie odmienny… obcy… nie mam pojęcia, czy to coś spreparowane w ich tajnych laboratoriach, czy jeszcze coś innego… chodzi mi o to, że to może być niebezpieczne. – Prawdomówcy jakoś żyją i mają się dobrze – mruknął Arnid – Aż za dobrze… Jorelowi nie mógł umknąć ten błysk w oku najlepszego kumpla. Wiedział, że Arnid nie przepuści takiej możliwości. Ten eksperyment mógł być lepszy niż wszystko, na co do tej pory wpadli. – Gdybym chciał to wykorzystać… kiedy byłaby możliwość to przeprowadzić? – spytał Jorel, po raz pierwszy od tygodnia czując się dobrze. – Kiedy będzie ci odpowiadać. Twoje prawo jako znalazcy. I chyba już zaczynam ci zazdrościć.

Jorel wbijał wzrok w ciemność nad sobą, w której domyślał się sufitu swojego pokoju. W klatce piersiowej, w dolnej części mostka ciągle czuł ból, ale przez większość czasu z powodzeniem to ignorował. Zrezygnował z tabletek, bez wspomagania radził sobie wystarczająco dobrze. To nie był pierwszy raz, przez ostatnie lata beztroskich eksperymentów na swoim ciele przywykł do dyskomfortu. Już piątą noc prześladowały go te szalone, intensywnie odczuwane wszystkimi zmysłami sny. Zaczęło się to w dniu zabiegu, kiedy jeszcze otępiały od znieczulenia, niezdolny do klarownego myślenia i sensownego działania, zdecydował się zdrzemnąć. Natychmiast wessał go wir pełen nieustannie przeobrażających się postaci aniołów i demonów, monstrów o setkach smukłych rąk, z oczami osadzonymi w najdziwniejszych miejscach ciała. Potem zrobiło się tylko bardziej ciekawie. W snach Jorel umierał i zmartwychwstawał, tragicznie ginął albo sam zabijał. Obcował z bestiami albo sam był bestią. A kiedy te potworności na chwilę go opuszczały, widział nieopisane konstrukcje o dziwnej geometrii, niewiadomego przeznaczenia budowle sięgające nieba i dalej samej kosmicznej próżni. Często widział też sieć splecioną ze światła, rozgałęzioną tak, że nie był w stanie określić jej początku ani końca. Czasami czuł, że jest jej częścią. Był węzłem NVT-T22-3EV7. Tej nocy jednak pierwszy raz, w okolicznościach, których jego umysł na jawie nie był w stanie przywołać, użył w stosunku do siebie imienia. Jeheriel. Podobne do imion Prawdomówców, myślał chłopak z przekąsem, pocierając odruchowo ręką miejsce, gdzie pod skórą tkwił nowy implant. Zastanawiał się, czy we własnym gronie Prawdomówcy – a może również inni funkcjonariusze Kościoła Prawdy – używali jako imion tych dziwnych oznaczeń. Numerów węzłów. Jorel od zawsze był zdania, że Prawdomówcy mieli dużo więcej wspólnego z cyborgami niż aniołami. W ostatnich dniach dużo rozmyślał na temat Kościoła i jego misji. Jakie były rzeczywiste cele kryjące się za otoczką zapewniania powszechnego ładu i bezpieczeństwa? Zyski? Władza? Stanowiska i powiązania? Śmierć człowieka, który prawie na pewno był funkcjonariuszem Kościoła, przeszła bez echa. Krążyły pogłoski, że Prawdomówcy badali klub i niedalekie od niego miejsce wypadku samochodowego, ale raczej robili to dyskretnie. Jorel spodziewał się, że plotek będzie więcej, oczekiwał chociaż kilku dni sensacyjnych wiadomości w multiwizji, ale srogo się rozczarował. Na portalach informacyjnych znalazł jedynie suche wzmianki. Przy okazji natrafił na tyle archiwalnych transmisji z egzekucji, że zaczęło go to przyprawiać o mdłości. Zawsze wyglądało to podobnie, na podwyższenia w wysoko sklepionych salach wchodzili skazańcy w żółtych więziennych strojach i kierowani przez mącący im umysł wpływ Prawdomówców sięgali po umieszczone na honorowym miejscu naczynie z trucizną. Te sceny również przeniknęły do jego snów, chociaż Jorel nie przypominał sobie, żeby osobiście kogoś prowadził na śmierć. Podświadomość oszczędziła mu przynajmniej tego. Za dnia kilka razy próbował użyć zdolności, które rzekomo miał uzyskać. Siedząc na balkonie, usiłował odczytać cokolwiek z przechodzących ulicą osób. Kilka razy miał wrażenie, że zna nazwisko jakiegoś losowego człowieka albo cel, do którego ten zmierzał. Czwartego dnia od zabiegu odebrał coś, co mógł uznać za powierzchowną myśl przechodnia. Niecierpliwie oczekujący efektów Arnid niechętnie przyznał mu, że równie dobrze mógł po prostu ulec sugestii. To wszystko nadal było zbyt niepewne. Raz Jorel spróbował czytania z otoczenia. Próbował wyciągnąć jakiekolwiek informacje z milczących ścian swojego domu. Zdawało mu się, że w kuchni wyczuł mieszające się ze sobą odległe echa własnej frustracji i śmiechu Miri, która czasem wpadała z wizytą. Spróbował skoncentrować się na tych odczuciach, ale wtedy ulotne wrażenie przepadło. Myśli o rozprawach sądowych i egzekucjach nadal mu towarzyszyły. Zawsze uważał Kościół za byt odległy od codziennej rzeczywistości zwykłych ludzi, normalnie Prawdomówcy interweniowali raczej w sprawach głośnych, poważnych albo dotyczących wyższych klas. Skoro widzieli na wskroś, raczej nie mogli się mylić. Tylko czy cokolwiek stało na przeszkodzie, żeby celowo publicznie głosili nieprawdę? Z jakiegokolwiek powodu, łapówki, układów, groźby, konfliktu interesów. Publicznie ślubowali bezstronność – ale czy ktokolwiek jeszcze udawał, że wierzy w zapewnienia polityków? Dlaczego z Kościołem miało być inaczej? Im dłużej Jorel o tym myślał, tym mniej był pewien, czym miała być prawda na którą funkcjonariusze Kościoła praktycznie mieli monopol. Reszta mogła tylko wierzyć im na słowo i liczyć na czystość ich intencji.

Płaski dach kamienicy zawsze był dobrym miejscem do rozmyślań. Znajdował się tuż powyżej trzeciego poziomu ulic, wystarczająco wysoko, żeby nikt z dołu nie widział, że ktoś tu przebywał i wystarczająco nisko dla przechodniów na wyższych poziomach, żeby nie mieli powodu spoglądać w tę stronę. Z dwóch z czterech stron kamienicę zasłaniały wyższe, później postawione budynki, w pobliżu nie przelatywały też znienawidzone przez Jorela autoloty. Chłopak szybko zorientował się, że było to wręcz idealne miejsce na nasłuchiwanie. W pewnym momencie rzeczywiście zaczął robić postępy. Najpierw usłyszał myśli kobiety stojącej na przystanku na pierwszym poziomie. Brzmiały jak chaotyczne urywki zdań, zderzające się ze sobą zlepki pozornie przypadkowych słów. Odczucie było co najmniej osobliwe. Potem zdarzało mu się to coraz częściej przy odrobinie wysiłku. Jorel miał wrażenie, że moce Prawdomówcy faktycznie uzyskał od chwili zabiegu, musiał tylko znaleźć sposób, żeby do nich sięgnąć. Dość szybko zorientował się, że próby wymuszenia czegoś siłą przynosiły skutek odwrotny. Z upływem dni nauczył się celowo decydować, czy zamierza odczytywać myśli innych ludzi, czy odbierać różne losowe informacje o nich samych. Początkowo wydawało mu się to dość chaotyczne, ale mogło to wynikać po prostu z braku wprawy. – A może to my, ludzie, jesteśmy z natury nieuporządkowani? – zauważył filozoficznie Arnid, kiedy Jorel za którymś razem zdawał mu relację z postępów. Jorel widział, że przyjaciel jest coraz bardziej zachwycony i ożywiony, jednak kiedy już niemal odruchowo spróbować przeanalizować jego emocje, korzystając z nowych zdolności, wyczuł coś jeszcze. Skrywany, tłumiony, może nawet nie całkiem uświadomiony żal. Czy Arnid zazdrościł mu tego, czego sam nie mógł doświadczać? Chciał znaleźć się na jego miejscu? W pewnym momencie Jorel znów spróbował odbierać sygnały z otoczenia. To, co czasem udało mu się wychwycić, w większości nie było ciekawe. Zwykły, codzienny pośpiech niezbyt zamożnych ludzi, echa dawnych kłótni i przekleństw, odbite w ścianach i chodnikach frustracje zapłakanych dzieci. Czasem natrafiał na echo bójki. Raz zapuścił się w okolicę klubu, w którym spotkał umierającego człowieka Kościoła. Nie miał odwagi zbliżyć się do zamkniętych za dnia drzwi przybytku. Wystarczyło mu to co wyczuwał wokół, ukryte pod zwyczajną warstwą codzienności. Jakiś nerwowy pośpiech, niecierpliwość, determinacja i niepokój. Ktoś przeszukiwał tę okolicę. Milicja czy bardziej niebezpieczne siły? Prawdomówców nauczył się wyczuwać po dłuższym czasie, ale kiedy raz doświadczył ich charakterystycznej aury, nie mógłby z niczym tego pomylić. Szczególnie zwrócił uwagę na to, że ich sygnały dawało się wyczuwać z daleka, kiedy rozchodziły się w przestrzeni jak trudno wygasające echo. Korzystanie z możliwości, jakie dawały cudowne implanty, generowało falę proporcjonalną do mentalnego wysiłku. Kolejne wnioski wydawały się oczywiste. Jego własne poczynania także mogły wywołać podobny efekt, jeśli zapomniałby o zdrowym rozsądku. Jorel starał się panować nad narastającą euforią, w czym wydatnie pomógł mu zastępca kierownika zmiany w magazynie, gdzie chłopak od kilku miesięcy pracował. Nieprzyjemny w obyciu przełożony oznajmił, że przez następne tygodnie zespół, do którego należał Jorel, miał pracować na nocnej zmianie. Zmęczenie i odsypianie w dzień pomogły zarówno na nadmiar entuzjazmu jak i szalone sny. Drugim czynnikiem, który przynajmniej na chwilę sprowadził go na ziemię, była Miri, na którą natknął się przy drzwiach mieszkania, wracając któregoś dnia z zakupów. Siedemnastolatka powitała go pełnym wyrzutu pytaniem, dlaczego nie tylko od wielu tygodni nie odwiedzał jej i ojca, ale i nie odbierał połączeń. – Przepraszam – mruknął Jorel zawstydzony – Trochę miałem na głowie. Albo w głowie, pomyślał. Młodsza siostra westchnęła smutno. – Wiesz, że się o ciebie martwię, prawda? Tak, Jorel to wiedział i nie potrzebował do tego telepatycznych zdolności Prawdomówcy. – Niepotrzebnie. Wszystko jest ostatnio w jak najlepszym porządku. Byłem tylko zajęty. Pomyślał w tym momencie o poprzednim implancie, którego dorobił się przy pomocy Arnida i Birka. Do tej pory nie wspomniał o tym Miri ani ojcu. Wolał nie wyobrażać sobie ich reakcji, gdyby dowiedzieli się o obecnym eksperymencie. – Obiecaj mi, że nie wpakujesz się w żadne kłopoty – powiedziała Miri, zbliżając swoją twarz do twarzy brata na tyle, na ile pozwalała różnica wzrostu. – Obiecuję – odpowiedział Jorel spokojnie. W tym momencie rozmyślał o tym, ile warte byłyby jego zapewnienia, gdyby był prawdziwym Prawdomówcą. Niecałą godzinę później znów leżał na płaskim betonowym dachu i pośród rozmaitych wibracji próbował wyłowić te, które pochodziły od cybernetycznie wspomaganych funkcjonariuszy Kościoła. Coraz lepiej mógł dostrzegać wzajemne powiązania i oddziaływania między nimi. Tak jak w snach widział w nich teraz węzły spójnej sieci. Sam jestem takim węzłem, pomyślał. NVT-T22-3EV7. Część całości. Przeczuwał, że te oddziaływania w jakiś sposób mogły wzmagać mentalne zdolności, ale nie mógł nie dostrzegać w tym zagrożenia. Póki nie generował zbyt silnych sygnałów, tamci mogli ignorować go jako szum tła. Możliwe, że nawet brali go za jednego ze swoich. Jorel bardzo chciał wierzyć, że dopóki nie zrobi nic, czym zwróci na siebie ich uwagę, pozostanie bezpieczny.

Alyx wysunęła twarz do przodu i zamrugała. Krótkie włosy pomalowane na połyskujący odcień ciemnego fioletu opadły jej na policzki. – A teraz? – spytała. Jorel pokręcił głową. – To samo. Nie wierzysz i uważasz, że to jakieś sztuczki. Próbujesz rozgryźć, na czym polega trik i czemu Arnid mi wierzy albo przynajmniej sprawia takie wrażenie. Z ich prawej strony rozległ się głośny śmiech. – To się nie liczy – zawyrokował Birk, rozparty na kanapie przed szerokim ściennym ekranem z kolorową puszką gazowanego napoju w ręce – Zbyt oczywiste. Nawet ja mógłbym się tego domyślić. Siedzący obok niego Cob, zajęty pochłanianiem krakersów, tylko gwałtownie przytaknął. Jorel westchnął. – No dobra, w takim razie… – powiedział, spoglądając na Birka wymownie – Ty nie możesz teraz całkiem sobie odpuścić. Myślisz o swoim szefie, którego uważasz za kretyna i który działa ci na nerwy. On chce z tobą porozmawiać pod koniec tygodnia. Raczej nic strasznego, bo nie boisz się tak bardzo… Ale jednak trochę się stresujesz. Birk uniósł ręce w geście kapitulacji. – W porządku, wygrywasz tę rundę – stwierdził z rozbawieniem. Jorel wyczuł jednak pod tą cienką warstwą wesołości zdenerwowanie. W zasadzie nie mógł się mu dziwić, na miejscu tamtego zapewne czułby się tak samo. Przeniósł wzrok na drugi koniec salonu, tam, gdzie na szklanym stole o stalowych nogach rozstawiono napoje i przekąski. W tym momencie stał tam Arnid, odwrócony do niego plecami, z opadającymi na ramiona gęstymi kasztanowymi lokami, obok Leleena, jedna z dawnych szkolnych miłości Arnida a obecnie dobra koleżanka, bliżej drzwi do kuchni stała Dina, siostra Mikala, którego Arnid również zaprosił na tę imprezę. Jorel najdłużej przyglądał się Arnidowi, próbując badać jego uczucia. Obecnie mógł stwierdzić tyle, że żal i to, co mogło być zazdrością, zniknęły. Nie był pewien czy te uczucia całkiem opuściły jego przyjaciela, czy była to kwestia bieżącej chwili, kiedy tamten po prostu dobrze się bawił i do tej pory zdążył już nieco wypić. Jorel starał się pozostać trzeźwy. Od początku podejrzewał, że stanie się główną atrakcją tego spotkania i wolał być w stanie przywołać swoje telepatyczne moce w każdym momencie. Kiedyś czytał o tym, że w dawniejszych epokach na spotkania towarzyskie zapraszano magików i cudotwórców, aby zadziwiali zebranych swoimi rzekomymi parapsychicznymi zdolnościami. Różnica polegała na tym, że praktycznie we wszystkich przypadkach historycy demaskowali takich telepatów, jasnowidzów i spirytystów jako zręcznych szarlatanów. On nie musiał uciekać się do sprytnych sztuczek. Drugi powód wynikał bardziej ze zdrowego rozsądku. Chłopak nie był do końca pewien, co mógłby zrobić z takimi możliwościami w momencie, kiedy nie byłby w pełni świadomy swoich czynów. Podszedł do stołu. Arnid odwrócił się w jego stronę i odsłonił zęby w szerokim uśmiechu. – Co jeszcze możesz powiedzieć? Jorel wziął głęboki oddech i spojrzał na Leleenę. – Myślisz o swoim chłopaku – powiedział, trochę bardziej wyzywającym tonem niż planował – Pytałaś go kilka razy, czy tu z tobą wpadnie, ale nie chciał. Ty tak naprawdę też wolałaś, żeby go tu nie było i jesteś z tego zadowolona. – Hej! – krzyknęła Leleena z udawanym oburzeniem. Jorel wiedział, że była bardziej rozbawiona, chociaż nie mógł nie zauważyć, że również zażenowana. – Musisz na nas patrzeć, żeby to działało? – spytała Dina. – Nie – odparł Jorel – Chociaż wydaje mi się, że to trochę ułatwia. Jak chcesz, mogę zamknąć oczy. Albo jeszcze się odwrócę. Zamknął oczy i powolnym teatralnym ruchem odwrócił się mniej więcej w kierunku najdalszej ściany pokoju. Skoncentrował się na Dinie, której obecność wyczuwał niecałe dwa metry za sobą. Kiedy sięgnął głębiej, zobaczył jej myśli i uczucia. Chaotyczny kłębek, podobnie jak u wszystkich, ale niektóre elementy częściej wynurzały się na powierzchnię. – Boisz się – powiedział chłopak po chwili – Niepokoisz. Nie podoba ci się to, co robię. Chciałabyś, żeby to była sztuczka, czułabyś się z tym pewniej. A oprócz tego od pewnego czasu dręczy cię problem… Urwał i zagryzł wargę. Czy powinien wchodzić głębiej? Widział myśli i wspomnienia Diny związane z dość lekkomyślnym, sporo starszym kuzynem, który prawdopodobnie nigdy nie zamierzał dorosnąć i którego Dina mimo wszystko uważała za dobrego człowieka. To były prywatne, osobiste zmartwienia, które raczej nie powinny być wywlekane na wierzch podczas imprezy. – Jakiś problem rodzinny – dokończył szybko Jorel i otworzył oczy. Stojący przed nim Arnid cały czas szeroko się uśmiechał. – A spróbuj teraz znaleźć tych, których nie ma w tym pokoju. Ze mną udawało ci się wiele razy. Jorel zgodził się natychmiast, próbując jak najszybciej wyprzeć nieprzyjemne uczucie, jakie wzbudziło w nim skanowanie umysłu Diny. Tym razem zamierzał bardziej uważać. Mikala znalazł w toalecie, więc szybko przestał się na nim koncentrować. Nie chciał czuć się jak podglądacz. Nieco dłużej obserwował stojącego na balkonie, opartego o brudną barierę z grubego szkła Timona. W tym przypadku bardziej niż samą zawartością umysłu kolegi zainteresował się okolicznościami, jakie wiązały się z tą scenką. – Mikal nadal w kibelku – zaraportował – Timon stoi na balkonie i jara towar kupiony wczoraj od dzieciaka z osiedla. Straszny szajs, na szczęście słaby. Timon powinien wiedzieć, że za taką cenę nie może oczekiwać sensownej czystości. Prędzej skończy się to niestrawnością niż czymś poważniejszym. No i jest przekonany, że jak jest ciemno, to na pewno nikt go nie zobaczy. – W pewnym sensie ma rację – odpowiedział podchodzący do stołu Cob – Normalnie Prawdomówcy nie marnują czasu na takie nieistotne narkotykowe wykroczenia. Nie czekając na odpowiedź, złapał najbliższą miskę z ciastkami i znowu poczłapał w stronę kanapy. Jorel zobaczył, że Dina spochmurniała. Nie miał zamiaru sprawdzać, co dokładnie chodziło jej po głowie. Wolał, żeby zwyczajnie powiedziała o tym, kiedy będzie chciała. Dobrowolnie. Bez wścibskiego dziwoląga zaglądającego do mózgu. Kiedy Cob i Birk w końcu zwolnili kanapę, Jorel usiadł przy jednym końcu, chwilę później przeciwny koniec zajęła Leleena. – Ty jesteś taki jak ci z Kościoła Prawdy? – spytała Leleena, siłując się z nowoczesnym, bezpiecznym korkiem butelki. Jorel wzruszył ramionami. – Chyba. Nie wiem. Tak mi się wydaje, że technicznie tak… Zdał sobie sprawę, że przedstawiciele Kościoła Prawdy publicznie nigdy nie mówili wprost o zdolnościach parapsychicznych. To był od zawsze po prostu bezsprzeczny fakt. – Więc możesz widzieć na wskroś rzeczywistości – ciągnęła tamta, nadal walcząc z butelką – Prawdę, jakakolwiek by nie była. Możesz widzieć nasze myśli... – Tylko kiedy tego chcę – przerwał Jorel szybko. – Tylko te w chwili obecnej? Czy wspomnienia też? Jak daleko możesz sięgnąć? – Nie wydaje mi się, żeby cokolwiek to ograniczało – mruknął Jorel – Trochę próbowałem z ciekawości… Nie, nie na kimś z nas. Wybierałem przypadkowych przechodniów, których raczej i tak bym nie zapamiętał. Skrzywił się. Wtedy gdy to robił, wydawało mu się to względnie dobrym rozwiązaniem. Teraz, kiedy powiedział to na głos, poczuł, że nie zabrzmiało to najlepiej. – Wiesz, normalnie nie robię takich rzeczy – dodał szybko – Nie jestem świnią. I obecnie i tak bardziej skupiam się na skanowaniu otoczenia. To jest nawet ciekawsze. – Ale czujesz, że to jest teraz częścią ciebie? – głos Leleeny zawierał w sobie jakąś marzycielską nutę – Nowy zakres ruchów. Coraz bardziej naturalne, prawda? To mocno przyciąga? – Przyciąga? – spytał Jorel zdezorientowany. – Gdybyś nie musiał się hamować, gdybyś się nie przejmował... Jak bardzo chciałbyś to zrobić? Wejść mi do głowy, na przykład teraz… – Nie chcę. Nie robię takich rzeczy. Oni też raczej tego nie robią ot tak. Składają przysięgę. – Politycy kłamią – stwierdziła Leleena – Jako Prawdomówca powinieneś to wiedzieć. A potrafiłbyś zrobić tak, żeby sterować innym człowiekiem? Skoro to działa tak samo jak u nich, powinieneś być w stanie. – Nigdy tego nie próbowałem – odparł Jorel, gwałtownie wstając – I nie zamierzam. Za kogo ty mnie uważasz?! Są rzeczy, które z założenia nie służą niczemu dobremu. Tu nie chodzi o to, czy to mogę, ale o to czy powinienem. I chyba się domyślasz, jaka jest odpowiedź. Pół godziny później stwierdził, że jednak potrzebuje się czegoś napić. Tylko trochę. Przecież nie musiał od razu tracić kontroli. Kiedy stał w kuchni przy lodówce, usłyszał, jak ktoś podchodzi. Mógł się zwyczajnie odwrócić, spojrzeć przez ramię, ale zamiast tego zdecydował się sięgnąć za siebie umysłem. A jednak! To nie było chyba niczym złym. Przecież mnóstwo ludzi sterowało urządzeniami w swoich domach za pomocą implantów w mózgach. To był po prostu zwiększony zakres ruchów, jaki dawał postęp technologiczny. Nie był bardzo zaskoczony, kiedy osobą stojącą za nim okazała się Dina. W wyciągniętym czarnym swetrze, bawiąca się nerwowo szklanką z resztką soku, wydawała się bardziej nieśmiała i zestresowana niż zwykle. – Powinienem cię przeprosić, tak? – westchnął Jorel – Tak, wiem, nie powinienem tego robić. Rozpędziłem się. Nie chciałem. – Nie o to chodzi – odparła Dina, z wyraźnym wysiłkiem tłumiąc narastające zdenerwowanie – Mam do ciebie prośbę. Do ciebie jako Prawdomówcy.

