Wady centralizacji – czyli o usuwaniu użytkownikom kont bez powodu

Pierwotnie, ten artykuł miał pojawić się na łamach bloga Internet. Czas działać!, jednak ze względu na sprawy ciążące na jego założycielach dotyczących ich niedawno powstałej fundacji (ich numer KRS to 0001049456, gdybyście chcieli przekazać swoje 1.5% podatku w przyszłości), otrzymałem zielone światło na opublikowanie artykułu tutaj. Wesprzeć finansowo ICD możecie na ten moment poprzez odwiedzenie tego linku.

Tak jak zawsze, liczę na konstruktywną krytykę i opinie dotyczące blogposta. Nie przynudzam i zapraszam do lektury.

Gdybyście chcieli, przeczytajcie również inne artykuły z bloga ICD; są zdecydowanie tego warte.


Spis treści

Ze względu na długość artykułu (w LibreOffice pisany czcionką Manrope o wielkości 14pt zajmuje 6 stron), poniżej odnośniki dla szybszego podróżowania po artykule.

  1. Wstęp
  2. Morze problemów centralizacji
  3. Bezwzględne poleganie na największych korporacjach
  4. Hipokryzja korporacyjnych mediów
  5. Platformy mobilne – cyfrowe więzienia?
  6. Podsumowanie

Wstęp

Kiedy masowo rejestrowaliśmy się na Facebooku czy innej scentralizowanej platformie zarządzanej dzisiaj przez największe amerykańskie (lub chińskie) korporacje, nieświadomie oddawaliśmy podstawowe wolności w Internecie. Po pojawieniu się polskich wersji językowych np. Facebooka czy Twittera, te serwisy zdominowały Internet kosztem naszych własnych propozycji. Właściciele tych platform udostępniają swoje serwery, żeby inni mogli publikować swoje przemyślenia, zdjęcia z wakacji czy filmy o kotach, jednak z drugiej strony medalu mamy też długie regulaminy, napisane możliwie najbardziej skomplikowanym językiem – byleby były one „zgodne z prawem”.

Niszowe, również scentralizowane platformy nie grają zazwyczaj wielkiej roli w utrzymywaniu kontaktów z większością znajomych/rodziny. Z kolei ban na Facebooku może być dla nas bardziej dotkliwy niż na wcześniej wspomnianych serwisach. Dlaczego? Gdy Facebook usunie konto, tracimy nieodwracalnie kontakt ze znajomymi na Messengerze. Do innych problemów zaliczyć też możemy stratę naszych fanpage’ów, które budowaliśmy latami.

Morze problemów centralizacji

Problem centralizacji dotyczy również komunikatorów. By temu zaradzić, do wzajemnej komunikacji na żywo możemy użyć m.in. XMPP, IRCa czy Matrixa. Protokoły te służą do budowania sieci serwerów, na których możemy się komunikować z innymi, nawet gdy rozmówcy są na innych serwerach. Przypomina to nieco Mastodona, będącego jednym ze składników tzw. fediwersum. Arek i Kuba z ICD opisali to w 34tym odcinku podcastu.

W przeszłości, Facebook i Google faktycznie obsługiwali protokół XMPP. Wtedy za pomocą Messengera, czy Google Talka mogliśmy rozmawiać z innymi użytkownikami spoza kręgu dzisiejszego Big Techu. Komunikacja mogła się również odbywać między osobami korzystającymi z wcześniej wspomnianych dwóch platform. Ponieważ wielu przeniosło się na obecnie scentralizowane usługi, obsługę XMPP przerwano w maju 2013 roku, a Google Talka, który ten protokół wspierał, ostatecznie dobito w 2022 roku.

Istnieje ryzyko, że Google, obecnie deklarujący się jako „obrońca interoperacyjności” po raz kolejny wykona podobny manewr również ze standardem RCS (który w chwili obecnej jest reklamowany jako następca SMSów przez tę korporację). Taki proceder nosi nazwę Embrace, Extend, Exterminate (lub w „grzeczniejszej” wersji, Extinguish). Z języka angielskiego możemy to przełożyć dosłownie na wdróż, rozszerz, zniszcz (lub ugaś). Ponownie chciałbym tutaj zaprosić do odsłuchania podcastu ICD, który to znacznie lepiej (i dokładniej) opisuje w odcinku 17tym.

