Wolność prasy po niemiecku - redaktor naczelny FragDenStaat oskarżony o publikację sądowych dokumentów
FragDenStaat jest niemiecką organizacją typu WatchDog (powiązaną z Open Knowledge Foundation Germany). Zajmuje się sprawami dot. wolności informacyjnej oraz dostępu do informacji publicznej. Prowadzi serwis internetowy mający ułatwić użytkownikom i użytkowniczkom dostęp do informacji publicznej, pośredniczy w składaniu wniosków do odpowiednich (na różnych szczeblach, od landów po UE) organów władzy, bierze też udział w różnych kampaniach społecznych we współpracy z innymi organizacjami ( 1, 2). Prowadzi badania i informuje o politycznych czy społecznych problemach, powołując się na źródła, do których uzyskała dostęp w trybie dostępu do informacji publicznej. Uczestniczy także w akcjach mających zachęcić instytucje do większej przejrzystości działań.
FragDenStaat udostępnia bazę danych umożliwiającą bezpłatny dostęp do dokumentów administracji publicznej, zwłaszcza tych dot. nauki i badań – podczas gdy analogiczną usługę państwo niemieckie warunkuje poniesieniem przez zainteresowanych dodatkowych opłat na rzecz prywatnych wydawców współpracujących z władzami. Organizacja walczy o możliwość publikacji materiałów na wrażliwe tematy, gdy politycy starają się tego uniknąć powołując się np. na...prawa autorskie. Członkowie i członkinie FdS działają na rzecz większej przejrzystości państwa i edukują społeczeństwo w tym temacie. Zasłynęli m. in. kampanią “Topf Secret”, żądając raportów z kontroli niemieckiego odpowiednika polskiego sanepidu, przeprowadzanej w przedsiębiorstwach zajmujących się żywnością, jak restauracje czy supermarkety (1,2).
W zeszłym roku organizacja opublikowała dokumenty z postępowania sądowego toczonego przeciwko grupie zwanej “Ostatnie Pokolenie” – w tym orzeczenie sądowe, o którym opinia publiczna już i tak rozprawiała. Tyle, że w Niemczech takie publikacje są zabronione prawnie pod groźbą grzywny lub kary do roku więzienia. § 353d niemieckiego kodeksu karnego zabrania dzielenia się informacjami o toczących się postępowaniach sądowych. Teoretycznie przepis ma zagwarantować bezstronność sędziów i chronić prywatność stron – budzi jednak poważne obawy o wolność prasy.
Ostatnie Pokolenie to znana w Niemczech grupa skupiająca się na problemie katastrofy klimatycznej. Próbuje skłonić rząd do zajęcia się tematem stosując kontrowersyjne metody, takie jak blokady dróg czy lotnisk. W maju 2023 roku monachijska prokuratura zleciła naloty na domy siedmiorga ludzi powiązanych z Ostanim Pokoleniem. Policja zabrała komputery i telefony, służby przejęły także konta bankowe i stronę internetową, a prokuratura przez wiele miesięcy podsłuchiwała rozmowy telefoniczne aktywistek i aktywistów – łącznie z tymi prowadzonymi z mediami. Finalnie prokuratura oskarżyła grupę o bycie organizacją przestępczą – za co grozi do 5 lat więzienia.
“Jak sąd uzasadnia [zastosowanie] takich środków? To ważne pytanie. Powinno zostać poddane publicznej dyskusji i ocenie. Tylko że opublikowanie takiego nakazu sądowego jest w praktyce bezprawne. Jednak robię to i tak.” – czytamy na stronie FragDenStaat – “Po raz pierwszy publikuję tutaj decyzje sądu rejonowego w Monachium w sprawie przeszukań, konfiskat i podsłuchów przeciwko “Ostatniemu Pokoleniu”. Dokumenty te pokazują, że sąd nie wziął nawet pod uwagę praw podstawowych, takich jak wolność prasy, kiedy zdecydował, że aktywiści/ki mogą być przeszukiwani i podsłuchiwani.”
Władza postanowiła nie pozostawiać działania FdS bezkarnie. Berlińska prokuratura postawiła zarzuty redaktorowi naczelnemu FragDenStaat, Arne Semsrottowi, zarzucając mu złamanie w.w. paragrafu. Aktywiści spodziewali się takiego obrotu sprawy – zamierzają wykorzystać ją do walki o wolność mediów. Wspierająca prawnie Semsrotta organizacja Gesellschaft für Freicheitsrechte (GFF) podkreśla, że obecne prawo utrudnia relacjonowanie postępowań prawnych, tym samym nieproporcjonalnie ograniczając wolność prasy. Planuje dowieść, że obowiązujący przepis jest niekonstytucyjny (1, 2 ). Benjamin Lück, prawnik i koordynator do spraw proceduralnych w GFF, zwraca uwagę, iż § 353d nie różnicuje spraw pod kątem interesu publicznego, zagrożenia dla postępowania karnego lub dóbr osobistych stron, podczas gdy w przypadku udostępniania dokumentów przez dziennikarzy powinno się wziąć pod uwagę, czy ich publikacja jest w publicznym interesie. Organizacja (GFF) złożyła do Federalnego Ministerstwa Sprawiedliwości pismo w sprawie potrzeby reformy kodeksu karnego, wzywając do zniesienie wspomnianego ustępu. Przypomina stanowisko Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i Federalnego Trybunału Sprawiedliwości , które opowiadają się za uwzględnianiem szerszego kontekstu w sprawach dot. publikacji dziennikarskich i sprzeciwiają się automatycznemu karaniu dziennikarzy.
W wywiadze udzielonemu portalowi Taz Arne Semsrott zwraca uwagę, iż także opisując toczone przeciwko niemu postępowanie media nie mogą legalnie cytować informacji z oficjalnych dokumentów. Mimo, iż w relacjonowaniu spraw sądowych istotną rolę odgrywa precyzja, a obowiązujący kodeks karny, uderzając w wolność prasy, de facto uniemożliwia publikowanie precyzyjnych wiadomości. Zauważa, że w przypadku tak poważnego śledztwa, jak to przeciwko organizacji Ostatnie Pokolenie, szeroko zakrojone działania służb i środki w postaci inwigilacji telefonicznej dotyczą bardzo wielu osób. Konieczna jest zatem debata publiczna na ten temat – a ta staje się możliwa dopiero po uzyskaniu dostępu do oryginalnych dokumentów.
Redaktor naczelny FdS podkreśla potrzebę indywidualnego podejścia i wyważenia – nie chodzi o to, by ujawnić wszystkie dokumenty ze wszystkich toczących się procesów, ale w wielu przypadkach upublicznienie informacji jest o wiele ważniejsze, niż ich utajnienie.
Arne Semsrott przyznał się do winy – licząc na to, że wspomniany przepis zostanie uznany za niekonstytucyjny. Chciałby jego całkowitego usunięcia, chociaż są też głosy opowiadające się za dodaniem do kodeksu “klauzuli równoważącej”. Tak czy inaczej – dodaje – obecnie prawo musi zostać zreformowane. Jeśli się nie uda – organizacja planuje zwrócić się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Stassburgu. ETS podkreślał już wcześniej rolę wolności prasy w kwestiach dot. postępowań sądowych.
#prasa #dziennikarstwo #prawo #sądy #aktywizm #wolnośćprasy #organizacje