Jadąc autobusem, a raczej płynąc w powietrzu pomiędzy wyższymi poziomami wieżowców i łączącymi je betonowymi mostami i kładkami, Jorel przeklinał w myślach zarówno autoloty jak i miejską architekturę, od co najmniej dwóch pokoleń dążącą do rozrostu w górę. W jego oczach był to aż nadto ostentacyjny symbol podziałów w społeczeństwie. Niezawodne autoloty kosztowały swoje, podobnie jak podniebne apartamenty. Powiedz mi, na którym poziomie mieszkasz, a ja ci powiem, kim jesteś. Życie Jorela toczyło się między zerowym a maksymalnie trzecim poziomem ulic. Czasem bywał na czwartym przez mieszkających tam znajomych. Więcej nie potrzebował do szczęścia. Przelotnie pomyślał też o tym, że mimo lekkodusznego podejścia do życia, kuzyn Diny nie skończył źle. Może taka właśnie była recepta na sukces? Wysiadł na podeście, od którego promieniście rozchodziły się kładki ze stali i tworzyw sztucznych. Obok jednego z takich przejść stała Dina, która zawołała go niecierpliwym ruchem ręki. Całe szczęście, pomyślał Jorel. Był przekonany, że sam od razu by się zgubił, o ile nie skorzystałby z obecnych możliwości swojego umysłu. A po ostatnich dniach intensywnych ćwiczeń takie rozwiązanie nie budziło w nim entuzjazmu. Przyjaciółka poprowadziła go do apartamentowca o łagodnie fioletowej fasadzie, gdzie otwarcie głównego wejścia wymagało zeskanowania identyfikatora czytnikiem umieszczonym przy futrynie. Musieli jeszcze wjechać windą dwa piętra wyżej, aby ostatecznie znaleźć się w apartamencie kuzyna Diny i jego narzeczonej. Dorian, jak się przedstawił, był dość krępym, łysiejącym jegomościem, który nerwowość usiłował pokryć gadatliwością i nadmierną ruchliwością. Od progu zaproponował przejście do salonu i kawę, prawie nie dając dojść gościom do słowa. Dina kilka razy otwierała usta i tyle samo razy zamykała je z rezygnacją. Dorian opanował się dopiero, kiedy Jorel powoli uniósł dłoń. – Jestem Jeheriel, Prawdomówca – powiedział Jorel powoli – Rozumiem, że wie pan, z jakiego powodu tu jestem. Z jakiegoś powodu czuł, że powinien użyć tego imienia, przez chwilę rozważał nawet użycie również oznaczenia swojego węzła, ale zrezygnował. Funkcjonariusze Kościoła Prawdy raczej tak nie robili. – Tak, wiem – powiedział Dorian, nieokreślonym ruchem ręki wskazując na Dinę – To był jej pomysł. Powiedziała, że mogę w ten sposób przekonać Ileanę, że nigdy jej nie zdradzałem. Cofnął się kilka kroków i żałośnie rozłożył ręce. – Nie wiem skąd u niej te podejrzenia. Zawsze byłem wobec niej uczciwy i szczery. Nigdy nie dałem jej powodu… Jorel znowu uciszył go gestem ręki i poprosił o poprowadzenie do salonu, o którym tamten wspomniał wcześniej. W duchu cieszył się, że jest w stanie w ten sposób panować nad nerwowym słowotokiem gospodarza. Nie musiał uciekać się do żadnych telepatycznych sztuczek, tu działał sam respekt, jaki w tamtym wzbudzał. W przestronnym salonie, pełnym obłych kanap i foteli w kolorze morskim i lawendowym, czekała na nich Ileana, narzeczona Doriana. Była wyraźnie młodsza od narzeczonego, miała krótkie blond włosy i tego dnia nosiła lekki biały kostium. Przez większość czasu wbijała wzrok w ziemię i nerwowo bawiła się dłońmi. Pod tym względem przypominała Dinę. Wzbudzała współczucie. Może właśnie dlatego Jorel wtedy się na to zgodził. Dwa małe fotele przesunięto mniej więcej na środek salonu, żeby gospodarz i Jorel mogli usiąść naprzeciwko siebie. Technicznie odległość nie powinna mieć znaczenia, ale Jorel czuł się pewniej, mając osobę badaną blisko przed sobą. Chciał, żeby wynik jego sprawdzania był pewny. To już nie były niewinne zabawy i od tego, co mógł odkryć, miało zależeć dalsze życie dwojga ludzi. – To… będzie bolało? – spytał Dorian, przełykając ślinę. – Nie będzie w ogóle odczuwalne – uspokoił go Jorel – Jeśli spróbuje pan zachować spokój, będzie mi łatwiej. Odetchnął głęboko, przymknął oczy i skoncentrował się na człowieku przed sobą. Od razu wyczuł silny stres tamtego, ale nie zauważył odruchowego oporu, jakiego spodziewałby się po kimś winnym. Nie dostrzegał też silnych emocji, wybijających się ponad wszystko inne. Coś takiego jak romans spodziewał się raczej znaleźć od razu. Przebijał się swobodnie przez zwyczajne zmartwienia i grzeszki Doriana. Jakieś pieniądze, niewielkie, stracone w kasynie. Ukryty w gabinecie wyświetlacz, na którym tamten lubił czasem obejrzeć filmy dla dorosłych. Echo wspomnień walki z nałogiem palenia i duma, że już sześć lat był czysty. Jorel ustalił, że Dorian i Ileana byli ze sobą trzy lata i spróbował ograniczyć się do tego czasu, w którym, jak coraz wyraźniej widział, tamten zdecydowanie nie prowadził tak barwnego życia jak w młodości. Jorel otworzył szeroko oczy i rozłożył ręce. – Niewinny – stwierdził krótko i opadł na miękkie oparcie fotela. – Dziękuję! – okrzyk na granicy płaczu nie pochodził od Doriana, ale od Ileany, która gwałtownym ruchem rzuciła się narzeczonemu na szyję. – Dziękuję! A ciebie przepraszam, że mogłam w ciebie zwątpić! Ileana chciała, żeby goście zostali na kawę, ale Jorel stanowczo odmówił. Chciał jak najszybciej znaleźć się w domu, zanim do końca dotrze do niego to, co właśnie zrobił. Miał wrażenie, że przystając na prośbę Diny przekroczył kilka granic, od których wolałby trzymać się z daleka. Dina całą drogę na przystanek rozpływała się w podziękowaniach, raz z radości rzuciła się przyjacielowi na szyję. Jorel zdał sobie sprawę, że chyba pierwszy raz w życiu był świadkiem takiej spontaniczności u Diny. Musiał też stanowczo odmówić zapłaty, na którą przyjaciółka nalegała. – Ja się spodziewałam, że on nie ma nic na sumieniu – powiedziała Dina, kiedy Jorel miał już wsiadać do autobusu – Ileana to straszna paranoiczka. Ale chciałam mieć pewność.

Mgła płynąca nad ziemią, zalewająca najniższe partie miasta, prezentowała się surrealistycznie w połączeniu z różnobarwnym światłem neonów na tych poziomach. Z wysokości mniej więcej trzeciego poziomu poniżej nie było widać nic poza bezkształtną masą szarości, zawierającą gdzieś w głębi tęczowe smugi. Jorel opierał się o kraty zabezpieczające krawędź kładki, na której stał i powoli wdychał wilgotne powietrze. Czuł się zmęczony, ale w sposób zupełnie inny niż do tej pory, kiedy w dzień odsypiał nocne zmiany. To było odczucie bardziej mentalne niż fizyczne. Zdołał wymusić na Dinie obietnicę, że nie powie pozostałym o tym, co zaszło, ale nie na wiele to się zdało. Inni niezależnie wpadli na podobny pomysł i przez ostatnie dni Jorel oddawał drobne przyjacielskie przysługi w których musiał używać swoich mocy. Był zadowolony, kiedy okazywało się, że żadna z tych spraw nie była tak wielkiej wagi jak to, co zrobił dla Diny. Nie zamierzał kolejny raz brać na siebie czegoś takiego. Poszukiwanie dawno zagubionych przedmiotów było przynajmniej niewinne i nie ciągnęło za sobą daleko idących konsekwencji. Bezmyślnie spoglądał na idących poniżej ludzi. Nie próbował sięgać umysłem do żadnego z nich, była to ostatnia rzecz na jaką miał w tym momencie ochotę. Patrzył jak przechodnie coraz bardziej spieszyli się do domów, jak przyspieszali kroku a ich ruchy stawały się bardziej nerwowe. Najbardziej zwróciła jego uwagę młoda kobieta z córką, możliwe, że czteroletnią, z tej odległości nie dało się dokładniej ocenić. Kobieta szła powoli, dziecko mimo dość późnej pory wciąż tryskało życiem, biegało i skakało wokół matki i co jakiś czas pociągało dół jej ciemnego płaszcza. W którymś momencie kobieta zatrzymała się, wyjmując z kieszeni przedmiot, w którym Jorel domyślił się komunikatora. Uniosła przedmiot do głowy, najwyraźniej ktoś do niej dzwonił. Rozmawiała zwrócona w stronę barierki, tracąc z oczu córkę stojącą za plecami. Po kilku nieskutecznych próbach odzyskania uwagi matki, dziewczynka zdecydowała się sama eksplorować świat, ograniczony w tym momencie do betonowego mostu między wieżowcami, unoszącego się nad morzem mgły. Z zachwytem odkryła, że pręty barierki rozmieszczone były niezbyt gęsto, a w miejscu, gdzie od betonowej powierzchni prostopadle odchodziły stalowe wsporniki, ktoś je jeszcze rozsunął. Powoli przeszła przez szczelinę i zadowolona stanęła na szerokim na pół metra stalowym pasie. Spojrzała na boki. Tu chyba było wysoko. Zdążyła przejść kilkanaście metrów, zanim Jorel przeniósł wzrok z jej zajętej rozmową matki na nią. Do diabła! Jorel spojrzał jeszcze raz na matkę. Jeśli teraz kobieta się odwróci, jeśli zobaczy, gdzie jest jej córka… Jeśli ją zawoła i dziewczynka zacznie do niej biec… albo spanikuje... Chłopak zacisnął ręce na kracie przed sobą. Sam był zbyt daleko, żeby cokolwiek zrobić, nie wiedział nawet co powinien w tej sytuacji zrobić. Pójść za dzieckiem i powoli sprowadzić je na bezpieczny most? Przyprowadzić ją! To nie był czas na wątpliwości i wahanie. Musiał to zrobić, jeśli nie chciał, żeby dziecko zginęło tragiczną śmiercią. Przynajmniej spróbować. Skoncentrował się, w pełni świadomy, że robi to po raz pierwszy i właściwie nie ma pojęcia, jak to działa. Domyślał się tylko, że najpierw musiał do niej sięgnąć. Kiedy wszedł do jej głowy, był szczęśliwy, że proces jest nieodczuwalny. Przynajmniej nie musiał obawiać się szoku i spowodowanych nim gwałtownych ruchów dziewczynki. Zdążył sprawdzić, że miała na imię Emma. Nie starał się szukać niczego w jej myślach. Musiał przejąć kontrolę. Nie był pewien czy nieukształtowane umysły dzieci były bardziej podatne, ale szybko poczuł, że coś się wydarzyło. To było inne niż wszystko, czego doświadczył do tej pory. Czuł jak Emma poddaje się bez oporu. Nie wywołało to satysfakcji, jedynie ulgę tak wielką, że z trudem utrzymał koncentrację. Dobrze, pomyślał, teraz powoli się odwróć. I wracaj. Powoli i ostrożnie. Przez chwilę Emma stała nieruchomo, ale po kilku boleśnie długich sekundach odwróciła się. Trzymając się środka wąskiej stalowej kładki, dała pierwszy krok. Potem kolejne. Jorel modlił się w duchu, żeby matka jeszcze nie kończyła rozmowy ani się nie odwracała. Potrzebował kilkunastu sekund. Emma była już przy barierkach i Jorel zmusił się do jeszcze silniejszej koncentracji. Nierówna betonowa krawędź była nieco wyżej niż powierzchnia, na której tamta stała. Należało skłonić dziewczynkę do zachowania szczególnej ostrożności. Emma musiała chwycić się metalowych prętów a następnie przejść pomiędzy nimi. To było trudniejsze do wywołania. Matka skończyła rozmowę, kiedy Emma stała na pewnym gruncie, mając tuż za sobą rozsunięte kraty. Jorel próbował skłonić dziewczynkę, żeby na wszelki wypadek odsunęła się od barierki jeszcze trochę, ale już nie zdążył. Matka zawołała dziecko, które zaczęło biec w jej stronę, zrywając telepatyczne połączenie. Jorel nie miał wystarczającej wprawy, żeby podtrzymać tę więź. Opadł na kolana, jeszcze mocniej zaciskając palce na prętach przed sobą. Udało się. Zrobił to. Zrobił coś, czym się brzydził i co teraz było konieczne. Gdyby jednak nie spróbował, brzydziłby się sobą jeszcze bardziej. Zdał sobie sprawę, że właśnie musiał wyemitować potężny mentalny sygnał. Tego raczej nie dało się ukryć. Węzeł NVT-T22-3EV7 pozostawił silny, niezaprzeczalny ślad w eterze.

Jorel kolejny raz obrzucił wzrokiem spakowane torby, upchnięte w kącie ciasnego, zagraconego pokoju Timona. Był wdzięczny, że kumpel zgodził się, żeby spędził u niego trzy dni, które poświęcił głównie na przygotowanie się do wyjazdu. Dobrze było mieć takich przyjaciół. Timon i Cob od razu zrozumieli wszystko i zaoferowali wszelką pomoc w razie możliwości. Ten drugi miał krewnych mieszkających wystarczająco daleko, u których Jorel czasami bywał jeszcze w szkolnych czasach. Co prawda nigdy wcześniej nie zatrzymywał się u nich tak długo, ale Cob zapewnił, że nie będzie z tym problemu. Rzucił też niejasną aluzję, że wiosną miała się u nich pojawić jakaś robota do wykonania, jeśli Jorel upierał się przy odwdzięczaniu się. Jorel nie był pewien czy ucieczka do mieszkania Timona coś zmieniała albo czy była konieczna. Spanikował i nie myślał racjonalnie. Kilka razy zaczynał pisać list do siostry, darł go albo skreślał i zaraz zaczynał od nowa. Ostatecznie uznał, że Miri powinna wiedzieć co się stało. Należała jej się prawda. Nie ufał w tym momencie komunikacji elektronicznej, wolał papier. Podrzucił kartkę do skrzynki przy mieszkaniu ojca i Miri. Nie był pewien, czy siostra po przeczytaniu wiadomości zechce go jeszcze odwiedzić przed długą rozłąką, ale kiedy podjęła taką decyzję, wiedział od razu. Sprawdził to. Nie mógł się powstrzymać. Zachował tyle zdrowego rozsądku, żeby nie obserwować jej przez cały czas jej podróży. To mogło być niebezpieczne. Z innego końca mieszkania dobiegł go odgłos dzwonka. To była ona, czy Timon wracający z pracy? Mógł sprawdzić, ale tego nie zrobił. Przecież i tak musiał otworzyć drzwi. Miri rzuciła się na niego tak gwałtownie, że prawie stracił równowagę. – Zdążyłam – powiedziała, ukazując zaczerwienioną od płaczu twarz – Jeszcze nie uciekłeś. – Czekam aż Timon wróci – bąknął Jorel – No i musiałem poczekać na ciebie. Wiedziałem, że przyjedziesz. Miri cofnęła się pod ścianę, pozwalając bratu zamknąć drzwi. – To jest prawda? – spytała – Że jesteś teraz jasnowidzem, tak jak ci z Kościoła Prawdy? – Technicznie... chyba tak. Nadal nie wiem, jak to wszystko działa… Jorel rozpiął koszulę, pokazując bliznę na środku klatki piersiowej, jaka pozostała po wszczepieniu implantu. Była jasnoróżowa i nadal dość świeża. – I możesz to wszystko co oni? I jakoś widzicie się nawzajem i dlatego musisz uciekać… Bo wtedy się ujawniłeś? Jorel tylko przytakiwał. Objął siostrę i uspokajająco pogładził ją po plecach. – Tak, zrobiłem coś, czego bardzo nie chciałem. Ale musiałem. Czasem tak trzeba. – Co się stanie, jeśli naprawdę cię szukają? Zabiorą ci ten implant i dezaktywują go? Jeśli tak się stanie, wszystko będzie jak dawniej. – W najlepszym razie – westchnął Jorel – Nie mam pojęcia co mi zrobią i nie mogę ryzykować, żeby sprawdzić, czy już mnie szukają. Chcę po prostu, żeby sprawa ucichła sama, oni uznali to za błąd odczytu czy inną anomalię i nie drążyli dalej. Przy odrobinie szczęścia za pół roku wrócę. Wolał nie mówić, że sprawy mogły równie dobrze przybrać zły obrót. – Nie możesz jakoś się tego pozbyć? Uwolnić się od tego? Jorel potrząsnął głową. – Nawet gdybym mógł, to nie chcę. Zrobiłem obrzydliwą rzecz. To też jest nieodłączna część… tego wszystkiego. Ale oprócz tego, to wielki potencjał. To szansa, której nie chcę stracić. Chcę zobaczyć, do czego mnie doprowadzi. – Wielki potencjał… Jak coś większego od ciebie, co cię przerasta? – Może. Ale może każe mnie samemu dorosnąć do niego. Tego właśnie chcę i tego dokonam. W imię prawdy. Obiecuję ci to. Możesz mi wierzyć, jestem Prawdomówcą.