Centralizowanie usług u jednej korporacji tworzy ryzyko mogące skutecznie demotywować internautów do tworzenia potencjalnych konkurencyjnych rozwiązań. Mimo dokładnie tego samego przeznaczenia mogą być dobrą alternatywą dla usług prowadzonych przez największe firmy – o ile są zarządzane przez osoby lub organizacje o dobrych intencjach.

Bezwzględne poleganie na największych korporacjach

Urzędy czy ministerstwa, a nawet główni politycy (np. premier, prezydent) wykorzystują w głównej mierze media społecznościowe tj. Facebook do informowania obywateli o potencjalnych zmianach w np. ustawach, z kolei pozostawiając strony internetowe na pastwę losu.

Idealnym przykładem jest Ministerstwo Zdrowia. Choć swój obowiązek informacyjny dotyczący epidemii realizował, to nie w taki sposób jakby to miało wyglądać. Zamiast poinformować jednorazowo o tym, że na stronie rządowej można znaleźć statystyki aktualizowane raz dziennie, to ministerstwo publikowało je wyłącznie na Twitterze, w ten sposób powodując umniejszenie wartości nawet strony rządowej.

A gdyby taki profil na Twitterze zbanowano? W jaki sposób ludzie mieliby się dowiedzieć „na szybko” o wcześniej wspomnianych statystykach zachorowań, gdyby do tego faktycznie doszło?

Ministerstwo powinno było to rozplanować lepiej – podawać liczbę zakażeń na żywo na swojej stronie, podawane w formie bloga lub pliku RSS, który byłby odczytywany raz dziennie przez bota publikującego odpowiednie posty na nie tylko komercyjnych social mediach – ale też np. na fediwersum, za pomocą swojej oficjalnej rządowej instancji. Jest to działanie w imię zasady POSSE (publish on [your] site, syndicate everywhere), która jest zalecana dla utrzymania możliwie największej grupy odbiorców.

Przykładowy post, rozsyłany na korposocjalach ale i też na fediwersum mógłby brzmieć następująco: Dzisiaj zachorowało X osób, zmarło Y osób, wyzdrowiało Z osób – dokładniejsze statystyki na stronie mz.gov.pl.

Choć statystyki publikowane na Twitterze (i tylko tutaj) były podawane dalej przez stacje telewizyjne i radiowe, to wartym wspomnienia jest fakt, że nie każdy ma radio czy telewizor w domu.

Hipokryzja korporacyjnych mediów

Od 2011 roku Społeczna Inicjatywa Narkopolityki (SIN) prowadziła profile na Facebooku oraz Instagramie. Publikowane były tam infografiki dotyczące zagrożeń powiązanych z zażywaniem narkotyków czy używek, a profile były obserwowane przez dziesiątki tysięcy osób. SIN przez lata prowadziła swoje akcje informacyjne bez szwanku.

Pewnego dnia, Facebook uznał działania organizacji za promowanie zażywania narkotyków i oficjalne konta SIN na Facebooku (2018), jak i Instagramie (01/2019) zniknęły. Ponieważ Facebook jest największym serwisem społecznościowym, taka blokada z pewnością zaszkodziła organizacji, która chciała ostrzec przed konsumpcją używek i wynikającymi z tego uzależnieniami. Dlatego też w 2019 roku SIN pozwała Facebooka. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że mimo bycia największym graczem spośród social mediów, to wciąż brakuje tutaj prawdziwego oddziału wsparcia. Warto też dodać, że zgodnie z polityką Facebooka, nasze konto może z dnia na dzień zostać skasowane bez ostrzeżenia.

Rezygnacja z Facebooka wydaje się teraz wielu osobom niemożliwa. Jednak minusy bycia na Facebooku mogą przewyższać potencjalne korzyści. Opisują to odcinki 6ty (korzyści z nieposiadania Facebooka) jak i 26ty (Facebook Papers) podcastu ICD.

Wbrew pozorom, odejście nawet od Facebooka jest prostsze. W ramach jednego z etapów, możemy podjąć się zamiany aplikacji FB na rzecz zwykłego czytnika RSS, pobierającego informacje z różnych źródeł i wyświetlającego wszystko w jednym miejscu. Blogerzy z kolei mogą zastosować się do zasady POSSE, opisanej wyżej w przykładzie Ministerstwa Zdrowia – i tak dalej. Wymaga to czasu, niemniej efekt na pewno będzie zadowalający.

