Na drodze nauki węgierskiego

Sziasztok, Oliwier vagyok, programozó.

Będąc szczerym, angielski ogarniam na tyle dobrze, że w zasadzie mógłbym objechać cały świat i wszyscy się byśmy zrozumieli. No nie do końca...

W planach mam odwiedzenie Budapesztu, i żeby wypaść najlepiej jak mogę, zacząłem się w wolnym czasie uczyć języka węgierskiego. Miejmy nadzieję, że nie będzie to kolejny język, który trafi do przegródki “miałem się nauczyć, ale porzuciłem, bo mi się nie chciało”.

Swoją chęć nauki węgierskiego, i w ogóle chęć wyjechania do Budapesztu na kilka dni, wyrobiłem sobie względnie niedawno – bo kilka miesięcy temu. Ale jest to na pewno odpowiednio długi czas, żeby zobaczyć przynajmniej zdjęcia czy filmy z tego miasta. I, jeżeli mam być szczery, Warszawa a Budapeszt to zupełnie dwa inne światy.

Czemu jednak węgierski? Dlaczego nie np. niemiecki, który jest drugim najpopularniejszym wyborem zaraz po angielskim w Europie? Odpowiedź powinna wydawać się prosta. Niekiedy nawet w Budapeszcie większość osób jest na bakier z angielskim. Przynajmniej tak słyszałem, nigdy jeszcze nie byłem na Węgrzech (miałem jedynie okazję być na Słowacji). A może jednak się mylę? Tego się przekonam podczas swojego wyjazdu.

Ogólnie rzecz biorąc, bez odpowiedniej motywacji nauka 3. języka może wydawać się wręcz niemożliwa.

Kontakt, wsparcie itp.