 
Czytaj dalej...

from ihor 🏴‍☠️

Ważny dzień – dla naszej kosmonautyki, dla społeczeństwa, dla samego Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego, pierwszego od pół wieku Polaka w kosmosie. Przy okazji startu rakiety polskie media, jak zwykle, nie stanęły na wysokości zadania i zamiast skupić się na celu wyprawy i może nawet zrobić coś dla “misji edukacyjnej”, dały kolejny popis infantylizmu i miałkości. Co więc wg nich było ważne? Że wziął ze sobą pierogi, wiersz Szymborskiej i sól z Wieliczki... że miał naszywkę z flagą, że pozdrowił Polki i Polaków. Że jego żona miała białą suknię, a jej bratowa czerwoną. Że ona tęskni. Że jego tata to milioner. Kurde, jeszcze niech go do tańca z gwiazdami zaproszą.

Informacje o wyzwaniach stojących przed misją, eksperymentach, które Sławosz przeprowadzi, o celach naukowych zostały wciśnięte gdzieś tam w końcowe akapity.

Liofilizowane pierogi ważniejsze.

 
Read more...

from Afery PiS

Afera Edmunda Jannigera – Kontrowersyjny Doradca Antoniego Macierewicza

Edmund Janniger to jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci związanych z rządami Prawa i Sprawiedliwości, szczególnie z okresem, gdy Antoni Macierewicz pełnił funkcję Ministra Obrony Narodowej. Jego kariera polityczna, mimo młodego wieku, naznaczona była wieloma skandalami i niejasnymi powiązaniami, które wzbudzały pytania o kompetencje i rolę w polskiej polityce.

Początki Kariery – Najmłodszy Doradca w Historii

Edmund Janniger urodził się 30 grudnia 1995 roku jako syn wybitnych lekarzy – Roberta A. Schwartza i Camili Krysickiej. W listopadzie 2015 roku, w wieku zaledwie 20 lat, został mianowany doradcą Antoniego Macierewicza, który właśnie objął stanowisko Ministra Obrony Narodowej. Tym samym Janniger stał się najmłodszym doradcą ministerialnym w historii Polski.

Jego znajomość z Macierewiczem nie była przypadkowa – wcześniej pracował jako asystent posła, a następnie wicedyrektor biura poselskiego Antoniego Macierewicza. W czasie wyborów parlamentarnych w 2015 roku pełnił funkcję wiceszefa okręgowego sztabu wyborczego PiS w okręgu nr 10, z którego startował Macierewicz.

Kontrowersje i Wątpliwości

Problem Kompetencji i CV

Kariera Jannigera od początku wzbudzała kontrowersje ze względu na jego młody wiek i wątpliwe kwalifikacje. Jak ujawnił portal WP, młody doradca miał problemy z rzetelnym przedstawianiem swojego CV, które “naciągał” w sposób budzący wątpliwości. Szczególnie kontrowersyjne było jego zaangażowanie w senat Uniwersytetu Rutgers – z siedmiu posiedzeń senatu, które odbyły się w danej kadencji, Janniger był nieobecny i nieusprawiedliwiony na czterech.

Fikcyjny Think Tank

Po odejściu z MON w grudniu 2015 roku, Janniger ogłosił utworzenie Instytutu Spraw Globalnych (Institute of Global Affairs) w Nowym Jorku, przedstawiając siebie jako jego przewodniczącego. Jednak szybko wyszło na jaw, że “think tank” został założony przez samego 20-latka – to Janniger 7 grudnia 2015 roku zarejestrował domenę internetową organizacji i był wpisany jako osoba odpowiedzialna za sprawy techniczne i administracyjne.

Afera Polskiej Fundacji Narodowej

Kosztowne Podróże na Koszt Podatników

Najbardziej skandaliczną odsłoną działalności Jannigera była afera związana z Polską Fundacją Narodową (PFN). W 2019 roku ujawniono, że fundacja, finansowana przez spółki Skarbu Państwa, opłaciła kosztowne podróże byłego doradcy Macierewicza do Stanów Zjednoczonych.

Za przelot do USA i zakwaterowanie Jannigera PFN zapłaciła w maju 2019 roku dokładnie 6 284 dolary (niemal 25 tysięcy złotych). Hotel kosztował ponad tysiąc dolarów (niemal 4 tysiące złotych), a bilet lotniczy – 5 280 dolarów (ponad 20 tysięcy złotych)[11]. Janniger uczestniczył wraz z Antonim Macierewiczem w 90-minutowej konferencji w Chicago.

Reakcja i Próby Ukrycia Prawdy

Gdy sprawa wyszła na jaw, Janniger wynajął nowojorską kancelarię prawną Gordon Law Firm i próbował zablokować publikację artykułu. Na Twitterze zaprzeczał zarzutom, twierdząc że kwota na jego lot i nocleg wynosiła jedynie 1 702 dolary z funduszy WHWG, a nie PFN. Zapowiedział również kroki prawne przeciwko dziennikarzom i politykom opozycji.

Niejasne Powiązania i Rola

Współpraca z White House Writers Group

Szczególnie niepokojące były powiązania Jannigera z amerykańską firmą PR White House Writers Group (WHWG), która otrzymywała miliony dolarów od Polskiej Fundacji Narodowej. Firma ta miała promować wizerunek Polski w USA, ale efekty jej działań były mizerne – tworzyła profile w mediach społecznościowych obserwowane przez kilkanaście osób.

Kontrowersyjny Prawnik

Intrygujące jest również to, że Janniger wynajął do swojej obrony Richarda S. Gordona z nowojorskiej Gordon Law Firm – lewicowego prawnika i stratega politycznego, który wcześniej obsługiwał klientelę powiązaną z Kremlem, w tym organizację CUSEF szerzącą propagandę chińskiego autorytarnego reżimu.

.Publikacje w Newsmax

Janniger kontynuował współpracę z Macierewiczem również po jego odejściu z MON, publikując artykuły w amerykańskim portalu Newsmax, które miały bronić dorobku byłego ministra obrony.. Ta działalność również wzbudzała pytania o źródła finansowania i rzeczywiste cele.

Obecna Działalność

Po zakończeniu pracy w MON, Janniger kontynuuje karierę międzynarodową. Obecnie jest przewodniczącym International Security Forum i członkiem prezydium senatu Rutgers University School of Public Affairs and Administration. Na swoim profilu LinkedIn prezentuje się jako dyrektor International Security Forum, instytucji działającej pod patronatem Ministra Obrony Narodowej RP.

Podsumowanie

Sprawa Edmunda Jannigera ilustruje szerszy problem nepotyzmu i niejasnych powiązań w polskiej polityce okresu rządów PiS. Młody doradca, mimo braku odpowiednich kwalifikacji i doświadczenia, zyskał dostęp do najwyższych szczebli władzy i kosztownych zagranicznych podróży finansowanych z pieniędzy podatników.

Jego przypadek pokazuje również, jak łatwo można było manipulować instytucjami takimi jak Polska Fundacja Narodowa, wykorzystując je do celów innych niż statutowe. Tajemnicze powiązania Jannigera z amerykańskimi firmami PR i kontrowersyjnymi prawnikami rodzą pytania o rzeczywiste cele jego działalności i potencjalne zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa.

  1. https://jastrzabpost.pl/edmund-janniger-czym-sie-zajmuje,6975150649190529a
  2. https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,168571,25493392,edmund-janniger-kim-jest-byly-wspolpracownik-antoniego-macierewicza.html
  3. https://en.wikipedia.org/wiki/Edmund_Janniger
  4. https://tvn24.pl/polska/nowy-doradca-macierewicza-20-latek-doradca-w-mon-ra597235-ls3318989
  5. https://magazyn.wp.pl/informacje/artykul/edmund-janniger-mistrz-w-naciaganiu-cv
  6. https://wiadomosci.wp.pl/edmund-janniger-przewodniczacym-instytutu-spraw-globalnych-w-nowym-jorku-6027703237588097a
  7. https://www.money.pl/gospodarka/pfn-oplaca-podroze-jannigera-byly-wspolpracownik-macierewicza-probowal-zablokowac-tekst-6454791654471809a.html
  8. https://wiadomosci.radiozet.pl/polska/polityka/Edmund-Janniger-wydatki-Polskiej-Fundacji-Narodowej-na-doradce-Antoniego-Macierewicza
  9. https://businessinsider.com.pl/finanse/polska-fundacja-narodowa-pfn-nadal-placi-amerykanskiej-firmie-pr/w5m18lk
  10. https://wiadomosci.onet.pl/swiat/wydatki-polskiej-fundacji-narodowej-podroz-macierewicza-i-jannigera-do-usa-kto-placil/p9scpzd
  11. https://wiadomosci.com/edmund-janniger-byly-asystent-antoniego-macierewicza-podrozowal-do-usa-na-koszt-pfn-opozycja-chce-wyjasnien/
  12. https://wiadomosci.wp.pl/afera-ws-pfn-edmund-janniger-odpowiada-na-zarzuty-kroki-prawne-zostaja-podjete-6455678301284481a
  13. https://dorzeczy.pl/kraj/123266/edmund-janniger-przerywa-milczenie-ws-wspolpracy-z-macierewiczem.html
  14. https://arbinfo.pl/prawicowy-janniger-pupil-prawicowego-macierewicza-ma-lewicowego-adwokata-lewicowy-adwokat-ma-jeszcze-bardziej-niezwyklych-klientow-a-fbi-ma-klopoty/
  15. https://pl.linkedin.com/in/edmundjanniger
  16. https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1710970,1,niebezpieczne-zwiazki-antoniego-macierewicza.read
  17. https://notesfrompoland.com/2019/12/10/more-questions-over-spending-by-state-funded-body-tasked-with-promoting-poland/
  18. https://orynski.eu/meanwhile-in-cuckooland-112/
  19. https://www.newsweek.pl/polska/edmund-janniger-za-co-dostaje-pieniadze-mlody-doradca-w-mon/fmd2qqz
  20. https://zbrojni.blob.core.windows.net/pzdata2/TinyMceFiles/Raport_Tomasz%20Pi%C4%85tek%20i%20jego%20k%C5%82amstwa.pdf
  21. https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1710704,1,autor-bestsellera-macierewicz-i-jego-tajemnice-o-swojej-ksiazce.read
  22. https://www.taniaksiazka.pl/macierewicz-i-jego-tajemnice-tomasz-piatek-p-889543.html
  23. https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/polska-usa-ojciec-edmunda-jannigera-kandydatem-na-konsula-honorowego-w-usa/5819h9e
  24. https://www.newsweek.pl/polska/edmund-janniger-formoza-doradca-antoniego-macierewicza-mon/fr5rctx
  25. https://oko.press/laczy-lobbyste-amerykanskiego-przemyslu-lotniczego-ludzmi-macierewicza
  26. https://www.newsweek.pl/polska/edmund-janniger-21-latek-ekspertem-mon/86zzg55
  27. https://wiadomosci.wp.pl/mon-potwierdza-edmund-janniger-mlody-asystent-antoniego-macierewicza-nie-pracuje-juz-w-resorcie-6214891800586369a
  28. https://wiadomosci.onet.pl/kraj/20-letni-edmund-janniger-doradca-macierewicza-w-mon-kim-jest/p556es
  29. https://wiadomosci.wp.pl/tag/edmund%20janniger
  30. https://wiesci24.pl/2024/07/26/edmund-janniger-odnalazl-sie-w-nowym-jorku-co-tam-robi-byly-asystent-macierewicza/
  31. https://www.newsweek.pl/polska/polityka/polska-fundacja-narodowa-placila-za-wspolpracownika-antoniego-macierewicza/nslmsgf
  32. https://dorzeczy.pl/kraj/122911/polska-fundacja-narodowa-placila-za-edmunda-jannigera.html
  33. https://bi.gazeta.pl/im/6/22824/m22824316,TP.pdf
  34. https://twitter.com/friendsofpoland
 
Czytaj dalej...

from Afery PiS

Afera z wycinką Puszczy Białowieskiej za rządów PiS – wbrew stanowisku Polaków, ekologów i UE

Geneza konfliktu

Spór o sposób ochrony Puszczy Białowieskiej rozpoczął się pod koniec 2015 roku, kiedy leśnicy zaproponowali zmianę dotychczasowego planu urządzenia lasu dla Nadleśnictwa Białowieża. W marcu 2016 roku minister środowiska Jan Szyszko zaakceptował zwiększony limit cięć, umożliwiający pozyskanie do 2021 roku maksymalnie około 125 tys. metrów sześciennych drewna, co stanowiło trzykrotne zwiększenie w stosunku do pierwotnego planu. Oficjalnym uzasadnieniem wycinki była walka z gradacją (masowym pojawieniem się) kornika drukarza, który według Lasów Państwowych stanowił śmiertelne zagrożenie dla trwałości siedlisk i gatunków w Puszczy.

W lutym 2017 roku zapadła Decyzja nr 51 Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych Konrada Tomaszewskiego, która uruchomiła masową wycinkę, wprowadzając do Puszczy ciężki sprzęt, w tym harwestery[2][4]. Decyzja ta spotkała się z natychmiastowym sprzeciwem środowisk naukowych, ekologicznych oraz instytucji międzynarodowych.

Skala wycinki

Skala wycinki w Puszczy Białowieskiej za rządów PiS była bezprecedensowa:

  • od początku 2017 roku do sierpnia tego samego roku w trzech puszczańskich nadleśnictwach (Browsk, Hajnówka i Białowieża) pozyskano 111 993 m³ drewna, co przekłada się na wycięcie ponad 93 tys. drzew,
  • w samym Nadleśnictwie Hajnówka wycięto drzewa o masie 49 099 m³, w Nadleśnictwie Browsk 45 152 m³, a w Nadleśnictwie Białowieża 17 742 m³,
  • według danych Lasów Państwowych, od początku gradacji kornika w 2012 roku do kwietnia 2017 roku w puszczańskich nadleśnictwach wyznaczono ponad 830 tys. drzew zasiedlonych przez korniki, z czego wycięto 156 239 drzew.

Według organizacji ekologicznych była to największa wycinka w Puszczy Białowieskiej od 1989 roku. Szczególnie kontrowersyjne było wycinanie drzew ponad stuletnich, które stanowią najcenniejszą część ekosystemu Puszczy.

Reakcja społeczeństwa i protesty

Decyzja o masowej wycince Puszczy Białowieskiej wywołała falę protestów w Polsce i za granicą:

Protesty ekologów

Aktywiści z organizacji takich jak Greenpeace, Fundacja Dzika Polska i Pracownia na rzecz Wszystkich Istot organizowali blokady maszyn do wycinki. Protestujący przykuwali się łańcuchami do harwesterów i forwarderów, wchodzili na drzewa i blokowali drogi, by uniemożliwić wywóz drewna. Jeden z większych protestów miał miejsce 8 czerwca 2017 roku w Czerlonce Leśnej, gdzie aktywiści blokowali ciężkie maszyny używane do wycinki drzew.

Protesty spotykały się z coraz bardziej stanowczą reakcją służb. W październiku 2017 roku Amnesty International wyraziła zaniepokojenie użyciem siły wobec protestujących przez straż leśną. Według relacji aktywistów, strażnicy siłą usuwali protestujących przykutych łańcuchami do metalowych beczek, co w niektórych przypadkach prowadziło do obrażeń.

Stanowisko naukowców

Polscy i zagraniczni naukowcy, specjaliści w zakresie ochrony przyrody, ekologii lasu i leśnictwa, jednoznacznie apelowali o objęcie Puszczy Białowieskiej ochroną minimalizującą działania gospodarcze. Podkreślali, że unikatowy charakter ekosystemu Puszczy wynika z wysokiego stopnia naturalności jej lasów oraz zachodzących tam procesów przyrodniczych, niezakłócanych przez gospodarkę leśną. Wskazywali również, że zwiększone występowanie kornika jest naturalnym zjawiskiem, które w Puszczy Białowieskiej obserwuje się cyklicznie w ciągu ostatnich 100 lat.

Opinia publiczna

Badania opinii publicznej konsekwentnie pokazywały, że zdecydowana większość Polaków opowiada się za ochroną Puszczy Białowieskiej:

  • według badania przeprowadzonego w maju 2025 roku przez firmę Quantify na zlecenie Instytutu Ochrony Środowiska – Państwowego Instytutu Badawczego (IOŚ-PIB), od 84 do 92% Polaków uważa, że Puszcza Białowieska powinna być chroniona tak, by zapewnić pierwszeństwo naturalnych procesów,
  • to samo badanie wykazało, że 70% ankietowanych nie popiera pozyskiwania drewna w Puszczy
  • aż 89% Polaków opowiada się za ochroną Puszczy Białowieskiej na całym jej terenie.

Reakcja Unii Europejskiej i konsekwencje prawne

Komisja Europejska już w czerwcu 2016 roku żądała od Polski “usunięcia uchybienia” oraz przestrzegania na obszarze Puszczy przepisów w zakresie konserwacji i ochrony. Wobec kontynuowania wycinki, w lipcu 2017 roku Europejski Trybunał Sprawiedliwości zawyrokował, że wycinka drzew jest bezprawna i nakazał natychmiastowe jej wstrzymanie. Polskie władze zignorowały tę decyzję i kontynuowały wycinkę.

W kwietniu 2018 roku Trybunał Sprawiedliwości UE wydał ostateczny wyrok, uznając, że Polska prowadząc zwiększoną wycinkę w Puszczy Białowieskiej naruszyła prawo UE. Trybunał stwierdził, że Polska nie wypełniła zobowiązań wynikających z dyrektyw siedliskowej i ptasiej. Od wyroku nie było odwołania, a Polska została zobowiązana do jego respektowania.

W lutym 2021 roku Komisja Europejska ponownie interweniowała w sprawie Puszczy Białowieskiej, uznając, że nadal nie jest ona wystarczająco chroniona. Komisja stwierdziła, że działania przewidziane przez Polskę są sprzeczne z dyrektywami i orzeczeniem Trybunału, a Polsce groziły kary finansowe w wysokości nawet 100 tys. euro za każdą dobę zwłoki w dostosowaniu się do wyroku TSUE.

Konsekwencje ekologiczne wycinki

Badania naukowe potwierdziły, że wycinka drzew w Puszczy Białowieskiej miała negatywny wpływ na cały ekosystem:

  • Naukowcy, analizując zdjęcia satelitarne wykonane przez europejskiego satelitę Sentinel-2, wykazali, że wycinka drzew miała wpływ na działanie całego ekosystemu, a jej konsekwencje znacznie wykraczały poza obszar, na którym dokonano wyrębów,
  • Szczególnie ucierpiały cenne drzewostany ponad stuletnie, z których wycięto 229 hektarów,
  • Łączna powierzchnia, na której wycięto i wywieziono drzewa, wyniosła co najmniej 675 hektarów.

Działania, które według Ministerstwa Środowiska miały pomóc w walce z kornikiem drukarzem, w rzeczywistości zaszkodziły naturze i zaburzyły naturalne procesy zachodzące w Puszczy.

Obecna sytuacja Puszczy Białowieskiej

Po zmianie władzy w Polsce podjęto działania mające na celu naprawienie szkód wyrządzonych w Puszczy Białowieskiej:

  • w styczniu 2024 roku UNESCO wezwało nowy rząd do naprawienia szkód wyrządzonych w Puszczy Białowieskiej, zarówno tych związanych z masowymi wycinkami z 2017 roku, jak i efektami budowy muru na granicy z Białorusią,
  • minister klimatu i środowiska zapowiedziała wzmocnienie ochrony Puszczy Białowieskiej i przygotowanie dokumentu, który ochroni polskie dziedzictwo przyrodnicze,
  • obecnie w Puszczy nie jest prowadzona gospodarka leśna; została wstrzymana przed kilku laty decyzją sądu,
  • trwają prace nad planem zarządzania dla Obiektu Światowego Dziedzictwa Puszcza Białowieska, który ma zostać poddany konsultacjom społecznym w lipcu 2025 roku.

Podsumowanie

Afera z wycinką Puszczy Białowieskiej za rządów PiS stanowi jeden z najbardziej jaskrawych przykładów działań wbrew woli społeczeństwa, opinii ekspertów i prawa międzynarodowego. Decyzja o masowej wycince, motywowana oficjalnie walką z kornikiem drukarzem, spotkała się z bezprecedensowym sprzeciwem ze strony naukowców, ekologów, opinii publicznej oraz instytucji międzynarodowych.

Puszcza Białowieska, jako jedyny las w Europie z ciągłością pokrywy leśnej przez ostatnie 12 tysięcy lat i jedyny polski obiekt przyrodniczy wpisany przez UNESCO na listę Światowego Dziedzictwa, stanowi bezcenne dziedzictwo przyrodnicze o znaczeniu globalnym. Ochrona tego unikatowego ekosystemu powinna być priorytetem, niezależnie od doraźnych interesów politycznych czy gospodarczych.

Obecne badania opinii publicznej jednoznacznie pokazują, że Polacy doceniają wartość Puszczy Białowieskiej i opowiadają się za jej ochroną w stopniu zapewniającym pierwszeństwo naturalnych procesów. Jest to jasny sygnał dla decydentów, że przyszłość Puszczy powinna być kształtowana z poszanowaniem jej wyjątkowej wartości przyrodniczej oraz zgodnie z wolą społeczeństwa.

