Podstawowe pojęcia i nazewnictwo stosowane na rynkach finansowych
Rynki finansowe dają inwestorom możliwość pomnażania kapitału poprzez kupno i sprzedaż instrumentów finansowych. W kręgu naszego zainteresowania znajdą się głównie rynek kapitałowy (służący między innymi do obrotu akcjami) oraz rynek walutowy (którego przykładem jest Forex — Foreign Exchange).
Ceny instrumentów finansowych są kształtowane przez popyt i podaż, zatem zależą od samych uczestników rynku. Należy jednak mieć świadomość, że wpływ pojedynczego uczestnika jest znikomy, znaczenie ma natomiast kierunek obrany przez większość. Jeżeli na rynku dominuje wysoka podaż, która nie jest zrównoważona równie wysokim popytem, to ceny spadają do momentu, w którym więcej inwestorów zgodzi się zapłacić daną kwotę. Odwrotna sytuacja występuje przy niewspółmiernie dużym popycie.
Informacje o cenach instrumentów finansowych można pozyskać z serwisów udostępniających notowania. Standardowo podana jest nazwa instrumentu, data (lub czas) i cztery ceny: otwarcia, minimalna, maksymalna oraz zamknięcia. Na większości rynków dostępne są również dane na temat wolumenu, czyli wielkości obrotów. Dla inwestora wszystkie te wartości niosą ważną informację, bo pokazują zmiany zachodzące na rynku w danym okresie. Jednak za podstawowy parametr można uznać cenę zamknięcia, ponieważ służy ona do wyznaczenia wartości rachunków inwestycyjnych.
W prasie lub w serwisach internetowych poświęconych rynkom kapitałowym często można natrafić na dane dotyczące indeksów. Indeks giełdowy jest złożonym instrumentem reprezentującym pewną grupę spółek lub sektor rynku. Do wyliczenia jego wartości wykorzystuje się dane wszystkich spółek wchodzących w jego skład. Indeksy są użytecznym narzędziem dla inwestora, bo oprócz pełnienia roli kolejnych instrumentów, dostarczają informacji o ogólnej kondycji rynku i pozwalają porównać sytuację różnych jego sektorów.
Uczestniczenie w rynku wiąże się z kupnem i sprzedażą instrumentów finansowych, czyli zawieraniem transakcji. Inwestor zarabia pieniądze, jeżeli cena sprzedaży przewyższa cenę kupna wraz z poniesionymi kosztami (takimi jak prowizje). Każdy instrument finansowy będący w posiadaniu inwestora jest nazywany pozycją. Wyróżniamy pozycje długie polegające na zakupie danego instrumentu i późniejszej sprzedaży oraz pozycje krótkie, w których instrument jest najpierw sprzedawany, a następnie odkupowany (co można intuicyjnie rozumieć jako chwilowe wypożyczenie, dlatego też nazywane jest krótką sprzedażą). Gdy kurs rośnie, zarabiają inwestorzy zajmujący długie pozycje, natomiast w przypadku spadków zyski odnotują osoby znajdujące się po krótkiej stronie rynku.
Symbolika
W wielu źródłach dotyczących rynków kapitałowych można natrafić na specyficzny język branżowy zawierający nawiązania do byka i niedźwiedzia. Są to dwa zwierzęta mające dla giełdy znaczenie symboliczne. Reprezentują one naprzemiennie występujące fazy wzrostów i spadków kursu będące przejawem cykliczności rynku. Długotrwała zwyżka cen nazywana jest hossą (rynkiem byka), a długotrwała zniżka nosi nazwę bessy (rynku niedźwiedzia). Dobór takich a nie innych zwierząt wynika ze sposobu, w jaki walczą — byk bodzie rogami w górę „podbijając cenę”, natomiast niedźwiedź atakuje łapą w dół „spychając cenę”. Na rysunku prezentuję symboliczną wizję spokojnego rynku znajdującego się w chwilowym stanie równowagi, gdy żadna ze stron nie ma przewagi.
Jednym z głównych zadań każdego inwestora jest identyfikacja, w którym momencie cyklu znajduje się aktualnie rynek (to znaczy czy jest w fazie hossy czy bessy). Można do tego wykorzystać różne metody analizowania rynku.
Analiza fundamentalna i techniczna
Dwie najpowszechniejsze metody analizowania rynku to analiza fundamentalna oraz analiza techniczna.
Analiza fundamentalna opiera się na badaniu konkretnej spółki lub innego instrumentu za pomocą przesłanek bazujących na rentowności danej firmy, wynikach sprzedaży, pracy jej zarządu i tym podobnych danych. Decyzja o otwarciu pozycji jest podejmowana kiedy cena giełdowa akcji odbiega od wyceny wartości spółki. Przykładem inwestora kierującego się takim podejściem jest Warren Buffet, od lat figurujący na liście najbogatszych ludzi świata. Głównymi narzędziami analizy fundamentalnej są raporty roczne, półroczne i kwartalne spółek, a także komentarze oraz inne informacje pojawiające się w mediach. Jej zaletą jest dokładna znajomość danego przedsiębiorstwa, a czasami nawet sytuacji w całej branży. Wadą analizy fundamentalnej jest ograniczona liczba spółek, które możemy w ten sposób rozpatrywać (od kilku do kilkunastu) w stosunku do ogromu instrumentów, jakie są dostępne dla współczesnych inwestorów. Dodatkowo fundamentaliści, niejako z konieczności, skupiają się jedynie na długim horyzoncie inwestycyjnym. Jednak w mojej ocenie największy mankament tego typu analiz stanowi fakt, że rynek nie zawsze zachowuje się zgodnie z logiką, a zmiany cen na giełdzie niekoniecznie wynikają z działań firmy w rzeczywistości.
