YouTube odjaniepawla. Co z tym robimy? (Prawie) nic.

Od pewnego czasu głośno jest o blokowaniu adblockerów tj. uBlock Origin na YouTube'ie. Oficjalnym powodem jest chęć pomocy twórcom wrzucającym treści na platformę molocha. Tymczasem odnoszę wrażenie, że jest zgoła inaczej – obawa przed niewypłacalnością wobec inwestorów.

Po dość głośnym liście otwartym od Google'a skierowanym do twórców Invidiousa, najpopularniejszego frontendu1 do YouTube, wiele osób zaczęło wspierać twórców frontendu, a nie samodzielnych alternatyw dla YouTube'a.

Nie mówię, że Invidious jest zły. Wręcz przeciwnie, jest to krok w dobrą stronę, sam regularnie z niego korzystam do oglądania filmów z tej platformy. Pamiętajmy jednak, że Invidious wciąż wysyła żądania do serwerów Google'a, co w żaden sposób na dłuższą metę uniemożliwi nam przesłania wystarczająco mocnej wiadomości największemu technologicznemu molochowi.

Pozwolę sobie przytoczyć fragment z innego mojego artykułu, w którym wspomniałem o zasadzie POSSE2. W takich wypadkach często wprowadzenie takiej zasady w życie (i to wielu) twórców, wydaje się być jedyną słuszną drogą. Pozwoli też na uniezależnienie się od wpływów Big Techu3.

Wydaje mi się, że w dobie rozwoju popularności fediwersum dobrą alternatywą może być PeerTube. Korzystam z tej platformy jako twórca, ale też i jako widz. Co jednak jest killer feature'em PeerTube'a?

Przede wszystkim, można go postawić u siebie. Nawet na Raspberry Pi. Dobra, może trochę przesadziłem, bo mało który dostawca internetu bez większych problemów udostępnia dedykowany adres IP. Ale na spokojnie możesz go postawić na VPSie (nie promuję tutaj konkretnego dostawcy, warto przejrzeć różne oferty), jeżeli masz czas i podstawową wiedzę techniczną. Dzięki temu bez problemu zaistniejesz w sieci jako twórca internetowy (PeerTuber, anyone?), niezależnie od tego czy Google spakuje manatki w przyszłości, czy też nie.

Jeżeli chcemy udostępnić szerszej społeczności naszą instancję, KONIECZNIE musimy przemyśleć wykupienie miejsca w chmurze hostingowej. Ponownie, jak w przypadków VPSów, nie promuję konkretnego dostawcy, każdy ma swoje upodobania. Jeżeli instancja będzie tylko dla nas – udostępniona nam przestrzeń wraz z resztą rzeczy w wykupionej maszynie powinna być wystarczająca.

Jak nie masz wystarczających umiejętności technicznych, z pomocą przychodzą w pełni zarządzane hostingi, np. ten od Elest.io.

Najważniejszą zaletą PeerTube'a jest jego rozproszona metoda działania. Zamiast być kolejną scentralizowaną platformą (jak np. Odysee, Dailymotion czy Rumble), to instancje komunikują się ze sobą nawzajem. Jeżeli znajdziesz na innej instancji film, który Cię interesuje, nie będzie problemem jego obejrzenie u siebie – nasza instancja “grzecznie poprosi” o film właśnie stąd, i będziemy go mogli obejrzeć. Należy zaznaczyć, że tylko filmy przechowywane na danej instancji zajmują na niej miejsce na dysku, filmy z zewnętrznych – już nie.

PeerTube jest również, jak pobocznie wspomniałem, składnikiem fediwersum. Oznacza to, że nieważne skąd pobiorę film, będę mógł go obejrzeć. Poniżej przykład na PeerTube'ie:

Film z PeerTube'a na tube.pol.social o jeździe autobusem

i na mojej instancji:

Film z PeerTube'a na tube.pol.social o jeździe autobusem, znaleziony z poziomu mojej instancji Akkomy

Co ważne, mogę z tym filmem dokonywać interakcji – i jest to nieważne, skąd to zrobię! Polubienie pokaże się wśród pozostałych, napisany komentarz się pokaże pod filmem (i też nieważne, gdzie został on napisany). Mogę też dać znać w wygodny sposób o nowym filmie bez pisania osobnego posta na ten temat, tym samym oszczędzając miejsce na swojej instancji.

I mówią, że to fediwersum jest dla skończonych nerdów. Turns out this is not the case. Jest ono wygodne i bezpieczne dla wszystkich, z wyłączeniem miliarderów i pseudo-dzienników “technologicznych”, bo nie są w stanie na tym w prosty sposób zarobić.

Footnotes

1: Strona wysyłająca w naszym imieniu żądania, wyglądające tak jakby od niej samej pochodziły (idź tutaj) 2: Publish on [Your] Site, Syndicate Everywhere (publikuj u siebie, udostępniaj wszędzie) (idź tutaj) 3: inaczej GAFAM, tj. Google, Apple, Facebook, Amazon, Microsoft (idź tutaj) 4: Virtual Private Server (wirtualny serwer prywatny, prościej maszyna wirtualna – coś w stylu “jednoczesnego zjedzenia i posiadania ciastka”) (idź tutaj)

Kontakt, wsparcie itp.