  1. https://archiwum.tvn24.pl/magazyn-tvn24/132/tvn24.pl/magazyn-tvn24/w-brukseli-i-w-puszczy,132,2383.html
  2. https://oko.press/wycinka-w-puszczy-bialowieskiej-niezgodna-z-prawem-tak-postanowil-trybunal-sprawiedliwosci-ue
  3. https://www.lasy.gov.pl/pl/informacje/aktualnosci/puszcza-bialowieska
  4. https://fakty.tvn24.pl/zobacz-fakty/przygotowali-specjalna-ustawe-by-chronic-puszcze-bialowieska-89-procent-polakow-jest-za-ochrona-st7771574
  5. https://naukadlaprzyrody.pl/2017/06/02/nauka-dla-przyrody-o-protestach-w-puszczy-bialowieskiej/
  6. https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/1063201,w-2017-r-w-puszczy-bialowieskiej-wycieto-ponad-93-tys-drzew.html
  7. https://wgospodarce.pl/informacje/36021-w-ciagu-5-lat-w-puszczy-bialowieskiej-wycieto-157-tys-zasiedlonych-przez-kornika-drzew
  8. https://biznesalert.pl/unesco-puszcza-bialowieska-ochrona-srodowisko/
  9. https://rozrywka.radiozet.pl/Co-gdzie-kiedy-jak/Konsekwencje-wycinki-drzew-w-Puszczy-Bialowieskiej-sa-grozniejsze-niz-sadzilismy
  10. https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/1045391,ekolodzy-z-greenpeace-protest-puszcza-bialowieska.html
  11. https://oko.press/trwa-blokada-puszczy-bialowieskiej-aktywisci-pozwalaja-wyjazd-maszyn-wycinki
  12. https://www.amnesty.org.pl/amnesty-international-jest-zaniepokojona-uzyciem-sily-wobec-protestujacych-w-puszczy-bialowieskiej/
  13. https://www.wprost.pl/kraj/10118389/tsue-wydal-wyrok-w-sprawie-wycinki-w-puszczy-bialowieskiej.html
  14. https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news,108334,badanie-wiekszosc-polakow-ocenia-ze-w-puszczy-bialowieskiej-nie-powinno-sie
  15. https://ios.edu.pl/aktualnosci-en-pl/puszcza-bialowieska-bliska-sercom-polakow-wyniki-ogolnopolskiego-badania-opinii-publicznej/
  16. https://scienceinpoland.pap.pl/aktualnosci/news,108334,badanie-wiekszosc-polakow-ocenia-ze-w-puszczy-bialowieskiej-nie-powinno-sie
  17. https://smoglab.pl/puszcza-bialowieska-komisja-europejska-wycinka/
  18. https://www.radio.bialystok.pl/wiadomosci/index/id/251383
  19. https://ios.edu.pl/aktualnosci-en-pl/spotkanie-poswiecone-podsumowaniu-zrealizowanych-prac-w-ramach-projektu-pn-wykonanie-planu-zarzadzania-dla-obiektu-swiatowego-dziedzictwa-puszcza-bialowieska-czesc-polska-etap-ii/
  20. https://www.lasy.gov.pl/pl/informacje/aktualnosci/puszcza-bialowieska-od-40-lat-w-unesco
  21. https://oko.press/rzad-pis-chce-zwiekszyc-wycinke-puszczy-bialowieskiej-naukowcy-alarmuja-zaszkodzicie-przyrodzie
  22. https://oko.press/rzad-pis-wlasnie-mianowal-zarzadzajacego-puszcza-bialowieska
  23. https://next.gazeta.pl/next/7,172392,30785243,chcieli-wycinki-puszczy-bialowieskiej-teraz-walcza-o-referendum.html
  24. https://bialystok.wyborcza.pl/bialystok/7,35241,30366390,oredownik-masowej-wycinki-puszczy-bialowieskiej-zaczal-nia-zrzadzac.html
  25. https://www.tygodnikpowszechny.pl/minister-szyszko-i-legalnosc-puszczy-148575
  26. https://lasy.pracownia.org.pl/aktualnosci/682-puszcza-kampania-samorzadowa
  27. https://www.gov.pl/web/nauka/naukowcy-puszcza-bialowieska-przestaje-byc-archeologiczna-biala-plama
  28. https://bialowieza.bialystok.lasy.gov.pl/edukacja/-/asset_publisher/1M8a/content/puszcza-bialowieska-od-40-lat-w-unesco
  29. https://ziemianarozdrozu.pl/rzadzaca-koalicja-idzie-sladami-pis-puszcza-bialowieska-znow-zagrozona-sprzedac-drewna-do-chin-wystrzelila/
  30. https://www.dw.com/pl/sp%C3%B3r-o-ostatni%C4%85-puszcz%C4%99-w-europie/a-40010471
  31. http://bip.brpo.gov.pl/pl/content/wyrok-ts-ue-ws-puszczy-bialowieskiej-jej-obrona-byla-uzasadniona
  32. https://oko.press/na-zywo/na-zywo-relacja/sondaz-polacy-nie-chca-lesnikow-i-mysliwych-w-puszczy-bialowieskiej
  33. https://strefaagro.pl/puszcza-to-nie-tartak-spoleczenstwo-domaga-sie-ochrony-bez-kompromisow/ar/c1p2-27700169
 
Czytaj dalej...

from Kierunkowy74

Czytam właśnie, że na fediświecie da się porozmawiać nie tylko o polityce, muzyce, wolnym oprogramowaniu, prywatności i sporcie (głównie piłce nożnej), ale też o np. motoryzacji. Czyli (jak rozumiem), ponad półtora tysiąca użytkowników (za listą polskich serwerów) to już jest skala wystarczająca?

Można się spierać. Bo z drugiej strony wśród mniejszej liczby użytkowników trudniej o różnorodność poglądów. I nie mam tu na myśli popularnej wymówki, że prześladujo mnie za dyskryminujące poglądy. (Da się je głosić, a potem ponosić konsekwencje – być defederowany przez innych). Powtarzam, to nie o tym. Twierdzę, raczej, że:

Niepopularną opinią często jest tu taka, którą wyznaje tylko jedna osoba.

Co mnie sprowadza do takiego przekonania? Otóż na Mastodonie mieliśmy kogoś, kto w swoich blogowych wpisach posługiwał się ilustracjami z modelu tekst-do-obrazu. Gdy ta kwestia została poruszona, w zasadzie wszyscy rozmówcy okazali się wobec tego krytyczni na kilku różnych poziomach (od zużycia prądu do praw autorskich). Padło chyba nawet kilka przykrzejszych słów (choć nie na poziomie słynniejszych fedidram). I nikogo, kto nawet by się z OP zgodził. Jak w bańce?

I tak mamy jednego użytkownika mniej.

 
Czytaj dalej...

from kalisz79

brama wejściowa

Na Mystic Festival udało mi się dotrzeć po raz pierwszy. W zasadzie impreza była taka, jakiej się spodziewałem, może z wyjątkiem tego, że przestrzeń robiła wrażenie nieco bardziej kompaktowej niż w moich wyobrażeniach, co miało zalety (odległość między najbardziej oddalonymi scenami to maksymalnie kilka minut) i wady (bywało bardzo ciasno – szczególnie na najmniejszej Sabbath Stage, ale i na dużej, plenerowej Park Stage, która jednak okazała się zbyt mała na niektóre umieszczone tam w lineupie zespoły). Atmosfera super, jedzenie bdb, piwo okropne, muzyka znakomita, podziemna strefa VHS Hell frapująca, miłych spotkań towarzyskich kilka (niewiele jak na skalę imprezy), ale za to wartościowych!

Co udało mi się zobaczyć przez 2 dni obecności na festiwalu?

W piątek harmonogram miałem nieco chaotyczny, a część interesujących mnie koncertów mocno się nakładała (co zaznaczam poniżej).

Heave Blood and Die (Desert Stage) – świetna norweska mieszanka postpunka ze stonerem, dzieciaki wyglądające jak zespół licealny, a grające jak starzy wyjadacze. Flagi LBTQ i Palestyny dodawały kontekstu pozamuzycznego. Świetny występ.

zespół na scenie

Thantifaxath (Sabbath Stage) – tu niestety dość krótka bytność, mniej więcej połowa występu, a żałuję, bo zakapturzony miks niebanalnego metalu z jazzem i cholerawieczym, był znakomity (gdzieś z tyłu głowy miałem skojarzenia z Imperial Triumphant). W pewnym momencie polecieli na pełnym “Red”, co sprawiło mi niezwykłą przyjemność. Zespół do uważnego śledzenia. Może kiedyś uda się ich zobaczyć na spokojnie i w większym miejscu.

Stray From The Path (Park Stage) – obejrzany fragment, sprawne hardcore'owe granie, bez sprawdzania można było zgadnąć, że są z NYC :) – natomiast zespół, po tegorocznych koncertach, zakończy działalność.

zespół na scenie

Green Lung (Main Stage) – pierwsza i przedostatnia wizyta przy głównej scenie, gdzie lineup wyjątkowo mało mnie interesował. Brytyjczycy z przyzwoitym już dorobkiem trzech płyt i epki, zasunęli wyjątkowo stylowy miks średnio/późnosabbathowskiego riffowania z okultystycznym klimatem. W piosenkach wiedźmy z lasu, pod sceną chmura dymu z innych liści. Dla mnie zdecydowanie jeden z najlepszych występów festiwalu. I jednocześnie – subiektywnie – wtopa organizacyjna, bo dokładnie w tym samym oknie czasowym na Desert Stage grały doomowe wróżki z Faetooth, których występ ominąłem.

zespół na scenie

Celestial Sanctuary (Shrine Stage) – tu dotarłem z pewnym opóźnieniem i tak jak w przypadku Thantifaxath widziałem pierwsze pół występu, tak tutaj – drugie. Fajny death metal, bezpretensjonalny, czasem mocno do przodu, czasem trochę z groovem, czasem przybreakdownowane klasycznie – zupełnie nie było się do czego przyczepić, a noga tupała sama.

Cobra the Impaler (Desert Stage) – odnotowuję pro forma, bo widziałem w przelocie. “Czy możemy mieć klasycznego Mastodona w domu?” – no niby możemy, niby fajnie, tylko w sumie po co? I – oceniając przynajmniej po tym krótkim fragmencie, który zobaczyłem – konfrontacji z oryginałem absolutnie nie wytrzymuje. Niemniej do płyt będę wracał, bo są fajną muzyką tła w duchu “co by było gdyby?” i bujają przyjemnie.

Eyehategod (Desert Stage) – tu z kolei było szczerze i gorzko do bólu, ogromna klasa, masywna sludge'owa energia, choć Williams i Bower kradli show kolegom, skupiając uwagę publiczności na sobie. Świetny występ, wciągnął mnie mocno.

zespół na scenie

Chaotian (Shrine Stage) – w zastępstwie za odwołany w ostatniej chwili występ Cattle Decapitation (chlip) pojawili się Duńczycy z Chaotian. Trio, z perkusistą-wokalistą, samookreśliło się w sposób następujący: “Jesteśmy Chaotian, gramy death metal – gdybyście nie zauważyli”, i – w istocie – tłukło death metal “bezprzymiotnikowy”, bardzo w konwencji, przyzwoicie oldskulowo. Nie znałem ich wcześniej, teraz znam, lubię i będę śledził.

Arthur Brown (Shrine Stage) i Traces to Nowhere (Sabbath Stage) – oba występy odwiedzone na chwilę – Arthur Brown, no bo kurde być tam i nie zobaczyć go choć przez moment, byłoby dziwnie ;) a Traces to Nowhere – tegoroczni wspólaureaci Road to Mystic – z powodów i muzycznych, i rodzinnych. Arthur od początku wprowadził publiczność w przedziwny, psychodeliczny lot, zaś stołeczni postmetalowcy malowali małą scenę klimatem – ku dużej satysfakcji publiczności, odbiór był bardzo ciepły, a grupa słuchaczy, mimo poważnej konkurencji, spora.

The Bug (Park Stage) – na występach artystów z poprzedniego akapitu byłem tylko fragmentarycznie, gdyż na drugiej co do wielkości scenie zainstalował się The Bug. Publiczność relatywnie nieliczna (metale, zmęczone po występie Kinga Diamonda, w dużej części udały się na nocleg), ale dzięki temu występ miał atmosferę postapokaliptycznego, kosmicznego performance'u, a basy wysadzały szyby pewnie gdzieś pod Kartuzami. Dla mnie – występ numer 1 spośród tych, które widziałem na festiwalu.

artysta na scenie

Drugi dzień układał się znacznie sensowniej pod względem marszruty, w związku z czym większość zaplanowanych koncertów obejrzałem w całości:

Grove Street (Shrine Stage), Embla (Sabbath Stage) – Na początek dnia rozgrzewka z brytyjskimi crossoverowcami – bujanko, energia, nadmuchiwane piłki latające w powietrzu, było fajnie, ale udałem się za ścianę na występ Embli w ramach “duńskiego desantu”. Post hardcore, intensywnością ocierający się chwilami wręcz o black metal, kipiący emocjami i energią. Trzeci z najlepszych gigów, które widziałem na Mysticu. Bardzo chętnie znów ich zobaczę!

zespół na scenie

Paleface Swiss (Park Stage) – no nie wiem. Niby było spoko, odpowiednie proporcje wpierdolu i melodii (ze wskazaniem na to pierwsze), świetna współpraca wokalisty z publicznością, ale takie metal/deathcore'owe klimaty, wokalnie ocierające się chwilami wręcz o okolice Slipknota, z gitarzystą, który grał nowocześnie, a wyglądał jak z 1985 roku, nie do końca mnie wciągnęły i – szczerze mówiąc – nie do końca rozumiałem, co artyści mieli na myśli. Ale zdaje się, że byłem w zdecydowanej mniejszości, bo przyjęcie było entuzjastyczne a młyn pod sceną – szalony.

zespół na scenie

Slomosa (Desert Stage) – znów Norwegia, znów stoner, znów z dziewczyną na basie. Ale trochę inna jazda niż HB&D z pierwszego dnia, mniej eklektyczna, bardziej klasyczna i osadzona w gatunkowej konwencji. Bardzo dobra energia, bardzo dobry koncert. Mimo nasilającego się deszczu pod sceną zabawa od początku do końca.

zespół na scenie

Vader (Park Stage) – Generał ze swoimi oficerami ;) w rocznicowym secie “Litany” – płyta odegrana od A do Z, z dużą ilością dymu i ognia (ogrzewającego marznącą na deszczu publiczność), wykonanie maszynowo perfekcyjne, starsi fani zachwyceni. Młodsi chyba też, ogólnie licznie zgromadzona publiczność przyjęła zespół godnie, mimo bardzo niesprzyjających warunków pogodowych. Słuchałem z przyjemnością, ale bez specjalnych wzmożeń emocjonalnych.

scena, wystrzały z maszyn do dymu

Pentagram (Desert Stage) – więcej takich wzmożeń miałem natomiast podczas koncertu Pentagram. Zresztą bardzo pozytywny odbiór był odczuwalny na całej widowni. Czy to za sprawą bezpretensjonalnego i luźnego grania klasyków doomu, czy może dzięki niezaprzeczalnej charyzmie i urokowi Bobby'ego. Zapewne historia memiczna też jakoś przyczyniła się do większego zainteresowania zespołem wśród młodszych fanów, ale mam poczucie, że zdecydowana większość publiczności doskonale wiedziała, po co znalazła się pod sceną i świadomie odpuściła rzępolącą na głównej Apocalyptikę ;)

zespół na scenie

Blood Fire Death (Park Stage) – tu z kolei pod drugą co do wielkości scena napakowane było po korek, bo i skład tribute bandu wykonującego numery Bathory był bardzo zacny. A wykonanie równie zacne. No i niejakie poruszenie wywołali goście (wśród nich m.in. Freddan – pierwszy basista Bathory, Kjetil Grutle, Attila Csihar, a także Nergal, który wzbudził poruszenie także domniemanym śpiewaniem z kartki/promptera) – niezależnie od gości, scenografii z płonącymi ogniami i rasowego blackowego wykonania numerów, prym wiódł Erik z Watain, pełniący rolę głównego wokalisty. Erik jeszcze powróci w tej opowieści. :)

zespół na scenie

Sepultura (Main Stage) – nie jestem szalikowcem Sepultury, lubię wcześniejsze nagrania, choć płyty z Derrickiem Greenem też diabłu spod ogona nie wypadły. Ostatni raz widziałem zespół na żywo w Proximie, kiedy – jak świadczy sam rozmiar sali – nie był na topie światowego metalu. Na Mysticu Sepultura pełniła rolę jednego z headlinerów (choć imprezie towarzyszyła dyskusja o tym, czy formalne gwiazdy są faktycznie gwiazdami, które były oczekiwane przez organizatorów i publiczność, czy może coś “nie pykło” w negocjacjach) i wywiązała się z niej godnie. Miks utworów nowszych i starszych (szczególnie w drugiej części koncertu) wypadł przyzwoicie, warstwa muzyczna super, wizualizacje godne dużej sceny, natomiast 50% energii odebrał występowi właśnie Green. Chłop jak dąb, a wyziew jak średnia topola. Poprawnie, ale bez szału.

Tiamat (Park Stage) – Johan Edlund z kolegami zamykał wieczór i cały festiwal. I jeśli w przypadku Derricka Greena miałem zastrzeżenia do zbyt małego poziomu naładowania akumulatorów, to u Johana energia była wręcz ujemna. Już trzy lata temu na Summer Dying Loud trudno było mówić o dobrej kondycji wokalisty, ale na Mysticu można było mieć wrażenie, że nie zejdzie ze sceny o własnych siłach. Nieco więcej ognia wniósł powracający na chwilę na scenę Erik Danielsson (w “The Sleeping Beauty” – w ogóle repertuar z “Clouds” i “Wildhoney” stanowił trzon występu – z późniejszych płyt usłyszeliśmy tylko “Divided” i “Vote for Love”). Po tym koncercie przewartościowałem sobie chyba temat tego zespołu. To nie są już “bodzy” klimatycznego metalu, to nie jest nawiedzona jazda z ADKOS, która niegdyś wywołała nie lada konsternację w Spodku. Wspomniany występ na SDL był typowo zarobkowy, ale fajnie grał na sentymencie. Na Mysticu wykonawczo było gorzej – chwilami nieszczególnie równe wejścia, obecnego gitarzysty-odgrywacza za bardzo nie poważam, bo widzę i słyszę, co gra nie tak, a gdzie popisuje się ponad miarę swoich faktycznych możliwości ;) Johan połowicznie na scenie, połowicznie w zaświatach, ale wybaczałem mu nawet zapominanie tekstu, gdyż doszedłem do wniosku, że oni są po prostu na etapie luźnego wspólnego grania starych numerów, trochę żeby mieć na życie (kilka festiwali w roku i wystarczy), a trochę – prawdopodobnie – po prostu dla jakiejś tam przyjemności grania razem. Są jak starzy znajomi, do których wpadasz na próbę albo gig w pubie i luźno (choć niekoniecznie wybitnie) grają numery, które lubisz. I po odrzuceniu całego tego anturażu i bagażu oczekiwań – było po prostu spoko, Johan wokalnie bez dramatu, nawet w mocniejszych partiach, czyste dość czysto, po prostu fajny koncert, który mogli docenić fani, a za takowego uważam się od bardzo dawna. Niech Edlund dba o siebie, robi to co lubi, niech mu greckie słońce świeci i będzie ok, póki zdrowia starczy.

zespół na scenie

#muzyka

 
Czytaj dalej...

from Afery PiS

Afera Samolotów VIP

Afera samolotów VIP stanowi jedną z największych kontrowersji związanych z wydatkowaniem środków publicznych w Polsce w ostatnich latach. Sprawa obejmuje zarówno proceduralne nieprawidłowości przy zakupie trzech samolotów Boeing 737-800 za ponad 2 miliardy złotych, jak i systematyczne nadużywanie lotów służbowych przez najważniejszych polityków Prawa i Sprawiedliwości do celów prywatnych. Krajowa Izba Odwoławcza oraz sądy potwierdziły naruszenia prawa podczas procedury zakupowej, a Najwyższa Izba Kontroli wykazała przekroczenie limitów budżetowych i niewłaściwe finansowanie zakupu. Równocześnie ujawniono przypadki wykorzystywania drogich lotów o statusie HEAD przez premiera Mateusza Morawieckiego na wakacje nad morze oraz marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego do przewozu rodziny, co doprowadziło do dymisji tego ostatniego.