Analiza techniczna reprezentuje inne podejście. Opiera się ona na badaniu zmian cen i wolumenu w celu uchwycenia ważnych momentów na rynku. Analityk techniczny w swojej pracy posługuje się głównie wykresami, na których poszukuje charakterystycznych formacji. Dodatkową pomocą są dla niego parametry wyliczone na podstawie notowań nazywane wskaźnikami, które mogą pokazywać dobre momenty do zawarcia transakcji. Znanymi osobami stosującymi analizę wykresów są Alexander Elder, Richard Arms i Larry Williams. Zaletą analizy technicznej jest możliwość obserwowania znacznie większej liczby instrumentów niż w przypadku analizy fundamentalnej. Odbywa się to niestety kosztem nieznajomości sytuacji konkretnych spółek, z drugiej jednak strony technicy mogą wybierać spośród wielu horyzontów inwestycyjnych i często mają szerszy obraz rynku jako całości. Jako wady analizy technicznej można wymienić konieczność ciągłego doszkalania się wynikającą ze zmienności rynków, a także ryzyko pominięcia istotnych ruchów dokonujących się pod powierzchnią rynku z powodu ignorowania czynników fundamentalnych.
Na blogu będę opisywać przede wszystkim narzędzia analizy technicznej. Jednak żaden z typów analizowania rynku nie jest lepszy lub gorszy. Niektórzy z inwestorów stosują podejście hybrydowe chcąc wykorzystać zalety obydwu typów analiz. Warto pamiętać o tym, że w każdym przypadku należy dostosować używane metody do swojego stylu inwestowania.
Gotowe rozwiązania
Ponieważ bycie inwestorem jest często kojarzone z szybkim zarabianiem pieniędzy, wielu naciągaczy próbuje sprzedawać gotowe systemy inwestycyjne. Są to programy, które generują automatyczne sygnały wejścia na rynek i wyjścia z niego. Niemal zawsze działają one na zasadzie czarnej skrzynki, to znaczy nie są podane formuły wyliczania tych sygnałów. Reklama takiego systemu zwykle pokazuje, jakie zyski można osiągnąć używając go np. w ostatnich trzech miesiącach. Czasami dla dodania wiarygodności w opisie pojawiają się nazwiska prawdziwych ekonomistów, innym razem oferta jest limitowana i zostało jedynie kilka miejsc, dlatego należy spieszyć się z zakupem.
Pragnę przestrzec przed wiarą w zapewnienia nieuczciwych sprzedawców i nabyciem podobnego rozwiązania. Pieniądze wydane na taki system będą najmniejszym kosztem, jaki poniesiemy (i który można uznać za zapłatę za naukę na błędzie). Znacznie gorszą konsekwencją może być utrata środków spowodowana wiarą w kupioną metodę i stosowanie wygenerowanych przez nią sygnałów. Jest to prosta droga do zostania dawcą kapitału dla innych inwestorów. Należy bowiem mieć świadomość, że rynki finansowe cechują się nie tylko złożonością, ale i zmiennością. Bardzo łatwo jest stworzyć system generujący fantastyczne sygnały dla danych historycznych. Nie oznacza to jednak, że równie dobre efekty otrzymamy stosując tę samą metodę w przyszłości. Celem oszusta jest sprzedanie jak największej liczby kopii w możliwie krótkim czasie. Jest to jeden z powodów, dla którego w czarnych skrzynkach inwestycyjnych nie są jawne wzory służące do generowania sygnałów. Przetestowanie ich na innym zestawie danych natychmiast ujawniłoby, że zostały specjalnie dobrane dla konkretnego momentu.
Jednak najważniejszy argument przemawiający przeciwko wiarygodności gotowych systemów inwestycyjnych pozwalających osobie bez żadnej wiedzy zarabiać jednym kliknięciem wynika wprost z logiki. Gdyby istniał magiczny system generujący tylko i wyłącznie zyskowne sygnały pozwalające szybko się wzbogacić w krótkim czasie, autor sam mógłby go używać i pomnażać swój kapitał zamiast próbować go sprzedać i być zależnym od tego, czy znajdzie się wystarczająca liczba nabywców.
Z drugiej strony istnieje istnieje również sektor oprogramowania wspomagającego inwestowanie, którego celem nie jest generowanie automatycznych sygnałów zawierania transakcji, ale przede wszystkim wizualizacja notowań, obliczanie wartości wskaźników i rysowanie ich na wykresie. Niektóre z takich aplikacji mają rozbudowaną dokumentację szczegółowo opisującą dostępne wskaźniki, umożliwiają dodawanie własnych formuł, dostrajanie wartości i eksperymentowanie z rozmaitymi metodami. Co odróżnia je od czarnych skrzynek, to jawność wykorzystywanych algorytmów. Użytkownik sam musi podjąć decyzję dotyczącą ewentualnej transakcji, może jednak posiłkować się danymi pochodzącymi z programu jeśli rozumie, w jaki sposób są liczone i jak należy je interpretować.
Każdy uczestnik rynku powinien mądrze korzystając z dostępnych narzędzi, przede wszystkim jednak opierać się na własnej wiedzy i rozsądku. Drogą prowadzącą do tego celu jest ciągła samoedukacja oraz praktyka inwestycyjna.