Dlaczego nie używam Facebooka / Instagrama / itp.?

Hi! The English language edition is in works. I am not giving any ETA because I am lacking time currently. Stay tuned!

TL;DR, nie są to powody tylko czysto techniczne. Do nich również nawiążę, ale w taki sposób żeby nawet osoby nietechniczne mogły zrozumieć ten tekst bez większych trudności.

Liczby mówią wiele. Dzisiaj wiele osób deklaruje, że spędzają średnio nawet 5 godzin dziennie w internecie. Ponieważ nie chcę być statystyką, postanowiłem rzucić Facebooka, Instagrama i inne korpomedia. Czemu tak postąpiłem? Co mnie zainspirowało? O tym w dzisiejszym tekście.

Trochę historii na początek

Rzucić Facebooka już chciałem w 2019 roku. Wtedy skończyłem świeżo podstawówkę. Jednak w tamtym okresie nie zwracałem zbytnio uwagi na problemy związane z prywatnością czy też inne kwestie techniczne. Żeby do nich nawiązać, musimy przenieść się w przyszłość o ponad dwa lata.

Jedno jest pewne – gdybym nie nawiązał na nowo znajomości w liceum z kimś, kogo poznałem w 3. klasie podstawówki, najpewniej bym był dalej niewolnikiem Facebooka – bo nie miałbym po prostu kogoś, kto by popierał moje działania. Dzisiaj obaj mamy prawie takie same nawyki korzystania z internetu – mniej dziennie, takie same przeglądarki i wyszukiwarki, z czego te pierwsze z obowiązkowo zainstalowanym uBlock Originem. (W moim przypadku używam też NoScripta jako wspomaganie dla tej pierwszej wtyczki, i choć może być trudny na początku do opanowania, po dłuższej chwili jest prosty jak budowa cepa.)

Obaj też zrezygnowaliśmy z Facebooka czy z Instagrama, z praktycznie wszystkich korpomediów. Komunikujemy się z użyciem Signala, a publiczną część naszego życia obwieszczamy w fediwersum.

Droga przez mękę

Efektem naszych działań jest to, że nie wyjmujemy telefonów co 5 sekund i rozmawiamy jak normalni ludzie, nie zasłaniając się komunikatorami gdy stoimy naprzeciwko siebie.

Na uwagę zasługuje fakt, że obaj jesteśmy... przed dwudziestką. Zazwyczaj nastolatkowie w naszym wieku robią kompletną odwrotność wymienionych działań. Zamiast uciekać z obarczonego 40-letnimi ciotkami Facebooka na “młodzieżowego” Instagrama (nomen omen też pod wodzą Facebooka), my uciekliśmy do prawdziwego życia, bo w końcu mamy je jedno.

Zanim jednak doszedłem do takiego stanu (nad którym pracowałem ponad 1.5 roku, i w zasadzie dalej go szlifuję do wręcz perfekcji), to pode mną były cały czas podkładane kłody pod nogi. Dzień bez stwierdzenia ze strony innych w stylu “wszyscy mają Instagrama albo Messengera, to ty też powinieneś mieć” wydawał się być dniem straconym.

Aż w końcu nadszedł dzień zakończenia roku szkolnego dla maturzystów (2023.04.28). Tego dnia oficjalnie mogłem się pożegnać z ciągłym logowaniem do VPNa i przeglądarkowego Messengera, bo konto na FB skasowałem całkowicie tego dnia. Konkretnie, wysłałem je do kasacji, która z jakiegoś powodu jest opóźniona o 30 dni – zgadnijcie czemu ;)

Niemniej, cieszyłem się z tego powodu. Choć tego publicznie nie pokazywałem, wewnętrzne “ja” doznało katharsis. Bo te złe emocje, których się wyzbyłem, panowały na społecznościówkach należących do Zuckerberga. Promowane były w koło negatywne emocje, co też o mały włos się nie przyczyniło do zdiagnozowania u mnie depresji (choć ten temat w moim przypadku jest wielowątkowy i zasługiwałby na osobny artykuł).

Brakowało czegoś pozytywnego w moim życiu. A raczej kogoś, kto mnie nie opuści z byle powodu. Dlatego też zacząłem pracować nad tym, żeby odkładać telefon częściej i na dłużej. Regularne przebywanie na Facebooku i Instagramie wyrobiło u mnie zły nawyk siedzenia w internecie często nawet do 2.00, w porywach do 3.00 w nocy. Kompulsywnie sprawdzałem, czy ktoś nie polubił mi posta. Skomentował go. Podał dalej. Te bodźce wysyłane w nadmiarze spowodowały, że zatraciłem kontrolę nad tym wszystkim.

Nie skończę tego artykułu bez happy endu

Podsumowując, wycofując się z praktycznie wszystkich korpomediów, zyskałem więcej czasu dla siebie.

Na pewno mój stan psychiczny uległ mocnej poprawie. Dzięki zerwaniu toksycznej przyjaźni z jedną z dziewczyn, w której wręcz byłem nagabywany do założenia Instagrama na nowo albo Facebooka tylko po to, żebym zaobserwował jej profil i stał się na nowo robotem, poczułem w końcu jak to jest żyć lepiej, jednocześnie będąc aktywnym użytkownikiem internetu.

Może swoją historią kiedyś kogoś zainspiruję, ale ze mnie Jackowski jest żaden.

Kontakt, wsparcie itp.