Procedura Zakupowa i Naruszenia Prawa

Proces pozyskania samolotów dla najważniejszych osób w państwie był przeprowadzony z licznymi nieprawidłowościami proceduralnymi. W marcu 2017 roku Ministerstwo Obrony Narodowej unieważniło przetarg na zakup samolotów VIP, tłumacząc to zbyt wysoką ceną i błędami formalno-prawnymi w ofertach złożonych przez Boeing oraz czeską firmę Glomex. Już następnego dnia Inspektorat Uzbrojenia MON uruchomił postępowanie w trybie zamówienia “z wolnej ręki”, zapraszając do negocjacji wyłącznie amerykańskiego Boeinga.

Decyzja o zastosowaniu trybu wolnej ręki została uznana za nieuzasadnioną przez Krajową Izbę Odwoławczą. KIO stwierdziła, że MON nie dowiódł, by dostawy mogły być świadczone przez jedną tylko firmę z przyczyn technicznych o obiektywnym charakterze lub związanych z ochroną praw wyłącznych. Nie spełniono również przesłanek pozwalających na zastosowanie wolnej ręki ze względu na wyjątkową sytuację, ponieważ prawdopodobieństwo unieważnienia wcześniejszych negocjacji było do przewidzenia. Warszawski Sąd Okręgowy podtrzymał prawomocnym wyrokiem decyzję KIO, potwierdzając naruszenie prawa podczas procesu zakupowego.

Presja czasowa była ogromna, ponieważ ministerstwo miało wydać ponad pół miliarda złotych zapisanych na ten cel w budżecie 2016 roku do końca marca 2017 roku. MON uzyskało specjalną zgodę KIO na zawarcie kontraktu jeszcze przed wydaniem ostatecznego rozstrzygnięcia, argumentując, że ewentualny uszczerbek dla środków publicznych byłby większy niż interes skarżących firm. Umowa została podpisana 31 marca 2017 roku, w ostatnim możliwym terminie wydatkowania środków budżetowych.

Koszty i Finansowanie Zakupu

Łączna wartość kontraktu na zakup trzech samolotów Boeing 737-800NG wyniosła 523,6 miliona dolarów, czyli około 2,065 miliarda złotych netto, a po doliczeniu podatku przekroczyła 2,5 miliarda złotych. Zamówienie obejmowało dostawę dwóch nowych samolotów w konfiguracji BBJ2 (Boeing Business Jet) oraz jednego używanego w konfiguracji pasażerskiej, który miał zostać przebudowany do wersji VIP. Umowa przewidywała również dostawę pakietu logistycznego, dokumentacji technicznej, szkolenie personelu oraz wsparcie eksploatacji.

Najwyższa Izba Kontroli wykazała poważne nieprawidłowości w finansowaniu zakupu. Z raportu NIK opublikowanego 30 maja 2018 roku wynika, że ówczesny minister obrony Antoni Macierewicz naruszył dyscyplinę finansów publicznych, przeznaczając na zakup 2,5 miliarda złotych zamiast dopuszczalnego ustawowo limitu 1 miliarda 700 tysięcy złotych. Ponadto zakup miał być finansowany spoza ministerialnych środków, tymczasem koszty w całości pokrył resort obrony narodowej. NIK twierdziła również, że MON naruszyło przepisy nakazujące wydawać co najmniej 2 procent PKB na obronność, przesuwając pieniądze na zakup samolotów dla VIP-ów.

Dodatkowe koszty generuje konieczność czarterowania samolotów od PLL LOT w okresie, gdy rządowe maszyny nie mogą być wykorzystywane. Według miesięcznika “Polska Zbrojna” cena za wypożyczenie i obsługę samolotów ma wynieść 160 milionów złotych. Jest to konsekwencja tego, że Boeing 737 “Piłsudski” dostarczony w listopadzie 2017 roku długo czekał w hangarze ze względu na brak pilotów uprawnionych do przewożenia VIP-ów.

Specyfikacja i Wyposażenie Samolotów

Zakupione samoloty Boeing 737-800NG zostały wyposażone w zaawansowane systemy bezpieczeństwa i łączności, które umożliwiają kierowanie państwem z powietrza. “Dmowski” i “Paderewski”, jak nazwano dwa nowe samoloty BBJ2, różnią się od wcześniejszego “Piłsudskiego” głównie dodatkowymi zbiornikami paliwa umożliwiającymi przelot nad Atlantykiem jednym skokiem – ich zasięg wynosi 11 tysięcy kilometrów. Maszyny są wyposażone w silniki CFM International i osiągają prędkość podróżną 850-900 km/h.

Systemy bezpieczeństwa obejmują identyfikację IFF (Friend or Foe), czyli “swój czy obcy”, bardzo przydatną gdy maszyna wlatuje w przestrzeń objętą działaniami militarnymi. Precyzyjny GPS jest wspomagany systemami uniemożliwiającymi blokadę sygnału z satelity, a własny system obrony sprawia, że gdyby w kierunku samolotu ktoś wystrzelił rakietę, gorące race przyciągną pocisk i ochronią maszynę. Transmisja danych z pokładu może być kodowana i tajna.

Konfiguracja pasażerska przewiduje 66 miejsc: sześć w klasie VIP, pozostałe w klasach “business” i “economy”. Na pokładzie znajduje się gabinet lekarski wyposażony w urządzenia ratujące życie, włączając stanowisko do intensywnej terapii medycznej z defibrylatorem i respiratorem. Szczegóły dotyczące wyposażenia kabiny pasażerskiej, saloników, urządzeń rozrywki pokładowej i materiałów użytych do ich wykonania władza chce zachować w tajemnicy.

Nadużywanie Lotów Służbowych przez Polityków

Sprawa wykroczyła poza kwestie proceduralne, gdy ujawniono systematyczne nadużywanie drogich lotów służbowych przez najważniejszych polityków PiS do celów prywatnych. Marszałek Sejmu Marek Kuchciński stał się symbolem tej afery, gdy wyszło na jaw, że regularnie latał rządowymi samolotami między Warszawą a Rzeszowem w weekendy, zabierając ze sobą rodzinę. Loty odbywały się w trybie “misji oficjalnej o statusie HEAD”, mimo że każdy z nich miał miejsce w weekendy, z rodziną i do miejsca zamieszkania.

Koszty takich lotów znacznie przewyższają standardowe ceny przelotów. Podczas gdy Kancelaria Sejmu wyceniła koszt przelotu rejsowym samolotem LOT na 572,40 złotych, lot o statusie HEAD wymaga zaangażowania kilkudziesięciu służb wojskowych i cywilnych, zapasowego samolotu z załogą oraz zapasowych lotnisk postawionych w stan gotowości. Zgodnie z 80-stronicową instrukcją HEAD, koszty takiego przelotu z pewnością wielokrotnie przewyższają 572 złote i 40 groszy od osoby.

Premier Mateusz Morawiecki również został oskarżony o nadużywanie lotów ze statusem HEAD. Według ustaleń “Newsweeka”, premier lata rządową casą na Wybrzeże do Dębek, gdzie ma 300-metrowy dom i działkę, tam też wakacje spędzają jego najbliżsi. Tylko w ciągu pięciu tygodni czerwca i lipca 2019 roku lotów Morawieckiego nad morze i z powrotem było 11. Wszystkie przeloty na Wybrzeże miały status HEAD, choć nie wiązały się z wykonywaniem misji oficjalnej. Morawiecki lata także do Krakowa na miesięcznice pogrzebu Lecha i Marii Kaczyńskich, które odbywają się każdego 18 dnia miesiąca.

Koszty Eksploatacji i Nadużyć

Analiza kosztów lotów rządowych pokazuje skalę wydatków ponoszonych przez państwo. Godzina lotu casą kosztuje 16,6 tysięcy złotych, godzina gulfstreama jest wyceniana przez wojsko na 25 tysięcy złotych, a godzina embraera na 35 tysięcy złotych. Posłanka Hanna Gill-Piątek przeprowadziła kontrolę wydatków ministerstw na loty w 2023 roku, wykazując, że na pierwszym miejscu uplasowało się Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które za około 70 lotów samolotami rejsowymi zapłaciło ponad 700 tysięcy złotych, a dodatkowo 1,7 miliona złotych na podróże samolotem ze specjalnej floty rządowej.

Na drugim miejscu znalazło się Ministerstwo Klimatu i Środowiska z 84 lotami rejsowymi kosztującymi ponad 300 tysięcy złotych, podczas gdy przedstawiciele Ministerstwa Rozwoju i Technologii odbyli 60 rejsowych lotów za ponad 260 tysięcy złotych. Szczególnie kontrowersyjne są loty na krótkich odcinkach krajowych, jak trasa Warszawa-Szczecin. Łącznie pod koniec 2018 roku Centrum Informacyjne Rządu poinformowało, że premier Mateusz Morawiecki w trakcie 20 miesięcy swojego urzędowania odbył ponad 200 lotów.

Reakcje Polityczne i Konsekwencje

Afera wywołała ostre reakcje opozycji. Politycy Platformy Obywatelskiej ocenili decyzję o zakupie trzech samolotów amerykańskiego Boeinga jako “ogromną aferę Antoniego Macierewicza za kilkanaście miliardów złotych”. Cezary Tomczyk z PO przypomniał, że posłowie Platformy podczas wizyt w MON ustalili, iż Antoni Macierewicz “w bardzo wielu kwestiach po prostu kłamał”, twierdząc między innymi, że dr Wacław Berczyński nie miał dostępu do dokumentacji przetargowej.

Tomasz Siemoniak, były minister obrony i wiceszef PO, stwierdził, że “wydano, licząc całościowo, cztery miliardy złotych na samoloty VIP kosztem wojska, kosztem pieniędzy, które mogły iść na konieczny sprzęt wojskowy”. Marcin Kierwiński z PO dodał, że “publiczne pieniądze były wydawane bez jakiegokolwiek opamiętania, samoloty traktowane były już nie jako taksówki, ale jako prywatne samoloty notabli PiS-owskich”.

Antoni Macierewicz bronił zakupu, oskarżając PO o doprowadzenie do “dramatu smoleńskiego”. Stwierdził: “Można skazywać VIP-ów na latanie rosyjskimi samolotami. Można prowadzić, jak wy, do dramatów i katastrof. To wasza metoda. Tak, my rzeczywiście kupiliśmy pięć samolotów, które służyć będą nie tylko VIP-om, ale także polskim żołnierzom na misjach”. Podkreślił również, że próba przedstawienia samolotów jako służących wyłącznie władzy “skończyła się dramatem smoleńskim”.

Konsekwencją afery była dymisja marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, który odszedł po doniesieniach medialnych o jego lotach służbowych z rodziną. W piątek przed dymisją Kuchciński oświadczył, że zapłaci za przeloty członków swojej rodziny rządowymi maszynami. Według Marcina Kerwińskiego, “PiS próbował w ten sposób uciąć sprawę, ponieważ Kuchciński był tylko wierzchołkiem góry lodowej”.

Flota Rządowa i Przyszłość Programu

Obecnie flota rządowa składa się z pięciu samolotów: trzech Boeing 737-800 (“Józef Piłsudski”, “Dmowski” i “Paderewski”) oraz dwóch mniejszych, 19-miejscowych Gulfstream G550 (“Kazimierz Pułaski” i “Józef Poniatowski”). Pierwszy Boeing 737-800 NG “Józef Piłsudski” przyleciał do Polski w listopadzie 2017 roku, ale dopiero w maju 2019 roku rozpoczął służbę ze względu na wymóg, aby pierwszy pilot lotu o statusie HEAD miał danym statkiem powietrznym wylatane co najmniej 250 godzin.

Dwa kolejne Boeingi BBJ2 zostały dostarczone pod koniec maja i w połowie czerwca 2021 roku. Po dostawie odbyło się szkolenie uzupełniające obejmujące nowe systemy wojskowe zabudowane w maszynach, a samoloty weszły do służby operacyjnej w drugiej połowie lipca 2021 roku. Zgodnie z planem, program zabezpieczenia transportu powietrznego najważniejszych osób w państwie został w ten sposób praktycznie zakończony.

Wszystkie maszyny stacjonują w 1. Bazie Lotnictwa Transportowego w Warszawie, która przejęła zadania transportu najważniejszych osób po rozwiązaniu 36. Pułku Specjalnego po katastrofie smoleńskiej. Przez kilka lat jednostka ta obsługiwała tylko śmigłowce, co stanowiło wyzwanie przy wprowadzeniu dużych samolotów pasażerskich. Pięć odrzutowców to bardzo dużo, jak zauważają eksperci, ponieważ samoloty rządowe powinny być używane wyłącznie do przewozu najwyższej rangi urzędników w ramach oficjalnych podróży, a grono uprawnionych powinno ograniczać się do prezydenta, premiera oraz marszałków Sejmu i Senat.

Podsumowanie

Afera samolotów VIP PiS stanowi złożony przypadek łączący nieprawidłowości w zamówieniach publicznych z nadużywaniem środków publicznych przez najwyższych urzędników państwowych. Zakup trzech samolotów Boeing za ponad 2,5 miliarda złotych został przeprowadzony z naruszeniem prawa, co potwierdziły niezależne instytucje kontrolne. Równocześnie systematyczne wykorzystywanie drogich lotów służbowych do celów prywatnych przez premiera i marszałka Sejmu pokazało brak odpowiedzialności w zarządzaniu publicznymi środkami. Sprawa doprowadziła do dymisji marszałka Kuchcińskiego i wywołała trwałą debatę o standardach etycznych w życiu publicznym oraz konieczności wprowadzenia skuteczniejszych mechanizmów kontroli wydatków na transport najważniejszych osób w państwie.

Źródła Przylatują nowe samoloty dla VIP-ów. Za co zapłaciliśmy 2 mld zł? https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/2138308,1,przylatuja-nowe-samoloty-dla-vip-ow-za-co-zaplacilismy-2-mld-zl.read Rzutem na taśmę. MON wydał miliardy na trzy samoloty dla VIP-ów https://tvn24.pl/biznes/z-kraju/mon-kupi-od-boeinga-trzy-samoloty-do-przewozu-vip-ow-za-ok-2-mld-zl-ra728406-ls4484083 Tak kupowano samoloty dla VIP-ów – Dziennik.pl https://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/296205,tak-kupowano-samoloty-dla-vip-ow.html,komentarze-popularne,1 Państwowe VIP-y dostaną kolejne dwa samoloty. Boeingi 737 ... https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/nowe-samoloty-boeing-737-dla-najwazniejszych-osob-w-panstwie-samoloty-mon-dla-vip-ow/qtz11p4 PO o zakupie samolotów dla VIP: ogromna afera Antoniego ... – PAP https://www.pap.pl/aktualnosci/news,967622,po-o-zakupie-samolotow-dla-vip-ogromna-afera-antoniego-macierewicza.html “Wniebowzięci”. Loty “związane z obowiązkami” i “rujnujące dla sił ... https://tvn24.pl/polska/andrzej-duda-i-mateusz-morawiecki-wykorzystywali-loty-o-statusie-head-komentarze-ra967024-ls2291030 “DGP”: Rządowy boeing gotowy do lotów z VIP-ami na pokładzie https://businessinsider.com.pl/polityka/boeing-737-800-ng-dla-vip-ow-rzadu-polskich-wladz/ynyjxdx “Bezkosztowe loty”, czyli PiS podróżuje samolotami bez umiaru https://www.bankier.pl/wiadomosc/Bezkosztowe-loty-czyli-PiS-podrozuje-samolotami-bez-umiaru-8499245.html Umowa na samoloty VIP ważna – Ministerstwo Obrony Narodowej https://www.gov.pl/web/obrona-narodowa/umowa-na-samoloty-vip-wazna-2 Nie było podstaw do kupowania samolotów dla VIP-ów z wolnej ręki https://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/1032496,samoloty-dla-vip-bez-przetargu.html Premier latał rządowymi samolotami na wakacje? Jest odpowiedź ... https://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/605443,premier-wakacje-loty-rzadowy-odpowiedz-morawiecki-odpowiedz.html Kosztowne potknięcie z samolotami klasy VIP – Polityka.pl https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1700480,1,kosztowne-potkniecie-z-samolotami-klasy-vip.read Antoni Macierewicz odpiera zarzuty i tłumaczy się z kupna ... https://wiadomosci.wp.pl/antoni-macierewicz-odpiera-zarzuty-i-tlumaczy-sie-z-kupna-samolotow-dla-vip-ow-6262631849945217a Ile kosztowały loty marszałka Sejmu samolotem dla VIP-ów? https://businessinsider.com.pl/polityka/marszalek-marek-kuchcinski-koszty-lotow-samolotem-rzadowym/mmgf0k7 Sąd: KIO miała rację. Umowa na samoloty VIP z naruszeniem prawa https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/1055441,sad-umowa-na-samoloty-vip-z-naruszeniem-prawa.html Loty premiera Morawieckiego. Na wakacje i na miesięcznice https://www.bankier.pl/wiadomosc/Premier-Mateusz-Morawiecki-lata-rzadowymi-samolotami-na-wakacje-7723859.html MON kupując samoloty dla rządu złamał prawo – Newsweek https://www.newsweek.pl/polska/polityka/mon-kupujac-samoloty-dla-rzadu-zlamal-prawo/e3frsx2 Limuzyną do samolotu. Odprawa VIP dla rodziny prezesa PKOL https://www.money.pl/gospodarka/strefa-vip-dla-rodziny-ale-nie-dla-sportowcow-przywileje-dla-rodziny-szefa-pkol-7059562574175008a.html Umowa ws. samolotów dla VIP podpisana. Pierwszy Boeing 737 w ... https://defence24.pl/sily-zbrojne/umowa-ws-samolotow-dla-vip-podpisana-pierwszy-boeing-737-w-2017-roku Skrzydlata Polska – 11/2008 – Samoloty VIP: Do krwi ostatniej? – Altair https://www.altair.com.pl/magazines/article?article_id=1916 Macierewicz wydał 2,5 mld złotych na samoloty dla VIP-ów, ale rząd ... https://www.newsweek.pl/polska/polityka/macierewicz-wydal-25-mld-zlotych-na-samoloty-dla-vip-ow-ale-rzad-wciaz-pozycza/m0w615r Jarosław Kaczyński: potrzebne są przepisy regulujące loty służbowe ... https://businessinsider.com.pl/polityka/marek-kuchcinski-afera-loty-rzadowym-samolotem-vip-jaroslaw-kaczynski-komentarz/dnwekb5 Samoloty dla VIP-ów i modernizacja armii. PO pyta PiS o wydatki https://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/552658,samoloty-dla-vip-ow-modernizacja-armii-wydatki-pis-po.html Wpadki zakupowe ministra Antoniego Macierewicza – Wiadomości https://wiadomosci.onet.pl/kraj/wpadki-zakupowe-ministra-antoniego-macierewicza/w5byw6r KIO zadecyduje o samolotach dla VIP-ów – Altair Agencja Lotnicza https://www.altair.com.pl/news/view?news_id=21915 KIO: Postępowanie na samoloty VIP z naruszeniem przepisów https://defence24.pl/kio-postepowanie-na-samoloty-vip-z-naruszeniem-przepisow [PDF] KIO/W 8/17, POSTANOWIENIE z dnia 30 marca 2017r. Krajowa Izba ... https://www.gov.pl/attachment/f0cc37b1-3f85-49d1-a463-c0a834c31f36 Loty zakazane – trudne i kosztowne powroty Polaków do kraju https://www.prawo.pl/prawo/polacy-za-granica-jak-wroca-do-kraju,498638.html Witczak: marszałek Kuchciński jest bez honoru, żądamy jego dymisji https://www.pap.pl/aktualnosci/news,493299,witczak-marszalek-kuchcinski-jest-bez-honoru-zadamy-jego-dymisji.html “Rz”: “Loty po koszulę” dla marszałka? Kancelaria Sejmu milczy https://dorzeczy.pl/kraj/111085/rz-loty-po-koszule-dla-marszalka-kancelaria-sejmu-milczy.html VIP airliner | Private aircraft charter https://www.deutsche-privatjet.com/aircraft-charter/vip-charter.html Kto mógłby zapłacić za loty marszałka Marka Kuchcińskiego – rp.pl https://www.rp.pl/samorzad-i-administracja/art1195951-kto-moglby-zaplacic-za-loty-marszalka-marka-kuchcinskiego Lot prywatnym odrzutowcem nie tylko dla milionerów? – Podróże Onet https://podroze.onet.pl/ciekawe/lot-prywatnym-odrzutowcem-nie-tylko-dla-milionerow/ykvy1ys Posłowie “wylatali” 10 mln zł w dwa i pół roku. Kto najwięcej? https://www.money.pl/gospodarka/poslowie-wylatali-10-mln-zl-w-dwa-i-pol-roku-kto-najwiecej-6805173251549920a.html LOT Polish Airlines – Wikipedia https://en.wikipedia.org/wiki/LOT_Polish_Airlines Średnie samoloty VIP dla Polski: dwie oferty Boeinga 737 https://defence24.pl/sily-zbrojne/srednie-samoloty-vip-dla-polski-dwie-oferty-boeinga-737 Raport NIK: Lotów z VIP-ami nikt nie zabezpieczał – Fakt.pl https://www.fakt.pl/polityka/raport-nik-lotow-z-vip-ami-nikt-nie-zabezpieczal/ymz4ssl Samoloty dla VIP – Ministerstwo Obrony Narodowej – Portal Gov.pl https://www.gov.pl/web/obrona-narodowa/samoloty-dla-vip-4 Loty najważniejszych osób w państwie odtajnione. Jak często ... https://www.wprost.pl/opinie-i-komentarze/11587192/loty-najwazniejszych-osob-w-panstwie-odtajnione-jak-czesto-prezydent-andrzej-duda-czy-marszalek-senatu-tomasz-grodzki-latali-w-rodzinne-strony.html Wiemy, dokąd najczęściej latał prezydent Duda – TVN24 https://tvn24.pl/polska/wiemy-dokad-najczesciej-latal-prezydent-duda-st7772414 Dziennikarze dotarli do rejestru lotów Andrzeja Dudy. Wiadomo ... https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,30709472,dziennikarze-dotarli-do-rejestru-lotow-andrzeja-dudy-wiadomo.html TVN24: prezydent w statusie HEAD latał nad morze, politycy PiS na ... https://wiadomosci.onet.pl/kraj/loty-head-premiera-mateusza-morawieckiego-i-prezydenta-andrzeja-dudy/bjwr5eb Prywatne loty Szydło rządową CASĄ. PiS tłumaczy się w Sejmie https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/loty-premier-samolotami-casa-zapytanie-po,74,0,2268234.html

 
Czytaj dalej...

from Afery PiS

Afera Wiatrakowa: Destrukcja Polskiego Sektora Energii Odnawialnej

Termin “afera wiatrakowa” w polskim dyskursie politycznym odnosi się do szeregu kontrowersyjnych decyzji i zaniedbań dotyczących sektora energii wiatrowej, które doprowadziły do niemal całkowitego zahamowania rozwoju lądowej energetyki wiatrowej w Polsce. Największym symbolem tej destrukcji stała się wprowadzona w 2016 roku przez rząd Prawa i Sprawiedliwości zasada 10H, która zablokowała 99,7% powierzchni kraju przed inwestycjami w energię wiatrową na lądzie. Kontrowersje nasiliły się szczególnie w 2023 roku, gdy próby liberalizacji przepisów przez nową koalicję rządową spotkały się z oskarżeniami o lobbowanie na rzecz obcych interesów, a sam termin “afera wiatrakowa” został wykorzystany jako narzędzie politycznego ataku przez odchodzącą władzę PiS.

