Libre Void

Między glitchem, a milczeniem

Nastała nicość

Trochę to za mną chodziło. Stworzenie miejsca, ktore będzie dryfować. Trochę w tej pustce, jak z Dishonored. I chyba dziś je stworzyłem.

Prosty blog, będący tym, czego szukałem od dawna w sobie i w sieci.

Technologiczny anarchizm! Jest potrzebny bardziej, niż może nam się wydawać. Zwłaszcza w czasach takie jak są teraz!

Od lat jestem użytkownikiem sprzętu, gdzie na dysku zawsze znalazł się Windows. I było to podyktowane wyłącznie wygodą związaną z graniem na tych maszynach.

Dziś jednak mam wrażenie, że te maszyny zyskałyby więcej, kiedy na tym sprzęcie był system, który faktycznie służy mnie i działa pod to, do czego go faktycznie potrzebuję.

Z faktu, że mam ciekawych znajomych z sieci — to trafiłem do miejsca, gdzie mogę znaleźć alternatywę, jaka dla mnie staje się coraz bardziej wszystko to, co jest open source.

Pokończę pewne gry, które są stricte pod Windowsa i przeskakuję na Linuxa. Jeszcze nie wiem na jakiego. Arch, może Fedora albo Debian lub Mint. Chwilowo najbardziej przekonuję się ku właśnie Fedorze, bo jest najbezpieczniejsza lub Mint (jednak tutaj jest problem z Nvidią i 4K).

Zobaczymy, co z tego będzie. Do następnego, K.