Czy telefony nas podsłuchują?

Codziennie słyszymy historie: ktoś wspomniał przy kawie o remoncie, a chwilę później zobaczył reklamę farby na Instagramie. Internet kipi od teorii, że telefony podsłuchują nas non stop, a firmy tylko czekają, by sprzedać nasze prywatne rozmowy reklamodawcom. Ale jak to wygląda naprawdę?

Mikrofon zawsze aktywny, ale…

Tak, zazwyczaj mikrofon w smartfonie cały czas nasłuchuje – inaczej nie dałoby się wywołać asystenta komendą “Hej Siri” czy “OK Google”. Jednak technologia opiera się na przetwarzaniu krótkich fragmentów dźwięku bezpośrednio na urządzeniu. Do chmury trafia tylko fragment, który spełnił warunek wybudzenia. Badania i śledztwa dziennikarskie pokazują, że wielkie korporacje raczej nie wysyłają całych rozmów na swoje serwery, chociaż incydenty, takie jak przypadkowe nagrania analizowane przez ludzi, rzeczywiście miały miejsce.

Skandale i wyjątki, które tworzą mit

Afery z Apple, Google czy Amazon udowodniły, że dane z mikrofonu mogą trafić w ręce osób trzecich – zwłaszcza podczas testów, szkoleń algorytmów czy w wyniku błędów systemu. Prawdziwym przełomem była jednak ugoda Apple na 95 mln USD, dotycząca przypadkowych aktywacji Siri w USA (źródło: Ars Technica). Telefony przypadkowo wysyłały fragmenty dźwięku, które błędnie interpretował jako słowo uruchamiające asystenta. To pokazuje, że największym zagrożeniem nie jest samo urządzenie, ale procesy w firmach i ludzie mający dostęp do tych danych.

Iluzja częstotliwości i potęga danych

Dlaczego więc reklamy wydają się nas podsłuchiwać? Klucz to efekt Baader-Meinhof – gdy usłyszymy coś nowego, zaczynamy to zauważać wszędzie. Oprócz tego istnieje jeszcze efekt potwierdzenia (confirmation bias), który polega na tym, że pamiętamy trafione reklamy, a zapominamy o setkach nietrafionych. W połączeniu tworzą wrażenie niemal telepatycznej precyzji.

Z drugiej strony dawcy reklam faktycznie wiedzą o nas dużo: dane lokalizacyjne, sieci Wi-Fi, bliskie kontakty (np. wspólne Wi-Fi z osobą, która czegoś szukała) czy historia przeglądania. Systemy śledzące budują z tych puzzli profil, dzięki któremu można przewidzieć, w jaki sposób w konkretnym czasie zachowa się konkretna osoba i o czym pomyśli, a reklama trafia dokładnie wtedy, gdy jesteśmy najbardziej podatni.

Dane zamiast podsłuchu

Badania tysięcy aplikacji i dzienniki ruchu sieciowego nie potwierdziły masowego przesyłania nagrań do celów reklamowych. Po prostu taniej, skuteczniej i wizerunkowo bezpieczniej jest przewidywać nasze potrzeby na podstawie historii zachowań niż inwestować w podsłuchiwanie setek milionów mikrofonów jednocześnie.

Jak się chronić?

Wniosek

Smartfony słuchają – ale w sposób ograniczony i głównie po to, by działały asystenty głosowe. Skandale i błędy ludzkie się zdarzają, ale reklamy, które podsłuchują, to efekt psychologii i big data, a nie mikrofonu. Świadomość i kontrola nad danymi to najlepsza obrona.

Zaobserwuj mnie na swojej instancji ActivityPub i podziel się swoją opinią na temat wpisu




Przekaż mi 1,5% podatku!

Ciebie to nic kosztuje, a może zmienić moje życie