Geneza Destrukcji: Wprowadzenie Zasady 10H i Jej Konsekwencje

Mechanizm Blokady Rozwoju Sektora

Kluczowym momentem w historii polskiej energetyki wiatrowej było uchwalenie w 2016 roku ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, która wprowadziła kontrowersyjną zasadę 10H. Zgodnie z tym przepisem elektrownia wiatrowa nie może być zbudowana w odległości mniejszej niż 10-krotna wysokość turbiny wraz z uniesionymi łopatami od zabudowań o funkcji mieszkaniowej, form ochrony przyrody i leśnych kompleksów. W praktyce oznaczało to, że turbiny o wysokości około 200 metrów muszą być oddalone od zabudowań o 2 kilometry. Zasada 10H spowodowała według różnych szacunków zablokowanie naprawdę niewielkiej liczby terenów w Polsce, które spełniały ustawowe warunki pod budowę wiatraków.

Skutki wprowadzenia tych przepisów były dramatyczne dla całego sektora. Jak podaje think tank Ember, zastosowana w Polsce minimalna odległość ponad 2000 metrów była 4 razy większa niż typowa wartość 500 metrów w większości krajów europejskich. Konsekwencją było niemal całkowite zatrzymanie rozwoju lądowej energetyki wiatrowej na kilka lat, a jedyne farmy oddawane do użytku były realizowane na podstawie zezwoleń uzyskanych jeszcze przed 2016 rokiem. Ta sytuacja stawiała Polskę w pozycji lidera w zakresie restrykcyjności przepisów dotyczących energetyki wiatrowej w Europie.

Ekonomiczne i Środowiskowe Konsekwencje Blokady

Wprowadzenie zasady 10H miało daleko idące konsekwencje nie tylko dla rozwoju technologicznego, ale także dla polskiej gospodarki i środowiska naturalnego. Branża energetyki wiatrowej, która przed 2016 rokiem rozwijała się dynamicznie, została praktycznie sparaliżowana. Jak wskazuje analiza Businessinsider, rząd PiS zasłynął jako zagorzały przeciwnik wiatraków na lądzie i skutecznie zablokował nowe projekty w tym sektorze. Równocześnie, mimo deklaracji entuzjazmu dla energetyki wiatrowej na morzu, do dziś żaden wiatrak na Bałtyku nie powstał, choć PGE i Orlen prowadzą w tym kierunku prace.

Blokada rozwoju energetyki wiatrowej stanowiła również zagrożenie dla realizacji zobowiązań międzynarodowych Polski. Opóźnienie liberalizacji ustawy 10H mogło narazić kraj na niedobory energii, wyższe ceny energii i utratę miliardów złotych w ramach Krajowego Planu Odbudowy, gdyż rząd zobowiązał się do likwidacji barier dla energetyki wiatrowej na lądzie jako jednego z kamieni milowych KPO. Tym samym polityka antywiatrakowa niosła ryzyko nie tylko dla sektora energetycznego, ale także dla szerszych planów gospodarczych kraju.

Systematyczne Osłabianie Odnawialnych Źródeł Energii

Wielopoziomowy Atak na Sektor OZE

Działania rządu PiS wobec energetyki odnawialnej wykraczały daleko poza wprowadzenie zasady 10H i obejmowały systematyczne osłabianie całego sektora OZE. W 2024 roku, mimo protestów i apeli branży OZE, Ministerstwo Klimatu i Środowiska ustaliło 8,5% poziom tzw. obowiązku OZE na 2025 rok, co przedstawiciele branży określili jako drastyczny cios dla wytwórców OZE i konsumentów energii elektrycznej. Jak alarmowały organizacje branżowe, rząd uległ lobbingowi węglowemu i energochłonnemu, a ingerencja w zielone certyfikaty miała doprowadzić branżę OZE na skraj opłacalności i ograniczyć nowe inwestycje.

Szczególnie kontrowersyjne były działania dotyczące systemu wsparcia dla odnawialnych źródeł energii. W lipcu 2017 roku, gdy uwaga opinii publicznej była skoncentrowana na protestach przeciwko zmianom w sądownictwie, przez parlament przeszła niepozorna poprawka do ustawy o odnawialnych źródłach energii dotycząca opłaty zastępczej. Ta nowelizacja, wprowadzona wnioskiem poselskim kilkudziesięciu posłów PiS, miała na celu uniknięcie konsultacji społecznych i międzyresortowych oraz skrócenie prac legislacyjnych do minimum. Zmiany te poważnie zagroziły rozwojowi energetyki odnawialnej, wpływając na opłacalność farm wiatrowych poprzez manipulację mechanizmem zielonych certyfikatów.

Degradacja Systemu Zielonych Certyfikatów

Podstawowym mechanizmem wsparcia dla producentów energii odnawialnej był system zielonych certyfikatów, którym objęci byli producenci produkujący prąd przed 1 lipca 2016 roku. Certyfikaty potwierdzające pochodzenie energii z odnawialnego źródła stanowiły przedmiot handlu jako papiery wartościowe, a firmy energetyczne miały ustawowy obowiązek zakupu odpowiedniej ilości takich certyfikatów. Producent energii odnawialnej zarabiał zatem nie tylko na sprzedaży energii, ale też na sprzedaży certyfikatów. Niestety, cena certyfikatów spadła dramatycznie – od 2010 roku obniżyła się o około 90 procent, co znacząco wpłynęło na opłacalność inwestycji w sektor OZE.

Działania te wpisywały się w szerszą strategię rządu PiS, który jak zauważali krytycy, robił wszystko, żeby zniszczyć OZE w Polsce. Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz określił te działania jako gigantyczne zaniedbanie i zaniechanie, działanie na szkodę bezpieczeństwa państwa, środowiska i warunków życia obywateli. Szczególnie niepokojące było to, że Polska zobowiązała się w unijnym pakiecie energetycznym do zwiększenia udziału OZE do 15 procent w 2020 roku, a brak dotrzymania zobowiązań groził miliardami złotych kar.

Kontrowersje Wokół Prób Liberalizacji w 2023 Roku

Pierwsza “Afera Wiatrakowa” Nowej Koalicji

W listopadzie 2023 roku powstała nowa kontrowersja określana mianem “afery wiatrakowej”, gdy grupa posłów Polski 2050-Trzeciej Drogi i Koalicji Obywatelskiej wniosła do Sejmu projekt nowelizacji ustawy dotyczącej wsparcia odbiorców energii. Projekt ten proponował między innymi liberalizację zasad budowy lądowych elektrowni wiatrowych, wprowadzając normy hałasu dla elektrowni wiatrowych i związane z nimi minimalne odległości od terenów zabudowy mieszkaniowej. Dla maksymalnego emitowanego hałasu elektrowni do 103 decybeli proponowano odległość 300 metrów lub 400 metrów dla zabudowy jednorodzinnej, podczas gdy obowiązujące przepisy przewidywały minimalną odległość 700 metrów.

Reakcja polityków PiS była natychmiastowa i bardzo krytyczna. Rzecznik tej partii Rafał Bochenek stwierdził, że projekt jest “skandaliczny, lobbystyczny”, zarzucając autorom ukrywanie rzeczywistych intencji, gdyż “nawet w tytule ustawy nie ma ani słowa o przepisach, które tworzą eldorado dla niemieckich firm”. Poseł PiS Waldemar Buda ostrzegał przed wywłaszczeniami, pisząc na platformie X: “Każdy kto ma po sąsiedzku swojego domu niezabudowaną działkę nie może spać spokojnie! Jeśli tylko pojawi się inwestor, który będzie chciał tam postawić turbinę wiatrową, to nie dość, że dostanie zgodę, to jeszcze jak twój dom będzie za blisko, to cię wywłaszczy!”.

Zarzuty o Konflikty Interesów i Lobbying

Szczególną uwagę mediów przykuły ujawnione powiązania między autorami projektu a branżą wiatrową. Jak ustalili dziennikarze, żona eksperta Polski 2050 ds. klimatu i energii pracowała dla polskiej filii duńskiego przedsiębiorstwa działającego w branży energetyki wiatrowej. Ta informacja została wykorzystana przez PiS do podsycania podejrzeń o lobbystyczny charakter całej inicjatywy. Premier Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej w grudniu 2023 roku stwierdził, że ustawa nie jest w interesie Polaków, zadając pytanie: „w czyim interesie została napisana, z kim konsultowana?”

Autorzy projektu podkreślali, że jest to propozycja, nad którą będą dalej pracować w komisji sejmowej, a do prac zaproszeni będą przedstawiciele organizacji pozarządowych i mieszkańców. Jednak kontrowersje narosły do tego stopnia, że marszałek Sejmu Szymon Hołownia musiał publicznie przyznać, że “intencje były dobre, popełniono błędy w komunikacji, w wytłumaczeniu, o co dokładnie chodzi”. Zapewnił też, że “ludzie nie mogą mieć wątpliwości, że nie będzie wiatraków w parkach narodowych, że nikt nie chce stawiać im wiatraków 300 metrów od domu”.

Bilans Ośmiu Lat Rządów PiS w Energetyce

Kontrastujące Wyniki w Różnych Sektorach OZE

Ocena działań rządu PiS w obszarze energetyki odnawialnej przedstawia skomplikowany obraz kontrastów między poszczególnymi sektorami. Z jednej strony, jak przyznają nawet krytycy, ostatnie lata przyniosły rewolucję fotowoltaiczną i nowe życie projektów atomowych. Boom na energetykę słoneczną był tak duży, że niewydolne sieci energetyczne szybko się zapchały, co pokazało brak przygotowania infrastruktury na dynamiczny rozwój OZE. Z impetem ruszyły także projekty jądrowe, z kilkoma równoległymi inicjatywami, które mogą doprowadzić do powstania w Polsce kilku dużych elektrowni jądrowych i całej sieci małych reaktorów.

Z drugiej strony, sektor energetyki wiatrowej na lądzie został praktycznie zniszczony. Symbolem tej polityki pozostaną zmięta kartka posła Marka Suskiego z poprawką do ustawy, która zaprzepaściła szanse na odblokowanie energetyki wiatrowej. Rząd PiS próbował również postawić elektrownię węglową w Ostrołęce, ale projekt zakończył się spektakularną klapą, a symboliczne dwie wieże runęły z hukiem wraz z marzeniami o kolejnej elektrowni węglowej. Nie udało się też zreformować górnictwa w sposób, który pozwoliłby kopalniom węgla radzić sobie bez państwowego wsparcia.

Porównanie z Poprzednią Władzą

Politycy PiS wielokrotnie bronili swoich działań, wskazując na wzrost produkcji energii z OZE w porównaniu z poprzednią władzą. Europoseł Karol Karski twierdził, że “cztery razy więcej energii jest w tej chwili z odnawialnych źródeł energii niż w czasach rządów PO-PSL”[15]. Jednak weryfikacja tych danych przez Główny Urząd Statystyczny pokazała, że w rzeczywistości między ostatnim rokiem rządów koalicji PO-PSL (2015) a 2021 rokiem produkcja energii z OZE wzrosła o 34 procent – z 22 684,1 GWh do 30 460,7 GWh[15]. Dane te nie potwierdzały zatem tezy o czterokrotnym wzroście, co pokazywało, że nawet w obszarach, gdzie PiS odnotował sukcesy, skala została znacznie przesadzona w politycznej narracji.

Próby Reform i Ograniczona Liberalizacja

Częściowe Ustępstwa Końca Kadencji

Wobec narastającej krytyki i presji międzynarodowej, rząd PiS w końcowym okresie swojego rządzenia podjął próby częściowej liberalizacji przepisów antywiatrakowych. W 2023 roku wprowadzono częściowe zniesienie zasady 10H, zezwalając na budowę wiatraków w odległości 700 metrów od zabudowań po spełnieniu pewnych warunków. Początkowo planowana odległość miała wynieść 500 metrów, ale ostatecznie ustalono ją na 700 metrów. Ustawa o zmianie ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych została podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę w marcu 2024 roku.

Nowe przepisy zachowały wymóg budowy turbin wiatrowych wyłącznie na podstawie Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego, z zachowaniem minimalnej odległości 700 metrów od budynków mieszkalnych. Określenie dokładnej odległości między 10H a 700 metrami miało następować na podstawie wyników strategicznej oceny oddziaływania na środowisko wykonanej w ramach MPZP. Ustawa zachowała także zasadę 10H w przypadku parków narodowych, a w przypadku rezerwatów przyrody ustanowiła limit 500 metrów.

Nowa Era: Całkowite Zniesienie Zasady 10H

Przełomowym momentem stało się oficjalne przyjęcie przez rząd w marcu 2025 roku ustawy likwidującej zasadę 10H. Nowe przepisy przewidują minimalną odległość 500 metrów od zabudowań i mają znacząco skrócić czas realizacji inwestycji. Jak ogłosiła ministra klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska, “największa depresja polskiego prawodawstwa w obszarze energii przechodzi do historii”. Ustawa wprowadza także możliwość wykupu przez mieszkańców do 10% mocy lokalnych elektrowni wiatrowych oraz wsparcie dla biometanowni o mocy powyżej 1 MW[6].

Nowe regulacje uwzględniają również ochronę przyrody – wiatraki będą oddalone od parków narodowych i obszarów chronionych. Minister podkreśla, że 500 metrów to kompromis między bezpieczeństwem mieszkańców a rozwojem OZE. Rozwój OZE ma przełożyć się na niższe ceny energii i większe bezpieczeństwo energetyczne kraju, co stanowi radykalną zmianę w porównaniu z polityką poprzedniego rządu.

Źródła „Afera wiatrakowa” czy burza w szklance wody? Przyszła koalicja ... https://oko.press/afera-wiatrakowa-poprawki Gigantyczna afera wiatrakowa. Skarb Państwa mógł stracić 1,4 ... https://wiadomosci.wp.pl/gigantyczna-afera-wiatrakowa-skarb-panstwa-mogl-stracic-14-miliarda-zlotych-6271914390914689a Rząd zamiast naprawiać błędy poprzedników nadal dobija OZE ... https://www.psew.pl/rzad-zamiast-naprawiac-bledy-poprzednikow-nadal-dobija-oze-obietnice-o-zielonej-transformacji-to-mrzonki-a-polska-traci-szanse-na-rozwoj/ Afera wiatrakowa. Żona eksperta Polski 2050 ds. klimatu i energii ... https://polskieradio24.pl/artykul/3291293,afera-wiatrakowa-zona-eksperta-polski-2050-ds-klimatu-i-energii-pracuje-dla-branzowego-giganta Drugie podejście koalicji do wiatraków. 500 metrów powraca, a 10H ... https://energetyka24.com/oze/analizy-i-komentarze/drugie-podejscie-koalicji-do-wiatrakow-500-metrow-powraca-a-10h-do-likwidacji “Żegnamy 10H”. Ustawa wiatrakowa oficjalnie przyjęta przez rząd https://globenergia.pl/zegnamy-10h-ustawa-wiatrakowa-oficjalnie-przyjeta-przez-rzad/ Blokowanie wiatraków? POLSKA “LIDEREM”! Jakie przepisy są w ... https://globenergia.pl/blokowanie-wiatrakow-polska-liderem-jakie-przepisy-sa-w-innych-krajach/ Moratorium na wiatraki – WP Finanse https://finanse.wp.pl/moratorium-na-wiatraki-6114564733622401a PiS sporo namieszał w energetyce. Oto bilans ośmiu lat https://businessinsider.com.pl/gospodarka/pis-sporo-namieszal-w-energetyce-oto-bilans-osmiu-lat/mr5kt24 Zielona energia w odwrocie. Ludowcy: Rząd PiS niszczy OZE https://www.psl.pl/zielona-energia-w-odwrocie-ludowcy-rzad-pis-niszczy-oze/ Afera wiatrakowa. Kto stoi za projektem ustawy? Seria pytań od ... https://polskieradio24.pl/artykul/3291212,afera-wiatrakowa-kto-stoi-za-projektem-ustawy-seria-pytan-od-politykow-pis Awantura o wiatraki. PiS ostrzega przed wywłaszczeniami, druga ... https://www.agropolska.pl/zielona-energia/energia-wiatrowa/awantura-o-wiatraki-pis-ostrzega-przed-wywlaszczeniami-druga-strona-uspokaja,134.html Zasada 10H – Definicja – Teraz-Srodowisko https://www.teraz-srodowisko.pl/slownik-ochrona-srodowiska/definicja/zasada-10H.html Liberalizacja ustawy 10H podpisana przez prezydenta https://www.psew.pl/liberalizacja-ustawy-10h-podpisana-przez-prezydenta/ Karski: mamy cztery razy więcej energii z OZE niż za rządów PO ... https://konkret24.tvn24.pl/polityka/karski-mamy-cztery-razy-wiecej-energii-z-oze-niz-za-rzadow-po-psl-sprawdzamy-st6405701 W cieniu zamachu na sądy PiS niszczy energetykę odnawialną. To ... https://oko.press/cieniu-zamachu-sady-pis-niszczy-energetyke-odnawialna-straszna-krotkowzrocznosc „Afera wiatrakowa”: pierwszy stress test nowej koalicji. PiS ... – Polityka https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/rynek/2237634,1,afera-wiatrakowa-pierwszy-stress-test-nowej-koalicji-pis-zakrzywia-rzeczywistosc.read Ustawa odległościowa: reguła 10H ograniczająca możliwości ... https://bank.pl/ustawa-odleglosciowa-regula-10h-ograniczajaca-mozliwosci-budowy-turbin-wiatrowych-bedzie-zlagodzona/ Kontrowersyjna ustawa “wiatrakowa”. O co chodzi? Marszałek ... https://samorzad.infor.pl/wiadomosci/6402415,kontrowersyjna-ustawa-wiatrakowa-o-co-chodzi-marszalek-holownia-intencje-byly-dobre.html Likwidacja zasady 10H! Co zmieni ustawa wiatrakowa? – GlobEnergia https://globenergia.pl/likwidacja-zasady-10h-co-zmieni-ustawa-wiatrakowa/ Afera wiatrakowa wstrzymała prace nad nowymi przepisami. Nowa ... https://fakty.tvn24.pl/zobacz-fakty/afera-wiatrakowa-wstrzymala-prace-nad-nowymi-przepisami-nowa-ustawa-ma-sie-pojawic-do-konca-roku-st8186864 Liberalizacja zasady 10H – nowe zasady lokalizacji i budowy – CIRE https://www.cire.pl/artykuly/materialy-problemowe/liberalizacja-zasady-10h--nowe-zasady-lokalizacji-i-budowy Nowelizacja tzw. ustawy 10H przyjęta przez Rząd – Gov.pl https://www.gov.pl/web/klimat/nowelizacja-tzw-ustawy-10h-przyjeta-przez-rzad Zaskakujący bilans rządów PiS w energetyce – WysokieNapiecie.pl https://wysokienapiecie.pl/94216-bilans-rzadow-pis-w-energetyce/ Zaskakujący bilans rządów PiS w energetyce – OKO.press https://oko.press/zaskakujacy-bilans-rzadow-pis-w-energetyce PiS zostawił sieci energetyczne w fatalnym stanie. Ale czy pomysł ... https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/rynek/2250331,1,pis-zostawil-sieci-energetyczne-w-fatalnym-stanie-ale-czy-pomysl-rzadzacych-na-to-jest-dobry.read Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej – PSEW https://www.psew.pl Polska coraz atrakcyjniejsza dla inwestycji w OZE https://www.psew.pl/polska-coraz-atrakcyjniejsza-dla-inwestycji-w-oze/ Świat stawia na OZE i deklaruje potrojenie mocy z zielonej energii ... https://www.psew.pl/swiat-stawia-na-oze-i-deklaruje-potrojenie-mocy-z-zielonej-energii-polska-musi-przyspieszyc-i-odblokowac-wiatr-na-ladzie/ PiS wraca do pomysłów mogących zablokować energetykę wiatrową https://www.gramwzielone.pl/energia-wiatrowa/19518/pis-wraca-do-pomyslow-mogacych-zablokowac-energetyke-wiatrowa PiS grzmi o „aferze wiatrakowej”. Zamrożenie cen energii będzie ... https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/rynek/2237190,1,pis-grzmi-o-aferze-wiatrakowej-zamrozenie-cen-energii-bedzie-testem-dla-koalicji.read Sejm odrzucił projekt mrożenia cen energii autorstwa PiS https://energetyka24.com/elektroenergetyka/wiadomosci/sejm-odrzucil-projekt-mrozenia-cen-energii-autorstwa-pis PSE: Ponad 50% OZE w systemie w najbliższej dekadzie https://www.psew.pl/pse-ponad-50-oze-w-systemie-w-najblizszej-dekadzie/ PSEW: Polska zaoszczędzi nawet 116 mld zł dzięki OZE https://www.gramwzielone.pl/trendy/20185840/psew-polska-zaoszczedzi-nawet-116-mld-zl-dzieki-oze 12 sposobów na więcej OZE w sieci – nowy raport PSEW i ... https://www.psew.pl/12-sposobow-na-wiecej-oze-w-sieci-nowy-raport-psew-i-politechniki-lubelskiej/ Konferencja PSEW 2023 – OZE polską racją stanu? – SSW https://ssw.solutions/konferencja-psew-2023-oze-polska-racja-stanu/ Raport „Rachunek kosztów polskiej elektroenergetyki 2040” https://www.psew.pl/raport-rachunek-kosztow-polskiej-elektroenergetyki-2040-inwestycje-w-oze-sie-oplaca/ Polski przemysł ma potencjał do przechodzenia na OZE https://www.psew.pl/polski-przemysl-ma-potencjal-do-przechodzenia-na-oze/ Raport – Zielony Wodór | Dolnośląski Instytut Studiów Energetycznych https://dise.org.pl/raport-zielony-wodor/