Platformy mobilne – cyfrowe więzienia?

Nad problemem centralizacji powinniśmy się również pochylić w kwestii platform mobilnych. Nie od wczoraj wiadomo, że twórcy aplikacji biorą pod uwagę jedynie iOSa Apple’a (App Store) i Androida Google’a (Google Play), ewentualnie też HarmonyOS Huaweia (AppGallery). W wielu przypadkach tworzenie aplikacji mobilnych jest jedyną formą utrzymania się nie tylko programisty, ale i też jego rodziny. Mało tego, zanim zaczniemy tam publikować swoje aplikacje, musimy uiścić odpowiednią opłatę. W zależności od platformy, może się różnić nie tylko jej wysokością, ale częstością jej płacenia.

W najczęściej wybieranym duo Android oraz iOS, Google chce od nas 25 dolarów jednorazowo, z kolei Apple – 99 dolarów i do tego co roku. Niestety, nie byłem w stanie znaleźć informacji co do HarmonyOS. A nawet jak już zapłacimy, nie powinniśmy mieć gwarancji co do utrzymania się aplikacji w sklepie.

Często blokady na ich dystrybucję nakładane są z błahych powodów — między innymi dlatego, że… aplikacja nie dostała aktualizacji w przeciągu ostatnich dwóch lat. Tworzy to też stres w szczególności u niezależnych twórców, którzy niekoniecznie mają ochotę cały czas przepisywać kod na nowo.

Konkludując, ograniczanie się wyłącznie do jednej, może dwóch największych korporacji nie służy niczemu dobremu. Problemem, jak się okazuje, może być nawet uniewinnienie przez policję.

W Stanach Zjednoczonych pewien mężczyzna otrzymał blokadę konta od Google’a ze względu na zdjęcia przesłane do chmury, żeby móc otrzymać diagnozę dla swojego syna. Bazując na tym, co zostało napisane w artykule na Guardianie (oryginał na NY Times jest ukryty za paywallem), najpewniej było to coś w stylu teleporady.

Choć policja założyła sprawę, szybko ją zakończyła uniewinniając ojca. Mimo tego, Google utrzymuje swoją wersję wydarzeń, że ojciec mógł rozpowszechniać materiały prezentujące seksualne wykorzystywanie dzieci (CSAM – child sexual abuse material).

Podsumowanie

Jeżeli masz u jednej, maks. dwóch korporacji oprócz medium społecznościowego (lub mediów) miejsce do wrzucania swoich aplikacji mobilnych, dostęp do chmury, narzędzi biurowych, wyszukiwarkę, maila, skrypt do statystyk, a nawet plan darmowych minut i SMSów, to wystarczy jeden niewłaściwy ruch i jesteś efektywnie odcięty/a od świata cyfrowego.

Dlatego warto na dłuższą metę „rozłożyć” sobie usługodawców – choć więcej firm będzie miało podstawową wiedzę na Twój temat, to ewentualne problemy nie sparaliżują całej Twojej cyfrowej gospodarki.

Przydatne materiały

  1. https://www.internet-czas-dzialac.pl/co-zamiast-facebooka-i-instagrama-2022-fediverse/
  2. https://www.internet-czas-dzialac.pl/odcinek-17-wdrozenie-rozszerzenie-zniszczenie/
  3. https://jacquesmattheij.com/twitter-blocked-my-account-for-a-tweet-i-did-not-make/
  4. https://sin.org.pl
  5. https://panoptykon.org/sinvsfacebook
  6. https://nitter.net/KubaBiel/status/1522498310355001346
  7. https://www.internet-czas-dzialac.pl/odcinek-6-facebook/
  8. https://www.internet-czas-dzialac.pl/odcinek-26-facebook/
  9. https://medium.com/@appsrentables1/google-cancels-our-google-play-publisher-account-and-ends-my-familys-source-of-income-97d4e85cd046
  10. https://nitter.net/protopop/status/1517701619374338050
  11. https://www.theguardian.com/technology/2022/aug/22/google-csam-account-blocked

Kontakt, wsparcie itp.