Przestarzała, a jednak nieprzyzwoita
Od kilku dni borykam się z korektą mojego własnego tłumaczenia, dzielnie wspierana przez firmę Microsoft, a raczej jej sztandarowy produkt, czyli Worda. Włączyłam nawet sprawdzanie gramatyki i patrzcie państwo: okazało się, że nie dość, że jestem językowym matuzalemem, to jeszcze świńtuszę.
A jakże, literatura wiktoriańska, jak wiadomo, ocieka świńskimi sformułowaniami, na szczęście wychwyconymi przez ten znakomity edytor tekstu. Jednym z nich jest słowo “laska”. Okazuje się, że sformułowanie “podnieść laskę” jest BARDZO nieprzyzwoite — Word określa je nawet mianem wulgarnego! A że to takie czasy, że tam ciągle ktoś nosi, podnosi lub stawia laskę, więc mój tekst aż ocieka zielonymi szlaczkami błędów gramatycznych.
Myślę, że zniosłabym to bez pisania tego posta, gdyby nie fakt, że edytor zarzucił mi też, że moje tłumaczenie jest PRZESTARZAŁE. Przyczyną było słowo “lubi”, też podkreślone na zielono. “Wyraz uważany za przestarzały”.
I jak tu żyć ze świadomością, że jestem przestarzała, a jednak nieprzyzwoita?
Comment on https://photog.social/@GalArt