 
Czytaj dalej...

from Afery PiS

Afera SKOK

Afera SKOK (Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych) jest określana przez wielu jako największa niewyjaśniona afera finansowa III RP, obejmująca wyłudzenia miliardów złotych, liczne powiązania polityczne oraz mechanizmy wyprowadzania pieniędzy. Sprawa ta, rozciągająca się na ponad dwie dekady, ukazuje złożony system wzajemnych zależności biznesowo-politycznych, który doprowadził do znaczących strat finansowych i zaangażował najwyższe instytucje państwowe oraz kluczowych polityków, szczególnie związanych z Prawem i Sprawiedliwością.

Geneza i struktura systemu SKOK

System SKOK w Polsce narodził się na początku lat 90., kiedy to 31 sierpnia 1992 roku powstała pierwsza kasa w Elektrociepłowni “Gdańsk”. Kolejne placówki powstawały dynamicznie w całym kraju, a ich rozwój był stymulowany korzystnymi regulacjami prawnymi. SKOK-i to instytucje państwowe spółdzielcze działające podobnie do banków, lecz posiadające odrębny status prawny, który początkowo zapewniał im mniejszy rygor nadzorczy.

Szczególną rolę w tworzeniu i rozwoju SKOK-ów odegrali Grzegorz Bierecki, jego brat Jarosław Bierecki, Adam Jedliński, Grzegorz Buczkowski oraz Lech Kaczyński. Ten ostatni był pierwszym przewodniczącym Rady Nadzorczej Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych (FPZK), która została powołana 30 lipca 1990 roku przez Światową Radę Związków Kredytowych i miała wspierać rozwój SKOK-ów w Polsce.

Kluczowym elementem struktury był powstały w 1992 roku związek rewizyjny – Krajowa Spółdzielcza Kasa Oszczędnościowo-Kredytowa (Kasa Krajowa, KSKOK), której prezesem został Grzegorz Bierecki, sprawujący tę funkcję przez 20 lat, aż do 2012 roku. Początkowo przynależność do Kasy Krajowej była dobrowolna, ale z czasem stała się obligatoryjna.

System nadzoru i luki prawne

Do 2012 roku SKOK-i funkcjonowały praktycznie bez zewnętrznego nadzoru, kontrolując się same na podstawie ustawy z 1995 roku, której głównym autorem był Adam Jedlińsk. Ta autonomia regulacyjna stworzyła przestrzeń do nadużyć. W 2013 roku Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) opublikowała audyt, który wykazał, że kasy działały przeciwnie do deklarowanej misji pomagania niezamożnym w dostępie do kapitału.

System SKOK-ów został z czasem rozbudowany do złożonej struktury, której centralnym elementem stała się spółka SKOK Holding S.à.r.l., zarejestrowana 12 października 2007 roku w Luksemburgu. Firma ta, mimo że nie zatrudniała pracowników, kontrolowała sieć powiązanych kapitałowo i personalnie spółek, do których transferowane były środki z polskich SKOK-ów w postaci opłat za usługi.

Afera SKOK Wołomin

Najbardziej spektakularnym przykładem nieprawidłowości w systemie SKOK była sprawa SKOK Wołomin, gdzie doszło do wyłudzenia około 3 miliardów złotych. W proceder zamieszanych było blisko 500 osób, które uczestniczyły w zorganizowanej grupie przestępczej wyłudzającej kredyty na podstawie sfałszowanych dokumentów.

W grudniu 2014 roku Komisja Nadzoru Finansowego zawiesiła działalność SKOK Wołomin po masowych wypłatach pieniędzy przez klientów, którzy wpadli w panikę po aresztowaniu prezesa SKOK-u Wołomin Gazdy i wiceprezesa Godka. Śledztwo w tej sprawie trwa do dziś, a w maju 2025 roku skierowano akt oskarżenia przeciwko kolejnym siedmiu osobom za udział w zorganizowanej grupie przestępczej i oszustwa na szkodę SKOK Wołomin.

Pobicie wiceszefa KNF

Jednym z najbardziej szokujących elementów afery SKOK było brutalne pobicie wiceszefa Komisji Nadzoru Finansowego, Wojciecha Kwaśniaka, które miało miejsce 6 kwietnia 2014 roku przed jego domem. Napastnik użył pałki teleskopowej, a ofiara cudem przeżyła atak. Kwaśniak był jednym z urzędników najintensywniej analizujących działalność SKOK-u Wołomin.

Za zlecenie tego pobicia skazany został Piotr Polaszczyk, były oficer Wojskowych Służb Informacyjnych, który zasiadał we władzach SKOK i był wiceprzewodniczącym rady nadzorczej SKOK Wołomin. W lutym 2024 roku sąd skazał go na 10 lat więzienia, choć wyrok nie jest prawomocny. Według prokuratury, motywem ataku była chęć powstrzymania działań KNF wobec SKOK Wołomin i zyskanie czasu na próbę legalizacji nieprawidłowych działań.

Paradoksalnie, w 2018 roku, za rządów PiS, sam Kwaśniak został zatrzymany przez CBA w związku z rzekomymi zaniedbaniami nadzorczymi. Jak wspominał później: “Myślałem, że to znów atak przestępców”.

Transfery finansowe i mechanizmy wyprowadzania pieniędzy

W centrum afery SKOK znajdują się również nieprawidłowe transfery finansowe. Jednym z głównych wątków jest wyprowadzenie 65 milionów złotych z Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych do prywatnej spółki Biereckiego i jego brata. Zgodnie z informacjami KNF, pieniądze te miały służyć ratowaniu kas, jednak Bierecki zlikwidował Fundację, a środki przeniósł do Spółdzielczego Instytutu Naukowego.

Innym przykładem jest zatrzymana i niepobrana przez Kasę Krajową dywidenda w wysokości 33 milionów euro (około 130 milionów złotych) z luksemburskiego SKOK Holdingu. Istnieją podejrzenia, że wysokość wypracowanych przez SKOK Holding zysków wpływała na wynagrodzenie członków zarządu, a wypłata dywidendy skutkowałaby zmniejszeniem sumy bilansowej SKOK Holding.

Dodatkowo, Fundacja na rzecz Polskich Związków Kredytowych dokonywała zakupów akcji i udziałów w różnych spółkach, by następnie odsprzedać je Kasie Krajowej SKOK z kilkukrotnym przebiciem cenowym. Ponieważ szefem obu podmiotów był Grzegorz Bierecki, w takich transakcjach reprezentował zarówno kupującego jak i sprzedającego. W efekcie tych działań, Fundacja w ciągu dwudziestu lat pomnożyła majątek 300-krotnie, z 70 tysięcy USD do 21,5 miliona USD.

Powiązania polityczne i konsekwencje prawne

Rola Grzegorza Biereckiego i powiązania z PiS

Centralną postacią w aferze SKOK jest senator PiS Grzegorz Bierecki, który pełnił liczne funkcje w systemie SKOK: – Był prezesem Kasy Krajowej SKOK od jej powstania w 1992 do 2012 roku – Kierował Fundacją na rzecz Polskich Związków Kredytowych – Był prezesem w luksemburskim SKOK Holding – Zasiadał we władzach kilkunastu spółek świadczących usługi dla SKOK-ów – Był współwłaścicielem spółki Arenda, od której SKOK-i wynajmowały lokale – Przewodniczył radzie nadzorczej Kasy Stefczyka

Dodatkowo, do władz Kasy Krajowej SKOK wprowadził swojego brata Jarosława, a później syna Dominika. Ta koncentracja władzy i nakładanie się funkcji biznesowych z politycznymi (jako senator PiS) budziła poważne kontrowersje.

Śledztwa i ich umarzanie po 2015 roku

Jednym z najbardziej kontrowersyjnych aspektów afery SKOK są doniesienia o umarzaniu śledztw dotyczących nieprawidłowości w systemie SKOK po dojściu PiS do władzy w 2015 roku.

W kwietniu 2015 roku prokuratura wezwała Biereckiego i zażądała wydania kontraktu menedżerskiego zawartego z luksemburskim Holdingiem, podejrzewając, że im mniejszą dywidendę wypłacał SKOK Holding, tym więcej zarabiał senator PiS. Mimo że postanowienie prokuratury było prawomocne, Bierecki zignorował je, zasłaniając się “tajemnicą przedsiębiorstwa”.

Śledztwo dotyczące wyprowadzenia z Fundacji 65 milionów złotych zostało umorzone zaraz po wyborach parlamentarnych wygranych przez PiS. Podobnie stało się z postępowaniem dotyczącym zatrzymanej i niepobranej przez Kasę Krajową dywidendy.

Sytuacja zmieniła się po zmianie władzy. W styczniu 2025 roku prokuratura wznowiła śledztwo w sprawie wyprowadzenia z Kasy Krajowej SKOK 60 milionów złotych do Fundacji Grzegorza Biereckiego “Kocham Podlasie”. Sprawa ta została wymieniona w raporcie Prokuratury Krajowej jako jedno ze 163 śledztw, które w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy były z powodów politycznych wszczynane lub umarzane.

Zmiany legislacyjne łagodzące nadzór

Istotnym aspektem afery SKOK są również zmiany legislacyjne wprowadzane przez PiS, które miały na celu złagodzenie nadzoru nad SKOK-ami. W lutym 2017 roku weszła w życie nowelizacja ustawy o SKOK-ach, która miała wprowadzić zróżnicowanie wymogów związanych z nadzorem KNF w zależności od wielkości Kasy.

Początkowo projekt zakładał, że małe SKOK-i (z liczbą członków nieprzekraczającą 10 tysięcy osób i sumą aktywów bilansu nieprzekraczającą 20 milionów złotych) będą kontrolowane głównie przez Kasę Krajową, a nie przez KNF. Po protestach PiS wycofał się z tego pomysłu, jednak wprowadził zapis o stosowaniu przez KNF działań nadzorczych “adekwatnie do stopnia skomplikowania prowadzonej przez kasy działalności”, co nadal dawało SKOK-om pewną swobodę.

Konsekwencje

Afera SKOK ma swoje konsekwencje do dziś. W maju 2025 roku do Sądu Okręgowego Warszawa-Praga skierowano akt oskarżenia przeciwko siedmiu osobom, którym zarzucono udział w zorganizowanej grupie przestępczej, oszustwa i pranie brudnych pieniędzy na szkodę SKOK Wołomin. Oskarżeni doprowadzili do wyłudzenia ponad 30 milionów złotych.

Prokuratura zabezpieczyła dotąd mienie wartości około 383 milionów złotych, ale straty są kilkakrotnie wyższe i sięgają 3 miliardów złotych[6]. W sprawę wołomińskiej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej zamieszanych jest już blisko pół tysiąca osób.

Źródła Wyprowadzone miliardy i pobity wiceszef KNF. Kulisy afery SKOK https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/wyprowadzone-miliardy-i-pobity-wiceszef-knf-kulisy-afery-skok/s0be84c Spółdzielcza kasa oszczędnościowo-kredytowa – Wikipedia https://pl.wikipedia.org/wiki/Sp%C3%B3%C5%82dzielcza_kasa_oszcz%C4%99dno%C5%9Bciowo-kredytowa Afera SKOK Wołomin. Wyłudzili 30 mln złotych. Jest akt oskarżenia https://www.bankier.pl/wiadomosc/Afera-SKOK-Wolomin-Wyludzili-30-mln-zlotych-Jest-akt-oskarzenia-8936013.html Scandals from PiS Era May Not Be Quickly Resolved. No One May ... https://ruleoflaw.pl/scandals-from-pis-era-may-not-be-quickly-resolved-no-one-may-be-convicted-during-tusks-term/ One of the trails in SKOK credit union affair leads to Luxembourg ... https://tvn24.pl/tvn24-news-in-english/one-of-the-trails-in-skok-credit-union-affair-leads-to-luxembourg-ra892923-ls2370852 Zatrzymania w sprawie SKOK Wołomin. Straty sięgają 3 miliardów ... https://www.forbes.pl/gospodarka/zatrzymania-w-sprawie-skok-wolomin-straty-siegaja-3-miliardow-zlotych/x5ehrsp W „Newsweeku”: PiS wygrało wybory, prokuratura umorzyła SKOK-i https://www.newsweek.pl/polska/prokuratura-umorzyla-sprawe-skok-ow-i-grzegorza-biereckiego/9vlnmjq SKOK-i jednak bez nadzoru KNF? PiS prostuje jeden zapis, żeby ... https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/rynek/1694020,1,skok-i-jednak-bez-nadzoru-knf-pis-prostuje-jeden-zapis-zeby-zaraz-wprowadzic-kolejny.read Wraca sprawa SKOKów. Prokuratura wznowi śledztwo ws. fundacji ... https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/wraca-sprawa-skokow-prokuratura-wznowi-sledztwo-ws-fundacji-bylego-polityka-pis/4wh8c43 Warszawa. Wyrok w sprawie pobicia Wojciecha Kwaśniaka, byłego ... https://tvn24.pl/tvnwarszawa/najnowsze/warszawa-wyrok-w-sprawie-pobicia-wojciecha-kwasniaka-bylego-szefa-komisji-nadzoru-finansowego-st7785790 Afera SKOK-ów. Miliardowe straty i dramaty klientów – Newsweek https://www.newsweek.pl/polska/polityka/afera-skok-ow-miliardowe-straty-i-dramaty-klientow/1mq34kj Spółdzielcza kasa oszczędnościowo-kredytowa – Wikicytaty https://pl.wikiquote.org/wiki/Sp%C3%B3%C5%82dzielcza_kasa_oszcz%C4%99dno%C5%9Bciowo-kredytowa Pobicie urzędnika z miliardami w tle. Afera SKOK Wołomin i wyrok ... https://www.rp.pl/polityka/art42014261-pobicie-urzednika-z-miliardami-w-tle-afera-skok-wolomin-i-wyrok-za-podzeganie-do-pobicia-kwasniaka Afera SKOK. Umarzają sprawę wyprowadzenia 65 mln zł, ale ... https://www.money.pl/sekcja/aferaknf/afera-skok-bierecki-prokuratura,155,0,2424219.html Afera SKOK – Grzegorz Bierecki i Lech Kaczyński w ... – UberKasta https://uberkasta.com/afera-skok/ Kwestia SKOK-ów a odpowiedzialność Grzegorza Biereckiego https://demagog.org.pl/wypowiedzi/kwestia-skok-ow-a-odpowiedzialnosc-grzegorza-biereckiego/ Bierecki o pobiciu Kwaśniaka: “Nie jest tak, że bandyta zawsze bije ... https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/bierecki-o-pobiciu-kwasniaka-nie-jest-tak-,126,0,2423934.html Senator Bierecki ujawnia przekręty SKOK Wołomin i obnaża ... https://gazetaolsztynska.pl/968537,Senator-Bierecki-ujawnia-przekrety-SKOK-Wolomin-i-obnaza-opowiesc-o-pobiciu-bylego-szefa-KNF-Czy-kasta-i-media-braly-udzial-w-ustawce.html Akt oskarżenia w sprawie dotyczącej SKOK Wołomin – Gov.pl https://www.gov.pl/web/prokuratura-krajowa/akt-oskarzenia-w-sprawie-dotyczacej-skok-wolomin Akt oskarżenia w wątku prania brudnych pieniędzy afery SKOK ... https://www.gov.pl/web/prokuratura-krajowa/akt-oskarzenia-w-watku-prania-brudnych-pieniedzy-afery-skok-wolomin 30 mln zł strat SKOK Wołomin. Prokuratura kieruje akt oskarżenia ... https://bs.net.pl/30-mln-zl-strat-skok-wolomin-prokuratura-kieruje-akt-oskarzenia-przeciwko-7-osobom/ Śledztwo od początku polityczne | Prawdziwa afera – Polityka.pl https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1774924,1,sledztwo-od-poczatku-polityczne.read Grzegorz Bierecki: zarzuty wobec mnie to kłamstwa i “brudna ... https://wiadomosci.onet.pl/kraj/grzegorz-bierecki-zarzuty-wobec-mnie-to-klamstwa-i-brudna-kampania-wyborcza/62rcx3 PiS próbuje przykryć SKOK-i swoją aferą KNF – Polityka.pl https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/rynek/1774500,1,pis-probuje-przykryc-skok-i-swoja-afera-knf.read Brutalna napaść na wiceszefa KNF. Jest wyrok – Business Insider https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/brutalna-napasc-na-wiceszefa-knf-jest-wyrok/x8ejryg 30 mln zł strat SKOK-u Wołomin. Akt oskarżenia Prokuratury ... – Gov.pl https://www.gov.pl/web/pr-szczecin/30-mln-zl-strat-skok-u-wolomin-akt-oskarzenia-prokuratury-regionalnej-w-szczecinie Kolejna odsłona afery SKOK Wołomin. Do sądu trafił akt oskarżenia https://www.money.pl/gospodarka/kolejna-odslona-afery-skok-wolomin-do-sadu-trafil-akt-oskarzenia-6980666963352544a.html Konfliktowy problem senatora Biereckiego – GazetaPrawna.pl https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/581828,konfliktowy-problem-senatora-biereckiego.html PO oburzona umorzeniem jednego z wątków śledztwa dot. SKOK-ów https://www.bankier.pl/wiadomosc/PO-oburzona-umorzeniem-jednego-z-watkow-sledztwa-dot-SKOK-ow-3482102.html ABW weszła do spółki Grzegorza Biereckiego – senatora PiS i ... https://www.newsweek.pl/polska/abw-przeszukala-spolke-grzegorza-biereckiego-senatora-pis-i-zalozyciela-skok/cbnkwy5 Afera SKOK-ów kosztowała już 4,9 mld zł. Sam Wołomin pochłonął ... https://businessinsider.com.pl/firmy/zarzadza

 
Czytaj dalej...

from Codzienność gryzie

Kiedy się pisze o sztuce, fotografii i kolorach, warto uporządkować znaczenie kilku kluczowych pojęć: pigment, farba, barwa, barwnik, kolor.

file-000000003644624386d97a5435a89b3f

Pigment to substancja barwna w postaci suchego proszku, pochodzenia naturalnego lub syntetycznego, używana do wytwarzania farb¹. W odróżnieniu od barwników, pigmenty nie rozpuszczają się w nośniku, lecz tworzą z nim zawiesinę, dzięki czemu mogą pokrywać powierzchnie i nadają im trwałą barwę².

Pojęcie to wywodzi się z łacińskiego pigmentum, oznaczającego barwidło. W języku niemieckim funkcjonuje zarówno termin Pigment, jak i jego odpowiednik Farbkörper – dosłownie: „ciało barwne”³.

Farba to już gotowy produkt, zawierający pigment połączony z odpowiednim spoiwem – może to być olej, klej, żywica, kazeina, guma arabska lub inna substancja wiążąca⁴. Rodzaj użytego spoiwa decyduje o klasyfikacji farby: olejna, temperowa, wodna (akwarelowa), lakierowa, kazeinowa itd.⁵

Historycznie, słowo „farba” trafiło do polszczyzny przez niemiecki Farbe, które z kolei pochodzi od łacińskiego varius – różnorodny. Podobnie nasze słowo „barwa” ma czeskie pochodzenie (barva), ale oba terminy wywodzą się ostatecznie z tego samego źródłosłowu⁶.

Barwa to z kolei zjawisko fizyczne – wrażenie wzrokowe wywołane przez światło odbite od powierzchni. Określamy nią kolor ciała widzianego pod wpływem oświetlenia. Mówimy o barwie jasnej, ciemnej, ciepłej, zimnej, dopełniającej, jednorodnej czy złożonej. Pojęcie to obejmuje także zjawiska optyczne, takie jak spektrum czy harmonia kolorystyczna⁷.

Barwnik różni się od pigmentu tym, że jest substancją rozpuszczalną – w wodzie, alkoholu, oleju – i nie tworzy zawiesiny. Tradycyjnie były to substancje pochodzenia roślinnego lub zwierzęcego, zdolne do tworzenia trwałych połączeń chemicznych z włóknami roślinnymi i zwierzęcymi (np. len, wełna, skóra)⁸.

W XIX wieku odkryto barwniki syntetyczne – tzw. anilinowe, pozyskiwane z benzenu i jego pochodnych. Choć potocznie uważa się je za produkty smoły pogazowej, w rzeczywistości anilinę otrzymuje się z nitrobenzenu przez redukcję chemiczną⁹. Najważniejsze grupy barwników syntetycznych to: azowe, alizarynowe, indatrenowe, fenylometanowe i inne¹⁰.

W przeciwieństwie do pigmentów, barwniki anilinowe nie tworzą powłoki – barwią tylko nośnik, przez co nie mogą być używane jako właściwe pigmenty w malarstwie sztalugowym¹¹. Stosuje się je jedynie w lazurach i laserunkach¹².

Lazura to przejrzysta warstwa farby, przez którą przebija barwa spodnia. Może być wykonana zarówno z pigmentu o niskim stopniu krycia, jak i z rozpuszczonego barwnika¹³.

Laserunek natomiast to technika malarska polegająca na wielowarstwowym nakładaniu cienkich, przezroczystych warstw, co pozwala na uzyskanie głębi i świetlistości koloru¹⁴.

Warto jednak pamiętać, że wiele barwników anilinowych cechuje niska odporność na światło – łatwo blakną, co ogranicza ich zastosowanie w trwałym malarstwie. Niektóre fabryki dodają je do pigmentów mineralnych, zwłaszcza czerwieni, by wzmocnić koloryt. Efekt bywa złudny – farba szybko traci intensywność, a barwnik potrafi przenikać do górnych warstw, zmieniając koloryt całości¹⁵.


Przypisy:

  1. Pigment to substancja nierozpuszczalna, stanowiąca podstawę farb kryjących.

  2. W zawiesinie pigment pozostaje widoczny jako substancja stała, co pozwala na tworzenie powłok malarskich.

  3. Farbkörper – niem. określenie na ciało barwne, używane głównie w technicznej terminologii chemicznej.

  4. Spoiwo to substancja, która wiąże pigment i umożliwia jego przyleganie do podłoża.

  5. Klasyfikacja według spoiwa obejmuje także np. freski (na zaprawie wapiennej) czy emalie (na bazie szkliwa).

  6. Por. Aleksander Brückner, Słownik etymologiczny języka polskiego.

  7. Wrażenie barwne zależy nie tylko od fizyki światła, ale także od percepcji wzrokowej i kontekstu.

  8. Przykłady: indygo, marzanna barwierska, purpura z mureksu, koszenila.

  9. Anilina – związek C₆H₅NH₂, uzyskany po raz pierwszy z indyga w 1826 roku.

  10. Barwniki syntetyczne dzielą się na wiele grup chemicznych, zależnie od budowy cząsteczki i właściwości.

  11. Brak osadu powoduje, że barwnik nie może tworzyć kryjącej warstwy malarskiej.

  12. Użycie barwników w lazurach/laserunkach wymaga ich odpowiedniego utrwalenia i ochrony przed światłem.

  13. Lazura jest efektem półprzezroczystego nałożenia koloru; często mylona z laserunkiem, ale może występować jako pojedyncza warstwa.

  14. Laserunek to technika, której początki sięgają malarstwa olejnego XV–XVI wieku, szczególnie szkoły niderlandzkiej.

  15. Barwniki mogą być używane do „upiększania” pigmentów ziemnych, ale obniżają trwałość uzyskanych farb.

#art #colors #sztuka #kolory

 
Czytaj dalej...

from arkadiusz durszlak

Wstęp

Jako mieszkaniec Gliwic – a dokładniej Starego Miasta – zamieszkujący ulicę wyłączoną z ruchu samochodowego (z wyjątkiem pojazdów upoważnionych), bez przypisanego miejsca parkingowego ani dostępu do podwórza, chciałbym podzielić się kilkoma obserwacjami dotyczącymi funkcjonowania ruchu i parkowania w centrum miasta. Piszę jako pieszy, rowerzysta i kierowca – jednocześnie jako osoba zaangażowana w życie tej przestrzeni.

Zachęcam do podjęcia działań zmierzających do poprawy jakości życia mieszkańców, zwiększenia bezpieczeństwa i lepszego uporządkowania zasad parkowania oraz egzekwowania przepisów. Choć poruszam kilka różnych kwestii, łączy je jeden mianownik: nieprecyzyjne, od lat nieaktualizowane regulacje oraz niska skuteczność (a może raczej wydajność) Straży Miejskiej w ich egzekwowaniu.

Ulice (w teorii) zamknięte dla ruchu

Od czasu wprowadzenia zakazu ruchu samochodowego na wybranych ulicach Starówki w 2021 roku obserwuję – dosłownie z okna – jak przepis ten jest ignorowany. Z przykrością muszę stwierdzić, że zakaz działa jedynie częściowo. Jest regularnie łamany, i to nie przez zagubionych turystów, lecz przez mieszkańców Gliwic i okolicznych miejscowości – o czym świadczą tablice rejestracyjne pojazdów.

Egzekwowanie przepisów jest utrudnione z wiadomych przyczyn – wjazdy są krótkie, kierowcy poruszają się szybko (łamiąc ograniczenie prędkości do 20 km/h), generując hałas i zagrożenie dla pieszych. Rozwiązaniem mogłoby być systematyczne analizowanie materiałów z miejskiego monitoringu i każdorazowe dokumentowanie wykroczeń, jednak zdaję sobie sprawę z tego jak wielkiego nakładu pracy by to wymagało.

Niekiedy wjazd pod zakaz wynika z niejasności oznakowania – zwłaszcza gdy w strefie zakazanej znajdują się legalne miejsca postojowe (dla osób do tego upoważnionych, t.j. mieszkańców). Może dobrym pomysłem byłoby wyraźniejsze oznaczenie tych miejsc (np. koperty i dodatkowe oznakowanie pionowe), choć ryzykujemy wtedy „znakozę”, która i tak jest już zauważalna w przestrzeni Starówki.

Warto też zaznaczyć, że nie jestem przeciwnikiem jakiegokolwiek ruchu samochodowego w obrębie Starówki. Dostawy, taksówki, kurierzy, służby techniczne czy osoby z niepełnosprawnościami – ich potrzeba mobilności musi być uwzględniona. Problem w tym, że większość przypadków łamania zakazu dotyczy pojazdów do tego nieuprawnionych – najczęściej w godzinach wzmożonego zapotrzebowania na miejsca parkingowe, np. w weekendy lub podczas nabożeństw w pobliskim kościele.

Jeszcze w 2021 roku skierowałem zapytanie do Zarządu Dróg Miejskich, czy planowane są rozwiązania takie jak automatyczne rozpoznawanie tablic rejestracyjnych, opuszczane słupki lub inne środki kontroli. Odpowiedź brzmiała, że obecny model jest pilotażowy i będzie oceniany w przyszłości. Dziś, po niemal czterech latach, można z całą pewnością stwierdzić, że pilotaż się nie sprawdził i czas na konkretne zmiany.

Nie mam wystarczającej wiedzy technicznej, by zaproponować gotowe rozwiązanie – rozumiem złożoność tematu, konieczność uwzględnienia różnych grup użytkowników oraz tymczasowych zezwoleń. Wierzę jednak, że osoby odpowiedzialne za organizację ruchu w mieście posiadają odpowiednie narzędzia i kompetencje, by stworzyć sprawny, elastyczny system.

Warto również zasięgnąć opinii i doświadczeń innych samorządów, które zmagają się z podobnymi wyzwaniami. Gliwice nie są odosobnionym przypadkiem, a problemy związane z ruchem i parkowaniem w ścisłym centrum występują w wielu polskich miastach. Dialog z przedstawicielami miast, które wdrożyły skuteczne rozwiązania (czy to w zakresie oznakowania, technologii czy organizacji przestrzeni) mógłby przynieść wymierne korzyści. Dobrym przykładem mógłby być Szczecin, który dość poważnie podchodzi do problemów z parkowaniem.

Parkowanie nielegalne i egzekwowanie kar

Brak skutecznego egzekwowania zakazu ruchu na Starówce sprzyja nielegalnemu parkowaniu w Strefie Płatnego Parkowania. Problemem są nie tylko źle zaparkowane samochody, ale też sam model działania tej strefy. Obecne przepisy wymagają, by miejsca postojowe były wyraźnie oznaczone – przez co de facto kontrolowana jest jedynie przestrzeń tych miejsc, a nie cała strefa.

Tymczasem wiele samochodów parkuje poza wyznaczonymi miejscami, płacąc niższy koszt niż kierowcy parkujący legalnie. Dzienna opłata w podstrefie A to 30 zł. Tymczasem kara za nielegalne parkowanie to 100 zł – często dopiero po zgłoszeniu, a co istotne – mandat można dostać tylko raz za każde „zaparkowanie”. Jeśli nikt nie wezwie Straży Miejskiej przez kilka dni, pojazd nie ponosi żadnych dalszych konsekwencji. Mandat jest jednorazowy, niezależnie od tego, ile dni auto stoi w niedozwolonym miejscu. W wyniku tych przepisów samochód parkowany legalnie w strefie kosztuje 150 zł na tydzień, a nielegalnie – maksymalnie 100 zł, choć może wynieść to również 0, jeśli pojazd akurat stoi na dzikim parkingu, na które przymyka się oko.

Dzikie parkingi to osobny temat – przestrzenie zniszczone przez codzienne, nielegalne użytkowanie. Dotyczy to również terenów z historyczną nawierzchnią, zielenią, miejscami o potencjale rekreacyjnym czy estetycznym. Warto dodać, że najczęściej dojazd do takiego parkingu odbywa się przez dojazd wzdłuż po chodniku, co jest niezgodne z prawem.

Te wszystkie elementy prowadzą do jednego – w Polsce z “parkingozą” walczymi za pomocą “słupkozy”. Nie jest to rozwiązanie optymalne, ale – wygląda na to – najtańsze i najpopularniejsze, również w Gliwicach. Myślę, że dobrym pomysłem byłoby rewitalizowanie terenów zniszczonych przez dzikie parkowanie oraz proponowanie dodatkowej infrastruktury dla pieszych czy rowerzystów w miejscach, gdzie samochodom stawać nie wolno. Dodatkowo możliwe, że warto rozważyć dodatkowe tablice informacyjne na Starówce, które informowałyby o pobliskich wielopoziomowych parkingach.

Nawiasem mówiąc, kilkukrotnie pojawił się argument, że prywatnych parkingów wielopoziomowych nie powinniśmy liczyć do puli miejsc parkingowych. Jednak jeśli samochodem przyjeżdżamy zjeść w prywatnej restauracji czy zrobić zakupy w prywatnym sklepie, nie widzę przeszkód, żeby prywatne parkingi wliczać do puli miejsc parkingowych w mieście.

Działanie kontrolerów SPP

Na tle Straży Miejskiej znacznie skuteczniejsze wydają się być działania kontrolerów Strefy Płatnego Parkowania. Są obecni na Starówce w większej liczbie, działają częściej i – co ważne – wykonują swoje obowiązki proaktywnie, bez konieczności wezwania. Z punktu widzenia efektywności systemu jest to ogromna zaleta.

Co więcej, kontrolerzy SPP mogą zgodnie z prawem wystawiać więcej niż jeden mandat za ten sam pojazd – jeśli ten parkuje bez opłaty przez kilka dni. W przypadku Straży Miejskiej jest to niemożliwe, gdyż karany jest wyłącznie fakt “zaparkowania”, nie sam ciągły postój w miejscu do tego nieprzeznaczonym.

W związku z tym zasadne wydaje się pytanie, czy nie warto byłoby rozważyć rozszerzenia uprawnień kontrolerów SPP – tak, aby mogli oni również karać za parkowanie poza wyznaczonymi miejscami w obrębie strefy. Pozwoliłoby to w praktyce kontrolować rzeczywiście całą “strefę”, a nie wyłącznie konkretne, oznakowane miejsca. Byłby to realny krok ku zwiększeniu skuteczności systemu.

Systemowy charakter problemu

Zdaję sobie sprawę z tego, że na poziomie miasta (samorządowym) niewiele jesteśmy w stanie zrobić, bo jest to problem systemowy. Problem z brakiem odpowiednich przepisów, interpretacją innych oraz brakiem w aktualizacji taryfikatora mandatów za parkowanie od kilkudziesięciu (sic!) lat.

Dlatego właśnie, korzystając z okazji, chciałbym zachęcić wszystkich Państwa do zapoznania się ze społecznymi postulatami nowelizacji przepisów. Na stronie internetowej Miejskiej Agendy Parkingowej można zapoznać się ze skrótowo przedstawionymi głównymi założeniami. Zachęcam Państwa, jako osoby posiadające sprawczość, do zaangażowania się w zmianę prawa i do dopisania się do listy sygnatariuszy postulatów.

Budowa nowych parkingów

Na koniec chciałbym poruszyć wątek rzekomego braku miejsc parkingowych w centrum. Na lokalnych grupach społecznościowych regularnie pojawiają się głosy, że w Gliwicach “nie da się zaparkować”. W mojej ocenie jest to mit.

Ruch samochodowy związany z poszukiwaniem miejsc parkingowych nasila się w trzech okresach tygodnia: podczas mszy świętej, w porze obiadowej w weekendy oraz w sobotnie przedpołudnie (zakupy na małym rynku). W tych momentach – według moich obserwacji – nawet połowa zaparkowanych samochodów stoi nielegalnie. Powodem może być również fakt, że parkingi wielopoziomowe są płatne, a SPP w weekndy – darmowa. Pytanie, czy potencjalnie wybudowany wielopoziomowy parking “miejski” również byłby darmowy…?

Jak już wspominałem, jestem kierowcą – posiadam samochód i od kilku miesięcy dokumentuję miejsca, w których parkuję. Chciałem w ten sposób pokazać, że parkowanie w centrum Gliwic wcale nie musi być problemem. Legalne miejsca są dostępne, a ich znalezienie nie zajmuje pół godziny. Na przygotowanej przeze mnie stronie internetowej od lutego prowadzę dokumentację swoich parkowań i zachęcam Państwa do zapoznania się z tym materiałem. Oczywiście mam świadomość, że to dowód anegdotyczny – niemniej pokazuje on, że miejsca szukam o różnych porach dnia i w różnych dniach tygodnia, i zawsze udaje mi się je znaleźć. Zdarzało się, że musiałem zaparkować nieco dalej, ale przez osiem lat mieszkania na Starówce nigdy nie musiałem zostawiać auta dalej niż na ul. Chopina. Czy to daleko od Rynku? Dla niektórych być może tak – dla mnie to po prostu koszt mieszkania w ścisłym centrum.

W Gliwicach istnieją już dwa parkingi wielopoziomowe – przy ul. Dunikowskiego i ul. Jana Pawła II – zlokalizowane w bardzo bliskiej odległości od Rynku. Obecnie są one wykorzystywane zaledwie częściowo – np. parking przy Dunikowskiego ma w weekendy jedynie 40% obłożenia (informację taką otrzymałem od zarządcy parkingu). Problemem nie jest więc brak infrastruktury, a nastawienie kierowców, którzy chcieliby parkować jak najbliżej celu podróży.

W kampanii pani prezydentki pojawiały się koncepcje parkingu wielopoziomowego, zaprojektowanego przez panią urbanistkę. Koncepcja jak najbardziej interesująca i estetyczna – więcej takich inicjatyw w Gliwicach przyjąłbym z ogromną radością. Chciałbym jednak upewnić się, że miasto wykona (bo liczę, że decyzja o takiej budowie jeszcze nie zapadła) odpowiednią pracę w temacie zbadania potrzeb parkingowych.

W dyskusjach o parkowaniu często pojawia się argument, że osoby starsze lub z niepełnosprawnościami nie mogą przejść kilkuset metrów do restauracji czy sklepu. Oczywiście – osoby z ograniczeniami ruchowymi powinny mieć zapewniony możliwie najwygodniejszy dostęp do celu. Problem w tym, że ten argument najczęściej podnoszą... młodzi, zdrowi kierowcy. Najlepiej widać to w sobotnie poranki na małym rynku: starsze osoby przyjeżdżają tam autobusem, z wózkami na zakupy, pokonując spory dystans pieszo. W tym samym czasie okolice targu zastawiane są przez nowe auta – zazwyczaj prowadzone przez młodszych, sprawnych ludzi, którzy bez problemu mogliby zostawić samochód kilka kroków dalej. Przypomnę tylko, że tuż obok znajduje się wielopoziomowy parking (i to naprawdę obok, w bezpośrednim sąsiedztwie). Podobna sytuacja powtarza się w niedziele – na czas mszy świętej plac przy zabytkowym kościele zamieniany jest w parking (co jest decyzją księdza proboszcza, a plac jest częścią parafii, więc wydaje się być to w porządku), a z aut parkujących w miejscach niedozwolonych wysiadają całe rodziny, często również w pełni sprawne i młode.

Podsumowanie

Pozostaje więc odwieczne pytanie: jak wpłynąć na mentalność kierowców, żeby sami z siebie zrozumieli, że miejsc parkingowych wokół Starówki wystarczy dla wszystkich – o ile tylko przestaną próbować dojechać pod same drzwi. Wystarczy przecież zaparkować w rejonie aresztu (gdzie zawsze jest sporo wolnych miejsc), skorzystać z wielopoziomowych parkingów czy nawet z parkingu nad DTŚ i przejść spacerem na niedzielny obiad z rodziną (nie wspominając już o alternatywnych środkach transportu).

Chciałbym jeszcze raz zwrócić uwagę na to, że nie obwiniam o obecny stan ani Straży Miejskiej, ani władz miasta. Problemem jest system, który sprzyja kierowcom łamiącym prawo, przez co zapłacenie mandatu jest zwyczajnie tańsze niż legalne opłacenie postoju.

Po raz kolejny zachęcam Państwa do zapoznania się z Agendą Parkingową i do poruszenia tych tematów na wyższym szczeblu – z nadzieją, że wspólna presja wywierana na ustawodawcach doprowadzi do korzystnych zmian w prawie. Korzystnych zwłaszcza dla tych kierowców, którzy już dziś parkują zgodnie z przepisami.

Mam nadzieję, że przyszłe decyzje dotyczące organizacji ruchu, budowy parkingów czy rewitalizacji przestrzeni będą poprzedzone rzetelnymi konsultacjami społecznymi – takimi, które pozwolą wszystkim stronom przedstawić argumenty i wypracować możliwie najlepsze rozwiązania.

 
Czytaj dalej...